T-Roc Salon VW Berdychowski Łukasz Grabowski radny w sejmiku woj. wielkopolskiego Osa Nieruchomości Mosina - działki, mieszkania, domy Wielkanoc w Starym Browarze w Poznaniu - złap zająca w apce
Elżbieta Bylczyńska | środa, 18 kwi, 2012 | komentarze 4

Puszczykowianin w Budapeszcie

Wśród kilku tysięcy uczestników Wielkiego Wyjazdu Polaków na Węgry w dniach 14 – 17 marca z okazji święta węgierskiego powstania z 1848 roku byli mieszkańcy Puszczykowa. Przedstawiamy relację dr. Wojciecha Skibińskiego, który pojechał do Budapesztu z wewnętrznej potrzeby, ponieważ uznał, że taki jest jego – Polaka – patriotyczny obowiązek.

Wielki Wyjazd na Węgry

Pojechał, żeby wyrazić swoje poparcie dla Węgrów i ich dobrej drogi… Drogi, którą wybrali i na której czele stoi premier Victor Orban. Człowiek ten płaci dzisiaj wysoką cenę m.in. za to, że konstytucja węgierska od stycznia tego roku zaczyna się od słów: „Boże! Błogosław Węgry” i ma wpisane wartości chrześcijańskie, ochronę małżeństwa jako związek kobiety z mężczyzną, zakaz adopcji przez pary homoseksualne i ochronę życia poczętego. I który płaci za odważne i trudne reformy, sprzeciwiające się dyktatowi Brukseli.

– Były to obchody rocznicy zrywu niepodległościowego Węgrów próbujących wystąpić 164 lata temu (Wiosna Ludów) z Monarchii Austro – Węgierskiej, w powstaniu przeciw Habsburgom, opowiada dr Skibiński. – Z powstaniem tym Austriacy nie dali sobie rady i wkroczyła 150 tysięczna armia rosyjska. Dużą rolę odegrali wówczas Polacy, np. generał Józef Bem, który w tym powstaniu dowodził wojskami węgierskimi i zdobył sławę wielkiego wodza. Ostatecznie jednak powstanie zostało stłumione przez połączone siły rosyjsko-austriackie.

Węgrzy mają duże poczucie krzywdy narodowej, mówili nam o tym w bezpośrednich rozmowach. Za panowania Andegawenów było to potężne państwo środkowej Europy. Monarchia Austro-Węgierska przyniosła zniewolenie, a próba zrywu w 1848 r nie powiodła się. Następny etap gnębienia to był czas po I Wojnie Światowej (na mocy układu w Trianon – odpadł wówczas od Węgier Siedmiogród). No i okres wyzwolenia, czyli zniewolenia przez Związek Radziecki po II Wojnie Światowej, z krwawym powstaniem w 1956 roku (na budynku ówczesnej bezpieki oglądałem zdjęcia pomordowanych wówczas Węgrów). Węgrzy skarżyli się też w rozmowach z nami, że tak jak wtedy nastąpiła duża emigracja i zgnębienie narodu, tak i teraz Unia Europejska próbuje zdusić naród węgierski. Nie są to może mordy i prześladowania, jak dawniej, ale próba takiego nacisku gospodarczego, która prowadzi do zniewolenia pod każdym względem, do zamachu na wolność narodu.

Pojechali tam ci Polacy, którym zależy także na własnym państwie, czyli polscy patrioci.

– Od samego początku, czyli od momentu rozpoczęcia podróży pociągiem panowała wśród nas niezwykła atmosfera. Trudno opisać Polaków rozmowy. Przeważali ludzie Solidarności, którzy czynnie walczyli przeciwko komunie przed rokiem 1989. Ale byli też młodzi, którzy właśnie wtedy przyszli na świat, którzy pragną Polski patriotycznej, o tradycyjnych wartościach, nie wyrzekającej się swoich chrześcijańskich korzeni. Starszy pan z Poznania opowiadał jak został uwięziony w czasie stanu wojennego i przesiedział wiele miesięcy w ciężkim więzieniu. I nigdy nie przypuszczałby, że na starość będzie znów musiał walczyć o to, co się jednak nie zrealizowało…

Z naszego pociągu wysiadło około 700 osób, oprócz tego przyjechały z Polski autokary i prywatne samochody. Rano w warunkach polowych zjedliśmy śniadanie na terenie wokół Muzeum Narodowego, po czym Polacy zgromadzili się u stóp gmachu Muzeum, na schodach którego w 1848 r. Sandor Petofi wygłosił swoje 12 tez, będących deklaracją niepodległości. W czasie manifestacji mer Budapesztu wygłosił przemówienie, w którym dziękował Polakom za życzliwość i solidarność z Węgrami. Po nim redaktor naczelny Gazety Polskiej, Tomasz Sakiewicz (współorganizator Wielkiego Wyjazdu na Węgry) powiedział m. in.: „Zbliża się nasz czas, czas wolnych narodów”.

W oknach i na balkonach domów naprzeciw Muzeum zgromadzeniu Polaków z aplauzem przypatrywali się Węgrzy. Następnie w wielkiej świątecznej manifestacji 15 marca Polacy poszli w pochodzie za węgierskimi huzarami przez most Łańcuchowy na drugi brzeg Dunaju, na plac przed Parlamentem. Grupa polska była bardzo widoczna – z flagami, banerami o barwach narodowych Węgier i Polski.

– Na poboczach ulic stały tłumy Węgrów bijących brawa i skandujących na naszą cześć. Victor Orban w swoim przemówieniu do narodu dziękował i nam – powiedział do nas po polsku: za wolność naszą i waszą. Podziękował też Litwinom, którzy – choć mniej licznie (autobusem) przybyli do Budapesztu.

Polak Węgier dwa bratanki i do szabli, i do szklanki

– Po uroczystościach, podczas opuszczania placu Węgrzy dali upust swojej wdzięczności i wzruszeniu, otoczyli nas, klaskali i płakali… To było niesamowite…

Szkoda, że żadna polska stacja telewizyjna tego nie pokazała, relacje nadawały telewizja węgierska i wiele światowych mediów. Dlaczego zabrakło polskiego przekazu, choć TVP otrzymała materiały i nagrania? To były wielkie i piękne emocje setek tysięcy ludzi.

– Następnego dnia złożyliśmy kwiaty pod pomnikiem Józefa Bema. Stamtąd udaliśmy się pod monument katyński, gdzie Węgrzy czczą pamięć pomordowanych przez bolszewików Polaków w Katyniu 1940 r.

Na dworcu żegnali nas Węgrzy, którzy przywieźli ze sobą upominki, słodycze, prezenty.

Jeden z panów przywiózł antałek wina i wypiliśmy je z nim z plastikowych kubeczków. Miał też ze sobą plakat z napisem: Polak Węgier dwa bratanki i do szabli, i do szklanki.

Pojechałem, żeby dać świadectwo prawdzie i wyrazić poparcie dla węgierskich przemian. Żeby powiedzieć: szanuję ten naród i zapewnić ich, że nie są sami w tym trudnym momencie. I z radością przekazuję rodakom reakcję Węgrów, którzy śpiewali po polsku nasz Hymn narodowy, klękali i całowali polską flagę…

Spisała Elżbieta Bylczyńska

budynek parlamentu w Budapeszcie - Węgry

Budynek parlamentu w Budapeszcie; fot. wikipedia

Napisano przez Elżbieta Bylczyńska opublikowano w kategorii Aktualności, Puszczykowo, Wywiad, reportaż

Elżbieta Bylczyńska

Redaktor naczelna Gazety Mosińsko-Puszczykowskiej

Wasze komentarze (4)

  • Prawdziwypatriota
    piątek, 20 kwi, 2012, 9:18:38 |

    Jeszcze jeden prawdziwy polski patriota? Ale jakiej Polski?! Takim w czasie PRL-u żyło się najlepiej. Stąd te tęsknoty. Przy ziejących pustką półkach sklepowych, mieli pełne zaopatrzenie od uzależnionych pacjentów. Sfrustrowany starszy pan, niestety, te czasy dla takich jak Pan już nie wrócą… Już się Panu nisko nie kłaniają? W zawodzie już są młodzi, ambitni lekarze? Trzeba się umieć z tym poodzić i cieszyć się wolną, rozwijającą się Polską.

  • Ludzie, myślcie
    piątek, 20 kwi, 2012, 13:41:41 |

    Komentarz „prawdziwego patrioty” to wypisz wymaluj dowód na braki w myśleniu, nie zrozumiał nic z tego, co przeczytał i bredzi coś o przeszłości.

  • taboret
    środa, 25 kwi, 2012, 17:39:37 |

    Brawo panie Wojtku Tak trzymać i nie oglądać się na idiotów któży nie rozumieją tematu.(patrz post z 20 kwiecień g.9.18)

Skomentuj