Redakcja GMP | niedziela, 14 sie, 2011 |

Ma rozmach ten umuzykalniony doktor

Zawsze zastanawiał mnie fenomen zespołu Elektryczne Gitary.

Elektryczne Gitary

Słuchałem ich piosenek i płyt, raz nawet udałem się na koncert grupy. Ostatecznie odpowiedzi na frapujące mnie pytanie nie uzyskałem. Dopiero podczas tegorocznych Dni Puszczykowa dotarły do mnie przesłanki mające znamiona rzetelnej odpowiedzi. 11 czerwca przed puszczykowską publicznością wystąpił bowiem ten inspirujący zespół.

Pierwszego olśnienia doznałem już na początku koncertu: reakcja publiczności. Dobra zabawa wszystkich, niezależnie od wieku czy preferencji muzycznych. Po prostu grupa Kuby Sienkiewicza to zespół doskonale bawiący publiczność podczas występów. Jego członkowie nie ukrywają równocześnie, że wspólne występy sprawiają im również czystą przyjemność. Ten niejako festynowy charakter koncertów Elektrycznych Gitar nie szedł jednak w parze z warsztatowymi zaniedbaniami. Najlepszym tego dowodem były popisowe partie na saksofonie wykonywane przez Aleksandra Koreckiego. Zaintrygował także początek koncertu – po ciężkim, drapieżno-bluesowym wykonaniu piosenki „Włosy” objawił się kolejny element zagadkowej układanki: zespół Elektryczne Gitary traktuje swoje studyjne nagrania jako pewien szkic niedokończonego obrazu. Dopiero na żywo napełnia je wieloma barwami. A przy tym – jak wiele w tych wykonawcach dystansu do samych siebie! Niezbyt bujno owłosiony Kuba Sienkiewicz śpiewający o tym, by „nosić długie włosy jak my” to tylko namiastka autoironii, którą prezentował.

Kolejną, kto wie czy nie najważniejszą, częścią układanki są przeboje Elektrycznych Gitar. Po prostu trzeba naprawdę sporo wysiłku, by nie natrafić na ich utwory słuchając radia czy oglądając polskie komedie, a także reklamy telewizyjne. Stąd też łatwiej było zgromadzonej publiczności podchwytywać serwowane przez wokalistę słowa. Nie zabrakło pomnikowych utworów Elektrycznych Gitar, takich jak „Nie pij Piotrek”, „Jestem z miasta”, „Głowy Lenina” (zaśpiewanych jako „Głowy Putina”), „Co powie ryba” czy „Wytrąciłaś”. Zabrakło słynnej piosenki tytułowej z filmu „Kiler”, nad czym głośno ubolewał jeden ze zgromadzonych pod sceną fanów. Sielankową atmosferę zespół przerwał podczas wykonywania kompozycji z najnowszej płyty „Historia”, takich jak „Dywizjon 303” czy „Cud nad Wisłą”. Zwłaszcza ta pierwsza zabrzmiała interesująco na ziemi, którą zamieszkiwał niegdyś autor książki o tym samym tytule.

Chyba w trakcie pisania tego tekstu, natchnionego miłymi doświadczeniami tego wieczoru, zrozumiałem ostatecznie fenomen Elektrycznych Gitar. Kuba Sienkiewicz, na co dzień lekarz neurolog, nie zapomina o swojej profesji także na scenie, kojąc nerwy publiczności muzyką i poczuciem humoru. Inni muzycy również dotrzymywali mu kroku podczas scenicznych wygłupów. Pierwszy raz widziałem jednak, by artysta żartobliwie tańczył do perkusyjnego sola. Cóż, ma rozmach ten umuzykalniony doktor…

Jakub Sienkiewicz 2005

Jakub Sienkiewicz 2005

Napisano przez Redakcja GMP opublikowano w kategorii Aktualności, Kultura i sztuka

Tagi: ,

Redakcja GMP

Autor: Redakcja Gazety Mosińsko-Puszczykowskiej.

Skomentuj