Salon VW Berdychowski Łukasz Grabowski radny w sejmiku woj. wielkopolskiego Osa Nieruchomości Mosina - działki, mieszkania, domy Wielkanoc w Starym Browarze w Poznaniu - złap zająca w apce
Elżbieta Bylczyńska | niedziela, 20 lis, 2011 |

Miażdżyca nie dotyczy tylko serca

O nowych możliwościach leczenia schorzeń naczyń obwodowych w puszczykowskim szpitalu, z profesorem Grzegorzem Oszkinisem – Prorektorem ds. Klinicznych i Szkolenia Podyplomowego Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, rozmawia Elżbieta Bylczyńska

E.B. – Bardzo uroczyście otwarto dzisiaj pracownię angiologii, po przecięciu wstęgi powiedział Pan, że jest to niezwykle ważne dla pewnej grupy pacjentów i dla mieszkańców regionu.

Prof. Grzegorz Oszkinis: – Chirurgią naczyniową zajmuję się od 30 lat, dlatego bardzo cieszy mnie otwarcie tego oddziału. Co tydzień w Polsce 100 osób traci kończyny z powodu chorób naczyń. Wynika to oczywiście z wielu przyczyn, ale ogromną rolę odgrywa brak ośrodków, które mogłyby pomóc tym chorym i dać im nadzieję. Nadzieję nie tylko na uratowanie kończyny, bo w chirurgii naczyniowej czasem to się nie udaje, ale na to, żeby poziom amputacji był niższy. Brzmi to może szokująco, ale taka jest rzeczywistość. Jest tutaj z nami dzisiaj prof. Zapalski, twórca chirurgii naczyniowej w Wielkopolsce, ale i także w województwie Lubuskim (kiedyś była to wspólna część Polski), klinika, którą reprezentuje zajmuje się tymi problemami od dziesiątków lat. Uważamy, że istnieje ogromna potrzeba powstawania tego typu ośrodków, ponieważ jeden ośrodek uniwersytecki to za mało, muszą istnieć lokalne miejsca, w których mieszkańcy będą mogli szukać pomocy. Choroby układu krążenia zajmują najwyższe miejsca na liście najczęściej występujących chorób, a kojarzy nam się z nimi na ogół tylko serce. Leczymy zawały, ale większość tych chorych nie umiera z powodu zawału serca, lecz z powodu chorób naczyń obwodowych, czyli tych, które będziemy tutaj w Puszczykowie leczyć.

W społeczeństwie pokutuje przekonanie, że najgorszą chorobą jest choroba nowotworowa.

To nie jest do końca prawdą. Choroba nowotworowa jest uleczalna, jeśli w odpowiednim momencie ją rozpoznamy. Miażdżyca jest chorobą nie wyleczalną, ludzie, którzy zaczęli chorować będą trafiać z powrotem do ośrodków leczących tego typu schorzenia. W związku z tym musi ich w Polsce być więcej. Miażdżyca tętnic nie dotyczy tylko serca, jak się na ogół przyjmuje. Wynika to z prostej przyczyny – na taką świadomość wpływają reklamy lekarstw, które stawiają znak równości między miażdżycą a sercem. Kolejną kalką myślową istniejącą w społeczeństwie jest pojęcie, że cholesterol równa się miażdżyca. Są to oczywiście nieprawdziwe stwierdzenia, bo miażdżyca to proces zwężania się tętnic. Bez względu na to, czy one znajdują się w sercu, czy w centralnym układzie nerwowym, czy też w kończynie – górnej lub dolnej. Miażdżyca do proces ogólnoustrojowy, który dotyczy całego organizmu, wszystkich tętnic. Tętnic, nie żył, (żyły to te naczynia, w których tworzą się żylaki, w żyłach nie może być miażdżycy). Miażdżyca jest więc chorobą tętnic. U jednego człowieka pierwsze objawy mogą wystąpić ze strony serca – wtedy miażdżyca tętnic wieńcowych jest bardziej zaawansowana, u innego mogą wystąpić problemy z kończynami dolnymi. Ale u większości chorych z miażdżycą tętnic wieńcowych występuje również miażdżyca tętnic obwodowych. Przyjęło się też uważać, że jeśli ma się za wysoki poziom cholesterolu, należy przyjmować leki obniżające ten poziom (znowu reklamy), a nie będzie się miało miażdżycy. Są tzw. czynniki ryzyka, dla miażdżycy to właśnie poziom cholesterolu, ale jest to przecież nie leczone nadciśnienie, palenie papierosów – elementy wpływające na stan tętnic latami. Ludzie nie są tego świadomi. Żeby to zmienić – musi być świadomy pacjent, świadomy lekarz i muszą być warunki leczenia.

Miażdżyca, czyli zwężenie tętnicy, jakie są tego objawy?

Zwężenie tętnic powoduje mniejszy dopływ krwi do danego organu. Ze strony nóg objawia się to tym, że chory idąc, po pewnym czasie musi stanąć z powodu bólu nóg. Zmniejszona ilość krwi to mniej tlenu i wytwarzanie się substancji powodującej ból. Ból, który nasila się stopniowo, najpierw chory będzie musiał zatrzymać się po 500 metrach, potem po 100, a w miarę postępu choroby będzie przystawał coraz częściej. Jeżeli dotyczy to serca, u chorego przy wysiłku wystąpią bóle wieńcowe. W przypadku tętnic doprowadzających krew do mózgu wystąpi krótkotrwała utrata przytomności. Mówimy o procesie przewlekłym, ale istnieją jeszcze procesy ostre. Dla serca to jest zawał, a ostrym procesem dla kończyn dolnych jest ostre niedokrwienie. Chory funkcjonuje, chodzi, może nawet nic nie wiedzieć o swojej chorobie i w ciągu jednego momentu zaczyna go mocno boleć noga, jest to ból większy od bólu onkologicznego. I tu mamy już do czynienia z zagrożeniem życia.

Tak jak w Polsce rozwinął się system leczenia chorób serca i naczyń wieńcowych – mówi się o tym dużo – tak nie do końca mamy świadomość, że istnieje bardzo poważny problem kończyn dolnych. Jak już mówiłem, w Polsce tygodniowo amputuje się kończyny u 100 osób. Pomijając aspekt społeczny i psychologiczny – zawsze jest to dramat – z punktu widzenia ekonomii, człowiek, który traci kończynę przestaje pracować, potrzebuje świadczeń, koszt jego funkcjonowania jest większy niż stworzenie procedury ratowania tej kończyny.

Kto skorzysta z angiografu?

Na przykład pacjent, który ma problemy z kończynami dolnymi, który chodził 200 metrów, a teraz, po dwudziestu musi stanąć z powodu bólu, jednym słowem pacjent z miażdżycą naczyń obwodowych. To urządzenie (inaczej jest to rentgen) pozwoli ocenić i wyleczyć jego tętnice, poprzez założenie balonu, stenta, rozepchnięcie czy poszerzenie naczynia.

Dziękuję za rozmowę.

Elżbieta Bylczyńska

Redaktor naczelna Gazety Mosińsko-Puszczykowskiej

Skomentuj