Rycerz(e) alternatywnej rzeczywistości
Skojarzyć się to może z siłą oddziaływania słowa i obrazu. Czy mało wokoło Don Kichotów, którzy żyją obrazami z telewizji czy gazet? Daliby się pokroić za to, że przedstawiana przez nich wizja świata jest „jedyną słuszną i prawdziwą”, że nie ma innego świata oprócz tego przedstawionego w środkach masowego przekazu. Przykre to, ale tacy ludzie mogą żyć w jakieś alternatywnej rzeczywistości. Miguel de Cervantes wydawał się odkryć te prawdę już 400 lat temu.
Wszyscy chyba kojarzymy postać Don Kichota z La Manchy, bohatera powieści Miguela de Cervantesa. Błędny rycerz, który postanawia wybrać się na szaleńczą wyprawę, walcząc „bohatersko” z wiatrakami. Osoba oderwana od rzeczywistości, marzyciel, który podejmuje walkę z wyimaginowanymi przeciwnikami. Jednym słowem ta postać to wręcz synonim czystego szaleństwa. Jednak po lekturze powieści Cervantesa łatwo odkryć można, że w tym szaleństwie była metoda.
Scena walki z wiatrakami, które błędny rycerz utożsamiał z olbrzymami, to tylko jedna z wielu walk, które odbył Don Kichot w trakcie swojej niecodziennej podróży. Towarzyszy mu niezawodny Sancho Pansa, giermek, który nieraz sprowadzał swojego pana na ziemię w celu umniejszenia zagrożenia. Po pewnym czasie odkrywa jednak, że warto dostosować się do wyimaginowanego świata błędnego rycerza, by przemówić mu do rozsądku. Jak przystało na prawdziwego rycerza, Don Kichot ma także swoją damę serca, której urodę wysławia gdzie tylko się znajduje. Piękna Dulcynea z Tobosco to jednak niezbyt urodziwa wieśniaczka, Aldona Lorenzo, której główny bohater nadaje takie właśnie imię. Świat, w którym żyje Don Kichot jest zatem światem odrealnionym, z pogranicza marzeń i snów. W postaci tej jednak pełno jest pozytywów, które nie są na pierwszy rzut oka dostrzegalne.
Przede wszystkim Don Kichot to wzór cnót rycerskich. Być może w powieści przedstawione to zostało w sposób zbyt karykaturalny, lecz trudno zaprzeczyć, że jest on człowiekiem honoru. Walczy o cześć dam, broni pokrzywdzonych, jest gotowy na rozmaite poświęcenia i wyrzeczenia. Ktoś taki w naszej epoce wydawać by się mógł postacią śmieszną, lecz trudno nie zaprzeczyć, że jest godnym przedstawicielem rycerskiego etosu. Ponadto jest on dzieckiem swej ojczyzny, Hiszpanii, która przez wieki była przedmurzem chrześcijaństwa na zachodzie, gdy odpierała ekspansję Maurów. Skąd my to znamy? Ano na przykładzie Don Kichota można dostrzec ciekawe podobieństwa między nami i Hiszpanami. To także tradycje rycerskie (niczym nasze sarmackie) oraz wybujała fantazja, która od razu przywozi na myśl naszą „ułańską fantazję”. Nie znam aż tak dobrze Hiszpanii, ale być może poznanie Don Kichota jest doskonałym poszukiwaniem klucza do hiszpańskiej duszy i odkrycia jej piękna. Błędny rycerz wydaje się być jedyną postacią, która zachowuje honor w całej powieści Cervantesa. Nawet, jeśli jego działania są przesadne i nieprzemyślane, a jego sprawa z góry przegrana, to szczerze w nią wierzy i chce w sposób honorowy dotrzymać danego słowa. Charakterystyczne jest to, że nawet, gdy Sancho uświadamia mu, że jego wizje są urojone (np. o wyglądzie „pięknej” Dulcynei), to ten nie poddaje się i zrzuca wszystko na psoty czarowników, którzy rzucili na niego jakieś uroki. Proszę zobaczyć, jakie to fascynujące! Don Kichot dostrzega piękno jakieś sprawy i nie da sobie wmówić, że coś może nie być takie, jak on sam to widzi oczyma fantazji. Woli zrzucić wszystko na czarowników niż uświadomić sobie, że czyny i intencje pewnym osób mogą nie być tak szlachetne i szczere. Można by rzec – ile w tym wiary w człowieka, która wynika ze szczerych przecież intencji.
Jest jeszcze inna, ciekawa cecha Don Kichota, która co jakiś czas przychodziła mi na myśl w trakcie lektury powieści. Zostaje on błędnym rycerzem po przeczytaniu niezliczonej liczby książek traktujących o rycerskich przygodach. Można by powiedzieć, że „przedawkował” lektury w tym temacie, co wpłynęło na jego urojone postrzeganie rzeczywistości. Od razu skojarzyć się to może z siłą oddziaływania słowa i obrazu. Czy mało wokoło Don Kichotów, którzy żyją obrazami z telewizji czy gazet? Daliby się pokroić za to, że przedstawiana przez nich wizja świata jest „jedyną słuszną i prawdziwą”, że nie ma innego świata oprócz tego przedstawionego w środkach masowego przekazu. Przykre to, ale tacy ludzie mogą żyć w jakieś alternatywnej rzeczywistości. Miguel de Cervantes wydawał się odkryć te prawdę już 400 lat temu.
Wojciech Czeski