Salon VW Berdychowski Osa Nieruchomości Mosina - działki, mieszkania, domy Wiosenny repertuar trendów w Starym Browarze
Redakcja GMP | środa, 25 gru, 2013 | komentarze 2

Kącik Eleganta z Mosiny

Historia w kilku odsłonach, chyba bez zakończenia, no nie, jakieś zakończenie tymczasowe ma, tylko jeszcze nie wiadomo, czy dojdzie do pomyślnego finału.

– Czy ja wiem, skąd się wziął elegant z Mosiny? Oczywiście, że wiem, a niby dlaczego miałbym nie wiedzieć? U nas w domu moja babcia zawsze o nim opowiadała, a przecież mieszkała w Pecnej całe swoje życie. Urodziła się, panie, het, het, zaraz na początku XX wieku. Zaznaczam, że nie wiem, ile jest w tym prawdy, co nam mówiła, ale podobno tak było. Pod koniec XIX wieku, czyli nieco wcześniej niż ona się urodziła, w Mosinie krawcy stanowili takie towarzystwo, które się ciągle trzymało razem, a babcia to nazywała kliką. Szyli dla wszystkich bardzo solidne garnitury, zgodnie z życzeniami klientów, różnych klientów, oraz według panującej wówczas mody. Tak było długo, wszyscy byli zadowoleni i nikt nie zgłaszał żadnych istotnych uwag, czy jakby to powiedzieć dzisiejszym językiem, żadnych reklamacji. Dobra, solidna robota godna polecenia. Jednak od jakiegoś czasu sami dla siebie robili ubrania nieco inne. To znaczy nie całkowicie inaczej, bo tutaj trudno tak z dnia na dzień coś nowego wymyślić, ale dające się zauważyć delikatne różnice. Nie dotyczyło to bynajmniej jakości materiałów czy też staranności wykonania, co do tego to musiała być zawsze setka, wie pan, najlepszy gatunek. Co to, to nie. Wymyślali podobno jakieś drobne wcięcia, lekko zmieniali fason, coś ciut dłuższe, albo innym szersze, to co tutaj było zawsze przenosili gdzieś w inne miejsce, a z kolei to, czego akurat nigdy nie przyszywali, to właśnie sobie przyszyli. W takim postępowaniu nie byłoby nic nagannego, wiadomo, zawsze się znajdzie ktoś, kto będzie chciał mieć coś inaczej. Dlaczego o tym tak dużo mówię? Otóż, co było najciekawsze? Nikomu innemu spośród moich klientów nie chcieli wykonać takich zmian. Wszystko zachowywali dla siebie, normalnie taka klika, najlepsze słowo – klika. W ten sposób babcia nam ciągle opowiadała.

– No dobrze, ale gdzie tutaj jest w tej historii elegant z Mosiny?

– Właśnie, że jest. Podobno wszyscy przychodzili razem do kościoła w niedzielę, a po kościele szli na miasto cała kliką. Z daleka jeszcze się to nie rzucało tak w oczy, ale gdy się podeszło parę kroków bliżej, wszystko stawało się jasne. Miejscowi do tych numerów kliki byli przyzwyczajeni i nikomu nie przeszkadzało jak razem paradowali, a nawet podobno im pewna grupa osób kibicowała. Wiadomo, że wtedy koleją, która stawała się modna, w odwiedziny z Poznania przyjeżdżało wiele osób i to właśnie oni pierwsi, ci przyjezdni, zwrócili na to zjawisko uwagę i przezwali ich elegantami z Mosiny. Tak to się zaczęło. Co ciekawe, nawet u babci widziałem kiedyś w starych papierach taką kartkę pocztową. Facet ubrany w smoking, nie we fraku, a pod spodem napis „elegancja” albo „elegant z Mosiny”, teraz nie pamiętam dokładnie. Wszystko było w takiej starej walizce, różne takie szpargały zupełnie niepotrzebne, ale babcia ruszyć nie pozwoli. Wie pan co, jak na święta pojedziemy tam sprzątać i myć okna, to ja tam znowu zajrzę. Gdybym ją tam znalazł, wtedy ją panu pokażę.

Pół roku później, a tydzień przed świętami:

– Jak tam panie Krzysiu przed świętami?

– Tak, tak, pamiętam. Jutro w sobotę jadę trzepać dywany. Wiem, że można na śniegu, bo akurat dużo napadało, ale babcia tak nie pozwala. Trzeba normalnie na trzepaku. Jak coś znajdę, wtedy dam znać.

21 grudnia:

– Jak tam panie Krzysiu, dywany wytrzepane?

– Tak, tak. Karton z tymi zdjęciami mam już odłożony na bok. Przepraszam, ale nie miałem czasu, aby spokojnie do niego zajrzeć, bo niestety znienacka musiałem jechać do Piły, ale dzisiaj po południu tam do mamy jadę i dokładnie poprzeglądam. Sam jestem ciekaw i jakbym coś znalazł, wtedy jutro pokażę.

3 stycznia:

– Jak tam, jakie wieści?

– Cały karton przejrzałem i niestety nic w nim nie znalazłem. Tylko zdjęcia rodzinne zostały. Muszę porozmawiać z kuzynem, bo na pewno on zabrał te pocztówki, przecież one tam były, takie coś nie może zginąć, niepodobna żeby się nie znalazły.

24 maja:

– Czy coś słychać na temat pocztówek?

– Nic nowego nie wiem. Rozmawiałem z mamą i ona też twierdzi tak jak ja, że na pewno tam były. Teraz jestem pewien, że kuzyn musiał je zabrać. Wie pan co, ja latem wybieram się na południe i mam zamiar go odwiedzić, bo on mieszka w Wałbrzychu. Ale jak mi powie, że ich nie ma, to wtedy chyba mu dom przeszukam. Już ja wiem, gdzie one mogą być schowane!

29 września:

– Co tam słychać u kuzyna w Wałbrzychu?

– Nie byłem jeszcze i w tym roku już nie mam czasu pojechać. W chacie pełno roboty i w ogóle trudno mi było się ruszyć. Tylko spokojnie, tylko spokojnie, zobaczymy, co będzie dalej…

Roman Czeski

Napisano przez Redakcja GMP opublikowano w kategorii Aktualności, Kultura i sztuka, Mosina

Tagi: ,

Redakcja GMP

Autor: Redakcja Gazety Mosińsko-Puszczykowskiej.

Wasze komentarze (2)

  • Many
    piątek, 27 gru, 2013, 13:08:51 |

    Mówi się 'elegancja Francja’ więc motyw z Napoleonem jak najbardziej by się zgadzał.

  • mosiek
    piątek, 27 gru, 2013, 13:09:21 |

    Tyle już tych legend o elegancie z mosiny słyszeliśmy, że chyba nigdy już się nie dowiemy skąd się tak naprawdę wziął.

Skomentuj