Po to jest satyryk
– Ja z opozycji rzadko się śmieję. Z opozycji to nawet w PRL-u nie żartowałem. A były silne naciski… Trzeba żartować z tych, którzy rządzą. Po to jest satyryk.
Ludzie są teraz troszkę zdezorientowani, bo w telewizorach występują kabarety, które nie zauważyły zmiany rządu przed trzema laty i cały czas żartują z poprzedniego…
Od kilku lat Rada Nadzorcza Gospodarczego Banku Spółdzielczego w Mosinie organizuje dla swoich członków spotkania, na które zaprasza najznamienitszych przedstawicieli polskiej kultury i rozrywki. W sobotę, 16 kwietnia, na zaproszenie bankowców, do Mosiny (po raz pierwszy) przybył wyjątkowy gość – artysta, który na zawsze wpisał się nie tylko w historię najlepszych polskich kabaretów, ale także w historię walki Polaków o wolność, o honor, w historię walki z reżimem komunistycznym.
Widownię (sala MOK była wypełniona do ostatniego miejsca) serdecznie powitali przewodniczący Rady – Stanisław Gust i prezes Banku, Przemysław Pilarski, który zapowiedział występ najpopularniejszego polskiego prześmiewcy:
– W dniu dzisiejszym gwiazdą wieczoru jest pan Jan Pietrzak. Będzie to wieczór zadumy, wieczór piosenek patriotycznych, wieczór radości, śmiechu i humoru – po prostu Jan Pietrzak!
Jedno się na pewno nie zmienia, od kilkudziesięciu lat Jan Pietrzak ma swoją wierną publiczność, która wita go wciąż taką samą burzą oklasków i tak samo reaguje na jego satyrę. Tak było i tego wieczoru. Były salwy śmiechu, wspólne śpiewanie, a pieśń, „Żeby Polska była Polską”, zaśpiewana razem z publicznością tradycyjnie wywołała nastrój zadumy i patriotycznej refleksji. Artyście na scenie towarzyszył Krzysztof Paszek.
Kabaret pod Egidą powstał w 1967 roku jako kontynuacja zamkniętego przez ówczesne władze Studenckiego Kabaretu Hybrydy w Warszawie. Stworzyli go: Jan Pietrzak, Jonasz Kofta, Adam Kreczmar oraz muzycy: Krzysztof Paszek i Jan Raczkowski.
O twórcy Kabaretu pod Egidą tak pisze Janusz R. Kowalczyk*:
„Powojenne kabarety w Polsce unikały na ogół jawnie zaczepnych polemik z jedynie słuszną ideologią, prześcigały się za to w tworzeniu lepiej lub gorzej zawoalowanych aluzji. Jan Pietrzak od początku swej drogi twórczej zerwał z ezopowym językiem – wykładał kawę na ławę, walił prosto z mostu, między oczy, ciął ostro i na odlew… Dawał przez to widzowi poczucie obcowania z prawdą, choćby nawet, niekiedy, dla humorystycznego efektu karykaturalnie skrzywioną”.
Kabaretu Jana Pietrzaka nie można opisać, żeby właściwie odebrać tego artystę, trzeba go widzieć i słyszeć. Próba przeniesienia przedstawienia do gazety jest wielkim ryzykiem i szkodą dla autora. Żywię nadzieję jednak, że mi to wybaczy. I niech będzie usprawiedliwieniem fakt, że od jakiegoś czasu najlepszy polski satyryk prawie „nie istnieje” w polskich mediach…
Scena w Mosinie
Występ tradycyjnie przeplatały piosenki satyryczne i pieśni patriotyczne, były zwykłe żarty, kawały i ostra satyra, „na odlew, między oczy i prosto z mostu”, o tym, co było i co jest teraz. Czytelnik, który zna artystę łatwo wyobrazi sobie go na scenie i suche linijki tekstu ożyją, a może też i przypomną jak się kiedyś drukowało ulotki i nuciło jego piosenki…
Jan Pietrzak, fragmenty programu:
Wiadomości
Dlaczego kobiety żyją dłużej? Bo nie mają żon.
Premier przeciął wstęgę na nowym odcinku autostrady, wstęga była dłuższa od odcinka.
Ministerstwo zdrowia po wprowadzeniu leków za złotówkę przed paroma laty, obecnie ma zamiar wprowadzić trumny po 50 groszy. Natomiast leki za złotówkę otrzyma każdy 80 – latek, pod warunkiem, że przyjdzie do apteki z dwojgiem rodziców.
Turystyka i medycyna: Polskę odwiedził bardzo bogaty Rosjanin i poszedł do dentysty. Ten zagląda mu w jamę ustną i widzi same złote zęby z diamentowymi koronkami. Dentysta pyta: I co ja mam tu zrobić? – Alarm!, odpowiada pacjent.
Problem z dopalaczami zaistniał w Polsce w ostatnich dwóch latach, a więc jest oczywistym efektem rządów Tuska. Po prostu, kto chce doczekać Polski lekkiej, cudownej, miłej i przyjemnej – musi ćpać, inaczej nie zobaczy.
Einstein do Chaplina: Dokonał pan cudu, cały świat pana rozumie i podziwia. Chaplin do Einsteina: Pana cud większy – cały świat pana podziwia, tylko nikt nie rozumie.
Ja z opozycji rzadko się śmieję. Z opozycji to nawet w PRL-u nie żartowałem. A były silne naciski… Trzeba żartować z tych, którzy rządzą. Po to jest satyryk. Ludzie są teraz troszkę zdezorientowani, bo w telewizorach występują kabarety, które nie zauważyły zmiany rządu przed trzema laty i cały czas żartują z poprzedniego. Taka jest sytuacja. Ale jedna informacja jest bardzo pozytywna: rząd Donalda Tuska po długich poszukiwaniach znalazł ogromny skarb. Jest to Skarb Państwa.
Z czasów PRL
Dwóch mężczyzn pojechało na wczasy FWP (Fundusz Wczasów Pracowniczych), na których zawsze kwaterowano ze sobą nieznajomych, żeby jeden na drugiego donosił. Poszli sobie panowie na pierwszy spacer, kupują Totka.
– Co pan zrobi jak pan wygra 100 tysięcy?
– Kupię sobie wczasy w Związku Radzieckim.
– A jak pan wygra pół miliona?
– Wycieczkę do Związku Radzieckiego.
– A jak pan wygra cały milion?
– Dłuższy pobyt w Związku Radzieckim
– Czy pan nie zna innych krajów?
– Znam, ale pana nie znam.
Pani przepytuje dzieci z historii. – Powiedzcie dzieci, jakie było najmniej udane powstanie polskie?
– Ja wiem, ja wiem, bo dziadek opowiadał.
– To powiedz Jasiu.
– Powstanie Polski Ludowej.
Nie mniej wymowne były teksty śpiewane
…Rząd udaje, że pracuje bijąc tylko pianę,
A autostrad jak nie było, tak i nie ma dalej.
Upadają wielkie stocznie i zakłady małe
Bezrobocie trzyma mocno, telewizja kłamie…
Mam taką piosenkę, która przeżyła szczególną przygodę w obecnych czasach, a napisaną w początkach stanu wojennego, kiedy ludzie układali krzyż z kwiatów w miejscu, w którym stał Krzyż Papieski. Połączone siły codziennie z tym krzyżem od rana do wieczora walczyły, w sposób zajadły, wściekły, zupełnie obłąkany. Nie mogły sobie poradzić. Całe drużyny tych ochroniarzy stawiały codziennie nowe parkany, żeby nikt z kwiatami nie podszedł. Chodziłem tam i rejestrowałem wydarzenia z epoki straszliwej… Nie podejrzewałem nigdy w życiu, że w wolnej Polsce, naszej III Rzeczypospolitej coś podobnego może się zdarzyć. Że znowu będzie trwała zajadła, wściekła obłąkana walka z kwiatami i z krzyżem w centrum Warszawy, sto metrów od tamtego miejsca. Stało się to po 10 kwietnia, kiedy przez wiele miesięcy władze nasze walczyły, bo uważały, że krzyż ten przeszkadza im w urzędowaniu. Coś niebywałego się stało. Dla mnie nie do pojęcia. Jak to w ogóle możliwe, żeby w wolnej Polsce tak się działo…I żeby piosenka ze stanu wojennego była tak aktualna.
Oczywiście pełnej analogi nie ma, ale jest jej dostatecznie wiele.
Nielegalne kwiaty
Wiele polskich kwiatów
Rozkwitało już,
Pod Cassino maków,
Pąków białych róż,
Kwiatów, co czerwieńsze
Były niźli krew,
W wierszu i piosence,
I w okopów mgle…
Ale takie kwiaty,
Jakie kwitną tu,
Na warszawskim placu,
To prawdziwy cud!
Szpicle i armaty
Stoją przeciw nim,
Pałki, automaty,
Tresowane psy…
Nielegalne kwiaty,
Zakazany krzyż
Co dnia wyrastają
Z betonowych płyt.
Ludzie je składają
Wierni sercom swym,
Co w nadziei trwają
Przeciw mocom złym!
To najdroższe kwiaty,
Jakie widział świat,
Można za nie płacić
W celi parę lat!
Można stracić zęby
Za goździki trzy,
Liczyć krwawe pręgi,
Długo łykać łzy…
Takich drogich kwiatów
Co dzień świeży stos
Niosą warszawiacy,
Kiedy mija noc.
Ciemna noc dla tamtych,
Dla nas jasny dzień,
Z nami słońce prawdy,
Z nimi zdrady cień…
…
Niepodległe kwiaty,
Niezniszczalny krzyż.
Warczą gabinety
I imperium drży…
Śmieje się z organów,
Nie lęka się wojska
Nielegalny naród,
Zakazana Polska.
Z tamtych czasów mam dokumenty – teczkę z Instytutu Pamięci Narodowej. Dostałem ją dzięki śp. Januszowi Kurtyce, który poległ w Smoleńsku. Był to człowiek, który osobiście zdecydował o wydaniu moich akt, bo przez wiele lat ubecy nie chcieli tego zrobić. Blisko 20 lat prowadzono śledztwo na mój temat. Niesamowitych rzeczy się dowiedziałem o tym, co się działo za moimi plecami. Część tych spraw umieściłem w książce pt. „Jak obaliłem komunę”, opartą właśnie na aktach SB. Tytuł może zniechęcać, można sądzić, że przypisuję sobie jakieś megalomańskie zasługi. Nie. Po prostu mam takie papiery, że to ja obaliłem komunę. Sam bym tego nie powiedział. Ale, jak oni tak piszą, eksperci wybitni, to dlaczego mam to ukrywać? W jednej z pierwszych notatek, donosów z lat siedemdziesiątych czytam:
„… Członkowie Kabaretu pod Egidą: Pietrzak, Kofta, Stanisławski, Pszoniak i inni w prezentowanych programach lansują satyrę polityczną skierowaną przeciwko budownictwu socjalistycznemu w Polsce, polityce Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i Związkowi Radzieckiemu”.
Takie mam papiery!
Sierpień Solidarności
…Wreszcie przyszedł Sierpień Solidarności, kiedy to Polacy inspirowani cudownym wydarzeniem, jakim był pontyfikat Jana Pawła II, zebrali się na odwagę, przestali się lękać i zabrali się za „odnowę oblicza tej ziemi”. Właściwie cały ten komunizm, całe imperium zła runęło pod bramą Stoczni Gdańskiej, pod portretem naszego Papieża, taka jest prawda historyczna. To wszystko było niesamowicie ze sobą powiązane, trwało później dalej, ale Polacy sami wybili się na niepodległość, bez konferencji wielkich mocarstw, bez Jałty, bez Poczdamu. Dokonali tego dzieła inspirowani Papieżem i własną Solidarnością. Trzeba być z tego dumnym i nie dać sobie powodu do dumy odebrać – to jest nasz wielki historyczny sukces.
Elżbieta Bylczyńska
* Wstęp do książki Jana Pietrzaka „Jak obaliłem komunę”.
Tagi: Mosiński Ośrodek Kultury
Wasze komentarze (2)
„Dlaczego kobiety żyją dłużej? Bo nie mają żon” wygrywa! :)
Bardzo lubię tego Pana :)