Salon VW Berdychowski Łukasz Grabowski radny w sejmiku woj. wielkopolskiego Osa Nieruchomości Mosina - działki, mieszkania, domy Wielkanoc w Starym Browarze w Poznaniu - złap zająca w apce
Elżbieta Bylczyńska | środa, 19 mar, 2014 | komentarzy 18

Te dzieci rodzą się po prostu z miłości

Widząc zaangażowanie Szymona Wytykowskiego z Mosiny, ojca siedmiorga dzieci, chciałoby się powiedzieć, że jest on jednym z pionierów wprowadzających w Polsce Karty Dużych Rodzin.

– Nie, do Polski przyszedł ten pomysł z Francji, zajęła się nim Joanna Krupska z Warszawy, żona Janusza Krupskiego, który zginął w katastrofie Smoleńskiej, wyjaśnia pan Szymon. – To jej zawdzięczamy wprowadzenie w Polsce tej Karty.

[Janusz Krupski w czasach komunistycznych za swoją działalność, był wielokrotnie szykanowany i represjonowany przez funkcjonariuszy SB. W roku 1983 został uprowadzony do Puszczy Kampinoskiej przez trzech funkcjonariuszy Departamentu IV MSW pod dowództwem kapitana Grzegorza Piotrowskiego, tego samego, który został skazany za mord na ks. Jerzym Popiełuszce. W puszczy Krupski został dotkliwie poparzony żrącym płynem…]

– A pani Joanna, matka siedmiorga dzieci założyła Związek Dużych Rodzin 3 +. Ja jestem prezesem oddziału wielkopolskiego. Pierwotnie było to stowarzyszenie ogólnopolskie bez kół i oddziałów rejonowych, próbujące mieć wpływ na politykę prorodzinną państwa. W tym czasie jednak nie było sprzyjających warunków. Rodziny wielodzietne kojarzono z rodzinami patologicznymi. Jeśli istniała jakaś pomoc, to tylko rodzinom biednym. Joanna Krupska niestrudzenie tłumaczyła w mediach i różnych gremiach, że rodzina wielodzietna jest rozwiązaniem wielu problemów w Polsce i dzięki jej zaangażowaniu klimat polityczny dla polityki prorodzinnej zaczął się zmieniać, a ZDR 3+ rozwijać (zaczęły powstawać struktury lokalne – koła, i w 2013 r. pierwszy, oddział – Wielkopolski)

Z najmłodszym członkiem rodziny

Z najmłodszym członkiem rodziny

Nie mamy prawdziwych mężów stanu i patriotów

Politycy widzą tylko czas sobie współczesny i … koniec własnego nosa. Prawdziwy mąż stanu myśli o przyszłości kraju, o perspektywie co najmniej kilkudziesięciu lat, czyli dalej niż sięgnie jego kadencja. Dopiero wtedy spostrzeże, że rodzina, która ma dzisiaj siedmioro dzieci jest ważna. Ale jeżeli jego celem jest urządzenie siebie tu i teraz, to te dzisiejsze dzieci nic dla niego nie będą znaczyć, bo jak one wejdą w wiek dorosły, w którym zaczną coś robić dla swojego kraju, jego już na świecie nie będzie i oczywiście nic z tego nie będzie miał.

– Dla naszych polityków liczy się tylko wizerunek i PR, wyjaśnia Wytykowski. – Mówią o sobie dobrze, chwalą się, pracują tylko na punkty wyborcze. A to przecież nijak ma się do przyszłości kraju za np. 30 lat.

Podkreśla się, że mamy teraz dużo przedszkoli, że prawie wszystkie mamy mogą iść do pracy. Ale chyba nie o to chodzi w polityce prorodzinnej. Chodzi o wybór między pozostaniem matki z dziećmi w domu, a pójściem do pracy. I jeżeli zostanie w domu, żeby ojciec mógł sam utrzymać taką rodzinę. Teraz jest tak, że oboje rodzice zmuszeni są pracować, żeby przeżyć. Rząd właśnie to powinien naprawić, a nie skupiać się tylko na tym, żeby rodzice oboje pracowali.

Politycy zrywają się do biegu przed wyborami, co cztery lata, przypominając sobie o tym, że coś się powinno zrobić dla ludzi.

Co Karta może zmienić?

– Idea Karty jest taka, żeby zmienić wizerunek rodziny wielodzietnej, często postrzeganej jako rodzina patologiczna. W Polsce wielodzietność często jest postrzegana jako problem równorzędnie z alkoholizmem, patologią i biedą. Zdarzyła się nam z żoną kiedyś taka historia: prowadziliśmy wykład, pokazując film z naszą rodziną, jak żyjemy, co na co dzień robimy, kim jesteśmy. Po zakończeniu podeszli do nas nauczyciele. Jedna z pań przyznała: – Kiedy usłyszałam, że będzie rodzina wielodzietna, chciałam podejść i poradzić, żeby używali prezerwatyw…

Rodzina Wytykowskich w komplecie

Rodzina Wytykowskich w komplecie

Z różnych statystyk i badań wynika, że ilość rozwodów w rodzinach wielodzietnych jest zdecydowanie mniejsza. I to nie dlatego, że decyduje o tym liczba dzieci, tylko dlatego, że w tych rodzinach jest po prostu miłość i to z niej rodzą się kolejne dzieci. My (ZDR 3+) chcemy aby Karty Dużej Rodziny pokazały, że rodziny wielodzietne są ważne, a samorządy, które je wprowadzają są tego świadome. Wreszcie zaczynamy mówić o dużych rodzinach pozytywnie, że są one odpowiedzią na wiele problemów naszego państwa. Te rodziny są praktycznie nie znane, a dzieci z tych rodzin są czasami lekceważone, czy nawet wyśmiewane. Wiadomo, że w Polsce nie są to rodziny bogate (dochód podobny do innych rodzin muszą dzielić na większą liczbę członków) i często dzieci wstydzą się swojej biedy. Staramy się z żoną opowiadać o naszej rodzinie, pokazujemy zdjęcia, mówimy o codziennym życiu. Zdarza się, że potem dowiadujemy się że dzięki naszemu świadectwu ktoś zdecydował się na kolejne dziecko… Strach, który sieje się wokół macierzyństwa – problem utrzymania, kosztów itp. stwarza potężną w ludziach barierę. Nie mówi się, że dzieci w takiej rodzinie bardzo są szczęśliwe, pomagają sobie, wychowują się nawzajem, troszczą się o siebie i doskonale się bawią. Mam nadzieję że dzięki Karcie, która wesprze duże rodziny w codziennych zakupach, dostępie do tańszych biletów, coraz częściej duże rodziny będą widoczne na ulicach miast, imprezach, teatrach, kinach na basenie i swoją obecnością pokażą że są piękne i nie takie straszne, a przy zmianie polityki państwa, dodatkowo poprawi się dzietność w Polsce.

Oczywiście nie można oczekiwać, że Karta rozwiąże stojący przed nami problem niskiego przyrostu naturalnego. Ulgi i zniżki są dobre, ale przecież to nie one wpłyną na dzietność Polaków. Karta jest tylko jednym elementem polityki prorodzinnej. Polityka prorodzinna państwa powinna być skierowana na wyrównywanie szans rozwojowych pomiędzy osobami wykonującymi bardzo ważną dla naszego państwa pracę – wychowanie kolejnych pokoleń i ponoszą z tego tytułu wysokie koszty, a osobami, które tej pracy nie wykonują.

W Mosinie radni w lutym podjęli uchwałę o funkcjonowaniu Karty. Zgłosili się do niej przedsiębiorcy lokalni, oferując zniżki na swoje produkty i usługi.

– Bardzo cieszymy się z tego faktu. Ważne dla mosińskich rodzin byłoby też nawiązanie współpracy z Poznaniem i honorowanie wzajemne Kart, ponieważ nasza oferta jest mniejsza od poznańskiej, a wielu z nas w Poznaniu bywa bardzo często, mówi Wytykowski. – Śrem już rozpoczął rozmowy w tej sprawie i byłoby korzystnie gdyby nasze władze też się do tej inicjatywy przyłączyły. Oczywiście pojawi się trudny problem rozliczeń finansowych pomiędzy gminami, ale warto spróbować, bo te rodziny naprawdę są warte wszelkich wysiłków. Żeby wielodzietnym pomóc powinno się zgrać te wszystkie karty w jedną i zacząć je wszędzie honorować. Może gminy znajdą sposób rozliczania i wprowadzenia go w życie? Mam nadzieję, że polityka wpierająca rodziny jest w fazie wzrostowej a rozwój Kart Dużych Rodzin jak śnieżna rozpędzona kula i że w każdej gminie lub powiecie będą powstawały nowe.

Ale trzeba zaznaczyć, tą kulę utoczyli i rozpędzili sami ludzie zaangażowani na rzecz rodzin, nie państwo. Oby politycy tego potencjału nie zmarnowali.

Elżbieta Bylczyńska

Napisano przez Elżbieta Bylczyńska opublikowano w kategorii Aktualności, Mosina

Elżbieta Bylczyńska

Redaktor naczelna Gazety Mosińsko-Puszczykowskiej

Wasze komentarze (18)

  • stary mieszkaniec
    środa, 19 mar, 2014, 17:13:09 |

    Brawo Pani Joanno i Szymonie w takim myśleniu jest nadzieja. Gratulacje!!!

    • Mama
      niedziela, 23 mar, 2014, 11:23:38 |

      Widać, że niektórzy widzą przestrzeń tylko między miską, a otworem gębowym. Kiedy troszeczkę przeanalizyjecie dane demograficzne to powinniście kłaniać się rodzinom wielodzietnym, bo to ich dzieci będa pracowały na waszę emerytury.
      Czy wyrosną z nich prawi obywatele?
      A jaką masz pewnośc ze z twojej dwójki wyrosna prawi obywatele. Jedno jest pewne , że z pieska na pewno nie wyrośnie obywatel.
      Postepowi…..nie ustrawiedliwiajcie się, bo nikt Was nie pyta co robicie żeby nie mieć dzieci?
      Nikt nie żebrze o twoją złotówkę, schowaj ja do skarpety żeby dzieci z rodzin wielodzietnych nie opiekowały się jab będziesz staruszkiem. Piesek na pewno nie zaopiekuje sie Tobą.
      Jeżeli nie masz w sobie odrobiny życzliwości to chociaż nie przeszkadzaj.

  • Postępowy mieszkaniec
    czwartek, 20 mar, 2014, 11:29:51 |

    Ludzie! kiedy przestaniecie kierować się emocjami a zaczniecie zdrowym rozsądkiem? Każda taka akcja pomimo tego, że wspomaga rodziny wielodzietne jednocześnie dyskryminuje innych (większość). Cały sens takiej inicjatywy przedstawia następujące zdanie z tego banalnego artykułu:
    „Polityka prorodzinna państwa powinna być skierowana na wyrównywanie szans rozwojowych pomiędzy osobami wykonującymi bardzo ważną dla naszego państwa pracę – wychowanie kolejnych pokoleń i ponoszą z tego tytułu wysokie koszty, a osobami, które tej pracy nie wykonują”.
    Mam rozumieć, że jeśli z jakiś powodów nie należę do rodziny wielodzietnej to mam w pewien sposób tracić by takowa rodzina mogła funkcjonować lepiej? Czasy komuny są dawno za nami (choć może się mylę), każdy powinien mieć tyle dzieci ile jest w stanie utrzymać. Idea altruistycznego wyrównywania sił nie ma prawa bytu i dodatkowo hamuje postęp. Czy ktokolwiek pozwoli na to, żeby w szkole równano poziom do najgorszego lub średniego, żeby czuł się lepiej? Oczywiście że nie! Bo to nie ma sensu! Nikt nie daje gwarancji, że dzieci z rodzin wielodzietnych będą efektywna częścią społeczeństwa – równie dobrze mogą zasilić rzeszę bezrobotnych… Optymalna liczba dzieci mieści się w granicach dwóch – „każdy zostawia po sobie dziecko, które na nie pracuje”. W ten sposób dochód całej rodziny rozdzielany jest na mniejszą liczbę osób i zapewnia większą możliwość rozwoju potomka – mniejsza ilość przekłada się na jakość… Oczywiście można powiedzieć, że jeśli nie chcę pomagać to nie powinienem przeszkadzać, bo przecież nic nie tracę – oczywiście, że tracę! Zapewne ewentualne koszty ulg zostaną przeniesione na pozostałych obywateli. Nie uwierzę, że prywatni przedsiębiorcy lub „politycy” dołożą do inicjatywy z własnych pieniędzy – chyba, że będą chcieli się rozreklamować (ale to nie ma nic wspólnego z bezinteresowna pomocą).

    • Many
      piątek, 21 mar, 2014, 9:58:42 |

      Jak się myśli o sobie, a nie o innych to się ma takie wnioski, a nie inne.

  • stary mieszkaniec
    czwartek, 20 mar, 2014, 14:54:37 |

    Ludzie! kiedy przestaniecie kierować się emocjami a zaczniecie zdrowym rozsądkiem?Odpowiem, to właśnie człowieczeństwo powoduje że możemy się nimi kierować(którymi m/i ty się tu uniosłeś),a którego najwidoczniej zbrakło u ciebie.Dałeś temu wyraz w dalszej części twego wpisu. Ta cała twoja postępowość chyba przesłania zdrowy rozsądek.Więcej empatii życzę.

    • Postępowy mieszkaniec
      czwartek, 20 mar, 2014, 15:48:47 |

      Napisał co wiedział a że niewiele wie to niewiele napisał… Jeśli chcesz podjąć dyskusje to tylko i wyłącznie na argumenty. Napisałem parę logicznych faktów, które jeśli chcesz możesz poważać. Jałowe wypisywanie prostych myśli na temat człowieczeństwa nijak się ma do problemu. Dla informacji Twojej (osoby mającej problem z interpretacją) – wstępne pytanie jest retoryczne i nie wymaga udzielania odpowiedzi – osoba inteligenta krytykuje retorykę Ty natomiast czepiasz się treści. Całej reszty wpisu nie mam zamiaru komentować, gdyż zawsze myślałem, że człowiek w odróżnieniu od innych zwierząt posiadł świadomość bytu oraz logicznego myślenia… Słabe idee mogą być asymilowane; idee, które wymagają od ludzi reorganizacji ich obrazu świata, spotykają się z wrogością!

  • stary mieszkaniec
    czwartek, 20 mar, 2014, 22:25:12 |

    „Mądrej głowie dość po słowie” Tak dla przykładu
    Idea altruistycznego wyrównywania sił nie ma prawa bytu i dodatkowo hamuje postęp( w/g ciebie UE to zaścianek) . Czy ktokolwiek pozwoli na to, żeby w szkole równano poziom do najgorszego lub średniego, żeby czuł się lepiej? Oczywiście że nie! Bo to nie ma sensu!(Twój kot idzie ogonem do przodu). Masz prawo do swych subiektywnych ocen lecz one odkrywają twe człowieczeństwo i empatię.

  • Postępowy mieszkaniec
    piątek, 21 mar, 2014, 7:56:08 |

    Widzę, że trafiłem na intelektualny nieurodzaj – nie ma sensu tłumaczyć bo i tak szanowny oponencie nie przyjmiesz wielu racji do siebie. Żyj w błogiej nieświadomości, wspomagaj bezinteresownie społeczeństwo i delektuj się swoim człowieczeństwem… Pozdrawiam

  • Marek
    piątek, 21 mar, 2014, 9:58:21 |

    Zastanawia mnie, dlaczego tak Cię to bardzo w oczy kole? Bo jakoś nie chcę mi się wierzyć, że postanowiłeś sobie nagle – „Ach, co za okropna inicjatywa, i te wstrętne bachory – trzeba skrytykować, nie zostawić suchej nitki” Wiesz takich akcji są tysiące w Polsce, więc dlaczego ta? Pewnie konkurencja pomogła, a ty z zazdrości postanowiłeś to zjechać, zrobić czarny marketing szeptany, jaki tu na stronie ostatnio popularny… cóż, polska mentalność, nie koniecznie postępowa

    • Postępowy mieszkaniec
      piątek, 21 mar, 2014, 18:22:08 |

      Rozumiem, że jest Pan kolejną osobą, która ma problem z interpretacją tego co napisałem – to chyba moja wina… Dla sprostowania w całym moim tekście nie znajdzie Pan słowa obrażającego członków rodzin wielodzietnych, każdy z nich jest pełnoprawnym obywatelem tego państwa i nic więcej – dlatego proszę darować sobie wypisywanie głupot… W logiczny sposób przedstawiłem problemy takiej inicjatywny, niestety pomimo moich próśb nikt nie podjął trudu dyskusji opartej na racjonalnych faktach. Oczywiście warto popisać odwołując się do emocji, człowieczeństwa, bezpodstawnych założeń, o których nie ma się pojęcia, bo tak łatwiej się wybronić. Nie mówię już o obraźliwej nadinterpretacji, którą akurat Pan się posługuje, a która zamyka możliwość jakiejkolwiek dyskusji.
      Dla kogoś, kto jest wykształconym inicjatorem i orędownikiem takiej akcji nie powinno stanowić problemu ustosunkowanie się do moich wcześniejszych założeń. Dla ułatwienia w skrócie:
      – Taka akcja stanowi źródło dyskryminacji osób nienależących do rodzin wielodzietnych. Czy jednocześnie nie rani uczuć osób, które dzieci mieć nie mogą?
      – Czy ktoś jest w stanie zagwarantować, że wkład społeczny w postaci podobnych inicjatyw w ogóle się zwróci? Moim zdaniem, każdy może mieć tyle dzieci ile chce i ile zdoła samodzielnie wychować, jednakże nie powinien odwoływać się do szczytnych idei „rodzicielki narodu”, której dzieci wyżywią resztę społeczeństwa. Nikt nie udowodnił, że wielodzietność gwarantuje dobrobyt narodu – jeśli pracy nie ma, to taka rodzina będzie potrzebowała znacznie więcej wsparcia społecznego… Co więcej, koszt poniesiony na wychowanie mniejszej liczby dzieci prawdopodobnie dużo szybciej się zwróci.
      – Przytoczyłem roszczeniowy cytat, z którego wynika, że osobom, które pełnią funkcje wychowawcze należy się, w ramach „rekompensaty”, więcej aniżeli tym, które tego nie robią lub robią to na mniejszą skalę. To kolejny przykład wykluczenia…
      – ostatni dylemat to kwestia dotowania – jak wiemy, nie ma nic za darmo. Nie wieżę w szczery altruizm firm, które przystąpiły do akcji, dlatego, czy finansowanie będzie z rąk prywatnych przedsiębiorców czy z funduszy gminnych to i tak straci na tym przeciętny obywatel, który osobiście może nie mieć ochoty na wspieranie takich inicjatyw a zostanie do tego zmuszony…
      Jeśli ktokolwiek czuje się urażony przedstawioną przeze mnie interpretacją to w pierwszej kolejności powinien przekonać mnie, dlaczego tak myśleć nie powinienem. Puste wyzwiska i nadinterpretacje nic nie zmienią… Na tym ostatecznie kończę!

      • stary mieszkaniec
        piątek, 21 mar, 2014, 19:06:33 |

        Co za polot co za błysk inteligencji, aż oślepia.Dyskryminacja, wykluczenie. Zapomniał pan o mowie nienawiści, a szkoda że się pan z tego sam wykluczył.

  • stary mieszkaniec
    piątek, 21 mar, 2014, 15:51:35 |

    Z jakiej racji mam przyjąć twoje argumenty, które tu przytoczyłem i wykazałem ich absurdalność? Następny,proszę”Nikt nie daje gwarancji, że dzieci z rodzin wielodzietnych będą efektywna częścią społeczeństwa – równie dobrze mogą zasilić rzeszę bezrobotnych… ,a jakie ty dasz gwarancje za tą twoją optymalną dwójkę? Czy 221/225 miejsce w światowym rankingu pod względem dzietności uważasz za drogę do postępu?Piszesz:„Słabe idee mogą być asymilowane; idee, które wymagają od ludzi reorganizacji ich obrazu świata, spotykają się z wrogością!” Zapoznaj się z tym
    Może coś się rozświetli. Pozdrawiam bez wrogości:)
    http://www.radiomaryja.pl/multimedia/gender-praktyczne-przejawy-w-edukacji-samorzadzie-i-w-codziennym-zyciu-rodzin-katolickich-cz-i/
    http://www.radiomaryja.pl/multimedia/gender-praktyczne-przejawy-w-edukacji-samorzadzie-i-w-codziennym-zyciu-rodzin-katolickich-cz-ii/

    • b
      środa, 16 kwi, 2014, 6:36:13 |

      Gratuluje pomyslu wskazanego linkiem, akurat w tej instytucji jest wiara i patriotyzm. Niepojete, jak mozna komus jako przyklad wskazywac Radio Maryja i jego dyrektora wiecznie zebrzacego. Gender zapoczatkowalo kto? Kto chodzi w kiecach, chociaz jest plci meskiej. Kto niszczy psychike dzieci? Kazdy moze miec dzieci tyle na ile go stac. Prosze napisac dokad pojechaly dzieci te juz wyksztalcone i na czyje emerytury pracuja. Moze powinnismy przyjac styl afrykanski i co rok to prorok, a potem MOPS. Dzis nie ma pracy, a wkrotce nie bedzie nawet dla kasjerow, bo postep jest za szybki, ale dziatki tego nie rozumieja.

  • Marek
    piątek, 21 mar, 2014, 18:36:07 |

    Skończ Pan ten pseudointeligenty bełkot i idź Pan Panie Postępowy na browar, w końcu weekend się zaczął.

  • t-t
    sobota, 22 mar, 2014, 12:24:34 |

    Ktoś nazwawszy się „postępowy”
    Wylał myśli ze swej głowy
    Twierdzi, że logicznie rozumuje
    I tym wszystkich zaszachuje
    Retoryką się tu chwali
    Takim mądry – reszta mali
    Myśli-to powód do dumy
    Zjadłem wszystkie rozumy
    Lecz nie zauważył niestety
    Że na te głupie też miał apetyt.
    I w rozumie się wyzerowało
    Chyba? na dumie coś ucierpiało
    Bo kiedy mu nosa przytarto
    Stwierdził iż dyskutować nie warto.
    t-t

    • h-h
      sobota, 22 mar, 2014, 14:11:50 |

      t-t idź lepiej po zasiłek dla bezrobotnych… albo do kościółka tam docenią parafialne wierszyki…

      • t-t
        sobota, 22 mar, 2014, 15:43:41 |

        Do h-h

        Co ma jedno do drugiego?
        Możesz śmiać się tu kolego
        Widać że cię to przypiliło
        Może nawet jest mi miło.
        Śmiać możesz się do rozpuku
        Świadcząc że się ma q-q

  • Nilulu
    środa, 16 kwi, 2014, 11:43:32 |

    Można się spierać, ale po co obrażać? Rodzina Pana Wytykowskiego, jest przykładem dobrze funkcjonującej komórki społecznej, która działa sprawnie i nie generuje problemów w postaci patologii. Oby więcej podobnych. Świadomy stosunek do własnego rodzicielstwa owocuje tutaj konsekwentną realizacją programu wychowawczego. Nie każdego stać na taki pomysł na życie i realizowanie się w ojcostwie, dlatego wielodzietność powinna być regułą tylko tam gdzie warunki temu sprzyjają. Przede wszystkim tylko rodzice z powołania, powiedziałbym z zacięciem pedagogicznym, nadają się do sprawowania opieki nad liczniejszą gromadką pociech. Lansowanie modelu rodziny wielodzietnej w sytuacji, gdy zmieniły się oczekiwania i możliwości współczenego człowieka, którego już nie określa tradycyjna rola społeczna – męża, żony, rodzica itp., jest skazana na umiarkowany sukces. Dzieci stały się, czy tego chcemy, czy nie niezwykle kosztownym luksusem nie tylko materialnym ale i emocjonalnym. Dlatego tym bardziej powinniśmy otoczyć życzliwą opieką tych, którym się chce poświęcać siły na wychowywanie dzieci gwarantujące ich zdrowy i twórczy stosunek do życia, bo jutro to one będą decydować o kształcie i jakości naszego życia. Nie wiem też, czy jedynaki wychowywane nawet z całą troską i uwagą, są w stanie w przyszłości osiągnąć ten sam poziom umiejętności współżycia w grupie, co dzieci posiadajace liczniejsze rodzeństwo. To sprawa otwarta. Posumowując: rodzina liczniejsza tylko dla odpowiedzialnych i takich należy popierać, ale też absolutnie nie potępiać rodziców, którzy ograniczają się do jednego dziecka, gdyż czasy gdy dzieci rodziły się niezależnie od woli małżonków na szczęście minęły.

Skomentuj