Rozdawać siebie? Stowarzyszenie Rozdaj Siebie w Mosinie
Znane już dobrze mieszkańcom Mosiny Stowarzyszenie Rozdaj Siebie, które powstało w 2005 r. (przy kościele p.w. Św. Mikołaja) przyciąga coraz więcej osób. Są to ludzie, którzy nie wstydzą się swojej wiary i z radością pomagają drugiemu człowiekowi. W zamian za to otrzymują jeszcze więcej…
Monika Kujawska – Stowarzyszenie Rozdaj Siebie
Monika Kujawska była osobą, która od początku zajmowała się pracą Stowarzyszenia. Przez te wszystkie lata stało się ono już na tyle znane i cenione w środowisku Mosiny, że wiele osób wyraża dzisiaj o nim bardzo przychylne opinie.
– Mamy już mnóstwo ludzi, którzy otrzymali od Stowarzyszenia konkretną pomoc, mówi pani Monika.
O tej pomocy założyciel również nie chce się wypowiadać, bo uważa, że zgodnie z Ewangelią: „Niech nie wie lewica, co czyni prawica”… Chce dzielić się tylko tym, czym może się podzielić, ponieważ uważa, że skoro los obdarował go dobrem, ma z czego dawać. Pragnie w miarę swoich możliwości ludziom pomagać. Taki jest cel jego działań. Monika Kujawska jest natomiast tą osobą, która według założyciela powinna być prezesem Stowarzyszenia Rozdaj Siebie (i nikt inny). Dlaczego?
Odpowiedź jest prosta, pani Monika najbardziej ze wszystkich do tego się nadaje.
Jakie są plany po reaktywacji Stowarzyszenia po przerwie w działalności, bo pani Monika na jakiś czas odeszła do pracy w Miejskim Ośrodku Pomocy Rodzinie w Poznaniu?
– Chciałabym sprostować, Stowarzyszenie cały czas działało, z tym, że beze mnie. Wróciłam z większym doświadczeniem. Siedziba Stowarzyszenia będzie mieścić się przy ul. Wawrzyniaka 13 w Mosinie, w nowo wybudowanym budynku Eskulapa – przychodni zdrowia. Wróciłam, żeby móc rozszerzyć tą działalność, którą do tej pory prowadziliśmy. Bardzo zależy nam na kontynuacji tego, co robiliśmy, czyli pomocy w kojarzeniu osób potrzebujących z osobami, które mogą tą pomoc dać. Pomoc w rozumieniu wszelakim, od materialnej po duchową, czyli modlitwę wsparcia, na przykład. I to jest główny cel, który tak naprawdę nie potrzebuje wielkich środków finansowych, tylko ludzi dobrej woli. I tego, żeby człowiek sam chciał dawać siebie…
W Polsce i na świecie funkcjonuje coś takiego jak bank czasu, bank dóbr, gdzie ludzie pomagają, wykorzystując swoje umiejętności, doświadczenie, zawód – tym, którzy tego nie mają. Na przykład starsza pani potrzebuje pomocy w przekopaniu ogródka, sama tego nie może zrobić, ale może zaoferować np. czas dla „przyszywanego wnuczka” i zaopiekować się nim, poczytać mu bajkę. Jeśli jest dobrze sytuowana materialnie – może wspomóc ubogiego, itp. To kojarzenie ludzi jest podstawą naszego działania. „Co za siebie rzucisz, przed sobą znajdziesz.”
Drugą rzeczą, ważną, jest to, żeby uwrażliwiać na potrzeby człowieka. Nie jest tak, że pomagać mogą tylko ci, którzy coś mają, czy są ku temu wykwalifikowani. Każdy z nas ma jakiś zasób, dobro, którym może się podzielić. To jest ta chwila czasu na modlitwę, to jest wolontariat, który chcemy tutaj rozwinąć. To jest też przekazanie rzeczy, których już nie używamy, a które mogą przydać się innym
Wolontariat
W Mosinie Monika Kujawska w 2006 r. założyła Lokalne Centrum Wolontariatu we współpracy z Centrum Wolontariatu w Poznaniu.
– Pozyskiwaliśmy wolontariuszy, głównie młodzież ze szkół mosińskich i gminnych. Ci młodzi ludzie pomagali dzieciom i swoim rówieśnikom, działali jakby na zasadzie starszy brat, starsza siostra, czyli odwiedzali młodszych podopiecznych i po prostu im towarzyszyli w czasie wolnym. Grali z nimi w piłkę, odrabiali razem lekcje. Nawiązały się serdeczne więzi, obustronne. Pamiętam chłopczyka, którego wychowywała babcia, tata jest chory na stwardnienie rozsiane – leży, mama rodzinę porzuciła. Babcia na tyle ile mogła, pomagała w wychowaniu wnuka, ale to był już nastolatek, który miał potrzebę zagrania np. w piłkę. Przychodził do niego nasz wolontariusz, chłopiec był przeszczęśliwy, miał niejako starszego brata. To akurat troszkę źle się zakończyło, bo wolontariusz z dnia na dzień przestał przychodzić. I ten chłopiec załamał się, kolejna osoba, którą pokochał opuściła go. Przez to doświadczenie zrozumieliśmy, że trzeba takie decyzje podejmować odpowiedzialnie. Po tym zdarzeniu na szkoleniach wolontariuszy bardzo podkreślałam, że ta praca jest dobrowolna i jeżeli jej się nie czuje – nie wolno zaczynać. Albo w odpowiedzialny sposób zakończyć. Było jednak także mnóstwo pozytywnych doświadczeń.
Teraz po reaktywacji Stowarzyszenia, będziemy chcieli zachęcać też inne osoby w Mosinie, nie tylko młodzież, do wolontariatu. Wolontariat to nie tylko forma pomocy innym, ale i świetny sposób na nabycie nowych umiejętności i kwalifikacji. Działanie w ramach wolontariatu może stać się pierwszym krokiem do wejścia na rynek pracy.
Monika kończy prawo, posiada już wszystkie uprawnienia do szkolenia wolontariuszy.
– Wolontariat owocuje ponadto zawarciem przyjaźni, miłością do drugiego człowieka, czasem na całe życie. Nasza pomoc ma jeszcze drugie znaczenie, jesteśmy uzupełnieniem pracy Ośrodka Pomocy Społecznej w Mosinie, który nie jest w stanie pomóc wszystkim potrzebującym. I my trafiamy czasem do ludzi, którzy nie korzystają z pomocy, bo ich poczucie godności nie pozwala przyjść i prosić. Pomagamy im tak, żeby nie czuli się upokorzeni. Takie osoby zazwyczaj poznaje się przypadkowo.
Rozdajmy trochę siebie
Liczą się dobrowolne wpłaty celowe, darowizny, każde wsparcie materialne. Można zostać członkiem naszego Stowarzyszenia i mieć wgląd na to, co się tutaj dzieje, sprawdzić, że pieniądze nie marnują się. Wprowadzać swoje pomysły i doskonalić to, co się już dzieje lub zaproponować nowe formy działania.
– Pieniądze są bardzo potrzebne, na przykład na dożywianie dzieci w szkole, bo to nie jest tak, że państwo wszystkim dzieciom pomaga, pomaga jedynie tym, których rodziny nie przekraczają pewnego progu dochodu na jedną osobę, wyjaśnia pani Monika. – A ten próg jest bardzo łatwo przekroczyć, to nie znaczy, że jak jest to powyżej 500 złotych na osobę w rodzinie, to jest się rodziną, którą stać na wszystko. Bieda najbardziej odbija się na dzieciach. Dożywianie dzieci w szkołach to nasze bardzo ważne działanie, gdzie bez wpłat osób fizycznych czy firm nie moglibyśmy zagwarantować żadnemu dziecku wykupienia obiadów w szkole. A niestety w gminie są dzieci dla których ten obiad bardzo wiele znaczy…
Ponadto są osoby, które naprawdę nie mogą znaleźć pracy, długo bezrobotne lub są rodzicami dzieci niepełnosprawnych. I jest taka możliwość, która się rozwija – ekonomia społeczna, czyli np. zakładanie spółdzielni socjalnych dotowanych przez państwo, działających na podobnych zasadach jak stowarzyszenia, które mogą uzyskiwać dotacje i wsparcie zewnętrzne. Marzy mi się taka spółdzielnia w Mosinie dla ludzi, posiadających umiejętności i nie mających możliwości ich wykorzystania. Spółdzielnie są wieloaspektowe, każda osoba może coś wnieść. Jeśli są to panie umiejące szyć, możemy stworzyć punkt usług krawieckich. Mogą to być też usługi gastronomiczne, bo są panie, które świetnie gotują i pieką ciasta.
Monika Kujawska jest kopalnią wiedzy na temat możliwości pomocy ludziom ubogim (duchowo i materialnie). I co najważniejsze ma wielkie serce i piękną duszę. Działa razem z innymi członkami o podobnych zaletach. Wszyscy deklarują gotowość do pracy na rzecz drugiego człowieka, bez czerpania z tego korzyści. Oni już wiedzą, że kiedy się daje, jeszcze więcej się otrzymuje.
Zapraszamy do dzieła. Tel. 510 697 056.
E.B.
Tagi: Monika Kujawska, pomoc, Rozdaj siebie, wolontariat
Wasze komentarze (2)
Sądzę,że p. Monika spełnia się w tej jakże pięknej działalności jaką jest pomoc drugiemu człowiekowi i mam nadzieję że na swej drodze znajdzie chętnych do takiej Bożej posługi.
Od tego numeru GMP, jedna strona będzie co miesiąc poświęcona Stowarzyszeniu Rozdaj Siebie. Ponadto nasz miesięcznik będzie ściśle współpracował z tą organizacją, a co za tym idzie gwarantował niejako świeże informacje i propozycje dla najbardziej potrzebujących. Autorka niniejszego artykułu ma nieśmiałą nadzieję, że uda się dzięki temu poszerzyć w Mosinie krąg osób z dobrymi sercami…