Kącik Eleganta z Mosiny
Panie, niech pan już przestanie o tym Elegancie, ja już tego nie mogę słuchać, bo tego nie da się słuchać. Obojętnie, co by tam powiedzieć, różne rzeczy przecież można wymyślać, prawda? Jak pan sam widzi, ludzie potrafią fantazjować na poczekaniu. Nie na tym przecież polega przekazywanie naszej historii, tylko na konkretnych przypadkach, a nie dopisywanie sobie nie wiadomo jak chwalebnych wydarzeń. Że niby od Napoleona bierze swój początek albo jeszcze wcześniej, aż od Stefana Czarnieckiego.
Kącik Eleganta z Mosiny
Też takie wersje gdzieś słyszałam, ale mnie to w ogóle nie bierze, wie pan, na mnie działa elegant zupełnie inaczej. Powiem zupełnie szczerze, że serdecznie współczuję tym wszystkim, co tutaj się urodzili, naprawdę innego określenia bardziej trafnego nie mogę teraz znaleźć. A wie pan dlaczego? Bo podobno kiedyś o Elegancie z Mosiny mówiło się tylko i wyłącznie kpiarsko, rozumie mnie pan, a wręcz ironicznie, aby tylko w ten sposób komuś dokuczyć dosłownie, a nawet wyśmiać go. Można było kogoś ośmieszyć za sam fakt pochodzenia, zamieszkania czy inaczej mówiąc – urodzenia. Sama na własne uszy słyszałam jak ktoś kiedyś opowiadał na dość dużym spotkaniu, że za nic w świecie nie chciałby mieszkać w Mosinie, bo mogliby go przezywać elegantem, co dla niego stanowiłoby poważną ujmę na honorze. I z taką opinią ja się najzupełniej zgadzam, bo proszę pana osobiście czułabym się tym określeniem bardzo mocno dotknięta. Pan się może śmiać, ale niech mi pan wierzy, że mnie to najzwyczajniej rani. Rozumiemy się, boli mnie to. Dlatego proszę mnie zrozumieć, jak tylko mogę, to nie przyznaję się gdzie mieszkam, bo po co mam się wystawiać na pośmiewisko. Na przykład w Poznaniu, w pewnych kręgach towarzyskich ta atmosfera funkcjonuje do dzisiaj, ten prześmiewczy ton, ta wyższość nad prowincją, ta niby wyższa sfera. Potocznie o takim gronie powiada się, że są „spod znaku ę i ą”, czyli samozwańcza elita. Sama się o tym przekonałam, z jaką lubością czasami potrafili konferować na temat, że tak powiem, niedołęstwa estetycznego i braku wyczucia smaku. Już słyszę jak się ujawniam i gdzie mieszkam, skąd pochodzę, te uszczypliwe uwagi na temat na przykład mojej torebki albo czegokolwiek innego, byle tylko „wejść na kogoś” i go objechać. Chyba sama bym się spaliła ze wstydu, poważnie to mówię. Nic tylko obciach i kpina.
Roman Czeski