Materiały partnera | środa, 25 cze, 2014 | 1 Komentarz

„Bóg pomaga każdemu człowiekowi w życiu”- Krzysztof Ziemiec

Wywiad z dziennikarzem radiowym i telewizyjnym, Krzysztofem Ziemcem przeprowadził Robert Stępiński.

– O dziennikarstwie marzył Pan od dziecka?

– Tak to były moje marzenia od podstawówki, ale zrealizowały się dopiero w dorosłym życiu.

– Jest Pan absolwentem wydziału Inżynierii Ochrony Środowiska Politechniki Warszawskiej…

– Udało mi się obronić dyplom nawet na piątkę i pracowałem jako inżynier prawie trzy lata. Ale jeszcze na studiach w 1987 roku, gdy słuchałem relacji radiowej z papieskiej Mszy na gdańskiej Zaspie, utwierdziłem się w przekonaniu, że chcę tam być, że chcę relacjonować to wszystko, co się dzieje. I nie zajmować się w przyszłości inżynierią środowiska, którą właśnie studiowałem, a specjalnie się nie interesowałem. Jednak dotrwałem do końca i wszystko zmieniłem dopiero po latach.

– Jak wspomina Pan czas spędzony w „Centrum Dziennikarstwa” – polsko–amerykańskiej Podyplomowej Szkole Dziennikarskiej w Warszawie?

– To było przeszło 20 lat temu! Niewiele już pamiętam, ale było bardzo miło. Myślę, że byłem jednym z nielicznych, którzy traktowali tę naukę na serio, bo do dyplomu dotrwało zaledwie kilka osób.

– Na początku swojej kariery pracował Pan w Programie III Polskiego Radia.

– Przepracowałem tam przeszło 10 lat i to dzięki Polskiemu Radiu poznałem tak naprawdę, co to jest dziennikarstwo, a przede wszystkim warsztat dziennikarski.

– Później przyszedł czas na telewizję.

– Tak naprawdę to wcześniej – niemal równolegle był WOT, czyli Warszawski Ośrodek Telewizyjny, ale skupiłem się na radiu. Potem pojawiła się inna propozycja współpracy z TVP – robiłem poważne jak na owe czasy programy z Haliną Mieroszową, pracując cały czas w PR3. Dopiero potem pojawiła się TVN24.

– Dzieli Pan swoje życie na przed i po wypadku?

– To trudne pytanie. I tak i nie. Ale staram się patrzeć do przodu – na to, co przede mną.

– Po wypadku nie poddał się Pan, walczył i już rok później ponownie pojawił się przed kamerami.

– Bałem się tego powrotu. Ale wiedziałem, że nie mogę się poddać, że muszę być silny i walczyć. Po wigilijnym wydaniu Wiadomości otrzymałem wiele pięknych słów, listów, telefonów i sms – ów. Warto było walczyć…

– Jak zmieniło się Pana życie po wypadku?

– Z jednej strony jestem na pewno mocniejszy, a z drugiej bardziej wrażliwy. I mnie, może nawet za często, zdarza się po ludzku wzruszyć. Teraz bardziej doceniam wszystko to, co mi umykało wcześniej – rodzinę, pracę, znajomych i każdy dzień, w którym mogę zrobić coś dobrego dla innych.

– Wiem, że Bóg i wiara odgrywa ważną rolę w Pana życiu.

– Tak jak dla każdego wierzącego człowieka, jeśli swoją wiarę traktuje serio. Wiara i Bóg pomagają każdemu człowiekowi w życiu.

– Prowadził Pan studia telewizyjne podczas przełomowych momentów dla Polski i Polaków…

– Taka jest praca dziennikarza informacyjnego – są momenty radosne, ale i te bardzo trudne, a nawet tragiczne jak 2 kwietnia 2005 roku, czy 10 kwietnia 2010. Staram się być przed kamerą naturalny i nie udawać wzruszeń, łez i emocji, ale też ich nie ukrywać.

– Był Pan także gospodarzem programu „Niepokonani” w TVP1.

– Był to bardzo dobry program, lubiany przez widzów i doceniony, ale niestety zszedł z anteny…Szkoda. W programie przedstawiałem historie ludzi, którzy podnieśli się po ciężkim wypadku lub osobistej tragedii. Gościem programu byli m.in.: Eleni, Beata Pawlikowska, Bohdan Smoleń czy Krzysztof Krawczyk.

– Trudno było zaprosić znane i cenione osoby do opowiedzenia przed kamerami swoich osobistych historii-tragedii?

– Może to zabrzmi nieskromnie, ale jak słyszeli, że to ja z nimi się spotkam, było łatwiej…

– Jeden z najbardziej znanych piłkarzy – Kuba Błaszczykowski chyba po raz pierwszy zgodził się na tak szczerą rozmowę?

– Jako dziecko Kuba był świadkiem tego, jak ojciec zabił nożem jego ukochaną mamę. Trafił pod opiekę wujka – piłkarza Jerzego Brzęczka i babci Felicji Brzęczkowej, która do dziś prowadzi kwiaciarnię. To właśnie im, ale także niewyobrażalnej determinacji i ogromnemu talentowi zawdzięcza to, co ma teraz- jest jednym z najbardziej znanych piłkarzy reprezentacji Polski i Borussi Dortmund. Spotkaliśmy się w Dortmundzie, była to niezwykła rozmowa.

– Na podstawie tego właśnie programu telewizyjnego powstała książka pod tym samym tytułem.

– Opracowałem bardziej reportersko to, o czym opowiadali mi bohaterowie telewizyjnych programów „Niepokonani” i „Prawdę Mówiąc”. Wśród tych 12 bardzo wzruszających opowieści są m.in. Monika Kuszyńska, Jerzy Stuhr, Eleni, Jasiek Mela czy właśnie Kuba Błaszczykowski. Książkę dedykowałem tym, którzy szukają pocieszenia w trudnym momencie i nie dostrzegają, że pomoc jest tak blisko…

–  Którąś z rozmów zapamiętał Pan szczególnie?

– Każda jest szczególna i inna, wzruszająca i mądra. Taka miała być również ta książka. Teraz myślę, żeby zebrać nowe historie i wydać je w „Niepokonanych 2″.

– „Prawdę mówiąc” to program, który również Pan prowadzi.

– Tak, od niemal trzech lat w TVP INFO, co w warunkach telewizyjnych jest bardzo długim okresem. Cieszę się, że tak jest. Program „Prawdę mówiąc” to spotkania z wybitnymi ludźmi, którzy osiągnęli sukces lub ukształtowali polskie myślenie o świecie. To także opowieści o naszym zbiorowym losie w okresie ostatnich dekad, kiedy osobiste biografie splatały się z historią Polski, Europy i świata. W programie, który prowadzę wraz z Kamilą Drecką gościli już m.in.: Piotr Fronczewski, Halina Frąckowiak, dr Wanda Półtawska, Krzysztof Krauze, o. Leon Knabit, Małgorzata Braunek, Anna Dymna czy s. Małgorzata Chmielewska.

– Jako pierwszemu udało się Panu porozmawiać przed kamerą z mężem Anny German.

-…Zgodził się spotkać tylko ze mną. Miał do mnie zaufanie, inni dziennikarze kiedyś go skrzywdzili i pozostawiło to uraz. Wywiad, który opowiada wzruszające historie przeprowadzony został w domu Anny German i Zbigniewa Tucholskiego na warszawskim Żoliborzu. Ale wcześniej tylko ze mną zgodziła się przed kamerą spotkać dr Wanda Półtawska, przyjaciółka Karola Wojtyły, a później Jana Pawła II. Więc chyba coś w tym jest i w programie też…

– Ważnym tematem, którym się Pan zajmował był również materiał o życiu Dawida Zapiska, który zmarł na nieuleczalną chorobę.

– Tak, to był bardzo trudny temat i rozmowa – wzruszająca, ale i mądra. Dostałem po niej bardzo dużo listów i maili. Widzowie Wiadomości wspierali go i pomagali mu wielokrotnie. Dawid zmarł ponad półtora roku temu, cierpiał na nieuleczalną chorobę, ale żył do końca swych dni dając nadzieję innym swoją dojrzałością i pogodzeniem się z chorobą.

– Z czego czerpie Pan energię do życia, do dalszych działań?

– Przede wszystkim z rodziny! Gdybym nie miał do czego wracać po pracy byłoby o wiele trudniej. Dużo pozytywnych wrażeń i odczuć daje mi także pomoc drugiemu człowiekowi.

– Co dla Krzysztofa Ziemca jest najważniejsze w życiu?

– Rodzina, wiara, ojczyzna i praca.

– Co dla Pana znaczy słowo „integracja”?

– Pomaganie ludziom w potrzebie, szczególnie tym wykluczonym z powodów ograniczeń swojej samodzielności.

– A „tolerancja”?

– Przyjmowanie do wiadomości, że ktoś może mieć inne, swoje zdanie na dany temat, dyskutowanie z nim o tym, choć nie konieczne akceptowanie tego.

 – Spotyka się Pan ze swoimi czytelnikami?

– Tak, jeżdżę po Polsce i rozmawiam z moimi czytelnikami w czasie spotkań autorskich. Słyszę wiele ciepłych, pięknych słów pod moim adresem płynących. Ale także i wyznań, że nie spodziewali się, że występujący w telewizji to tak naprawdę normalni ludzie, z duszą i sercem. Są to bardzo miłe i wzruszające chwile.

– Chętnie bierze Pan udział w akcjach charytatywnych?

– Staram się pomagać i wspierać różne przedsięwzięcia jak tylko mogę czasowo.

– Co daje Panu pomoc innym?

– Przede wszystkim wielką radość, ale również wspomnianą wcześniej energię i motywację do dalszych działań.

Krzysztof Ziemiec  - Fot. M. Czutko

Krzysztof Ziemiec – Fot. M. Czutko

– Promuje Pan wartości rodzinne.

– W 2010 roku zostały mi przyznane Tulipany Narodowego Dnia Życia. Było to dla mnie wielkim wyróżnieniem. Taka nagroda jest też pewnym zobowiązaniem do propagowania pozytywnych postaw. Wraz z moją rodziną zaangażowałem się w kampanię promującą wartości rodzinne -zachęcamy ludzi do tego, żeby szanowali swoje rodziny. Ważną rzeczą jest, aby członkowie rodziny ze sobą rozmawiali o swoich problemach, żeby czuli, że stanowią wspólnotę.

–  Jest Pan również narratorem w filmie dokumentalnym „Jan Paweł II szukałem Was”.

– W filmie występuję właściwie w roli samego siebie – przewodnika prowadzącego widza po świecie śladami Papieża Jana Pawła II. Film ten to największa produkcja w historii polskiego dokumentu. Zdjęcia odbywały się m. in. w: Watykanie i całych Włoszech, Izraelu, Meksyku, Jordanii, Turcji, Maroko, no i oczywiście w Polsce, niekiedy w bardzo trudno dostępnych miejscach, gdzie kamera zazwyczaj nie ma wstępu.

– Spotkał się Pan z Ojcem Świętym Janem Pawłem II lub jego następcami?

– Z Janem Pawłem II niestety nie było mi dane. Spotkałem się z Benedyktem XVI po projekcji filmu w papieskich apartamentach w Watykanie. Pamiętam tylko to, że wydusiłem z siebie jedynie włoskie „grazie”…

– Napisał Pan także książkę „Wszystko jest po coś”, w której opowiada Pan o swoim życiu.

– Tak, chociaż broniłem się przed jej powstaniem, ale zostałem na nią namówiony. I dobrze, że tak się stało! Bo wiem, że wciąż daję siłę wielu osobom. W książce opowiadam o tym, jak otarłem się o śmierć, kiedy w moim mieszkaniu wybuchł pożar. O straszliwym bólu, wywołanym poparzeniami i o wierze, która pozwoliła mi przetrwać najtrudniejsze momenty. Ta książka, niesie nadzieję; pokazuje, że Bóg jest obecny przy nas także wtedy, gdy cierpimy. To także opowieść o ludziach, którzy mnie wspierali, którym jestem bardzo wdzięczny.

– „Filozofia dla życia” to również Pana publikacja – o życiu państwa Półtawskich.

– To wywiad rzeka z prof. Andrzejem Półtawskim, wielkim i bardzo mądrym człowiekiem, który zawsze stoi w cieniu pani Wandy, którą zna cała Polska i nie tylko.

– Jaki jest Krzysztof Ziemiec prywatnie?

– Do bólu normalny! (śmiech)

– Możemy Pana słuchać również w Radiu RMF FM.

– Od września 2013 r. mam tam swoją audycję pt. „Gość Krzysztofa Ziemca”, w której poruszam najbardziej interesujące tematy – nie tylko polityczne. Posłuchać mnie można w każdą sobotę o 8:30. Do każdej audycji zapraszam ciekawych gości, wśród których znaleźli się już m. in.: Jarosław Kaczyński, Aleksander Kwaśniewski, Paweł Kukiz, prof. Władysław Bartoszewski czy Anna Dymna i kard. Stanisław Dziwisz, a ostatnio Hanna Suchocka i Jerzy Buzek.

– Gdyby miał Pan wybrać – praca w radiu przy mikrofonie czy w telewizji przed kamerami?

– W radiu zaczynałem – więc wróciłem do korzeni. Na szczęście nie muszę wybierać – robię dwie rzeczy jednocześnie i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy.

– Jak przeżył Pan kanonizację naszego Papieża Jana Pawła II? Proszę coś powiedzieć o krakowskim koncercie i Watykanie.

– To było już kilka tygodni temu, emocje nieco opadły. Pracuję w bardzo dużym biegu. Tak było też wtedy – prowadziłem w Łagiewnikach koncert „Kolory Miłosierdzia”, który zakończył się po godz. 22.00. Po krótkiej nocy, porannym samolotem wyleciałem do Rzymu. Tam było wydanie Wiadomości i rozmowy w studiu, i nawet nie zdążyłem na Mszę kanonizacyjną, ale byłem za to na poniedziałkowej – dziękczynnej. I było wzruszająco.

– Jakie dalsze plany ma Krzysztof Ziemiec?

– Żyć tak, żeby być przyzwoitym człowiekiem, dobrym dziennikarzem, kochającym ojcem i mężem…

– Już na zakończenie, może Pan naszym czytelnikom opowiedzieć jak wygląda Pana dzień pracy w telewizji?

– To ciężka praca – zaczynam o godz. 9.30, a wracam do domu o 21.30. Nie przychodzę więc jak myśli wielu ani na „gotowe”, ani tak późno, że przez cały dzień leżę w domu, albo na trawie… „Wiadomości” to praca zespołowa, trzeba się wspierać i wzajemnie pomagać, i kontrolować. W siedzibie telewizji jestem cały dzień, aby przygotować to wszystko, co mam do przedstawienia widzom. A poza tym muszę jeszcze zaprosić gościa do programu Dziś Wieczorem i przygotować się do rozmowy. Więc, tak jak powiedziałem to ciężka praca, ale daje mi wielką satysfakcję.

– Dziękuję bardzo Panie Krzysztofie za miłą i wartościową rozmowę, życzę wszystkiego dobrego.

Napisano przez Materiały partnera opublikowano w kategorii Wywiad, reportaż

Wasze komentarze (1)

  • stary mieszkaniec
    czwartek, 26 cze, 2014, 10:27:02 |

    Brawo Panie Krzysztofie! Gratuluję takiej postawy życiowej i odwagi mówienia o niej. Tak trzymać.

Skomentuj