Arthur Greiser – prawda nie do końca odkryta, nie do końca ujawniona
Tematyka ukrytych, zaginionych skarbów to tematy zawsze aktualne i nośne medialnie. I nic w tym dziwnego, bowiem ludzka natura już taka jest, że nie tylko w tematach skarbów upatruje sensacji. Pojęcie skarbów to temat bardzo szeroki i wieloaspektowy. Dla jednych największym skarbem są zdjęcia osób ukochanych, dla innych pierścionek zaręczynowy czy obrączka ślubna. Jednakże jakby na sprawę nie spojrzeć, to zdecydowany prym wiodą tutaj wszelkiej maści poszukiwacze, którym nie zawsze przyświeca szczytny cel. Także w kwestii skarbu Greisera…
Skarb Greisera
Na łamach Gazety Mosińsko-Puszczykowskiej ukazały się relacje na temat Greisera, pochodzące od Dyskusyjnego Klubu Książki przy mosińskiej bibliotece. Treść ich była lakoniczna i enigmatyczna i niezrozumiała dla zwykłych zjadaczy chleba. W przeciwieństwie do niektórych osób zajmujących się tymi sprawami, czynnie zajmuję się od 30 lat historią II Wojny Światowej i jej tajemnicami. Przeprowadzałem kwerendy w archiwach, odnajdywałem świadków tamtych wydarzeń, nagrywałem wywiady z nimi, pozyskiwałem ksero ich dokumentów. Nadal prowadzę eksplorację pewnych miejsc. Moją specjalnością jest potencjał gospodarczy i naukowy III Rzeszy. Przez 12 lat współpracowałem z kwartalnikiem „Eksplorator”. Dla mnie w przeciwieństwie do większości eksploratorów nie są to skarby w ścisłym tego słowa znaczeniu. Skarbem jest wszelka dokumentacja techniczna, wyniki badań naukowych nad nowymi broniami itd. Broń, jeżeli ją znajduję, przekazuję do muzeum. I to są właśnie zasadnicze kwestie, które tak mnie różnią od osób z Puszczykowa, które się historią zajmują. Są też środowiska ludzi, którzy wszelkimi sposobami, w nieuczciwy sposób pozyskują informacje o miejscach, a w przypadku pomyślnych eksploracji tych miejsc, pozyskane w ten sposób „fanty” sprzedają. Nic nie trafia do muzeów.
Tajemnice Greisera
Do tematu tajemnic Greisera w Puszczykowie postaram się odnieść na podstawie własnych ustaleń. Nie jest mi ten temat obcy jako, że 40 lat mieszkałem w Puszczykowie.
Posiadam zapis relacji świadka pracującego w rezydencji Greisera w czasie okupacji – Janiny Pawlak. Na terenie parku otaczającego rezydencję został wybudowany schron dla personelu. Zupełnie przypadkowo trafiłem na dwóch świadków, którzy w latach 1964 – 68 byli jako kilkunastoletni chłopcy pensjonariuszami prewentorium i jak to dzieci, buszowali po całym terenie. Wtedy właśnie natrafili na dużą, betonową płytę z kwadratowym otworem o wymiarach 1 metra kwadratowego z grubą, betonową pokrywą, która posiadała uchwyty. Właz znajduje się przy ścianie wewnętrznej schronu, w której umieszczone są metalowe klamry – stopnie, pozwalające zejść na dno. Obaj pamiętają, że pomieszczenie jest spore, ma ściany wyłożone cegłą. W jednej z nich istnieje wejście do tunelu, w którym swobodnie mógł poruszać się człowiek. Dno tunelu jest częściowo zasypane piaskiem. Jest to prawdopodobnie tunel ewakuacyjny z otwartym wylotem, bowiem wyraźnie obaj chłopcy czuli przepływ powietrza. Z obawy przed szczurami w tunel ten nie zagłębiali się. Byłem z tymi świadkami dwukrotnie na wizji lokalnej. Z uwagi na znaczny upływ czasu pewne szczegóły w ich pamięci uległy zatarciu, reszta relacji znalazła potwierdzenie. Prawdą jest także relacja, iż jedno z wyjść ewakuacyjnych prowadzi poza teren rezydencji (na zdjęciu), jednakże jego lokalizacji nie zdradzę.
W 1995 roku bunkra szukali poznańscy dziennikarze (przez 9 miesięcy) i nic nie znaleźli. Brednie przez nich publikowane skłoniły mnie do przesłania do redakcji ich gazety zdjęcia wyszabrowanej z rezydencji radioli. Na mój list nie raczyli odpowiedzieć, lecz w ostatnim odcinku zamieścili przesłane im przeze mnie zdjęcie i odnaleźli świadka, który tę radiolę instalował w rezydencji Greisera i potwierdził jej autentyczność. Radiola ma wymiary dużego biurka, płyta wierzchnia jest podnoszona. Z lewej strony jest adapter, z prawej ośmiozakresowe, lampowe radio Telefunkena. Pod gramofonem mieści się szafka z półkami na płyty. Po bokach ma po jednym wielkim głośniku samowzbudnym. Greiser otrzymał ją w darze od berlińskiej filii zakładów Telefunken.
Podziemny schron Arthura Greisera
Greiser z pewnością posiadał podziemny schron i to na tyle obszerny, by swobodnie pomieścił wyposażenie, zapasy żywności, lekarstw, być może agregat prądotwórczy oraz stację filtrów, kanalizację i ujęcie wody, pomieszczenia do spania, posiłków. Musiał dysponować też pomieszczeniami dla służby, a także sejfem z tajnymi dokumentami. Schron musiał mieć i ma wyjście ewakuacyjne, dobrze zamaskowane. Jest oczywiste, że samo wejście do schronu musi znajdować się w rezydencji. Jest nie tylko dobrze zamaskowane, lecz także zabezpieczone. To samo dotyczy wyjścia. Z doświadczenia wiem, że standardowym zabezpieczeniem są korki betonowe o grubości od 2 do 4 metrów i więcej. Nadto najprawdopodobniej są one zaminowane.
W biografii Greisera wspomina się tylko o jego związkach z Kriegsmarine i służbie w niej oraz fakcie utrzymywania przez niego stałych kontaktów z oficerami marynarki wojennej Niemiec. Z pozoru może to niewiele znaczyć, ale ten fakt ma ścisły związek z początkiem klęsk Ubotów na Atlantyku i Pacyfiku. Klęski Kriegsmarine zbiegają się z wynalezieniem przez Anglików asdicu i sonaru, co było bezpośrednią przyczyną klęski Ubotów. W odpowiedzi na to niemieccy naukowcy dokonali rewelacyjnego wynalazku, który całkowicie eliminował wykrycie. Był to specjalny rodzaj gumy pochłaniającej wszelkie fale radiowe i akustyczne. Oklejano nią szczelnie przy użyciu specjalnego kleju całe Uboty. Tajemnica ta została ujawniona dopiero po zakończeniu wojny, gdy w ręce aliantów wpadły takie okręty. Być może Greiser wiedząc o tym wynalazku wykorzystał swoje związki z Kriegsmarine i z pomocą takiej właśnie gumy zabezpieczył swój schron. Być może właśnie dlatego wykonane na terenie parku wokół rezydencji badania georadarowe nie dały pewnej i konkretnej odpowiedzi. Być może to tylko hipoteza, ale czy nie nosi cech i znamion realności? Prezentowane na zdjęciu wyjście ewakuacyjne z pewnością nie jest wyjściem ze schronu Greisera. To wiem, bo prowadziłem eksplorację.
Edmund Przybyła z Czempinia
Tagi: Czempiń, Jezioro Góreckie, Jeziory, poszukiwania, Wielkopolski Park Narodowy, WPN
Wasze komentarze (22)
Czy można prosić o kontakt jakikolwiek (TEL,EMAIL)Do autora artykułu Pana Przybyła??pozdrawiam
Wspaniały artykuł! Gratulacje dla autora za podjęcie tematu. Moim zdaniem niektóre „tajne i tajemnicze” sprawy i wątki historii- a szczególnie naszej regionalnej należy niezwłocznie wyjaśnić i przedstawić społeczeństwu, a nie robić z tego latami sensacji.
Z relacji naocznego swiadka -mojego OJCA ktory w mlodym wieku pracowal u Greisera w czasie wojny wynika ze schron mial byc budowany z lewej strony budynku , piasek z wykopu byl wysypywany do jeziora , a bunkru nie wybudowano bo nie dotarly transporty cementu i stali . pozdrawiam mosiniak
to nie bunkier lecz pomieszczenie kotłowni, które znajduje się najniżej w całym budynku i faktycznie jest po lewej stronie patrząc od jeziora
Zaraz znajdą się świadkowie którzy widzieli tam bursztynową komnatę
Mam trochę informacji na temat od świadków tamtych dni
oraz zdjęcia, ciekawe historie.
Autor artykułu to jakiś oszołom. Opisuje chyba jeden ze swoich snów i próbuje wywołać sensację. Jedno wielkie kłamstwo. Studzienka prezentowana na zdjęciu nie znajduje się na terenie dawnej rezydencji lecz w okolicy stacji kolejowej Osowa Góra kilka metrów od toru
jestes w błedzie byłe w zalesionej czesci posiadłosci i widziałem
lukas ma rację i prawdę pisze. Studzienka ta znajduje się koło torów po prawej stronie w kierunku stacji (a wykopać jej nie mógł, bo jest to starszy i schorowany bardzo człowiek ;))
Edmunda Przybyłę znam od kilku lat i nie jedną osobę już „oszukał” swoimi wizjami i „okradł finansowo” na rzekome poszukiwania. Nie polecam robienia „z Nim przyjacielskich układów”.. ;/
pierdoły Marycha…
Tyle tajemnic wokół lokalizacji schronu, ale jak odpalić funkcje „cieniowanie” czyli skan radarowy terenu, to się okazuje, że widać jeszcze dwa miejsca kilkadziesiąt metrów od pałacu gdzie odkopano w 1996 wejścia do schronu i wyszabrowano pozostałości…
Oczywiście szukajcie przez „geoportal”…
Pod boiskiem na północ od rezydencji wybudowano dodatkowo drugi obiekt „,specjalny”…
Archiwum Posen prawdę powie…;))
A jak wam powiem ze dokladnie wiem gdzie jest wejscie i wyjscie z tego bunkra to czy ktos mi uwierzy? Powiem tak ,wiem dokladnie od roku gdzie to jest ,zupelnie przypadkiem trafilem na swiadkow ktozy w 1946 roku bawili sie tam jako dzieci,nie jednokrotnie sie tam zgubili,kompleks jest potezny wyjscie znajduje sie 5 kilometrow od rezydencji ,bylem tam z georadarem,nie ma mowy o pomylce,ogladalem rowniez rzeczy wyniesione z tego kompleksu ,miedzy innymi ,saperki wermachtu oraz karabin mauzer,moj swiadek do dzis ma to w domu ,znam rowniez pare histori o tym jak w 1946 roku zgubili sie tam dwaj bracia po paru dniach znaleziono ich tam jeden w stanie agonalnym a drugi martwy,rowniez moj swiadek sie tam zgubil ,przebyl tam cala droge od wejscia do wyjscia zajelo mu to 6 godzin uratowal go przeciag ktory poczul.potem wracal tam wielokrotnie znaczac sobie droge kreda to wlasnie wtedy zabral do domu saperke i karabin ktory ma do dzis……moglbym duzo wam opowiadac o tym bunkrze,,,,,,sam sie zastanawiam co z tym zrobic ,bo faktycznie wejscie i wyjscie jest zasypane ,i wcale nie jest to ta studzienka z zdjecia do gory, gdybyscie wiedzieli gdzie to jest to ,to odrazu byscie rozpoznali to miejsce bo slady po zasypaniu sa dobrze widoczne do dzis , jak na przyklad ubytek ziemi tuz obok gdyz ziemia ta posluzyla do zasypania jak i czerwona cegla ,z ktorej byl wybudowany poczatek tunelu wystajacy z nasypu ,jest tez wiele innych sladow ktorych nie zdradze z wiadomych przyczyn,moge jeszcze dodac ze wyjscie o ktorym wspominalem wczesniej znajduje w znanym miejscu lecz niestety tam sladow juz nie ma ale potwierdzilem to badaniem georadarem i znajduje sie tylko 2 metry pod ziemia………………mysle caly czas o tym ,nie wiem czy to zglosic czy sam tam wejsc,bardzo mnie korci jednak zeby tam wejsc pomimo konsekwecji prawnych ,jesli ktos jest chetny do pogadania na ten temat to piszcie na tym forum ,moze sie zgadamy co poczac z tym,bo sam na pewno nic z tym nie zrobie a wiem na 100% gdzie to jest ,,,wiem ze duzo ludzi i historykow tego szuka,wiem ze tez czesc z was popuka mi w glowe ,ale to juz nie moj problem bo ja jestem pewien bo wszystko sprawdzilem,piszcie doradzajcie moze tam razem wejdziemy,,,,,,,,,aha no i nie napisalem tu nawet ,,,kropelki,,z tego co wiem z wiadomych przyczyn ,,,pozdrawiam
Marian Ciekawy wpis twierdzisz ze posiadasz taka wiedzę. Odważnie ale czy to prawda ?
też śledzę temat czytam jestem fanem niemieckich konstrukcji posiadam też jakieś informacje w tym temacie o ewentualnym położeniu
Hejka Marian mam tez pewne informacje na temat samego wlasciciela tej rezydencji jesli chcialbys sie spotkac to napisz na tym forum mieszkam niedaleko mozemy podzialac pozdrawiam
Hejka Marian mam tez pewne informacje na temat samego wlasciciela tej rezydencji jesli chcialbys sie spotkac to napisz na tym forum mieszkam niedaleko mozemy podzialac pozdrawiam
To jeszcze raz ja bede zagladal tu przez 5dni czekajac na twoja odpowiedz pozdrawiam
Pozdrawiam wszystkich milosnikow tajemnic 2 wojennych naszego regionu:-)
Adolf zadzwoń do mnie wcześniej napisz wiadomość że to Ty mój numer jest szwedzki +46767099685
Hejka zadzwonie pozdawiam:-)