Zaniżają ceny, żeby zdobyć rynek – ustawa śmieciowa
Dlaczego miasta, które mają swoje zakłady komunalne, budowane latami z pieniędzy samorządowych w wyniku reformy śmieciowej będą musiały przegrać z potentatami, często z zagranicznym kapitałem?
Przeczytaj też: Upadną polskie firmy — śmieciowa rewolucja
Ustawa śmieciowa problemy
Z Prezesem Zarządu Zakładu Usług Komunalnych w Mosinie – Andrzejem Strażyńskim rozmawia Elżbieta Bylczyńska
E. Bylczyńska:
– Kto wygrał w Mosinie przetarg na wywóz śmieci?
A. Strażyński:
– Postępowanie komisji przetargowej trwa i nie ma jeszcze rozstrzygnięcia. Całe terytorium Związku Międzygminnego Selekt, do którego należymy zostało podzielone na sektory – jeden sektor to jedna gmina. Tyle ile jest gmin, tyle jest sektorów i każdy sektor ma swoją komisję przetargową. Pracują one w zależności od tego, ile wpłynęło wniosków i ile jest złożoności w ich ocenie. W niektórych gminach jednak rozstrzygnięcia komisji już są, na przykład w Komornikach wygrała firma Remondis.
Mówi się, że jest to jedna z trzech firm z kapitałem zagranicznym, które opanują polski rynek śmieciowy.
Jeśli chodzi o system wprowadzenia reformy śmieciowej, największym naszym problemem jest to, że parlamentarzyści przyjęli taką uchwałę, która wprowadziła „obligo”, dotyczące przetargów. I to jest totalnym nieporozumieniem, nie potrafię tego zrozumieć. Wiele było spotkań z posłami, którym staraliśmy się wytłumaczyć, że nie powinno to dotyczyć firm komunalnych istniejących od lat w gminach, ale niestety…
Za silne jest w Polsce lobby potentatów?
Taka jest prawda, chodzi o to, żeby wygrało lobby dużych firm śmieciowych, które są zainteresowane otwarciem polskiego rynku. I teraz bardzo łatwo jest już wyniszczyć małe polskie zakłady – poprzez dumpingową cenę, bo duże firmy na to stać. One przez nawet długi czas mogą dopłacać do tej usługi, właśnie po to, żeby małe firmy upadły. Takie jak w Luboniu, Mosinie czy innych gminach, które mają swoje nieduże zakłady komunalne i nie stać ich na to, żeby drastycznie obniżyć stawki. ZUK w Mosinie, w przetargu złożył cenę skalkulowaną naprawdę bardzo nisko, na granicy opłacalności. Ale znalazła się firma, która złożyła korzystniejszą niż nasza ofertę. Okazało się, że firma ta proponuje np. 50 zł za zbiórkę 1 tony surowców segregowanych. To jest rażąco niska cena, bo żeby załadować tonę posegregowanych odpadów trzeba wydać więcej niż 50 zł na same worki. A gdzie jest koszt objazdu całej gminy, gdzie pozostałe koszty? To jest dowód na ceny dumpingowe…
W większości przetargów startowały duże firmy zagraniczne i one mogą zdominować ten rynek.
Ustawa mówi, że przetarg może być ogłoszony maksymalnie na trzy lata. I może być na okres krótszy, Związek Selekt podjął decyzję, żeby po wejściu w życie tej ustawy wprowadzić okres sześciu miesięcy.
Do końca tego nie rozumiem. Podobno za mało udostępniono danych. Ale te sześć miesięcy nic nie daje firmom komunalnym, takim jak nasza i w gminach sąsiednich. Nawet, gdybyśmy wygrali przetarg na pół roku, nic nie zyskujemy, a odkrywamy się maksymalnie… W tym czasie żadna z firm nie zainwestuje np. w poprawę sprzętu, bo co będzie, jeśli potem przegra przetarg? Zostanie ze sprzętem, samochodami. To nie jest rozwiązanie. Przetarg powinien być ogłoszony na trzy lata, wtedy byłaby jakaś perspektywa. Procedura przetargowa obecnie trwa, ale za trzy miesiące, we wrześniu, październiku trzeba będzie ogłosić nowy przetarg, żeby od stycznia znaleźć nową firmę, na kolejny okres. Nie wiem czy na półtora roku, czy dwa lata. O tym zadecyduje Selekt.
Czy jest jeszcze szansa na jakieś zmiany w tej sprawie?
Ustawie może się jeszcze przyjrzeć Trybunał Konstytucyjny, ponieważ Miasto Inowrocław złożyło wniosek o zbadanie zgodności z Konstytucją tej ustawy, poparty przez wiele gmin w Polsce, jednomyślnych w tej sprawie i powołując się na przykłady rozwiązań europejskich. Bo paradoks sprowadza się do tego, że gminy z pieniędzy samorządowych utworzyły przed laty zakłady, kupiły sprzęt, zatrudniły ludzi, którzy wiele lat w nich pracują, tu mieszkają, tu zdobyli doświadczenie. I nagle okazało się, że mogą tą pracę stracić, ponieważ na rynek wszedł potentat. Niech sobie te duże firmy funkcjonują, ale na terenie tych miast, gdzie nie ma zakładów komunalnych. Natomiast na terenie, gdzie one są, jak np. Mosina czy Luboń w naszym regionie, powinno się to odbyć na zasadzie porozumienia, zlecenia – bez przetargu. Skoro takie rozwiązanie funkcjonuje w Europie, dlaczego nie może zaistnieć w Polsce?
Polacy są nadgorliwi i wszystko potrafią zepsuć. W Niemczech czy Austrii jest tak, że jeśli miasto posiada firmę komunalną, uzgadnia warunki wykonywania usług i nie ma żadnego przetargu, a ceny wcale nie są wysokie, są zbliżone do cen rynkowych.
Powiem o pewnym, paradoksie – Miasto Inowrocław próbowało dowiedzieć się telefonicznie, czy w Hanowerze może wystartować polska firma w przetargu na odbiór odpadów. Odpowiedź brzmiała: absolutnie nie, bo mamy własną firmę…
Miasto Inowrocław złożyło wniosek do TK o zbadanie zgodności z Konstytucją tej ustawy, powołując się na przykłady rozwiązań europejskich?
Jeżeli my weszliśmy do Unii, stosujemy prawo polskie i europejskie, skoro w europejskim dopuszczone jest zlecanie zamówień w trybie in house, to dlaczego w Polsce wprowadza się ograniczenia? To wynika tylko i wyłącznie z lobbingu potentatów, nie mam wątpliwości.
Termin rozprawy w trybunale Konstytucyjnym nie jest jeszcze wyznaczony, Trybunał wezwał Inowrocław do uzupełnienia wniosku i dodatkowe informacje. Liczymy, że nastąpi to w najbliższych miesiącach. Jeśli nic się nie zmieni małe, polskie firmy zostaną wykończone. Zakłady pozwalniają ludzi, sprzedadzą sprzęt, a tego potem nie da się już odtworzyć. I o to chodzi monopolistom.
Co się stanie z ZUK w Mosinie, jeśli TK utrzyma w mocy przepisy ustawy śmieciowej?
My będziemy funkcjonować nawet, jeśli stracimy ten wycinek prac, postaramy się go rozwijać w innych kierunkach. Nie jest to jednak łatwe zadanie, bo jesteśmy zakładem, który nie prowadzi gospodarki wodno – ściekowej, czyli nie ma ciągłego przypływu gotówki z tego tytułu. Firmom, które działają w tym obszarze będzie łatwiej.
Czy dochód z gospodarki odpadami był dla ZUK decydujący?
Nie, ale był znaczący, zatrudniamy wiele osób i mamy odpowiedni sprzęt.
A może warto było wystartować mimo wszystko w przetargach w innych gminach?
Mogliśmy oczywiście startować w innych przetargach, ale stosujemy zasadę, że skoro jesteśmy firmą komunalną, powinniśmy się skoncentrować na Mosinie. Po to właściciel, czyli Miasto, powołał ten zakład. Inna sprawa, że gwoli przyzwoitości nie chcieliśmy wchodzić do gmin, gdzie są zakłady komunalne. Złożyliśmy ofertę w Grodzisku Wlkp., ale i tam chyba przebije nas jeden z potentatów. Liczymy jeszcze na Mosinę, bo może komisja dopatrzy się tzw. rażąco niskiej ceny. Jeśli tak, istnieje jeszcze dla nas możliwość wykonywania tutaj tej usługi.
Czy cena 50 zł za tonę odpadów, kiedy same worki kosztują więcej, nie jest rażąco niską ceną?
– Komisja składa się z pracowników tej gminy, która może dostrzeże nasz interes…Procedura jest taka: komisja rozstrzyga, proponuje rozwiązanie i wysyła do przewodniczącego Związku Selekt. Ostateczną decyzję podejmuje przewodniczący Związku.
Tagi: gmina Mosina, Komorniki, śmieci, ZUK Mosina
Wasze komentarze (7)
Ktoś musi przecież ponieść klęskę dla czyjegoś sukcesu.
Tylko w naszym kraju rząd podejmuje destrukcyjne działania w stosunku do Państwa, którym rządzi.
Pięknie, zamiast naszej rodzimej firmy ZUK śmieci w mosinie będą wywozić firmy Eko rondo (Puszczykowo) oraz niejaki Remondis Sanitech (Poznan). A bezrobocie stale wzrasta …
Tu nie chodzi o wyobraźnie posłów. Taka gadką usprawiedliwia się wszystkie przekręty w Polsce. Posłom zabrakło wyobraźni w wielu sprawach gdy chodziło o kasę. Jak sobie przypomnicie pewną posłankę, którą „”niezalezależny” sąd ostatnio oczyścił z zarzutów, bo winny był agent który korupcję ujawnił, to ona zapowiadała przecież na filmie, że teraz okazji do zarobków będzie wiele. Ja przypomnę kilka takich spraw, w sprawie których posłom zabrakło wyobraźni: Narodowe Fundusze Inwestycyjne (NIF) – w ramach programu stworzonego przez europosła Janusza Lewandowskiego, firmom prywatnym przekazano bezpłatnie 500 państwowych przedsiębiorstw. NIF-y zamiast restrukturyzacja owych firm zajęły się głównie upłynnianiem przekazanego majątku, a po wyprowadzeniu z nich gotówki większość NIF-ów stoi na skraju bankructwa. Dalej: drugi filar ubezpieczeń, zafundowany nam przez Unię Wolności osadzoną w resortach gospodarczych w rządzie Buzka (z Tuskiem wewnątrz UW). Miał z emerytów w założeniach i propagandzie zrobić bogaczy i uratować państwowy system emerytalny. Pytam się w jaki sposób? Przez wiele lat część składek zamiast do budżetu trafiała do prywatnych firm ubezpieczeniowych. Budżet natomiast musiał wypłacać w całości świadczenia emerytalne. Drugi filar egzystował doskonale, a raczej doskonale egzystowali w nim zatrudnieni kolesie, do momentu kiedy przyszedł czas na wypłatę emerytom świadczeń… Ustawa śmieciowa nie jest więc niczym nowym…
Masz dużo racji.Wmawia nam się iż funkcjonujemy w systemie demokratycznym,a w rzeczywistości to plutokracja(globalnie)i nasz wpływ na układanie tych „klocków” taki jak na pogodę.
Zgadzam się. Takich przykładów można by przytoczyć jeszcze wiele. Najgorsze w tym jest jednak to, że niby wszystko jest dla naszego dobra…
Dodatkowo mamy segregować śmieci więc firmy zajmujące się segregacją też przejdą w stan upadłości.