Salon VW Berdychowski Łukasz Grabowski radny w sejmiku woj. wielkopolskiego Osa Nieruchomości Mosina - działki, mieszkania, domy Wielkanoc w Starym Browarze w Poznaniu - złap zająca w apce
Elżbieta Bylczyńska | środa, 2 paź, 2013 | komentarze 2

„Kule związane wstążką” – niezwykłe przeżycia mieszkańców Mosiny

Wyglądają jak uczestnicy zwyczajnej wycieczki. Bardzo wczesnym rankiem wsiadają na Dworcowej do autokaru – jest to autokar z firmy Wawrzynowicz ze Śremu – i ruszają do miejsca, które ich zawsze tak samo przyciąga. Ale też za każdym razem są nowi, czyli ci, którzy jadą tam dopiero pierwszy raz. Nigdy nie zdarza się, żeby jakieś miejsce w autokarze było puste. Odwiedzają Ją kilka razy w roku.

Pielgrzymki do Obór

Tutaj należy już powiedzieć, komu mosinianie (i nie tylko) zawdzięczają niezwykłe przeżycia.

– O tym, że pani Bożena Michalak organizuje pielgrzymki do Obór dowiedziałam się od znajomej, która pojechała i… wyzdrowiała. Ale nie chciałabym przez to powiedzieć, że jeżdżę tam tylko ze względu na stan zdrowia, bo musiałbym naprawdę mieć wiele chorób, tyle razy już tam byłam. Figura Matki Bożej Bolesnej, z którą wiążą się tysiące uzdrowień począwszy od XVI wieku, można powiedzieć tak „działa”, że czuję potrzebę odwiedzania sanktuarium w Oborach. Matka Boża Oborska odmienia moje życie… Początkowo myślałam, że to przypadek, że po wejściu do kościoła odczuwam lekki zawrót głowy a jednocześnie ogarnia mnie taki dobry nastrój i przypływ energii jak po wypiciu porannej kawy. Potem okazało się, że inni czują się tak samo albo jeszcze silniej reagują. Myślę, że dużo jest już osób, które zawdzięczają pani Bożenie cud uzdrowienia nie tylko fizycznego…

Sanktuarium w Oborach - widok z zewnątrz

Sanktuarium w Oborach – widok z zewnątrz

Takie są wypowiedzi osób, które tam były… Ale oddajmy głos samemu Ojcu Świętemu – Janowi Pawłowi II: Pozwólcie najmilsi, że w pokorze serca podzielę się z wami moim osobistym doświadczeniem tego synowskiego zawierzenia względem Bogarodzicy. Jako młodzieniec zawsze nosiłem na łańcuszku Cudowny Medalik Maryi Niepokalanej. Przypominał mi, że „dziecko oddane Maryi nigdy nie zginie” (św. Bernadeta Soubirous). Jednak pierwszy mój w pełni przygotowany i świadomy akt oddania Matce Bożej dokonał się w Oborach. Było to po trzech miesiącach mojego pobytu w Nowicjacie Karmelitów”.

Uczestnicy ostatniej pielgrzymki poprosili mnie abym napisała o tym, pomimo, że obszerny artykuł o oborskim Sanktuarium ukazał się już na naszych łamach w grudniu ubiegłego roku (można go przeczytać na stronie internetowej www.gazeta-mosina.plSanktuarium w Oborach – Cudowne uzdrowienie). Chcieliby w ten sposób przede wszystkim podziękować pani Bożenie Michalak za całe dobro, jakiego dzięki niej doświadczyli, ale także dać świadectwo…

W niedzielę 12 września w Sanktuarium w Oborach obchodzono odpust ku czci Matki Bożej Bolesnej. Uroczystą sumę celebrował biskup Roman Marcinkowski, biskup pomocniczy diecezji płockiej. Uczestniczyli w niej licznie zgromadzeni parafianie i pielgrzymi z Mosiny Tego dnia rolnicy parafii oborskiej dziękowali Bogu za tegoroczne zbiory.

Kiedy na początku Mszy Św. przepiękne operowe głosy zaintonowały pieśń – z wielu oczu popłynęły łzy. To, że ludzie tu płaczą jest najnormalniejszą rzeczą. Płaczą szczególnie po spoczynku w Duchu Świętym.

– Na tej Mszy sama płakałam, kiedy po przyjęciu Komunii św. młoda kobieta wróciła na swoje miejsce uklękła, żeby się pomodlić, po czym osunęła się na podłogę ze złożonymi rękami i około 10 minut leżała z zamkniętymi oczami, spokojnie oddychając, opowiada uczestniczka pielgrzymki z Mosiny. – Zjawisko to nazywa się zaśnięciem w Duchu Św. Potem się podniosła, usiadła i zaczęła szlochać…

Co na to Kościół?

„Szczególne miejsce wśród znaków błogosławienia zajmuje nałożenie rąk, zgodnie ze zwyczajem Chrystusa, który powiedział o swoich uczniach: „Na chorych ręce kłaść będą i ci odzyskają zdrowie” (Mk 16,18). Ten znak spełnia Chrystus aż do dzisiaj w Kościele i przez Kościół”… „Ponieważ tzw. spoczynek w Duchu Świętym jest zjawiskiem trudnym do zdefiniowania i kontrowersyjnym zarazem, należy zachować daleko idącą roztropność i ostrożność w stwarzaniu okoliczności do pojawienia się jego. W żaden sposób nie zachęcamy wiernych do starania się o ten upadek jako o łaskę od Boga, gdyż wystawia ich to na ryzyko upadków spowodowanych przez nich samych” (kard. Leon Suenens, zm. 1996 r.). Byłoby rzeczą niepożądaną, gdyby wierni przybywający do Sanktuarium w Oborach w ramach Wieczerników, szukali przede wszystkim tego rodzaju przeżyć. Obory powinny być znane przede wszystkim z Eucharystii, spowiedzi, modlitwy, kultu Matki Bożej Bolesnej. Żadne nadzwyczajne zjawisko czy dar nie może być ważniejszy od Eucharystii, w której uobecnia się i staje się pokarmem dla ludzi Dawca wszystkich darów… Pielgrzymując do Matki Bolesnej na sobotni Wieczernik pamiętajmy, że dominantą spotkań modlitewnych w Sanktuarium w Oborach nigdy nie był i nie może stać się fenomen tzw. „spoczynku w Duchu Świętym”, lecz spokojna, prosta i ufna modlitwa w klimacie głębokiej wiary i miłości. Podobna roztropność i dojrzałość potrzebna jest w wypowiedziach o Wieczerniku, tak by nie zniekształcić prawdziwego obrazu i bogactwa duchowego sobotnich spotkań modlitewno – ewangelizacyjnych trwających w Oborach już blisko 10 lat. Miejmy także świadomość faktu, że środki masowego przekazu, nie zawsze przychylne Kościołowi, mogą próbować wykorzystać element nadzwyczajności w celu ośmieszenia dobrego dzieła modlitewnego, a przy okazji całego Kościoła”.

Wielkim kultem w oborskim Sanktuarium otoczona jest postać O. Carm. Wincentego Kruszewskiego (1883-1922), niezwykłego karmelitańskiego zakonnika, który pełnił tu różne funkcje, wykazując wielką rzetelność i mądrość. „Z natury był cichy, pobożny i miłosierny. Zasłynął z heroicznych cnót i cieszył się niezwykłymi łaskami. Był bowiem mężem modlitwy zaprawionym w poście i pokucie, gorliwym czcicielem Najświętszej Maryi Panny, miłosiernym opiekunem ubogich i chorych. Uwalniał opętanych z mocy szatana, w przedziwny sposób jednał dusze grzeszników z Bogiem. Utrwaliła się opinia u wszystkich, którzy znali tego kapłana, że tyle dobrego u ludzi mógł zdziałać tylko święty”. Również po śmierci o. Kruszewskiego wierni składają świadectwa o uzdrowieniach, o czym świadczą wota w krypcie grobowej w podziemiach kościoła. O. Wincenty Kruszewski ukochał tę świątynię do tego stopnia, że sam troszczył się o jej wygląd zewnętrzny, dbając o czystość i ozdabiając ołtarze wiązankami kwiatów. Nigdy nie pomyślał o tym, że sam jest jej największą ozdobą”. Dzisiaj taką ozdobą Sanktuarium oborskiego jest o. Piotr Mączyński, duchowy opiekun pielgrzymów, który zawsze serdecznie wita Mosinę w Oborach. Przed obrzędem błogosławieństwa chorych przez nałożenie rąk czekają do niego tłumy. Zawsze wygląda to tak samo: przed ołtarzem zbierają się najbardziej chorzy, na wózkach inwalidzkich, o laskach, dzieci na rękach rodziców. Tych o. Piotr błogosławi najpierw. I zawsze mówi w kazaniu coś, co jest odpowiedzią na nasze myśli…

Sanktuarium w Oborach - widok wewnątrz

Ołtarz w Sanktuarium w Oborach

Świadectwa

Ostatnim świadectwem cudu uzdrowienia udokumentowanym i zapisanym w księdze kościoła, o czym opowiedział o. Piotr było uzdrowienie kobiety chorej na stwardnienie rozsiane, która według medycyny była bez szans. Kobieta ta przyjechała złożyć świadectwo po tym jak została uzdrowiona. Przywiozła wyniki badań, świadczące o zupełnym zdrowiu (opowiadała, że lekarze byli zdumieni) oraz swoje kule związane wstążką na kokardę …

Na zakończenie posłużmy się jeszcze jednym przykładem: Celestyna z Rumii w świadectwie przekazanym w kwietniu 2008 r. pisze: „Do Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Oborach przyjechałam zupełnie przypadkiem, po tym jak kilka dni wcześniej odmówiono mi jakiejkolwiek pomocy w walce z nowotworem tarczycy. Z punktu widzenia medycyny, byłam beznadziejnym przypadkiem. Do Obór przyjechałam 7 sierpnia 2002 roku i w tym dniu podczas błogosławieństwa z nałożeniem rąk kapłana zostałam uzdrowiona. Potwierdziło to późniejsze dwukrotne badanie krwi i USG. Chcę powiedzieć, że nawet nie pomyślałam, że taki cud może się zdarzyć”.

Elżbieta Bylczyńska

miejsce kaźni księdza Jerzego Popiełuszki

Uczestnicy zawsze zatrzymują się w miejscu kaźni księdza Jerzego Popiełuszki, żeby zapalić znicz i pomodlić się.

Napisano przez Elżbieta Bylczyńska opublikowano w kategorii Aktualności, Mosina

Tagi: ,

Elżbieta Bylczyńska

Redaktor naczelna Gazety Mosińsko-Puszczykowskiej

Wasze komentarze (2)

  • Ja
    środa, 2 paź, 2013, 21:46:29 |

    Cuda zdarzały się w Oborach od niepamiętnych czasów i dziać się tak będzie jeszcze długimi latami.

  • Ktoś
    środa, 7 gru, 2016, 19:43:56 |

    Skąd taka wypowiedź św. Jana Pawła II? Nigdy o niej nie słyszałem. Przecież św. Jan Paweł II nigdy nie był w Oborach. Jak można takie bzdury pisać. Artykuł chaotyczny, budzący wiele wątpliwości,mijający się z prawdą o sanktuarium w Oborach.

Skomentuj