Elżbieta Bylczyńska | sobota, 26 paź, 2013 | komentarzy 6

Z łapy do papy

Ręce opadają – zdrowa, piękna polska rodzina z sześciorgiem dzieci, w kraju, w którym tyle mówi się o spadku urodzeń i starzeniu się społeczeństwa, który podobno nieźle się ma na tle europejskiego kryzysu jest zdana na łaskę ludzi dobrej woli. A przecież nie chcą, żeby ich wyżywienie zapewniała, np. firma Limaro z Mosiny, znana ze swej dobroczynności, która od dawna dostarcza im codziennie kilkanaście bułek i kilka bochenków chleba po tzw. umownej cenie, (bo nasze państwo nie pozwala na dostarczanie ubogim chleba za darmo).

Są zdrowi, chcieliby pracować i zarabiać tyle, żeby starczyło na godne życie. Bez pożyczania na jedzenie, ubranie, opał. Marzenie ściętej głowy? Chyba tak…

Ale takich jak oni nie widać i nie słychać. Państwo woli się chwalić autostradami, stadionami, Orlikami, mieszkaniami dla młodych (bogatych) i wzrostem gospodarczym…

Mieszkają na wsi, kilka kilometrów od Mosiny. Ewa i Robert Skonieczni z Trzebawia nie wstydzą się mówić o sobie, mają sześcioro dzieci, są szczęśliwą rodziną, dla której najważniejszymi wartościami jest miłość, ciepło i wzajemne zrozumienie. Ale warunki materialne nie są już dla nich powodem do szczęścia, podkreślają, że gdyby nie pomoc ludzi i Stowarzyszenia Rozdaj Siebie często nie mieliby co „do garnka włożyć”. Na szczęście pieczywo, dobre i świeże mają prawie za darmo, a jeśli nie zjedzą wszystkich bułek, albo uznają, że jest ich o kilka za dużo – oddają sąsiadom. Zakupy żywności „na zeszyt” w miejscowym sklepie też są dla nich codziennością, podobnie zresztą jak pomoc sąsiadów, którzy w trudnych momentach pożyczają im drobne kwoty na najpilniejsze potrzeby. Taką była ostatnio wizyta u okulisty z najmłodszym synem, dla którego lekarz przepisał okulary. Może trudno w to uwierzyć, ale i na to trzeba było pożyczyć, bo z jednej pensji ojca rodziny nie wystarczyło. Ale pani Ewa, pomimo, że ma poważną wadę wzroku i okulary powinna nosić, musi z nich zrezygnować. Oczywiście z braku pieniędzy.

Budynek mieszkalny

Budynek mieszkalny

Mieszkają w po pegeerowskim budynku, czterorodzinnym, w którym remont – centralne ogrzewanie i malowanie pomogli zrobić dobrzy ludzie. Na dole znajduje się kuchnia i niewielki pokój, tutaj śpią rodzice i dwójka dzieci. Na poddaszu, w maleńkim pokoiku znajdują się piętrowe łóżka i kanapa rozkładana dla mamy pani Ewy. Jedna z córek śpi na podłodze, prawie w przejściu na korytarzu, gdzie u wezgłowia stoi miska, bo kapie z dachu… Jest jeszcze jedna skrytka na poddaszu, która mogłaby być wykorzystana na kącik dla jednego dziecka, ale nie wyremontowana, z wiadomych przyczyn. Warunków do nauki dzieci nie mają.

Łóżko w korytarzu

Łóżko w korytarzu

– Bardzo dużo pomaga nam Stowarzyszenie Rozdaj Siebie, zaczęło się od księdza chodzącego po kolędzie. Straciłem wtedy pracę jako ochroniarz, bo firma postawiła wymóg trzeciej grupy inwalidzkiej, a ja byłem przecież zdrowy, mówi pan Robert.

Jest to kolejny absurd i dowód na „sprzyjający” klimat dla przedsiębiorców, którzy uciekają w ten sposób od rosnących kosztów zatrudnienia.

– Ale najważniejsza w domu jest miłość i ciepło. I modlitwa…

– Pierwszy raz kilka lat temu przyjechała do nas jako wolontariuszka pani Monika Kujawska ze Stowarzyszenia, dodaje Ewa Skonieczna. – Bardzo nam pomogła. Było nam wtedy bardzo ciężko, nie mieliśmy pieniędzy ani na jedzenie, ani na utrzymanie. Trudno to nawet opisać. Nie umieli prosić o pomoc, godność człowieka często nie pozwala na to…

– Po prostu z łapy do papy, śmieje się Robert. – Co zarobię to przejemy.

I nie jest to wystawne jedzenie.

Kolejnym problemem jest dojazd do Poznania i Mosiny. Nie mają samochodu, dzieci w drodze do szkoły na przystanek jeżdżą codziennie rowerem trzy kilometry przez las.

Pan Robert pracuje obecnie w tartaku Roberta Piotrowskiego w Dymaczewie. Jest zadowolony i bardzo wdzięczny pracodawcy, który dodatkowo pomaga mu jak może.

A jeśli mają coś, czym mogą się podzielić z innymi, chętnie to robią.

Nie są jednak nieszczęśliwi, chcieliby żyć, pracować, cieszyć się rodziną więzią. Nie chcą nic za darmo, mogą także pomagać, co zresztą robią w stosunku do ludzi, którym jest ciężko. Czasami jest to podarowana bułka, czy rąbanie samotnej sąsiadce drewna. Dzieci państwa Skoniecznych są wolontariuszami i są szczęśliwe, że mogą komuś wyświadczyć dobro.

Ewa i Robert Skonieczni z rodziną

Ewa i Robert Skonieczni z rodziną

Trzeba na koniec wymienić osoby, które bardzo zaangażowały się w pomoc rodzinie Skoniecznych. Są nimi państwo Górkowie i państwo Tobysowie z Mosiny, Roman Kilkowski z Dymaczewa, firma Limaro, Robert Piotrowski z Dymaczewa i ludzie skupieni wokół Stowarzyszenia Rozdaj Siebie.

Dziennikarstwo interwencyjne to z definicji działanie, które ma na celu… No właśnie –  interwencję. Tam, gdzie człowiek potrzebuje wsparcia i pomocy. Gdzie już nie można liczyć na nic innego.

Napisano przez Elżbieta Bylczyńska opublikowano w kategorii Aktualności, Lokalni przedsiębiorcy

Tagi: ,

Elżbieta Bylczyńska

Redaktor naczelna Gazety Mosińsko-Puszczykowskiej

Wasze komentarze (6)

  • stary mieszkaniec
    sobota, 26 paź, 2013, 13:15:03 |

    Jak dobrze że są jeszcze wrażliwi którzy potrafią dostrzec takie rodziny. Pogratulować.

  • Marek
    sobota, 26 paź, 2013, 15:16:05 |

    Dokładnie, że są. Bardzo podoba mi się odwaga i postawa tej rodziny. Mają to czego inni nie mają. Duszę.

  • igrek
    wtorek, 29 paź, 2013, 17:49:32 |

    Takim ludziom trzeba pomagać, nawet, jeśli sami mamy niewiele. Dobro wyświadczone drugiemu w potrzebie obiegnie świat i powróci do nas (podobnie jest ze złem). Wiem to z własnego doświadczenia, otrzymuję zawsze więcej niż daję.Do dzieła

  • Małgosia
    niedziela, 3 lis, 2013, 21:32:21 |

    Zgadza się- wszystko do nas powraca.
    Niektórzy mówią, że podwójnie.

    Nie bójmy się pomagać i prosić o pomoc.

  • t-t
    niedziela, 3 lis, 2013, 22:00:47 |

    Gdy dobrze coś komuś zrobię
    To mówcie sobie co chcecie
    Bo dobrze czyniąc człek przecie
    Dobrze uczyni sam sobie
    Dobro jak echo choć zmienione
    Zwróci się zawsze w twoją stronę

  • Gość
    poniedziałek, 4 lis, 2013, 0:41:42 |

    święte słowa

Skomentuj