Błędy w planowaniu przestrzennym
Kiedyś Wielkopolski Park Narodowy przestanie pełnić swoją rolę – list do redakcji
Patrząc na gwałtowną urbanizację naszej najbliższej okolicy wielokrotnie zastanawiam się nad przyszłością naszej małej ojczyzny. Widząc błędy i niekompetencję władz lokalnych w planowaniu przestrzennym aż mnie diabli biorą. Jak wielką rolę na nasze funkcjonowanie ma dobrze zaplanowana przestrzeń, chyba nie muszę nikogo przekonywać.
Błędy w planowaniu przestrzennym
Chyba nikt w swoim mieszkaniu nie postawi w głównym przejściu kanapy, żeby się na niej codziennie rozbijać. Problem w tym, że rządzą nami ludzie całkowicie do tego nieprzygotowani, niestety merytorycznie nieprzygotowani, osoby często przypadkowe mimo, że wybrane w wyborach, Czy ich pomysły są dobre dla nas jako ogółu, jako mieszkańców i wyborców? Niestety nie zawsze. Nie są to specjaliści od urbanistyki i planowania przestrzennego, a braki uchwalonych planów zagospodarowania, tylko sprzyjają dziwnym pomysłom. Gdy padają zarzuty i pretensje ze strony mieszkańców, często słyszymy z ust włodarzy, że skoro zostali wybrani to będą robili to, co uważają za stosowne, czy nam się to podoba czy nie i że będą do końca kadencji, a ze swoich decyzji nie będą się przed nikim tłumaczyć. Mądry rządzący dobiera sobie zespół ludzi mądrych i otwartych na naukę. Tylko ilu jest takich? To jest niestety problem ogólnokrajowy, mało jest miejsc gdzie u steru władzy staje ktoś naprawdę odpowiedzialny, myślący i przewidujący. A to, co zaplanujemy i zrealizujemy teraz i droga, jaką pójdziemy będzie miała wielki wpływ na naszą przyszłość i przyszłość następnych pokoleń. Jak wielka jest rola przeszłości niech będzie dla nas przykładem dzisiejsza sytuacja takiej Turcji lub Hiszpanii, niegdyś mocarstwa, a dziś? Czym jest dziś Turcja, albo Hiszpania? To jest efekt wyborów dokonanych przez władze lub społeczeństwo kiedyś.
Mosina jest jednym z przykładów takiego właśnie złego planowania przestrzennego. Wręcz modelowym, wszystkie błędy widać tutaj jak na dłoni. Pozwolę sobie kilka z nich wyliczyć. Pierwszy to zaplanowanie osiedla mieszkaniowego w rejonie ulicy Gałczyńskiego w sąsiedztwie z terenami przemysłowymi i spedycją ciężarówek ulokowanymi w środku miasteczka. Dodam tylko, że brak jest odpowiednich dróg dojazdowych do owych obiektów, ich uciążliwość wywołuje liczne i nieustające protesty mieszkańców tej części miasta. Ten brak infrastruktury władze próbują teraz rozpaczliwie rozwiązać pomysłami budowy całej sieci szerokopasmowych dróg na terenie gminy. Odbędzie się to kosztem środowiska naturalnego, Parku Narodowego i spokoju mieszkańców sąsiednich miejscowości. Drugą sprawą jest fakt, że inwestorzy, którzy te obiekty zrealizowali nie dbają o przestrzeń wokół nich, a na swoich stronach internetowych wychwalają się wielką dbałością o wtopienie firm matek w krajach „Zachodu” w krajobraz i zieleń.
No cóż zieleń w Mosinie to inny temat i być może rzeczywiście te firmy wtapiają się idealnie w mosiński „naturalny” krajobraz. Jednak mnie przypomina to bardziej krajobraz znany z krajów „trzeciego świata”. Następnym błędem był pomysł budowy szeregowców i bloków mieszkalnych na terenie miasteczka i w najbliższej jego okolicy, często w bezpośredniej bliskości WPN. Tam gdzie nie istnieje wspomniana wyżej infrastruktura drogowa, a dopiero się ją planuje nie można budować osiedli na setki mieszkańców. Jest to sprzeczne z logiką i prowadzi tylko i wyłącznie do paraliżu komunikacyjnego, który jest zresztą faktem i tego następstwem, wypada podziękować za to władzy. Równocześnie, kiedy docieramy do Poznania widzimy całą masę terenów, jakie właśnie powinny być zabudowane blokami i szeregowcami. Jednak te, niczym grzyby po deszczu, powstają na terenach rolniczych, w bezpośrednim sąsiedztwie WPN-u, na obszarach dawnego Klucza Rogalińskiego, który to powinien być chroniony i w całości traktowany jako zabytek i obszar krajobrazu chronionego ze względu na jego wielką wartość historyczną. Zastanawiam się, czy w takich sąsiednich Niemczech deweloper dostałby pozwolenie na budowę osiedla naprzeciw zamku Neuschwanschtein, albo jakiegokolwiek innego obiektu o takiej historii i walorach architektoniczno-krajobrazowych jak Rogalin? I czy mógłby się potem reklamować, że sprzedaje apartamenty z widokiem na zamek lub park? Albo też przy granicy Parku Narodowego, czy rezerwatu? Wątpię, tam obowiązuje prawo i jest ono egzekwowane. Te działania władz i takie właśnie działania, doprowadzą do tego, że kiedyś Wielkopolski Park Narodowy przestanie pełnić swoją rolę. Stracimy największe dobro i największy atut, jaki mamy za płotem. Atut, który decyduje o jakości naszego życia. Ktoś pewnego dnia przyjdzie i zwyczajne zlikwiduje, albo przeniesie Park. Już dziś dzięki tej szalonej i niekontrolowanej zabudowie zwierzyna z Parku nie może migrować, a do Parku mało co wchodzi. Park przez złą politykę przestrzenną sąsiednich gmin, między innymi Mosiny jest skazany na zagładę. Do tego dochodzi szastanie terenami rolniczymi, często o dobrych produktywnych glebach. To się zemści się na nas w niedalekiej przyszłości.
Ludzi na tej planecie przybywa, a tereny rolnicze kurczą się w zastraszającym tempie. Podobnie jest z obszarami podlegającymi ochronie prawnej, ze względu na istnienie tam rezerwatów. Żeby to jeszcze powstawały duże działki i domy o charakterze rezydencjonalnym, z odpowiednio zaplanowaną przestrzenią wokół, nie byłoby jeszcze tak źle, ale do tego dochodzi straszliwy bałagan architektoniczny, na który godzą się władze. To władze godzą się na te architektoniczne „Gargamele”, bloki, szeregowce, hale marketów i okropne wymyślne „kute” płoty lub upiorne betonowe, jak ze stacji kolejowej rodem. Dlaczego w takich Stanach wolno grodzić tylko zaplecza domów? A u nas grodzi się wszystko i wszędzie? Mamy małe działki i wielkie na nich domy, większość działek jest zabetonowana, a ogrody, jeśli w ogóle są wyglądają smętnie i żałośnie. Woda opadowa czy roztopowa spływająca z tych zabetonowanych i zabudowanych terenów, też stanowi problem, problem dla nieistniejących lub zbyt małych systemów kanalizacji burzowej i nieutwardzonych dróg dojazdowych. Na naszym kontynencie co roku zabetonowuje się obszar równy Berlinowi, a Mosina walnie się do tego dokłada. Takie działania prowadzą do tego, że każdy większy opad może się zakończyć katastrofalną powodzią. Dawniej woda wsiąkała na wielkich obszarach dziś musi płynąć zabetonowanymi rynnami do morza. W tym kontekście przypominam sobie wypowiedź pewnego urzędnika, wygłoszoną w całkowicie dobrej wierze, że jego gmina, żeby wybetonować jedną ulicę musi teraz sprzedać kilkadziesiąt działek na środku pola. Zapomniał dodać, że powstanie teraz kilka nowych ulic do wybetonowania. To jest zwyczajna kwadratura koła. Do czego to ma niby doprowadzić? Inną kwestią są pozwolenia na wielkie energochłonne domy-pałace często z basenami, niekiedy taki dom ma kilkaset metrów kwadratowych przestrzeni mieszkalnej. Ileż to energii potrzeba na ogrzanie takiego obiektu? Ktoś daje zgody i pozwolenia na takie inwestycje, a to będzie kosztowało nas wszystkich kiedyś, no już niedługo. Jakoś Skandynawowie, społeczeństwa od nas zdecydowanie bogatsze tego typu problemy rozwiązują nieco inaczej. Dlaczego tak jest u nas? Dlaczego u nich radni i burmistrzowie potrafią, a u nas nie? Kolejna sprawa to oczyszczalnia ścieków. Zastanawia mnie cierpliwość okolicznych mieszkańców. Jak to jest możliwe, że w tak gęsto zamieszkanej okolicy koło szpitala funkcjonuje taki archaiczny truciciel powietrza. Czemu Komorniki mają oczyszczalnię zamkniętą, która nie smrodzi w promieniu kilometra, a „nowoczesna” Mosina ma taki zabytek techniki. Jak można coś takiego zaprojektować i wybudować?
Kiedy na to wszystko patrzę, to widzę, że ten wysoki standard życia jakim się szczyci Puszczykowo i Mosina to mit. Mit, który dobitnie widać dziś w ilości domów na sprzedaż w naszej najbliższej okolicy. Domów, których dziś nikt nie chce kupić. Kiedyś też miewaliśmy kryzysy, ale jednak nieruchomości w naszej okolicy były czymś bardzo poszukiwanym. Dziś dzięki miedzy innymi; złej, nieprofesjonalnej polityce przestrzennej, mamy kolaps na naszym rynku nieruchomości. Ludzie wolą działki w innych miejscowościach. No może szeregowce w Mosinie są pokupne, ale to tylko przekreśla szanse na to, czym mogłaby się stać Mosina, a nigdy się nie stanie. To jest spirala, spirala idąca w dół. Im więcej takiej zabudowy i o takim charakterze, tym mniej atrakcyjna okolica i tym niższa jakość naszego życia, taka zabudowa jest dobra dla miast, podkreślam dużych miast, nie takich miejscowości jak Mosina czy Puszczykowo. Do tego dochodzą dymiące kominy fabryk i mamy małą powtórkę tego, co dziś historycy nazywają „straconą dekadą”. Mnie to wszystko, co się tutaj i teraz dzieje bardzo przypomina tamte czasy. No może oprawa ideowa jest nieco inna, ale wykonanie i metody realizacji identyczne. A rezultaty tego szaleństwa będą nas wszystkich sporo kosztować.
Piotr Wojnowski
Odpowiedź burmistrza: Nie można walczyć z rozwojem
Tagi: Komorniki, List do redakcji, planowanie przestrzenne, Wielkopolski Park Narodowy, WPN
Wasze komentarze (1)
Ale jak to mawiają…Polak mądry po szkodzie, krótkowzroczność należy leczyć, nieleczona grozi niewytłumaczalnymi wypadkami i niedostrzeganiem tego, co wcale tak daleko nie jest….
Oby właściwa korekcja rzeczonym władzom dana była w jak najbliższej przyszłości.