Salon VW Berdychowski Osa Nieruchomości Mosina - działki, mieszkania, domy Wiosenny repertuar trendów w Starym Browarze
Marta Mrowińska | piątek, 10 lut, 2017 | komentarze 3

„Jak można odmówić Bogu?!” – o pedofilii w Kościele raz jeszcze

Według najnowszych informacji uzyskanych od rzecznika prasowego Towarzystwa Chrystusowego, Jana Hadalskiego TChr, księdza Romana, skazanego za pedofilię i po odbyciu kary mieszkającego w domu Towarzystwa Chrystusowego, w chwili obecnej nie ma już w Puszczykowie. Proces kanoniczny zmierza ku końcowi, wszystko wskazuje na to, że w marcu się zakończy jego polski etap i sprawa zostanie przekazana do Watykanu do zatwierdzenia. Publikujemy jednak poniższy materiał mając nadzieję, że zwróci on uwagę na problem, który nie powinien zostać przemilczany – i nie ma znaczenia, że skazany ksiądz nie mieszka już w naszej okolicy.

Sprawa księdza Romana znana jest chyba wszystkim mieszkańcom nie tylko Puszczykowa i okolic, ale także całego kraju. Mieszkańcy naszego regionu protestują przeciwko zjawisku pedofilii w kościele, rodzice martwią się o bezpieczeństwo swoich dzieci, czytelnicy ślą pełne niepokoju listy do redakcji. Postanowiliśmy raz jeszcze zabrać głos w tej sprawie, uznając, że nie chodzi tu tylko o osobę księdza z Puszczykowa, lecz problem na skalę światową, który do niedawna jeszcze był zmową milczenia, szczególnie w kręgu osób związanych z Kościołem katolickim. Pozwalamy sobie jedynie na poruszenie kilku wątków mając świadomość złożoności i powagi problemu. Chcemy jednak, by stały się one impulsem do spojrzenia na zagadnienie w szerszej perspektywie, a przede wszystkim skłoniły do poszukiwań, co można zrobić w temacie, który chyba w nas wszystkich wywołuje sporo gniewu, chęci zemsty, nawet nienawiści. I słuszny to gniew – jeśli jednak przerodzi się w konstruktywne działania.

Proces kanoniczny – szybkie zakończenie?

Wiemy, że ksiądz Roman został skazany za „co najmniej kilkadziesiąt” stosunków seksualnych z uczennicą i w 2009 r. trafił do więzienia. Po odbyciu kary, w 2012 roku zamieszkał w domu chrystusowców w Puszczykowie. Biskup Stanisław Gądecki, metropolita poznański i przewodniczący Episkopatu Polski zaapelował o jak najszybsze przeprowadzenie kanonicznego postępowania karno-administracyjnego wobec ks. Romana. Jak wiadomo, proces został wszczęty i jest w toku. Jak zapewnia rzecznik prasowy Towarzystwa Chrystusowego, ks. dr Jan Hadalski TChr, powinien on zostać zakończony w ciągu najbliższych dwóch miesięcy, wówczas sprawa zostanie przekazana do Stolicy Apostolskiej do zatwierdzenia. Według informacji uzyskanych od rzecznika prasowego TChr, proces kanoniczny rozpoczął się i trwał dużo wcześniej, zanim sprawa została nagłośniona w mediach, kiedy jednak dokładnie – tego nie wiadomo. W wywiadzie dla KAI ks. Hadalski mówi: „Nie jest tak, że (proces – przyp. red.) został wszczęty w ubiegłym tygodniu. Tak, jak napisał ks. Generał w oświadczeniu: zgodnie z wytycznymi Stolicy Apostolskiej dokumenty zostały wysłane do Watykanu. Przyszła odpowiedź z Kongregacji Nauki Wiary z poleceniem powołania trybunału do rozpatrzenia tej sprawy. Trybunał został powołany i pracuje. Wszystko zmierza do zakończenia postępowania i do wydania wyroku, który zostanie przesłany do zatwierdzenia przez Kongregację Nauki Wiary. Nie jest więc tak, że trybunał został powołany dopiero teraz. Został powołany wcześniej i bez publikacji medialnych sprawa niebawem by się zakończyła”.

protest w Puszczykowie przeciwko pedofilii przed domem Towarzystwa Chrystusowego

protest w Puszczykowie przeciwko pedofilii przed domem Towarzystwa Chrystusowego

W puszczykowskim azylu

Zaraz po aresztowaniu ks. Roman został zawieszony we wszystkich czynnościach kapłańskich (tzw. suspensa pełna), włącznie z zakazem noszenia stroju duchownego. Po zapadnięciu wyroku ta kara była podtrzymywana aż do czasu wyjścia na wolność. Po wyjściu ks. Romana z więzienia zawieszenie zostało złagodzone. Umożliwiono mu sprawowanie Mszy Świętej, jednak tylko w kaplicy domu zgromadzenia w Puszczykowie, osobno albo razem ze współbraćmi z domu emerytów, może także nosić strój duchowny (za: KAI – przyp. red.). Ks. Roman nie prowadzi jednak żadnej działalności kapłańskiej w parafiach, nie katechizuje, nie ma kontaktu z dziećmi i młodzieżą. Stąd właśnie wybór Puszczykowa na miejsce pobytu księdza: jest to dom bez żadnych funkcji duszpasterskich, a kaplica jest kaplicą wewnętrzną zakonną, domową, można powiedzieć, że prywatną. Dopóki trwa proces kanoniczny, ks. Roman jest nadal członkiem zgromadzenia. Chodziło o to, aby do czasu rozstrzygnięcia sprawy przez sąd kościelny i Stolicę Apostolską zamieszkał w domu, gdzie nie będzie prowadził żadnego duszpasterstwa oraz nie będzie miał kontaktu z parafianami, szczególnie dziećmi i młodzieżą. Dom księży emerytów wydawał się najlepszym do tego miejscem. Ksiądz Roman pomaga tam starszym współbraciom w codziennych posługach.

Fatalna pomyłka czy celowy atak?

Ataki na księdza Romana uderzyły także w innego kapłana jednej z parafii w Puszczykowie. Zbieżność imion księży i podobieństwo pierwszej litery nazwiska (proboszcz – P., chrystusowiec – B.) spowodowały wiele oskarżeń i ataków pod adresem proboszcza. Były one na tyle uciążliwe, że kapłan zdecydował się na poinformowanie o zaistniałych incydentach policji. Wyjaśnić tutaj należy, że dom zakonny księży chrystusowców położony jest w bliskiej odległości od parafii, obie placówki miały ze sobą do tej pory dobry kontakt, podejmowane były także różne formy współpracy. Jednakże, ks. Roman, którego dotyczą medialne publikacje, nie ma z parafią w Puszczykowie nic wspólnego: nie sprawował tam Mszy Świętych ani nie spełniał żadnych innych posług kapłańskich czy duszpasterskich. Tymczasem, atakom poddany został zupełnie nie mający związku ze sprawą człowiek. Sprawa jest bardzo bolesna i przykra również dla całego zgromadzenia chrystusowców, którzy także doświadczają wielu agresywnych i wulgarnych ataków. Czy wszyscy atakujący ks. Romana byli aż tak nieostrożni, nie sprawdziwszy dokładnie, o jaką osobę chodzi? Czy też w chęci wyrażenia swego oburzenia – skąd inąd słusznego – dla potępienia godnego czynu, kierowali swe ataki w stronę kapłanów w ogóle, nie zważając na to, kto zostanie uderzony?

Mieszkańcy protestujący przeciwko pedofilii w Puszczykowie

Mieszkańcy protestujący przeciwko pedofilii w Puszczykowie

Jakby sam Bóg prosił o pomoc

Jak twierdzi ks. Hadalski, „ksiądz Roman był naprawdę świetnym duszpasterzem, cieszył się dużym zaufaniem proboszcza i współpracowników, ale nic nie wskazywało na to, że prowadzi podwójne życie. Dziś mnie to już nie dziwi tak bardzo. (…) Trudność w wykryciu prawdy o takim człowieku wynika właśnie z faktu, że cieszy się on zaufaniem współbraci, rodziny ofiary, ma z wszystkimi dobre kontakty i dobrą opinię jako duszpasterz. I kiedy pojawia się podejrzenie, bardzo trudno jest w to uwierzyć”. Dokładnie – sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej, gdy dodamy do tego fakt, że wielu ludzi zna i doświadczyło dobra ze strony Kościoła. Wielu spośród głęboko wierzących nie akceptuje nawet myśli o tym, że ich pasterze, nauczyciele, przewodnicy, jakimi są kapłani, mogli dopuścić się czynów strasznych, ogromnych krzywd wyrządzonych tym, których winni chronić – najmłodszym. To po prostu nie mieści im się w głowach. Stawia to w bardzo trudnej sytuacji wszystkie ofiary nadużyć seksualnych ze strony księży – trudno przeciwstawić się ogromnej presji wywieranej przez sam Kościół, ale także znajomych, innych parafian, a nawet rodzinę. Samemu również trudno przełamać bariery. „Jeśli wychowywałeś się w biedzie, religia ma dla ciebie duże znaczenie. Zainteresowanie księdza to coś pożądanego. Gdy poprosi cię o zebranie śpiewników lub wyniesienie śmieci, czujesz się wybrany. Jakby sam Bóg prosił cię o pomoc” (fr. filmu „Spotlight”). Być może dlatego pedofilia wśród księży wydaje się nam szczególnie okrutnym zjawiskiem. Krzywdzone są dzieci; ich zaufanie, potrzeba bezpieczeństwa, adoracji, miłości, bycia w centrum uwagi i wiele innych zostaje tutaj w brutalny i perfidny sposób pogwałconych. A dodatkowo jest to poważnym zachwianiem wiary, która dla wielu ludzi stanowi o sensie ich życia. „Zrozumcie, że to nie tylko fizyczna przemoc, ale także duchowa. Kiedy ksiądz cię molestuje, okrada cię z wiary” (fr. z filmu „Spotlight”). W takiej sytuacji poskarżenie się komukolwiek bywa barierą przez wielu nie do pokonania.

Oskarżyć księdza – czyli jak działa prawo

Po raz pierwszy publicznie o zjawisku pedofilii w Kościele mówił Benedykt XVI. Przepraszał ofiary i kilkakrotnie się z nimi spotkał. To za jego pontyfikatu usprawniono procedury, które umożliwiają odsuwanie podejrzanych o pedofilię księży od pracy. Papież Franciszek także wielokrotnie przepraszał za pedofilię w Kościele, powołał również papieską komisję ds. ochrony nieletnich. Od marca 2015 r. w Kościele w Polsce obowiązuje zatwierdzony przez Stolicę Apostolską dokument z wytycznymi odnośnie postępowania w przypadkach oskarżeń duchownych o wykorzystanie seksualne małoletnich. W aneksach zawarte są okoliczności niesienia pomocy ofiarom, procedura postępowania w przypadku zgłoszenia wykorzystania seksualnego, a także zasady profilaktyki. Po uzyskaniu informacji o nadużyciu seksualnym wobec osoby niepełnoletniej ksiądz zostaje zawieszony i odsunięty od powierzonych mu zadań. Następne kroki to wszczęcie postępowania, pomoc duchowa, psychologiczna i prawna dla ofiary, konieczność poinformowania jej o możliwości i formach złożenia doniesienia o przestępstwie, współpraca z prokuraturą, obowiązkowe szkolenia dla duchownych. Czy są to jednak skuteczne narzędzia? Praktyka i liczne relacje ofiar pokazują, że wiele jeszcze jest to zrobienia w tej kwestii…

pikieta przeciwko pedofilii w Kościele - przy domu Zgromadzenia Towarzystwa Chrystusowego

pikieta przeciwko pedofilii w Kościele – przy domu Zgromadzenia Towarzystwa Chrystusowego

„Lękajcie się” – ofiary pedofilii mają głos

„Problem jest szerszy – podkreśla ks. Hadalski – Z jednej strony ewentualne wydalenie ze zgromadzenia i ze stanu kapłańskiego, jeśli taki wyrok zapadnie. Ale co będzie, kiedy on wyjedzie z Puszczykowa? Po wyroku spakuje walizkę, wyjdzie za bramę, i co dalej? Pójdzie szukać pracy, gdzieś zamieszka. (…) Chodzi o to, czy ktoś go będzie kontrolował. Nie ma państwowego rejestru, a Kościół nie będzie miał już nad nim żadnej władzy”.

Problem pedofilii wśród księży istnieje od dawna, jednak dopiero od kilku lat zaczynają pojawiać się głosy w tej sprawie i konkretne decyzje oraz uwarunkowania prawne. Pojawiły się liczne pozycje w literaturze (dla przykładu: „Oskarżyłam księdza. Historia Ewy Orłowskiej”, autorstwa A. Klonowskiego i A. Rogulskiej, „Głosy Spoza Chóru”, Agnieszki Zakrzewicz, „Lękajcie się. Ofiary pedofilii w polskim Kościele mówią.” Ekke Overbeek), ofiary zabierają głos, ujawniają fakty, opowiadają o swoich przeżyciach, doprowadza się do procesów i skazywania przestępców. Dostępne są także raporty poszczególnych państw dotyczące zjawiska pedofilii w Kościele i ukrywania tego faktu przez biskupów. Działa również fundacja „Nie lękajcie się”, która zajmuje się pomocą ofiarom pedofilii, zarówno prawną jak i psychologiczną (grupy wsparcia, telefon zaufania, mailing); głównym założeniem jest przerwanie milczenia, wyjście z cienia i dążenie do tego, by sprawcy ponieśli konsekwencje swoich czynów.

Pojawiły się uregulowania prawne, do listy skazanych zaczynają dołączać kolejni księża. To jednak wciąż jeszcze niewiele. Kościół ma potężną władzę i nie da się tak szybko zlikwidować faktu ukrywania różnych jego „słabości”. Dlatego coraz więcej osób zaczyna otwarcie wyrażać swój protest przeciwko zjawisku pedofilii w Kościele – między innymi w tym celu zebrali się niedawno mieszkańcy Puszczykowa, by głośno powiedzieć o swoim zaniepokojeniu i sprzeciwie wobec tego zjawiska. Dlatego także powstał ten tekst. Chcemy, by nasz redakcyjny głos również zabrzmiał w tej sprawie. Bo tutaj nie można milczeć. Sprawa księdza z Puszczykowa jest jedną z wielu w naszym kraju i na całym świecie. I nie chodzi tu o „nagonkę” na Kościół, poddanie się buntowniczym nastrojom czy już w ogóle – atak na pojedynczą osobę skazanego księdza. To, co przede wszystkim przyświeca pisaniu tego tekstu to przeświadczenie, że ofiarom należy się pomoc, a także – że trzeba głośno mówić o problemie, by zerwać kurtynę milczenia, kamuflażu i obłudy. Ofiary pedofilii coraz częściej zabierają głos, potrzebni są jednak inni, którzy będą ich słuchać, potrzebna jest konkretna pomoc społeczeństwa – dlatego nie można dłużej milczeć. Prawda często bywa trudna – do ujawnienia i do przyjęcia. Ale to jedyna droga do uzdrowienia. Zaakceptowanie tej prawdy to konieczność, potrzebują tego zarówno ofiary jak i wszyscy pozostali, by chronić kolejnych młodych ludzi przed krzywdą. I z pewnością potrzebuje tego także Kościół.

protestujący przy domu Zgromadzenia Towarzystwa Chrystusowego

protestujący przy domu Zgromadzenia Towarzystwa Chrystusowego

I na koniec jeszcze jedno: w artykule poruszamy temat pedofilii w Kościele, nie powinniśmy jednak zapominać, że jest to zjawisko występujące także w innych grupach społecznych. Tekst skupia się na księżach, jednakże mówić o tym problemie trzeba zawsze i głośno. Powody są takie same: obrona ofiar i pomoc dla nich. A podsumowaniem powyższych wątków niech będą słowa: „Nie, nie przeżywam euforii, kiedy słyszę, że jakiś biskup odsunął pedofila kapłana od sprawowanej funkcji. Jeden przez 10 lat przesuwał księdza pedofila z parafii do parafii po każdym wyroku sądu. Czasem czuję się w obowiązku współczuć tym „biednym, zaszczutym kapłanom”… Nie współczuję. Myślę o ofiarach, myślę o tym, co należy się ofiarom. To ofiarom przede wszystkim należy się szacunek, współczucie, pomoc i zadośćuczynienie. Również materialne.” (fragment bloga Lesława Juszczyszyna – „Gdzie ta pedofilia w Kościele?”).

Zdjęcia pochodzą z pikiety przeciwko pedofilii w Kościele, która odbyła się w Puszczykowie 22 stycznia 2017 r.

Napisano przez Marta Mrowińska opublikowano w kategorii Aktualności, Puszczykowo

Tagi: , ,

Wasze komentarze (3)

  • S.
    piątek, 10 lut, 2017, 16:23:40 |

    I nie ma pedofila. Dla puszczykowian problem z głowy, ale gdzie uciekł – nie wiadomo.Czy to normalne, że taki pedofil, nawet mimo odbycia kary, jedzie sobie w świat, nikt nie kontroluje gdzie jest, nikomu się nie melduje. Przecież to jest chory człowiek, który jest niebezpieczny dla otoczenia, nie ważne gdzie miałby się znajdować.

  • Robert
    poniedziałek, 13 lut, 2017, 13:35:54 |

    Bardzo ciekawie opisane. Szkoda tylko, że artykuł przeszedł bez echa, zwłaszcza, że to jest chyba jedyny artykuł w tym temacie, który dotyka sedna problemu jakim jest pedofilia.

  • Gość
    piątek, 21 wrz, 2018, 14:06:32 |

    Sprawa księdza pedofila ,do niedawna mieszkańca Puszczykowa znów na wokandzie. Wyrok w poznańskim sądzie zapadnie za dwa tygodnie.

Skomentuj