List do redakcji
Po raz kolejny nasze środowisko staje pod pręgierzem różnych nieprzychylnych nam sił. W ostatnich latach kluby „GP” rozrosły się stając się największym ruchem społecznym w Polsce. Przybyło też w Strefie Wolnego Słowa liczących się mediów. Dzięki temu od kilku lat naszym wrogom nie udaje się rozbić prawicy. Niezależnie od dzielących nas różnic staraliśmy się jednoczyć wokół wspólnych celów.
Jedność
Jedność ceniliśmy jako ważną wartość w sytuacji bardzo poważnego zagrożenia dla Polski jakie pojawiło się po smoleńskiej katastrofie. Chcemy wyjaśnić jej przyczyny i ukarania winnych. To właśnie było z jednej strony przyczyną naszego wzrostu a z drugiej budziło zaniepokojenie władzy i koterii politycznych patrzących na nas wyłącznie przez pryzmat własnych interesów.
Rozpętano nagonkę na moją osobę, moją rodzinę i moich najbliższych współpracowników. Podobnie jak w przypadku akcji sprzed trzech lat, kiedy to ABW i „Gazeta Wyborcza” próbowały pomóc w likwidacji „GP” , jednym celów ataku stała się zapewniająca nam logistykę spółka „Rejtan”, ja i moja zastępczyni Katarzyna Hejke. Szeptaną propagandą próbowano też zdyskredytować szefową działu krajowego GPC Dorotę Kanię, szefa działu kultury Jana Pospieszalskiego, wiceszefa działu publicystyki Dawida Wildsteina i autora tekstu o prezesie sądu w Gdańsku Samuela Pereirę. Szczególnie ohydne ataki spadały na mojego teścia wieloletniego działacza KPN Ryszarda Gitisa. Ich celem jest przypisanie nam osobistej nieuczciwości, bogacenia się na naszej działalności albo wręcz niszczenie własnego dzieła.
Spółka „Rejtan” powstała w czasie, gdy „Gazecie Polskiej” groziło przejęcie przez firmę, która jest obecnie bohaterem głośnego procesu korupcyjnego. Podstawowym celem „Rejtana” było utrzymanie ciągłości wydawania naszych mediów. Dlatego też ówczesne ataki miały na celu uniemożliwienie nam kontynuacji działalności wydawniczej. Z czasem „Rejtan” przejął najtrudniejsze i najbardziej skomplikowane funkcje naszej grupy jak transport, łączność, księgarnie i obniżanie kosztów pracy dziennikarzy.
Atakowanie „Rejtana” ułatwiało przejęcie całej grupy i paraliżowało wydawnictwa. Logistyka jest skomplikowaną działalnością wymagającą wiedzy i doświadczenia. Najlepiej mogliśmy przekonać o tym w ostatnich dniach, gdy nowy zarząd dokonał zmiany firmy transportowej co spowodowało kilkudniowe problemy z dystrybucją „Codziennej”.
Zasadą działania „Rejtana” założonego przez mnie i mojego teścia było działanie bez osobistych zysków (nie wypłacaliśmy żadnej dywidendy). Nigdy nie pobrałem z tej spółki ani grosza, nie korzystałem też z jakichkolwiek innych przywilejów. Ryszard Gitis, który wcześniej był menedżerem kilku poważnych firm, również przez kilka lat nie pobierał żadnego wynagrodzenia. W ostatnich dwóch latach otrzymywał niewielką pensję, która z trudem zwróciła zainwestowanego przez niego pieniądze. Rejtan wspierał wydawanie i rozprowadzanie cennych ale często mało komercyjnych wydawnictw. Pomógł nam też w założeniu telewizji internetowej.
Ja i moja zastępczymi Katarzyna Hejke nigdy nie pobieraliśmy pieniędzy ani ze spółki „Rejtan” ani ze spółki „Forum”, która jest wydawcą „Codziennej”. Po wejściu do „Forum” inwestora miało się to zmienić ale się nie zmieniło.
Nasi redakcyjni koledzy zarabiają w „Codziennej” poniżej wszelkich standardów panujących na rynku dziennikarskim.
„Codzienna” powstała dzięki pożyczce jaką wziąłem od Skoków zastawiając swoje udziały w spółce wydającej portal i „Nowe Państwo”. Za tą pożyczkę gwarantowała również Spółka Srebrna i wydawca „Gazety Polskiej”. Kiedy skończyły się pieniądze zacząłem zastawiać posiadane przez mnie udziały, które posiadałem w wydawcy „Gazety Polskiej”. Gdy już nie było co zastawiać zdecydowałem się wprowadzić nowego inwestora, którym jest spółka Geranium, spółka córka Srebrnej SA. Nowy inwestor zobowiązał się nam zapewnić całkowitą niezależność redakcyjną i jak na razie dotrzymuje słowa. Zgodnie z życzeniem inwestora zostałem całkowicie odsunięty od spraw finansowych i logistycznych. Nie mam więc wpływu na dystrybucję gazety i jej kondycję ekonomiczną.
„Codzienna” powstała za 10 proc. niezbędnych pieniędzy. Zgromadzone fundusze powinny wystarczyć najwyżej na pierwszy miesiąc, przy bardzo dużych oszczędnościach na kwartał. Daliśmy radę prawie przez rok. Wszystko to było możliwe dzięki darmowej pracy wielu ludzi, oprócz kierownictwa redakcji także Piotra Lisiewicza, Jerzego Targalskiego, Piotra Kwietnia (do niedawna szefa rady nadzorczej), jego następcy Ryszarda Czarneckiego. Wielki wkład w to dzieło miały kluby „Gazety Polskiej”. Obwinianie nas w tej sytuacji o nieprawidłowości czy nieuczciwość uważam za podłość.
Zarówno w nieprzyjaznych nam mediach jak i niestety w naszym środowisku kolportowane są informacje o ogromnych zyskach czerpanych przez nas albo przez spółkę „Rejtan”. Informacje te nie są poparte żadnymi faktami, a czasami oparte są o groteskowe wypowiedzi świadczą o kompletnej nieznajomości rynku prasy. Ważnym celem tej akcji jest skłócenie nas z kierownictwem PiS-u i rozbicie całej Strefy Wolnego Słowa. To, że niektórzy dali się na to nabrać nie dziwi. Dziwi nas jednak to, że partykularne interesy polityczne są ważniejsze dla niektórych niż sprawy o które walczymy.
Nie dajmy się podzielić i ani pokłócić.
Tomasz Sakiewicz