Salon VW Berdychowski Osa Nieruchomości Mosina - działki, mieszkania, domy Wiosenny repertuar trendów w Starym Browarze
Wojciech Czeski | piątek, 28 cze, 2013 | 1 Komentarz

Witold Pilecki – Ochotnik do Auschwitz

Często słyszy się narzekanie, że współczesnej młodzieży brakuje wzorców do naśladowania. Próbuje się je zatem kreować z popularnych gwiazd seriali, filmów czy scen muzycznych. Młodzież nie do końca ulega tym trendom i stara się kierować swoje poszukiwania w inną stronę – w stronę naszej rodzimej historii. Doskonale wiemy, że w gąszczu przeszłych zdarzeń naszej Ojczyzny ukryło się wiele godnych naśladowania ludzi honoru.

Rotmistrz Witold Pilecki – Ochotnik do Auschwitz

Ten nieco tajemniczy wstęp ma za zadanie wprowadzenie Czytelnika w pewnego rodzaju fenomen, który obserwować można od kilku lat – upamiętnianie zapomnianych, polskich bohaterów. Do najbardziej znamiennych z nich należy niewątpliwie rotmistrz Witold Pilecki, „ochotnik do Auchwitz”, jak napisał o nim jeden z historyków. Ci, którzy nie zetknęli się z postacią tego wybitnego żołnierza, mogą przecierać oczy ze zdumienia. „Jak to, tak dobrowolnie, na ochotnika, dostał się do tego piekielnego obozu śmierci?”, zapytają. Owszem, dobrowolne aresztowanie w celu dostania się do Auschwitz to chyba najbardziej znany epizod z bohaterskiego życia rotmistrza. Organizował tam ruch oporu, pisał raporty na temat tego, co się w obozie działo, a na sam koniec uciekł stamtąd i planował później zbrojny atak na obóz w celu oswobodzenia więźniów. Dowództwo AK nie wyraziło jednak zgody na tę brawurową operację wojskową.

Ochotnik do Auschwitz Rotmistrz Pilecki

Ochotnik do Auschwitz Rotmistrz Pilecki

Co mógł robić ten wybitny żołnierz po ucieczce z obozowego piekła? Naturalnie… brać udział w powstaniu warszawskim! Nie walczył on jednak o ordery, tylko o własną Ojczyznę. Po upadku insurekcji dostał się do niemieckiej niewoli i był przetrzymywany w bawarskim obozie jenieckim. Po wyzwoleniu obozu przez aliantów udał się na służbę do 2 Korpusu Polskiego generała Władysława Andersa. Jak na człowieka honoru przystało, Pilecki dobrowolnie zgłosił się na służbę do działalności wywiadowczej na terenie ogarniętej wtedy komunistyczna zarazą Polski. Został aresztowany w 1947 roku i po brutalnym śledztwie skazano go na karę śmierci. Wyrok wykonano 25 maja 1948 roku. Do dzisiaj nie wiemy, gdzie spoczywa jego ciało.

Piszę o tym wszystkim, ponieważ coraz więcej wiemy o życiu „ochotnika do Auchwitz”, pamięć o jego bohaterstwie zaczyna docierać do szerszego grona ludzi. Coraz więcej szkół obiera sobie za patrona rotmistrza Witolda Pileckiego, powstają jego pomniki, ale przede wszystkim rodzą się oddolne akcje społeczne, mające na celu popularyzowanie wiedzy o jego życiu. Najsłynniejsza z nich to „Przypomnijmy o Rotmistrzu” – cykle wykładów, zabieganie o nakręcenie filmu o bohaterze, a także marsze poświęcone jego pamięci. Młodzież znalazła sobie swojego „superidola” bez pomocy ludzi kreujących gwiazdy jednego sezonu. W internecie można nabyć na przykład piękne koszulki z portretem rotmistrza, a pamięć o nim kultywuje raper Tadek w utworze „Rotmistrz Witold Pilecki”. Czyli jednak można bez nadęcia i sztuczności przedstawić młodzieży jakieś postaci godne do naśladowania, bohaterów z krwi i kości, ludzi do końca niezłomnych. Nawet publikacje mające na celu bezpodstawne spotwarzanie rotmistrza nie są w stanie odebrać młodzieży prawdziwego wzoru do naśladowania.

W sztuce Teatru Telewizji zatytułowanej „Śmierć rotmistrza Pileckiego” padają dosyć znamienne słowa. Trwa śledztwo u ubeckiej katowni, rotmistrza przesłuchuje znany funkcjonariusz UB, Józef Różański, który słynął ze swoich krwawych metod śledczych. W pewnym momencie mówi do przesłuchiwanego: „Hołduje pan ideałom, które się zestarzały, dlatego pan przegrał, panie rotmistrzu”.

Uhonorowanie Witolda Pileckiego w 2006 roku Orderem Orła Białego dowiodło jednak, że ideały te się jednak nie zestarzały. Świadczą o tym także wszystkie piękne, oddolne i spontaniczne inicjatywy, które przywracają pamięć o zapomnianym bohaterze. Być może nie byłoby złym pomysłem nazwanie którejś z mosińskich ulic jego imieniem.

Napisano przez Wojciech Czeski opublikowano w kategorii Aktualności, Felieton

Wojciech Czeski

Autorem wpisu jest: Wojciech Czeski, dziennikarz Gazety Mosińsko-Puszczykowskiej

Wasze komentarze (1)

  • Adam
    niedziela, 30 cze, 2013, 19:21:57 |

    Kolejny już raz czytam bardzo interesujący artykuł autorstwa Wojciecha Czeskiego. Autor porusza bardzo ciekawe tematy patriotyczne, często zapomniane lub wytarte z pamięci narodu. Na pewno warto odświeżyć pamięć. Tak trzymaj Wojtku.

Skomentuj