Salon VW Berdychowski Osa Nieruchomości Mosina - działki, mieszkania, domy Wiosenny repertuar trendów w Starym Browarze
Wojciech Czeski | środa, 25 mar, 2015 | 1 Komentarz

„Przeciw dwu wrogom” – prawda wywracana do góry nogami

Napoleon Bonaparte powiedział, że „historia to uzgodniony zestaw kłamstw”. Ta mądrość staje się bardzo wyraźna, gdy przyjrzymy się najnowszej historii Polski, zwłaszcza tej pisanej po II Wojnie Światowej. Nadal sporo w niej mitów, stereotypów, a nawet celowych przekłamań. Świetnie w latach 90-tych zdemaskował to młody wtedy naukowiec, a dzisiaj profesor, Marek Jan Chodakiewicz.

Wziął on na warsztat temat, który przez 50 lat PRL obrósł mroczną legendą – Narodowe Sił Zbrojne, czyli organizację polskiego podziemia zbrojnego II Wojny Światowej, tworzoną przez środowiska endeckie. W swojej książce „Narodowe Siły Zbrojne <<Ząb>> przeciw dwu wrogom” Chodakiewicz musiał zmierzyć się z ciężkim bagażem celowych przekłamań komunistycznej historiografii. Praca jego to ważny krok w celu odkłamywania fałszerstw na temat NSZ, które w latach PRL przedstawiano jako współpracowników nazistów, „polskich faszystów” i bandytów. W rzeczywistości, co z naukowym profesjonalizmem i niezwykłym wyważeniem odkrywa przed czytelnikiem Chodakiewicz, historiografia PRL opisując w ten sposób NSZ, wywracała prawdę o polskim podziemiu do góry nogami. Najnowsze badania doskonale udowadniają, że to właśnie Gwardia Ludowa, komunistyczna partyzantka, dokonywała grabieży, gwałtów i morderstw, którymi obarczała później NSZ. Mało tego – bohaterskie czyny tych drugich nieraz przypisywała w meldunkach sobie, co wiernie powtarzała komunistyczna propaganda i historiografia. Wszelkie archiwa dotyczące polskich organizacji podziemia niepodległościowego oraz GL/AL zostały w PRL praktycznie zabetonowane, a dostęp do nich był ściśle ograniczony. Dzięki temu ówczesna historiografia była faktycznie bezkarna w szerzeniu nieprawdziwego obrazu tego okresu. Kłamstwa te na szczęście są stopniowo obalane, ponieważ nie wytrzymują podstawowych zasad krytyki historycznej. Do walki z nimi w latach 90-tych ruszył właśnie Chodakiewicz, a z nim do dnia dzisiejszego idą następni.

Być może czytelnik zdziwi się, dlaczego tak mało napisałem o samych Narodowych Siłach Zbrojnych oraz głównym bohaterze książki, podpułkowniku Leonardzie Szczęsnym Zub-Zdanowiczu z Brygady Świętokrzyskiej NSZ. Odpowiedź jest prosta – ponieważ sam Chodakiewicz sporo miejsca w książce poświęcił działalności GL, której destrukcyjne działania zwalczała NSZ. Główny bohater książki (pseudonim „Ząb) był przedwojennym oficerem Wojska Polskiego, który walczył w kampanii wrześniowej i udał się na zachód, by tam walczyć po stronie Armii Polskiej. Walczył pod Narwikiem, a po odpowiednim wyszkoleniu na cichociemnego, został w 1942 roku przerzucony do Polski. Tutaj dołączył się do polskiej konspiracji i ostatecznie trafił do szeregów NSZ. Choć sam przed wojną nie był zwolennikiem obozu narodowego, to odnalazł się w tejże organizacji, ponieważ odpowiadała mu jej strategia uznania „dwóch wrogów” Polski – sowietów i nazistów. NSZ ponadto zajmowały się obroną ludności cywilnej przed bandytami, terrorem okupanta oraz zwalczaniem wroga niepodległej Polski, jakimi była Gwardia Ludowa. Ciekawa jest również taktyka NSZ wobec sowietów, którzy zaczęli zyskiwać stopniową przewagę nad Niemcami. Narodowcy czekali na wzajemne wyniszczenie się dwóch wrogów, a po wycofywaniu się hitlerowców ograniczali swój opór, ponieważ głównego wroga zaczęli upatrywać w sowietach. Nawiasem mówiąc, podczas wojny domowej w Hiszpanii w latach 1936-1939 po stronie Frontu Ludowego walczyli między innymi późniejsi „bohaterowie” komunistycznej Polski. O wyczynach Frontu pisał Jędrzej Giertych w „Hiszpanii bohaterskiej”, że ich działania „rewolucyjne” były bardziej destrukcyjne niż same działania wojenne. Takie samo wrażenie mam po analizie działalności GL/AL.

Książka Chodakiewicza to bardzo ciekawa opowieść o Narodowych Siłach Zbrojnych, które stopniowo zaczynają być doceniane w zbiorowej świadomości Polaków. Sam autor nie stara się wybielać kontrowersyjnych epizodów z życia Zub-Zdanowicza i NSZ, tylko w sposób uczciwy je opisuje i wydaje ostrożne sądy. Książka udowadnia również, jak wiele jest jeszcze do zrobienia, by solidnie opisać NSZ, o których prawda była przez kilka dziesięcioleci całkowicie zakłamywana.

W tym miejscu chciałbym dorzucić dodatkowo kamyczek do naszego mosińskiego podwórka. Ostatnim komendantem Narodowych Sił Zbrojnych był ppłk Stanisław Kasznica, uhonorowany pośmiertnie wraz z ojcem Medalem Rzeczypospolitej Mosińskiej. Zginał z rąk komunistów po serii brutalnych przesłuchań prowadzonych przez UB. To i wiele tysięcy tego typu śledztw było następstwem zajęcia naszych ziem przez ZSRR, nazywanego często nawet dzisiaj (o zgrozo!) „wyzwoleniem”. Wymordowanie 200 tysięcy Polaków w latach 1937-38, zsyłki, obozy koncentracyjne utworzone przez NKWD w miejsce dopiero co „wyzwolonych” obozów niemieckich (np. KL Lublin „Majdanek”), współpraca GL z Gestapo w celu wyeliminowania wrogów politycznych, to tylko niektóre zbrodnie obciążające komunistów. Zastąpienie jednego totalitaryzmu innym to nie wyzwolenie, tylko zwyczajna zmiana ciemięzcy.

Wojciech Czeski

Napisano przez Wojciech Czeski opublikowano w kategorii Aktualności, Felieton, Mosina

Wojciech Czeski

Autorem wpisu jest: Wojciech Czeski, dziennikarz Gazety Mosińsko-Puszczykowskiej

Wasze komentarze (1)

  • stary mieszkaniec
    środa, 25 mar, 2015, 20:42:55 |

    Zastanawiające jest dlaczego ppłk St Karsznica „Wąsal” nie jest uhonorowany nazwą ulicy. Moim zdaniem zasługuje na to.

Skomentuj