Salon VW Berdychowski Osa Nieruchomości Mosina - działki, mieszkania, domy Jesienna moda w Starym Browarze w Poznaniu Wielkopolska Akademia Społeczno-Ekonomiczna w Środzie Wielkopolskiej - Akademia Nauk Stosowanych
Elżbieta Bylczyńska | piątek, 6 kwi, 2012 |

„Kto przeczyta, ten zrozumie…”

Znieważanie i ośmieszanie Mela Gibsona zaczęło się jeszcze przed ukończeniem „Pasji”, w trakcie kręcenia zdjęć do filmu, który wstrząsnął światową kinematografią. Wielki reżyser i aktor, katolik z wielodzietnej rodziny (miał dziesięcioro rodzeństwa) został poddany ostrej krytyce, złośliwym komentarzom wszelakiej maści, próbom zdeprecjonowania go w oczach opinii publicznej.

Pasja Mella Gibsona

Różne środowiska za pomocą usłużnych pseudo dziennikarzy dobrały mu się skóry, bo okazało się nagle, że trzeba prześwietlić jego życie prywatne (jego i całej rodziny, ma siedmioro dzieci), łącznie z wzięciem pod lupę ich kont bankowych. Oczywiście jeden z koronnych zarzutów brzmiał: antysemityzm.

To wszystko, jak wspomniałam działo się jeszcze przed wejściem filmu na ekrany. Podarujmy sobie komentarze i nagonkę po premierze. Dla mnie najważniejsze jest to, co stanowi istotę zamiaru reżysera i co się sprawdziło – powstało dzieło, które pobudza do refleksji, ale przede wszystkim nawraca, przemawia prosto do serca, daje świadectwo wiary w Boga i przybliża Ewangelię.

Nic takiego niezwykłego Gibsona jednak nie spotkało. Prześladowania wyznawców Chrystusa zaczęły się jeszcze zanim Pan Jezus skonał na Krzyżu. I według wszelkich przepowiedni nie skończą się nigdy.

Mel Gibson o Bogu: „Wierzyłem, że istniał, otrzymałem wychowanie w wierze. Kiedy jednak przyszedł okres dorastania w jakiś sposób zbłądziłem i postawiłem w centrum mojego życia inne sprawy. Odczułem potem, że powinienem bliżej zapoznać się z Ewangelią, że muszę pogłębić znajomość Jezusa. Zaczęła mnie ogarniać idea stworzenia takiego filmu”, (agencja informacyjna Zenit, 6 marca 2003 r.).

Jedni będą szukać Boga, inni uciekać przed Nim. Dla tych pierwszych, (ale może i dla tych drugich) dobrą okazją do pogłębienia wiary, zrozumienia Ewangelii, „zobaczenia” Ziemi Świętej z czasów Chrystusa może stać się wielotomowe wydanie objawień Marii Valtorty – „Poemat Boga – Człowieka”. Dlaczego zaczęłam od filmu „Pasja”? O ile film kładzie nacisk na samą Mękę Pana Jezusa, o tyle dzieło Valtorty, oprócz niezwykłego, wstrząsającego opisu Męki, pokazuje pięknym, literackim językiem czas od narodzenia Maryi, poprzez jej dzieciństwo i życie w Świątyni, narodzenie Chrystusa, Jego życie i nauczanie po Śmierć i Wniebowstąpienie, do Wniebowzięcia Matki Bożej.

Dzieło to czyta się jak najlepszą powieść, która opowiada o ziemskiej drodze Boga – Człowieka, i która pozwala także zobaczyć z bliska prozę życia współczesnych Chrystusowi ludzi. Przyjrzeć się apostołom, począwszy od młodego Jana, umiłowanego ucznia, kochającego Jezusa miłością czystą, patrzącego na Niego oczami dużego dziecka, poprzez Piotra – początkowo trochę szorstkiego, ale dobrodusznego, Mateusza – byłego celnika i grzesznika, który łupi swoich współmieszkańców z pieniędzy, Judę i Jakuba – dwóch z czterech kuzynów Jezusa, którzy zostali apostołami, po Judasza, którego postać wstrząsa i wyjaśnia wiele nieporozumień nagromadzonych przez wieki. Pozwala zobaczyć trudną drogę nawrócenia pięknej Marii Magdaleny, chorobę, śmierć i wskrzeszenie jej brata Łazarza, poznać innych uczniów Chrystusa i wydarzenia, o których nie mówią Ewangelie. Wreszcie pozwala zobaczyć położony na łagodnym górzystym terenie Nazaret, a w nim ubogi, mały domek i krzątającą się Matkę Świętą, pracującą też boso w ogródku, czy siedzącą przy krośnie, uległą małżonkę dobrego Józefa.

Postać Maryi… Nie można opisać Jej w kilku zdaniach. Najpiękniej wyraża to stosunek Syna do Matki, pełen uwielbienia, szacunku, miłości, a Ona sama… nie ma sobie równej. Kocha miłością pokorną, wierną, oddaną i także męczeńską…

Zapach przyrody, piękno górzystego krajobrazu, lazur nieba, turkusowe wody Genezaret, surowość pustyni, gorący klimat – wszystko to jest prawie dotykalne, jakby człowiek tam był, widział i słyszał tętno życia Ziemi Świętej przed 2000 lat.

Po pokonaniu przez czytelnika setek kilometrów drogi za nauczającym Jezusem topografia Palestyny staje się znana i bliska, orientalne niebo z gwiazdami jak liczne, wielkie i szlachetne kamienie – czarujące, a Ewangelia zrozumiała i pociągająca…

„Jak podało „Osservatore Romano” z dnia 26 lutego 1948 r., w czasie audiencji specjalnej udzielonej ojcom A. Cecchim, C. Berti oraz R. Migliorini, teologom z Zakonu Serwitów Najświętszej Maryi Panny, starającym się o publikację dzieła Marii Valtorty i proszącym najwyższy autorytet Kościoła o opinię w sprawie jej pism, Papież Pius XII, po przeczytaniu przedstawionego mu dzieła, odrzekł:

Opublikujcie tę pracę w formie, w jakiej została napisana. Nie ma potrzeby wydawać opinii o jej pochodzeniu. Kto przeczyta, ten zrozumie…”.

Kardynał Gagnon wydał 31 października 1987 r. następujące oświadczenie: „Sąd wydany przez Ojca Świętego w roku 1948 stanowił oficjalne imprimatur nadane w obecności świadków”.

Elżbieta Bylczyńska

„Poemat Boga – Człowieka”, fragment (księga druga).

…Wieś, w której znajduje się Jezus jest bogata. Wspaniałe warzywniki, piękne winnice z licznymi kiściami, które zaczynają nabierać koloru złota i rubinu. Jezus siedzi w warzywniku i je owoce ofiarowane Mu przez wieśniaka. Być może rozmawiał z nim przed chwilą, bo mężczyzna mówi:

– Jestem szczęśliwy, że mogę zaspokoić Twoje pragnienie, Nauczycielu. Twój uczeń mówił nam o Twojej mądrości, lecz zaskoczyło nas słuchanie Ciebie. Mieszkamy blisko Miasta Świętego i słuchamy rabinów, ale daleko ich mowie do Twojej. Powracaliśmy mówiąc: Jeśli tak jest, któż osiągnie zbawienie? Ty – przeciwnie!. O, można by rzec, człowiekowi jest lekko na sercu! Odmładza się serce, choć człowiek pozostaje dorosły. Nie jestem wykształcony…Nie umiem się wysłowić. Ale Ty z pewnością rozumiesz.

– Tak, rozumiem cię. Chcesz powiedzieć, że – z powagą i znajomością rzeczy charakterystyczną dla człowieka dorosłego – odczuwasz po wysłuchaniu Słowa Bożego, jak prostota, wiara, czystość budzi się w twoim sercu. Wydaje ci się, że na nowo stajesz się dzieckiem bez wad i złośliwości, mającym tak wielką wiarę jak wtedy, gdy trzymany przez mamę za rękę, wchodziłeś po raz pierwszy do Świątyni, albo wtedy, gdy na jej kolanach modliłeś się po raz pierwszy. To chcesz powiedzieć.

– Tak, dokładnie to. Szczęśliwi jesteście wy, którzy zawsze przebywacie z Nim, mówi wieśniak do Jana, Szymona i Judasza, siedzących na niskim murku i jedzących słodkie figi. Kończy:

– A ja jestem szczęśliwy, że udzieliłem Ci gościny na noc. Już nie boję się nieszczęścia w moim domu, bo weszło do niego Twe błogosławieństwo.

Jezus odpowiada:

– Błogosławieństwo działa i trwa, jeśli dusze pozostają wierne Prawu Bożemu i Mojemu nauczaniu. W przeciwnym razie łaska znika. To jest słuszne. Jak bowiem prawdą jest, że Bóg daje słońce i powietrze dobrym oraz złym, aby żyli, i jeśli są dobrzy – stali się lepsi, a jeśli są źli – nawrócili się, tak też z drugiej strony słuszne jest, by opieka Ojca ujawniła się w formie kary dla złego, aby przez troski przypomnieć mu o Bogu.

– Boleść nie zawsze jest złem?

– Nie, przyjacielu. Jest złem z ludzkiego punktu widzenia, jednak z punktu widzenia wykraczającego poza ludzki – to jest dobro. Zwiększa bowiem zasługi sprawiedliwych, którzy znoszą boleść – bez popadania w rozpacz, bez buntowania się – i ofiarowują ją Bogu. Boleść ofiarowana, poprzez poddanie się w ofierze wynagradzającej za własne braki i za grzechy świata, staje się odkupieniem dla tych, którzy nie są sprawiedliwi.

– Cierpieć jest tak bardzo trudno! – mówi wieśniak, do którego przyłączyli się członkowie rodziny: dziesięcioro dorosłych i dzieci.

– Wiem, że człowiek uważa to za trudne. Wiedząc, że człowiek tak osądziłby cierpienie, Ojciec nie dał go swym dzieciom. Ono przyszło jako wynik grzechu. Jednakże jak długo trwa cierpienie na ziemi? W życiu człowieka niewiele, zawsze mało, nawet, jeśli cierpienie trwa przez całe życie. A teraz pytam was: Czy nie jest lepiej cierpieć tu niż w Czyśćcu? Pomyślcie, tam czas jest pomnożony przez tysiąc. O! Zaprawdę powiadam wam, że nie powinno się przeklinać cierpienia, lecz błogosławić je i nazywać „łaską”, i nazywać „litością”…”.

Napisano przez Elżbieta Bylczyńska opublikowano w kategorii Felieton

Elżbieta Bylczyńska

Redaktor naczelna Gazety Mosińsko-Puszczykowskiej

Skomentuj