Salon VW Berdychowski Osa Nieruchomości Mosina - działki, mieszkania, domy Wiosenny repertuar trendów w Starym Browarze
Elżbieta Bylczyńska | niedziela, 25 sty, 2015 | 1 Komentarz

Wietnam – „Całkiem inny świat”

Chcemy na nowo odczytywać historię, analizować wiedzę, kontemplować przyrodę…

Pomysł na napisanie tego artykułu zrodził się przypadkowo… Jak zwykle drogi ludzkie schodzą się w nieoczekiwanych miejscach i różne rzeczy z tego wynikają. Spotkaliśmy się na koncercie zespołu Affabre Concinui w Poznaniu.

Jadwiga Krawiec jest lekarzem – specjalistą neurologiem i psychiatrą, Ryszard Krawiec neurologiem i radiologiem. Wspólnie prowadzą w Mosinie gabinet lekarski.

 

Państwa Jadwigę i Ryszarda odwiedzam w ich domu w Starym Puszczykowie.

Na stole m. in. stoją w miseczce suszone warzywa i owoce, które przywieźli z Wietnamu – marchew, buraczki, kabaczek i inne – nieznane.

– To byłby świetny pomysł do wprowadzenia do naszych szkół zamiast słodyczy, zauważa pan domu. – Ważne, że jest słodkie i się chrupie, ale zawiera witaminy i mikroelementy! Przysmak za grosze w całym Wietnamie.

 

Dlaczego Wietnam?

Odkąd przeszli na emeryturę dużo podróżują. Przeżywają, kontemplują świat i różne kultury. Uważają, że to bardzo wzbogaca, daje ogromne poczucie, że świat nie powstał przypadkiem, że piękno stworzenia, mądrość przyrody i ład potrafią zatykać…Po raz pierwszy takiego  uczucia doznali lecąc kiedyś samolotem nad Himalajami.

Podróżują, bo chcą poczuć i zobaczyć to wszystko, przeżyć różnorodność świata, podzielić się pięknem i dobrem, które gdzieś daleko także istnieje.

Jadwiga i Ryszard Krawcowie w Wietnamie

Jadwiga i Ryszard Krawcowie w Wietnamie

Wietnam zwiedzili w grudniu ub. roku. Na południu kraju dochodziło do 35 st. C i 80 proc. wilgotności. Pralnia… Północ była chłodniejsza.

Dlaczego tym razem odwiedzili Wietnam?

– Miałam niedosyt wiedzy na temat tego kraju, choć żyłam w czasach tej najnowszej, trudnej historii Wietnamu. Słyszałam nieco o pierwszej Wojnie Indochińskiej, mówiło się o tym w domu. Jednak w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, gdy trwał konflikt wietnamsko-amerykański na tyle byliśmy zajęci studiami, że docierał wtedy do nas tylko strzęp informacji. Zresztą, odpowiednio spreparowanych przez nasze socjalistyczne władze. A teraz chcemy odczytywać historię na nowo, analizować wiedzę, kontemplować przyrodę…Bardzo chętnie jeździmy po świecie, podróże nas fascynują.

– Wietnam – wąski, a długi na 1400 km ma tylko jedną linię kolejową północ – południe i równoległą, główną drogę (przypomina naszą zwykłą, dobrą trasę), która wokół większych miast zamienia się w autostradę, dodaje Ryszard Krawiec. – Drogi boczne prowadzą w góry, a w Delcie Mekongu dominuje transport wodny. Tak samo, wzdłuż kraju odbywa się transport morski i lotniczy.

Wietnam

Wietnam

Kulturę Wietnamu oceniają wysoko i są nią zafascynowani.

– Oprócz znanych, występujących tam wierzeń – buddyzm, chrześcijaństwo, taoizm –  dowiedzieliśmy się o stosunkowo młodej religii – Cao Dai, która pięknie łączy elementy właśnie tych wyznań. Kaodaizm jest według wyznawców tej religii (4 miliony) zwieńczeniem tradycji zachodnich religii objawionych (monoteistycznych). Uważają, że: „judaizm był pąkiem, chrześcijaństwo – kwiatem, zaś kaodaizm jest owocem”.

Jest to religia „nieagresji”. Odwiedziliśmy ich świątynie, których wnętrza były bardzo kolorowe, a wierni ubrani na biało. Mogliśmy z daleka przyglądać się ich obrządkom, obowiązkowo na bosaka!

Ciekawostką jest, że pojawia się tam Oko Opatrzności jako symbol, a ich świątynie przypominają kształtem nasze. Pełne są postaci smoków, bo smok w tradycji wietnamskiej jest dobry i jest symbolem radości. Gdziekolwiek byśmy nie poszli – w świątyniach wietnamskich nie ma wrogości między religiami.

kultura Wietnamu - ubiór kobiet

kultura Wietnamu – ubiór kobiet

Całkiem inny świat

– Wietnamczycy są niesłychanie pracowici. Niewielu widać tam ludzi próżnujących, nie widzieliśmy żebrzących. Jeśli jest bardzo gorąco, wtedy nie wstydzą się odpoczywać w hamakach. Są przy tym bardzo pogodni, przedsiębiorczy i powiedziałabym, że twórczy. Dopiero tam dowiedzieliśmy się, że Wietnam jest drugim na świecie producentem kawy i ryżu oraz niemal monopolistą storczyków. Gołym okiem widać, że to kraj bogaty, lecz z dużymi przepaściami społecznymi. Warstwy biedy są bardzo widoczne. Pracują nawet dzieci. W Delcie Mekongu liczne, pływające sklepy i jadłodajnie na łodziach zręcznie uwijały się między statkami, dochodziło nawet do „handlowego abordażu” naszego stateczku. Każdy chciał sprzedać swój towar. Są tam też domy pływające, ludzie po prostu żyją na barkach. Domy w miastach budowane są według schematu: na parterze sklep lub warsztat usługowy z zapleczem, a na kolejnych piętrach właściciel i rodzina (z olbrzymim szacunkiem dla rodziców).

 

Mieli okazję zajrzeć do wietnamskiego domostwa

– Wietnamczycy są bardzo tradycyjni w sensie więzi rodzinnych, a także szacunku do przodków. W domach, poza figurką Buddy mają np. ołtarzyki poświęcone swoim przodkom, mówi pani Jadwiga. – Wstąpiliśmy do jednego z licznych gospodarstw rolnych, gdzie było ubożuchno i panował bałaganik… Właściciel pochwalił się swoim katolicyzmem. Pokazał nam, jak się wyrabia w domu papier ryżowy, a potem zawija w niego… sajgonki. Zaś w manufakturze przetwarzającej orzechy kokosowe wyrabia się cukierki typu irysy, które owija się w taki „papier” i zjada razem z cukierkiem.

Duże wrażenie zrobiła na nas domowa produkcja energii cieplnej – metanu. Nieczystości od świnek i z domu były sprowadzane do jednego szamba, a założona instalacja gazowa produkowała gaz, wykorzystywany do własnych potrzeb.

– Podstawowy środek lokomocji to lekki motocykl. Nie potrzeba prawa jazdy, można nim przewieźć wszystko: świnię, szafę, cztery osoby, co kto chce. Byleby utrzymać równowagę. Sajgon to wielki zgiełk. Policja nie interweniuje, wkracza jeśli jest wypadek. Można jeździć po alkoholu. W mieście panuje niewyobrażalny ruch z powodu równie niewyobrażalnej ilości motorynek. Handlować można przy i na każdej ulicy.

motocykl w wietnamie

motocykl w Wietnamie

Życie dla nas jest tanie, jedzenie bardzo dobre, zbliżone do śródziemnomorskiego, bazuje na owocach morza. Wieprzowina też jest popularna, ale podawana jako „drobna rąbanka” z kośćmi.

 

Szok – jak niektórzy Wietnamczycy na północy kraju grzebią swoich zmarłych

– Grobowce stoją na polach uprawnych, na podwórku, na powierzchni ziemi, bardzo blisko domu, można je przestawiać. Jest to jakby rodzaj marmurowej, ozdobnej szafy. Po jakimś czasie – drastyczna to sprawa – po kilku latach wyjmują zwłoki i czyszczą z części miękkich, do kości, które spalają. Robi to najstarszy syn w rodzinie. Wyjątkowo mocne przeżycie, – opowiadał nam o tym przewodnik. Zwyczaj ten kultywowany jest tylko w północnej części Wietnamu.

 

Polak, który ogromnie zasłużył się dla kultury Wietnamu – Kazik

– Kazimierz Kwiatkowski był archeologiem, który kilkanaście lat swojego życia poświęcił dla ratowania tamtejszej kultury. Mówią o nim: Kazik. Kazika zna każdy w miasteczku, które uratował, a ratował zabytki niesłychanie cenne. Uczył Wietnamczyków jak restaurować domy, chodził od domu do domu i przekonywał, że należy to robić. Pracami konserwatorskimi kierował w Wietnamie od 1981 roku do 1997, do swojej śmierci. W Purpurowym Zakazanym Mieście dedykowano mu tablice pamiątkowe. W miasteczku Hoi An odsłonięto mu pomnik, mieszkańcy uważają Kwiatkowskiego za męża opatrznościowego, bo uchronił zabytkowy kompleks budowli przed likwidacją i przyczynił się do sukcesu miasta, dzięki czemu zostało ono wpisane do rejestru zabytków światowego dziedzictwa UNESCO. Wystarczy tam odezwać się po polsku, a natychmiast jest się dobrze przyjętym.

 

Historia Wietnamu jest bardzo bolesna

– Znamy ją trochę z innej strony. Ale być tam, na miejscu i dotknąć jej – to traumatyczne przeżycie. Podczas wojny przez ten kraj przewinęło się dwa i pół miliona Amerykanów. Ofiar wietnamskich było ogromnie dużo. Skutki stosowania napalmu i herbicydów są straszne, do dzisiaj widoczne. Nie można było Wietnamczyków zwalczać w podziemnych tunelach, skąd szkodzili swoim wrogom, więc Amerykanie stosowali te środki, które niszczyły i nie pozwalały rosnąć dżungli. Pozostawała sucha, naga ziemia. Dżungla w końcu odrosła, ale herbicydy wciąż truły ludzi, w tym matki i płody ludzkie. Urodziło się mnóstwo dzieci z poważnymi wadami, bez rąk, nóg, ze zniekształconymi twarzami. Widzieliśmy ich zdjęcia w Muzeum Zbrodni Wojennych. Zadziwiające jest to, że nie widać wśród Wietnamczyków nienawiści z tego powodu… Oni wiedzą, że w przeszłości nic już nie zmienią. Są pragmatyczni, odcięli się od niej i budują od nowa.

Jest to też kraj niesłychanie skorumpowany – bez pieniędzy, znajomości i łapówki człowiek staje się bezradny. Taka odmiana chińskiego komunizmu.

Szkolnictwo podstawowe pozostaje bezpłatne, ale potem trzeba już płacić za kształcenie. Trzeba też płacić za usługi medyczne i leczenie.

Wietnam - łódź

Wietnam – łódź

Napisano przez Elżbieta Bylczyńska opublikowano w kategorii Aktualności, Puszczykowo, Wywiad, reportaż

Elżbieta Bylczyńska

Redaktor naczelna Gazety Mosińsko-Puszczykowskiej

Wasze komentarze (1)

  • oh
    niedziela, 25 sty, 2015, 18:35:19 |

    Jak na tym motorku on to przewiózł! :)

Skomentuj