Salon VW Berdychowski Łukasz Grabowski radny w sejmiku woj. wielkopolskiego Osa Nieruchomości Mosina - działki, mieszkania, domy Wielkanoc w Starym Browarze w Poznaniu - złap zająca w apce
Elżbieta Bylczyńska | wtorek, 17 cze, 2014 |

Liczy się każdy grosz

Mosińskie Stowarzyszenie na Rzecz Osób Niepełnosprawnych, którego prezesem jest Elżbieta Andrzejczak, a jej zastępcą Tomasz Górny, działa już 10 lat. Z tej okazji 30 maja odbyła się uroczystość, którą rozpoczęła Msza św. w intencji podopiecznych Stowarzyszenia, w kościele św. Mikołaja w Mosinie. Impreza jubileuszowa miała miejsce w Mosińskim Ośrodku Kultury.Warto przy tej okazji opowiedzieć o tych, którzy swoim zaangażowaniem i piękną postawą czynią wiele dobrego.

Stowarzyszenie skupia ponad 60 rodzin wychowujących niepełnosprawne dzieci, młodzież i osoby dorosłe. Jest organizacją pozarządową typu non-profit. 5 czerwca br. otrzymało status Organizacji Pożytku Publicznego. Głównym celem Stowarzyszenia jest pomoc osobom niepełnosprawnym i ich rodzinom, by mogły one w pełni uczestniczyć w życiu społecznym.

Jak to się odbywa? Poprzez organizowanie różnego rodzaju zajęć, imprez, wycieczek, szkoleń dla rodziców, turnusów rehabilitacyjnych, itp.

———————————————————————————————

Z prezes Stowarzyszenia – Elżbietą Andrzejczak rozmawia E. Bylczyńska

 

– Dlaczego Pani to robi?

– Bo sama mam niepełnosprawne dziecko…

 

– Jednym z bardzo pomocnych zajęć z niepełnosprawnymi dziećmi, które wprowadziła Pani kilka lat temu jest dogoterapia.

– Skorzystałam z wykładów na ten temat Koła Naukowego Studentów Pedagogiki Specjalnej UAM w Poznaniu, a potem zorganizowałam zajęcia w Mosinie. Prowadzi je Krystyna Jasiczak z Puszczykowa, mama Kajetana, znanego sportowca. Są to bardzo pomocne ćwiczenia, skierowane do dzieci najbardziej poszkodowanych, z porażeniem mózgowym, z problemami poruszania się. Pies bardzo pomaga tym dzieciom. Smaruje się masłem np. rączkę, która jest mocno zaciśnięta i ciepły, szorstki język psa powoduje, że się ta rączka rozluźnia, o co właśnie w ćwiczeniu chodzi. Poza tym pies sprawia wiele radości dzieciom. Hipoterapię też prowadzimy, ale wszystko zależy od środków finansowych. Pomimo, że to Powiat ma w swoich obowiązkach pomoc naszym podopiecznym, bardzo pomaga nam Gmina Mosina.

 

Pisze Pani projekty ze swoimi współpracownikami, stara się o pomoc z każdego źródła.

– Oczywiście, liczy się każdy grosz czy dar od sponsorów.

 

Dobrą opinią cieszą się też zajęcia kulinarne dla członków Stowarzyszenia, które odbywają się raz w tygodniu w Mosińskim Ośrodku Kultury.

– Grupa, która tam działa bardzo się zintegrowała. Kiedy organizujemy jakąkolwiek imprezę wiem, że mogę na te panie liczyć. Nawiązały się przez to przyjaźnie nie tylko wśród rodziców, ale także między dziećmi. A rodzice często czują się osamotnieni, zadając sobie pytania, dlaczego my, dlaczego na nas to nieszczęście spadło, przecież inni mają zdrowe dzieci… Są rodzice, których dzieci są już dorosłe, a oni nadal się z tym nie pogodzili. I to jest niedobre dla całej rodziny. Wyciągamy do nich pomocną rękę, ale nie zawsze chcą do nas przyjść. Nie można zamykać się w sobie, trzeba wyjść z domu, odreagować i przekonać się, że inni mają taką samą sytuację, albo i gorszą. To pomaga. Gdybym siedziała w domu czułabym się fatalnie i gdybym nie prowadziła tego Stowarzyszenia nie wytrzymałabym… Jest to też praca intelektualna, która wymaga dużo ode mnie.

 

– Nikt Pani jednak za to nie płaci.

– Dostaję coś innego… Człowiek coś robi, wie po co i dla kogo. To jest najważniejsze. Pamiętam kilka lat temu pojechaliśmy do kina w Poznaniu, przychodzi do mnie kilkunastoletnia dziewczynka i mówi: „Proszę pani, ja już jestem trzeci raz w kinie!”. Uświadomiłam sobie, że trzeci raz jest w tym kinie z nami. Gdyby nie pojechała ze Stowarzyszenia, nigdy by tam nie była…

Na początku mieliśmy więcej sponsorów i odpowiedni zapis w statucie (później trzeba było to zmienić), mogliśmy organizować wycieczki za darmo. I było bardzo dużo chętnych. Teraz trzeba dopłacić 20 procent ceny i ludzie rezygnują. To pokazuje jak każdy grosz się w tych rodzinach liczy, pieniędzy nie wystarcza na najpilniejsze potrzeby, a taka wycieczka to już luksus…

Ale można byłoby zrobić 10 razy więcej, gdyby było więcej osób, które działałyby w Stowarzyszeniu. Niektórzy rodzice rzeczywiście nie mają na to czasu. Inni może nie mają wiedzy, a przydałoby się jeszcze parę osób do tej pracy. Są takie organizacje, w których działa więcej rodziców i są one bardzo prężne – mają świetne wyniki. A to przekłada się na większą pomoc niepełnosprawnym i ich rodzinom.

———————————————————————————————

Więcej na temat Stowarzyszenia: www.niepelnosprawnimosina.org.pl

Mosińskie Stowarzyszenie na Rzecz Osób Niepełnosprawnych - dziewczynka z psem

Mosińskie Stowarzyszenie na Rzecz Osób Niepełnosprawnych – dziewczynka z psem

Napisano przez Elżbieta Bylczyńska opublikowano w kategorii Aktualności, Wywiad, reportaż

Elżbieta Bylczyńska

Redaktor naczelna Gazety Mosińsko-Puszczykowskiej

Skomentuj