70 rocznica Sache Moschin
Muzeum Martyrologiczne w Żabikowie, Zespół Szkół w Mosinie oraz Mosiński Ośrodek Kultury przygotowały uroczystość w 70. rocznicę Sache Moschin (sprawy mosińskiej).
Sache Moschin
Sprawa mosińska – Sache Moschin wydarzenia, które miały miejsce w Mosinie we wrześniu 1943 roku, kiedy to gestapo aresztowało kilkuset mieszkańców Mosiny i osadziło ich w obozie żabikowskim, a następnie deportowało do obozów koncentracyjnych i obozów dla dzieci.
W programie między innymi projekcja filmu „Nie wolno się brzydko bawić” Urszuli Sochackiej z Krakowa, który powstał – między innymi – na podstawie wspomnień mieszkańców Mosiny oraz na podstawie materiałów zgromadzonych w Izbie Muzealnej w Mosinie.
Projekcja filmu
„NIE WOLNO SIĘ BRZYDKO BAWIĆ”
Obawiałam się, że robiąc film Nie wolno się brzydko bawić, zajmuję się tematem dawno nieaktualnym, ale kiedy okazało się, że o hitlerowskim obozie dla dzieci i młodzieży przy ulicy Przemysłowej w Łodzi, z filią w Dzierżąznej, jest tak niewiele wiedzy, kiedy odnalazłam ostatnich żyjących byłych więźniów obozu, którzy opowiadali historię sprzed ponad 60 lat, z bólem tak żywym, jakby to wczoraj ktoś ich głodził, poniżał, zmuszał do pracy ponad siły, bił i wykorzystywał, kiedy porządkując garaż mojego taty, natknęłam się na informację, że w dzieciństwie był więźniem obozu przy Przemysłowej, i przypomniałam sobie, że w naszym domu mówiło się o tym ze wstydem, poczuciem winy, obrzydzeniem, zaczęłam podejrzewać, że w tych okrzykach „Dajmy spokój z tą wojną” nie chodzi o zwykłe zmęczenie tematyką wojenną, ale o bezradność wobec emocji, które nie skończyły się wraz z końcem wojny, i które nie kończą się wraz ze śmiercią jej ofiar, ponieważ ich dzieci i wnuki praktycznie każdego dnia przeżywają wojnę od nowa bez możliwości wyjścia z zaklętego kręgu poczucia winy, chęci odwetu, wstydu, bólu….
Jestem scenarzystką, reżyserką i producentką filmową. Dlatego naturalną wydała mi się decyzja zrobienia filmu dokumentalnego o nieznanym obozie. I o byłych więźniach, przez niektórych traktowanych jako „niepełnowartościowi”. Na taką opinię miała wpływ oficjalna niemiecka nazwa obozu sugerująca, że zamykano w nim drobnych przestępców (niektórzy mieli zaledwie 2 lata, zdarzały się też niemowlaki!). Ale przede wszystkim czułam się w obowiązku wobec mojego taty. Czułam, że jestem mu winna ten film.
W filmie zdążyły wystąpić ostatnie żyjące byłe więźniarki i byli więźniowie obozu. Niewielu z nich dożyło ukończenia filmu. Dla wszystkich jest spełnieniem ich życiowego marzenia, żeby o ich zapomnianym
i lekceważonym obozie nareszcie ktoś usłyszał.
Urszula Sochacka
autorka filmu
„NIE WOLNO SIĘ BRZYDKO BAWIĆ”
Wasze komentarze (1)
Ze względu na ból i krzywdę, jaką wyrządził, temat jeszcze przez długie lata będzie aktualny.