Nie wiemy, kto nas kupi, nie wiemy, co robić
Prezes spółki nie widzi zagrożenia, natomiast mieszkańcy uważają, że po 30 latach pracy na rzecz szpitala potraktowano ich jak „zbędny balast, jak składniki majątkowe, które nie przynoszą zysków”. Sprzedaż bloku – dawnego hotelu dla pielęgniarek, przy puszczykowskim szpitalu razem z lokatorami (100 rodzin) to, jak twierdzą, działania niehumanitarne.
Sprzedaż bloku – hotelu przy szpitalu w Puszczykowie
Problem ten był omawiany na marcowym posiedzeniu komisji Spraw Społecznych Rady Miasta Puszczykowa. Wzięli w nim udział przedstawiciele mieszkańców bloku, którzy czują ogromne zagrożenie wobec perspektywy zbycia budynku. Przypomnijmy, dochód ze sprzedaży hotelu ma być przeznaczony na budowę nowego bloku operacyjnego, który musi powstać do końca roku 2017.
Na pytanie, jak szpital zamierza rozwiązać problem lokatorów, Piotr Reiter prezes szpitalnej spółki, odpowiedział:
– Zaproponowaliśmy lokatorom wykupienie mieszkań, przez prawie pół roku namawiałem państwa do tego, by wykupili swoje mieszkania i stali się ich właścicielami. Nie udała nam się ta procedura, w związku z tym przystąpiliśmy, realizując cel podstawowy, do zaoferowania publicznie całości nieruchomości. Oczywiście nie planujemy sprzedania tej nieruchomości fabryce guzików, tylko spodziewamy się ofert od developerów, czy osób zarządzających nieruchomościami, tworzących osiedla. Celem działania tego typu przedsiębiorstw jest wynajmowanie lokali mieszkańcom, więc odpowiadając na państwa pytanie, co zamierzamy zrobić z lokatorami, moja odpowiedź jest tylko jedna: nic nie zamierzamy zrobić. Zakładamy, że będzie podobnie jak rok wcześniej, kiedy szpital przekazał spółce zależnej tą nieruchomość i nie spotkało się to ze strony lokatorów z żadnymi zmianami czy niedogodnościami.
Przewodnicząca RM – Małgorzata Hempowicz zapytała, czy oprócz hotelu są jeszcze inne nieruchomości przeznaczone na sprzedaż.
– Jest jeszcze jedna nieruchomość – 7,5 ha lasu, jak jest to w dokumentach Starostwa ujęte, dawniej parku. Planowaliśmy w zeszłym roku i podejmowaliśmy działania zmierzające do wydzielenia tam działek budowlanych i spieniężenia ich na rozbudowę szpitala. Po pewnym czasie jednak, po konsultacjach ze starostą Grabkowskim rozpoczęliśmy prace nad innym wykorzystaniem tego terenu. Jakie to jest wykorzystanie, za wcześnie o tym mówić, ja nie mam takiego upoważnienia. Za pół roku będziemy w stanie przedstawić Radzie koncepcję, ponieważ będzie się to również wiązało ze zmianą miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego.
Remont budynku ma kosztować ok. 8 mln zł, natomiast kwota, jakiej spółka oczekuje za sprzedaż całej nieruchomości to 10,5 mln zł.
Dyskusja
Lokatorzy: – Panie prezesie, zaproponowaliście nam wykup mieszkań za 2300 zł za metr kwadratowy. Wiemy, w jakim stanie jest ten budynek i wydaje nam się, że to zbyt wygórowana cena. Zrobiliśmy wśród naszych mieszkańców ankietę – chętnie wykupimy te mieszkania, ale za cenę 1000 – 1100 zł za metr, bo uważamy, że nie są więcej warte. Tym bardziej, że od początku istnienia tego bloku nie było żadnych remontów. Wszystko robimy tam sami. Mieliście państwo z każdym lokatorem indywidualnie rozmawiać, negocjować. Nie było czegoś takiego, przyszło do razu pismo, że jesteście zdecydowani na sprzedaż nieruchomości.
Prezes Reiter: – Rzeczywiście liczyłem się z tym, że wpłynie 50 procent ofert w cenie 2300 zł za metr. Niestety wpłynęły tylko dwie oferty, które spełniały założenia, potem kilkanaście, które były bardzo odległe od tych założeń, a całość nie przekroczyła 20 procent mieszkańców. W związku z tym celu, jaki był postawiony, bo cały czas musimy widzieć ten cel polegający na zorganizowaniu środków na budowę bloku operacyjnego – w takich warunkach byśmy nie osiągnęli. Dlatego rzeczywiście zrezygnowaliśmy z rozmów z oferentami. Kwota, za którą planowaliśmy sprzedać te lokale nie jest wymysłem ani zarządu szpitala, ani spółek. Wynika z szacunku, jaki przeprowadził biegły, który stworzył operat szacunkowy, uwzględniając stan obiektu. Jaki on jest każdy widzi, nie mam zamiaru polemizować – praktycznie od początku istnienia nie były w nim prowadzone żadne większe remonty, budowany był w innej epoce, w innym celu. Dzisiaj żaden z poznańskich szpitali nie prowadzi takiego obiektu, ani żadnej takiej instytucji. Wszystkie szpitale leczą pacjentów. My mamy jeszcze w majątku ten obiekt, ale chcemy go przekazać w ręce ludzi, którzy zawodowo się tym zajmują. Z korzyścią dla państwa, bo firmy, które żyją z budowania, remontowania, wynajmowania robią to lepiej, taniej i z korzyścią dla wszystkich.
Lokatorzy:
Nie wiemy, kto nas kupi. Nie wiemy, co robić. Jest dużo ludzi starszych, którzy nie wiedzą, co się z nimi stanie, czy dostaną mieszkania socjalne. Czy jesteście w stanie jeszcze z nami negocjować?
Prezes Reiter:
– Niestety to nie jest nawet połowa wartości tego obiektu i nie możemy podjąć rozmów na takich warunkach. Jeśli chodzi o mieszkańców, to nasza współpraca z Urzędem Miejskim jest wzorcowa. Wiem, ilu mieszkańców korzysta z pomocy Miasta. Oczywiście my jako osoby zarządzające staramy się zaspokajać ich potrzeby, ale też realizować założenia statutowe. Nie widzę zagrożenia dla przyszłości mieszkańców. Nie kupuje się takiego obiektu na centrum handlowe, to będzie dalej obiekt mieszkalny tylko, że profesjonalnie wykorzystywany. A, żeby to zrobić trzeba tutaj postawić własną ciepłownię gazową, trzeba ten dom ocieplić, wyremontować, trzeba zrobić to wszystko, co zrobiono w szpitalu. Szpital w żaden sposób nie jest w stanie wyłożyć na to pieniędzy.
Lokatorzy: – Przez 30 lat można było to zrobić.
- Reiter: – W czasach, kiedy to była własność szpitala, zapewne tak, po zmianie ustrojowejobecna rzeczywistość nie pozwala na utrzymywanie przez szpital hoteli czy budynków mieszkalnych. My jesteśmy ostatnią instytucją, która dysponuje taką nieruchomością. Hotel pielęgniarski przy szpitalu wojewódzkim już dawno zmienił właściciela. W Poznaniu obiekty, które były własnością szpitali już do nich nie należą. Po prostu taka jest kolej dziejowa. NFZ nie daje pieniędzy na utrzymanie domów, ledwo wystarcza na szpital. Puentując, chciałem powiedzieć, że nowy właściciel, który zajmie się profesjonalnie tym budynkiem w celu mieszkalnym, oczywiście poprawi jakość życia w budynku, bo jeszcze trochę i blok zacznie być groźny. Nie możemy tego przeciągać. Budynek wymaga remontu. Trzeba to zrobić w kontekście bezpieczeństwa mieszkańców.
Zofia Skibińska (gość): – Co będzie, jeśli nie znajdzie się chętny, żeby kupić taką ruinę?
- Reiter: – Będzie to oznaczało piekielnie duży problem, nie mam jasnej odpowiedzi, co wtedy będziemy robić.
Agata Wójcik, radna : – Wiemy, jaka jest sytuacja na rynku nieruchomości. Jak pan sam mówił budynek jest w stanie takim a nie innym, czyli wysoce prawdopodobne jest, że nie znajdziecie inwestora za cenę10,5 mln zł. Sytuacja jest unikalna, więc metody rozwiązania mogą też być unikalne. W Puszczykowie to jedyne miejsce, gdzie mieszka tyle osób w
jednym bloku od tylu lat. Czy byłoby możliwe zrewidowanie żądanej kwoty?
- Reiter : – Na dzisiaj za wcześnie, aby to rozważać. Zgadzam się, że jest to największa społeczność w jednym miejscu zgromadzona. Jak już wcześniej powiedziałem te działania zmierzają do tego, by poprawić warunki mieszkania, bo szpital nie jest w stanie zapewnić żadnego wsparcia. Musimy się zmierzyć z realną rzeczywistością – ktoś musi wyłożyć duże pieniądze na remont, nie będzie to szpital, bo go na to nie stać. Jest odwrotnie, sprzedaż hotelu pozwoli szpitalowi sprostać ministerialnym wymaganiom prawnym postawionym przed szpitalami, co do standardu sal operacyjnych od roku 2017.
K.J. Kamiński (gość): – Czy nie przeszacowaliście państwo ceny w tym budynku? Chcieliście uzyskać 2300 zł za metr kwadratowy mieszkania od mieszkańców bloku, przy czym założyliście wkład 8 mln zł na remont. Szybko licząc wychodzi, że 1 metr kw. wyremontowanej powierzchni kosztowałby 4300 tys. zł. Takiej ceny nie ma nawet w Poznaniu, w podobnym bloku z lat siedemdziesiątych, z wielkiej płyty, po remoncie.
- Reiter: – Padały tu dzisiaj pytania o cenę 1 metra kwadratowego, ja podparłem się operatem szacunkowym, przygotowanym przez wyspecjalizowaną firmę. Chcę przy tej okazji zwrócić uwagę, że cena rynkowa nie zawsze obejmuje nakłady, jakie właściciel włożył w dane przedsięwzięcie. Rynek ustala cenę, mamy wiele przykładów.
K.J. Kamiński: – Jeżeli rynek ustala cenę za tego typu obiekty w Poznaniu to myślę, że w Puszczykowie cena za ten budynek, po zakupie i wyremontowaniu nie może być wyższa. Cena musi być rynkowa jak pan powiedział.
- Reiter:- Zapomniał pan o atrakcyjności lokalizacji na mieszkanie.
- J. Kamiński: – Wiadomo, że jest trzech inwestorów, chętnych na zakup bloku. Czy ceny, które zaproponowali są zbliżone do kwoty 10,5 miliona zł?
- Reiter: – Na temat jakości tych ofert, na tym etapie nie mogę się wypowiadać.
K.J. Kamiński: – Jeżeliby ta kwota była wysoce odbiegająca od oczekiwanych przez spółkę 10,5 mln, czy państwo usiedlibyście do rozmów z mieszkańcami?
- Reiter: – Jeżeli tak się stanie będziemy rozważali różne rozwiązania.
Dyskusję na temat cen przerywa przewodnicząca komisji, Elżbieta Bijaczewska. W dalszej części spotkania z prezesem spółki rozmawiano o kosztach budowy bloku operacyjnego. (red.)