Tak to się zaczyna
Ktoś ze znajomych zabiera nas ze sobą na ryby ze swoim sprzętem, aby zademonstrować sztukę łowienia.
Sztuka łowienia ryb
W trakcie zasiadki, niby to z dobrego serca, normalnie daje potrzymać wędkę. To tak się mówi, potrzymać, ale nad wodą jak cały zestaw jest uzbrojony, miejsce zanęcone, to nie ma takiej opcji, że „weź i sobie potrzymaj”! Wtedy taka sytuacja grozi lekkim lub wręcz gwałtownym braniem. I to jest ta niespodziewana okazja.
Bo, że nie biorą od razu, jest rzeczą oczywistą, jak dwa i dwa jest pięć. Z reguły, (ale nie zawsze) taki żółtodziób potrafi wyholować ryby jedną za drugą przez przypadek. Oczywiście najpierw jedną, a później drugą, ale nie tak od razu, tylko po jakimś czasie, powiedzmy dwóch godzin. Wtedy taki delikwent żółtodziobowy jest już przegrany i cieszy się głośno „złapałem, złapałem!”. A guzik prawda, ryb się nie łapie, tylko łowi! On, czyli ten ktoś złapał, ale bakcyla, czyli jeszcze inaczej mówiąc, zaraził się wirusem wędkowania. Na początku zarażony nie zdaje sobie sprawy, jak groźne są konsekwencje tej choroby. A jest ona długotrwała i nieuleczalna. W Polsce zarażonych jest kilka milionów i nie ma na to żadnego ratunku, żadnej szczepionki. Jedyny i skuteczny antybiotyk to własna wędka. Sklepy z odpowiednim sprzętem są właściwie na każdym większym narożniku lub tuż za nim. I zanim pójdziesz pierwszy raz do sklepu, zanim naruszysz desperacko swój zaskórniak, zanim opadnie twój entuzjazm, zanim pierwszy raz pokłócisz się z żoną o ryby, zanim postradasz zmysły i stracisz do końca głowę, zanim słońce wypali ci resztkę włosów na czole, zanim po nocy zaczną ci się śnić wielkie brania, zanim zaczniesz się budzić w środku nocy zlany zimnym potem, że taka ryba się zerwała i nikt tego nie widział, zanim się okaże, że te wszystkie niezbędne rzeczy, czyli wędki, żyłki, haczyki, kołowrotki, ciężarki, stopery, spławiki, podbierak, siatka, szczypce, rozwieracz, krętliki, podpórki, wiaderko na zanętę, woblery, kurtka i kapelusz, specspodnie, stołek najprostszy oraz masa innych nie mieszczą się w twoim kantorku, zanim zauważysz dopiero w domu, że jesteś dokładnie przemoczony i przemarznięty, i zanim cię to wszystko dopadnie i osaczy, przeczytaj dalszy tekst!
– Karol, daj sobie spokój z tymi rybami! Patrz tylko, ile nas to kosztowało: paliwo, zezwolenie, zanęta, robaki, razem jakieś 120 złotych! Z tego wynika Karolu, że jedna płotka wychodzi 40 złotych. To w sklepie już uwędzone nie kosztują tyle! A twoje nerwy i zdrowie? A co mówisz, że wędkę jakbyś miał nową, to dopiero byś nałowił? Karol, opanuj się, ile taka wędka kosztuje?! Toż można by żyć samym kawiorem i z domu nie wychodzić. Włącz telewizor i zobacz jak inni to robią. Na imieniny mamy iść i w czym ja pójdę? Nie mam, co na siebie włożyć, a ty nową wędkę musisz mieć! Ale Karol, ty nie śpij jak do ciebie mówię! Że co, że wstałeś o czwartej rano? A kto ci kazał?! Że z tego będzie obiad? Jaki obiad, Karol?! Przecież jak obetniesz głowę i wypatroszysz to, co z tego zostanie, tylko ogon i ta reszta, śmiechu warte! Karol, no proszę cię, tak nie można ciągle żyć! Ty jedziesz na ryby, a ja co z tego mam? Niby co, że mam jechać z tobą? A co ja tam będę robiła? Rano to u mnie jest dziewiąta. Złote góry mi obiecałeś, a teraz co, gdzie te złote góry? Złote rybki, chciałeś mi powiedzieć! Ale czemu mi wczesnej tego nie powiedziałeś?! To ja studia robiłam, fakultet mam drugi, po to, żeby ciągle twoje ryby skrobać, kukurydze osiem godzin gotować, już mam dość, chyba się wyprowadzę do mamy, żyć mi się odechciewa!
OGŁOSZENIA DROBNE:
Ekspresowe zakładanie czerwonych robaków, dojazd na łowisko gratis.
eRCZe „Spławik”
Zobacz także: