Kolejny miesiąc wzruszeń…
… czyli, co się dzieje w Małej Filharmonii
Drugi miesiąc koncertowania Małej Filharmonii w Puszczykowie był tak samo zachwycający, jak jej pierwsza odsłona. Znów wzruszenia, taniec, emocje, zaskoczenia, a przede wszystkim – muzyka. I to jaka!
Mała Filharmonia w Puszczykowie
Porozmawiajmy o uczuciach (29 listopada)
Emocje można próbować ukazać poprzez muzykę, ale czy w pełni? Nieoceniona jest w tym wypadku gra aktorska – taniec dwóch par tancerzy baletowych, jedynie uzupełnianych dźwiękami skrzypiec, wiolonczeli, trąbki i saksofonu. Zaskakującym elementem całego spektaklu stały się fragmenty nagrań przemyśleń pewnego mężczyzny. O czym? W skrócie można powiedzieć, że o codzienności. O tej „cholernej czternastce”, która znowu się spóźnia, zawartości własnej torby, sensie ubierania flanelowych koszul na pierwszą randkę… Nawet o kolorach kredek. Bo czy każdy myślał kiedyś o kredkach pod kątem ich używalności? Brązowe są do malowania salcesonu, a białą wymyślono „tylko dla jaj”. Zabawny, ale głównie poruszający spektakl stworzony przez kompozytora Dariusza Tarczewskiego składa się z dziesięciu zamkniętych obrazów, tworzących pełen wachlarz uczuć – od czystości do rozpusty, od miłości aż po nienawiść. Wrażenia zmysłowe podkreślały dodatkowo zwiewne, lekkie stroje tancerek, dzięki którym w chwili przebiegania jednej z nich przez salę odczuwało się lekki powiew wiatru …
Muzyczne renifery (6 grudnia)
Skoro oboista wkroczył na scenę w czerwonej czapce świętego Mikołaja, możliwe było już prawie wszystko w wykonaniu zespołu Allegro Quartet. Prowadząca porównała czterech muzyków do reniferów ciągnących muzyczne sanie. I miała w tym sporo racji. Zespół zagrał wiele znanych utworów z różnych części świata, a dzięki nowatorskim aranżacjom Mirosława Gałęskiego – założyciela i kierownika artystycznego zespołu – nabierały oryginalnego wyrazu. Podróż po Europie rozpoczęta we Francji wiodła wprost na angielski bal, by później zatracić się na chwilę we włoskiej muzyce filmowej. Żywiołowa rosyjska wiązanka, ze znaną wszystkim „Kalinką”, fragmenty „Greka Zorby” i „Skrzypka na dachu” zaprowadziły do rodzimej muzyki Krzesimira Dębskiego. Wszystkie utwory były czarujące, ale to ostatni wywołał największy aplauz publiczności. Czy można maszynę do pisania potraktować jako instrument muzyczny? Okazuje się, że tak. „The typewriter”, w oryginalnej adaptacji Mirosława Gałęskiego – w tym wypadku mistrza nieco innych klawiszy niż zwykle – pokazał wszechstronność i profesjonalizm zespołu Allegro Quartet.
Bezużyteczna publiczność? (11 grudnia)
Wypełnić salę po brzegi potrafi tylko ktoś wybitny. A Stanisław Soyka, bo to o nim mowa, powala na kolana. Niski, niepozornie wyglądający człowiek może mieć w sobie taką siłę i talent, o jakiej niejednemu by się nawet nie śniło. Tego dnia po raz pierwszy widownia brała czynny udział w występie. Po co brać ze sobą chórek, skoro można się posłużyć publicznością? Mają tylko klaskać? Był tylko Soyka, fortepian i publiczność. Żadne inne instrumenty nie były potrzebne, bo to emocje grały tu pierwsze skrzypce, a bicie serca wybijało rytm. Dla tych, którzy kiedykolwiek spotkali się z muzyką Stanisława Soyki, nie potrzeba już więcej słów, by opisać ten niezwykły wieczór.
Świąteczny klimat (19 grudnia)
Sześciu przystojnych solistów, idących ze świecami w mroku i śpiewających „Wśród nocnej ciszy”? Aż nogi się uginają! Infinito Cantare to zespół zaskakujący – raz wzruszają, by za chwilę rozbawić publiczność. Koncert kolędowy, prawie w przeddzień Bożego Narodzenia, był doskonałym wprowadzeniem w klimat świąteczny. Wysokie, oświetlone choinki i znany wszystkim zapach żywicy wywoływał atmosferę zasiadania do wigilijnego stołu. Sekstet wykonał kilkanaście utworów, głównie znanych polskich kolęd, ale oczywiście we własnych aranżacjach – stąd między innymi „Przybieżeli do Betlejem” w wersji góralskiej. Nie zapomnieli także o zapoznaniu słuchaczy z charakterystyczną muzyką innych krajów – pojawiły się kolędy włoskie, angielskie oraz wiązanka żywiołowych, hiszpańskich utworów świątecznych. Dodatkowym urozmaiceniem koncertu były dwie kolędy zagrane przez Marcina i Michała Gałęskich, grających na fortepianie i oboju. Prezentem Bożonarodzeniowym od zespołu, oprócz wspaniałego koncertu, były drobne upominki w postaci pysznych, chrupiących pierniczków.
Styczeń 2009
W programie Małej Filharmonii w Puszczykowie na styczeń znajdziemy koncert grupy „Poznań Brass”, wieczór z balladą Tomasza Pawłowskiego, koncert kwartetu smyczkowego „Pegazus” oraz recital Michała Bajora.
Magda Krenc
Tagi: koncert kolęd