Salon VW Berdychowski Osa Nieruchomości Mosina - działki, mieszkania, domy Wiosenny repertuar trendów w Starym Browarze
Elżbieta Bylczyńska | czwartek, 5 lis, 2009 |

Trzy mroczne dni

Od 1990 roku możemy wreszcie mówić o Katyniu i zbrodniach sowieckich, nie oznacza to jednak, że zbrodnie niemieckie mogą odejść w niepamięć.

Znak pamięci Wielkopolan

Prosty znak pamięci Wielkopolan – tak w skrócie można określić akcję, której inicjatorką jest red. Anna Gruszecka z Radia Merkury. W niedzielne południe, 18 października mieszkańcy Wielkopolski zapalili znicze na grobach i w miejscach, w których Niemcy mordowali Wielkopolan podczas II wojny światowej. Wcześniej – 8 października uczestniczyłam w konferencji prasowej zorganizowanej przez Radio Merkury, poświęconej przygotowaniu tej akcji, pn. „Zapal znicz pamięci”. Niestety, numer październikowy naszej gazety był już wydany, nie miałam więc możliwości zawiadomienia o tym mieszkańców. Niemniej chciałabym przekazać Czytelnikom to, co najbardziej istotne: celem tej spontanicznej akcji radiowej, jak podkreślił jej patron – Marszałek Wielkopolski, Marek Woźniak jest pamięć o pierwszych ofiarach i stosunkowo mało znanej historii terroru niemieckiego w regionie (wbrew powszechnemu w kraju poglądowi o „łagodnym” przebiegu pierwszych miesięcy okupacji w Wielkopolsce).

– Chcemy, żeby ta pamięć wróciła, około osiem tysięcy osób zginęło w ciągu dwóch miesięcy, bez sądów, bez możliwości obrony. Pogwałcone zostały nawet wyobrażenia o jakiejkolwiek sprawiedliwości, mówiła Aleksandra Pietrowicz z Poznańskiego Instytutu Pamięci Narodowej.

Akcja Tannenberg

Trzy mroczne dni – nieco zapomniane przez Wielkopolan, preludium zagłady wielkopolskich elit

Trzy krwawe dni 20, 21, 23 października 1939 r., w 14 miastach Wielkopolski – odbywają się pierwsze planowe egzekucje, w ramach „Akcji Tannenberg”.

Przerażający mord, zemsta za dumę Wielkopolan i udział w Powstaniu Wielkopolskim, kara za polskość, która w ludziach przetrwała. Mordując elity Niemcy spodziewali się, że bez nich społeczeństwo już się nie podniesie. Zginęło wówczas ponad 230 osób z elity miejscowego społeczeństwa. Egzekucje były jawne, miały na celu zastraszenie Polaków. Musieli w nich uczestniczyć wszyscy mężczyźni danej miejscowości.

Operacja „Tannenberg”, całkowicie planowa rozpoczęła się wiosną 1939 roku tworzeniem kartotek ludzi przewidzianych do likwidacji. „Tak jak zakładnicy, których brały wkraczające do poszczególnych miejscowości oddziały Wermachtu w celu zapewnienia sobie bezpieczeństwa i spokoju, osoby wytypowane do egzekucji były najprzedniejszymi obywatelami swoich miejscowości… Aresztowania rozpoczęły się już 18 października. Przeprowadzała je z reguły żandarmeria przy udziale policji pomocniczej. Jeśli wskazana na liście osoba była nieobecna, w jej miejsce aresztowano kogoś innego… Tragiczny był los dr. Romana Gawrona z Kórnika. Z powodu jego nagłego wyjazdu do chorego nie zdołano go postawić przed odbywającym się w Kórniku sądem. Kiedy powrócił było już po egzekucji, ale ponieważ był na liście przeznaczonych do stracenia – musiał zginąć. Został więc zatrzymany i przewieziony autobusem razem z plutonem egzekucyjnym do Mosiny, gdzie skazano go na śmierć razem z innymi… Po egzekucji wyznaczeni Polacy ładowali ciała pomordowanych na przygotowane wozy i transportowali je na miejsce pochówku. Szczególnie okrutnie potraktowano byłego burmistrza Śremu, Teofila Wolniewicza, który z powodu złego stanu zdrowia nie mógł chodzić. Nie rozstrzelano go na rynku, lecz po rozprawie i wykonaniu wyroku na pozostałych skazanych posadzono na wózku i przewieziono razem z ciałami zabitych na cmentarz. Wolniewicz, pomimo, że był starym i schorowanym człowiekiem, próbował uciekać. Czołgającego się na kolanach starca uśmiercono dwoma strzałami w tył głowy”. [Magdalena Sierocińska – Komentarze Historyczne].

Leśnie mogiły

Oprócz jawnych egzekucji Niemcy mordowali potajemnie a ślady zbrodni ukrywali. O tym, że mordowali również młody narybek inteligencji polskiej świadczy m. in. spora ilość znalezionych czapek studenckich.

Trzeba przypomnieć także Wielkopolan, których nazwisk nie znamy, którzy nie wywodzili się z elit i nie byli powstańcami. Jednymi z nich byli ludzie chorzy psychicznie, których jedyną winą było właśnie to, że byli chorzy. Pierwszą akcję gazowania Niemcy przeprowadzili w szpitalu psychiatrycznym w Owińskach.

Elżbieta Bylczyńska

Mogiła zamordowanych na cmentarzu w Mosinie

Mogiła zamordowanych na cmentarzu w Mosinie

Elżbieta Bylczyńska

Redaktor naczelna Gazety Mosińsko-Puszczykowskiej

Skomentuj