Magiczne i nie do opisania
Nie zabrzmi to chyba jak truizm, gdy powiem, że 4 października w Mosińskim Ośrodku Kultury wystąpił artysta mieszkający w pobliżu, wizytujący sąsiednią gminę.
Faktycznie, koncert ten z początku wydawał się być po prostu jednym z wielu występów w ramach Ogólnopolskich Dni Artystycznych z Gitarą. Zza kulis wyszedł bowiem, jak gdyby nigdy nic, jegomość prezentujący się z gitarą jak rasowy muzyk rockowy i został przyjęty bardzo ciepło przez licznie zgromadzoną publiczność. Fakt ten jednak nie stanowił o wyjątkowości tamtego wieczoru. Jak to zazwyczaj z koncertami bywa, chodziło po prostu o Muzykę. Przez duże „M”.
Ray Wilson, światowej sławy muzyk, nie potrzebował wiele czasu, by pokazać, dlaczego jest gwiazdą tego kalibru. Piękne, choć nie nadzwyczajnie skomplikowane, akordy grane przez niego wydawały się być niesamowicie potężne i przemyślane. Jednak na pierwszym planie zdecydowanie był wokal Wilsona – przenikający słuchaczy mnogością wyrażanych uczuć, budujący wszelakiego typu nastroje, pełen zaangażowania i emocji. Atmosfera zbudowana tymi środkami ekspresji była po prostu magiczna, nie do opisania i uchwycenia. O klasie muzyka świadczy fakt, że atmosferę tę zbudował prostymi muzycznymi środkami, bez nadmiernego rozbudowania kompozycji czy wykorzystania rozmaitych efektów dźwiękowych. Był tylko on, jego gitara oraz towarzyszący mu pianista Filip Wałcerz. Wzbogacał on swoją delikatną grą emocjonalny pejzaż kreślony przez Wilsona. W kilku momentach występ artysty urozmaicili też tancerze Małgorzata Mielech i Adrian Rzetelski. Ich krótki występ, połączony z natchnioną grą gwiazdy wieczoru, był swego rodzaju miniaturowym przedstawieniem teatralnym. Oprócz tego artysta opowiadał rozmaite anegdoty wzbudzające śmiech publiczności, z którą miał bezpośredni i spontaniczny kontakt. Nic dziwnego, że ta oklaskiwała go na stojąco, niezwykle owacyjnie, prosząc o kilka bisów.
Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że Ray Wilson bardzo dobrze czuje się na tego typu koncertach w małych salach, przy bezpośrednim kontakcie z widownią. Sam fakt przybycia do naszego miasta światowej sławy wydawał się być do niedawna czymś niewyobrażalnym. Dzięki kontaktowi z publicznością i świetnemu występowi wszelkie wątpliwości zostały rozwiane, a muzyczna ciekawość zaspokojona. Nawet sam Ray Wilson był postawą mosińskiej publiczności zaskoczony i zainspirowany. Dobry to znak na przyszłość Dni z Gitarą.
Zdeklarowany meloman,
Wojtek Czeski
Tagi: Dni z gitarą