Salon VW Berdychowski Osa Nieruchomości Mosina - działki, mieszkania, domy Wiosenny repertuar trendów w Starym Browarze
Elżbieta Bylczyńska | wtorek, 8 wrz, 2015 |

Spotkanie spontaniczne

W poprzednim numerze gazety pisaliśmy o tym, że poeta Krzysztof Wiśniewski z Warszawy kręci w Mosinie film o nieżyjącym poecie, mieszkańcu Mosiny – Wincentym „Witku” Różańskim. Przypadek sprawił, że cała ekipa filmowa znalazła się w redakcji, gdzie okazało się, że mama naszej nowej dziennikarki Justyny Bryske jako pielęgniarka opiekowała się poetą przed jego śmiercią w Poznaniu.

Zainteresowany tym epizodem reżyser wypytał oczywiście panią Justynę o wszystko, co na ten temat opowiadała jej mama, ale przy okazji dowiedzieliśmy się, że nowa pani redaktor (absolwentka filologii polskiej) sama jest miłośniczką poezji Różańskiego i pięknie o tym opowiada. Przeczytała nam wiersze z tomiku, który ofiarował i dedykował poeta jej mamie. Więcej szczegółów nie zdradzę, bo nie mam upoważnienia – słuchałam opowieści podczas nagrania fragmentu filmu z panią Justyną…

– Pierwsze zdjęcia zaczęliśmy kręcić w marcu tego roku, opowiada Krzysztof Wiśniewski.

– Będzie to biograficzny dokument, ukazujący twórczość i życie Witka Różańskiego, jak się uczył i rozwijał duchowo. Chciałbym go pokazać jako poetę, który żył i tworzył przed Edwardem Stachurą. Był poetą nie dlatego, że poznał Stachurę. Stachura pomógł mu jedynie pokonać skromność, przebić się do mediów. A potem, myślę, to Stachura czerpał z jego twórczości… Media nie były dla Różańskiego łaskawe.

Spotkanie spontaniczne w redakcji GMP

Spotkanie spontaniczne w redakcji GMP

Przez jakiś czas Krzysztof Wiśniewski, młody poeta mieszkał u Różańskiego w Poznaniu

– Witek tworzył przy mnie, czasami do domu mnie na Ostrobramskiej nie wpuścił, bo miał wenę i nie chciał przerywać pisania. Przez kilka minut waliłem do drzwi, słysząc, że trzaska na maszynie do pisania. A on otwiera mi drzwi i mówi: – Cholera, wchodź, wchodź, bo piszę wiersz. Usiadłem na kanapie i czekałem. Skończył, wyciągnął papier z maszyny, dał mi i powiedział: „Masz czytaj, powiedz czy dobre”. Dla mnie to był szczyt skromności.

On zawsze uważał, że wiersze są niedoskonałe, kreślił je, niszczył, bo nie był z nich zadowolony. Byłem nawet świadkiem tego jak kopie swoje wiersze…

Wątek mosiński

Reżyser chce obudzić i zachować pamięć o Witku Różańskim, pokazać dzieciństwo poety, obraz bardzo inteligentnego, uduchowionego młodego człowieka, który nie szukał drętwej zabawy z rówieśnikami.

– Jak sam mówił, szukał towarzystwa starszych, dojrzalszych od siebie kolegów, wyjaśnia reżyser. – Pani Pruchniewska, była dyrektor mosińskiej biblioteki opowiadała mi, że przychodził i pytał o takie książki, nieznane jej tytuły, że była zawstydzona nie mając ich w bibliotece. Już choćby to świadczy o jego rozwoju. Potem uczył się w technikum księgarskim, studiował polonistykę. Studiów nie ukończył, bo wiele rzeczy go fascynowało, porywało. Studia przerwał przez kino pana Guzika, które istniało w Mosinie, tak był zafascynowany filmem francuskim. Był otwarty na świat. Na wszystko, co go otaczało, ale Mosina była dla niego za mała. Był niesamowitym znawcą kina.

Krzysztof Wiśniewski jest dumny z tego, że Różański ocenił jego twórczość.

– Moja poezja też jest obrazowa, ale Witek obrazował jednym wersem, ja robię to całym wierszem. Nauczył mnie, żeby zawsze być człowiekiem, życzliwym, otwartym dla innych. Był wściekły, kiedy spotykał złych ludzi, dziwił się, dlaczego tacy są.

Poeta jako mały chłopiec przeżył wydarzenia z 20 października 1939 roku na mosińskim rynku.

– To był pamiętny rok 20 października 1939. Ojciec Witka musiał być obecny na rynku podczas rozstrzeliwania skazanych przez Niemców na śmierć obywateli polskich. Wszyscy mężczyźni z Mosiny na rozkaz oprawców wyszli na rynek i patrzyli na egzekucję. Dzieci i matki zostały w domach. Dzieci miały zakaż bawienia się tego dnia na dworze. To wiem od Leszka – brata Witka. Mieszkali w budynku tzw. szwalni, Witek miał wtedy ok. 6 lat. Słyszał wszystko.

O wojnie opowiadał we wspomnieniach i wywiadach mówił, że kiedy Rosjanie „wyzwalali Mosinę, wjechały czołgi, on jako dziecko biegał po mieście. Żołnierze nawet nosili go na rękach i Witek jadał z nimi zupę, podczas gdy kobiety chowały się w piwnicach i modliły, bo wiedziały, co nadchodzi…

Wincenty Różański zmarł w styczniu 2009 roku, K. Wiśniewski bardzo to przeżył…

Czy odczuwa presję Różańskiego?.

– Wielu ma do mnie żal, że Witek wybrał mnie i promował. Podejmował spontanicznie tego typu decyzje. Na spotkaniu w Muzeum Kraszewskiego, kilka lat przed śmiercią powiedział bardzo ważne dla mnie słowa: od dzisiaj kończę z pisaniem, dlatego promuję tego młodego poetę…

Ekipa filmowa

Są to ludzie młodzi, poeci, bardzo zaangażowani w poezję (na zdjęciu). Łukasz Pompa jest jednym z twórców strony internetowej poetów, m.in. poświęconej Stachurze, Różańskiemu, Bruno i innym.

– Dołączyłem do niego w 2002 roku, wyjaśnia K. Wiśniewski. – Zajmowałem się wtedy Różańskim, bo mieszkałem u niego i dużo rzeczy mogłem o nim powiedzieć, pokazać, doinformować. Potem powstała całkiem osobna strona Witka.

Emilia Dudkiewicz:

– Poznaliśmy się w Poznaniu na imieninach Witka. Zaczęło się od Stachury, potem zainteresowałam się poezją Witka.

Marcin Łochowski z Warszawy archiwizuje pracę zespołu filmowców.

Kręcą za własne pieniądze, nie mają żadnego wsparcia. Płacą za dojazd z Warszawy i pobyt.

– Dla nas to jest frajda, poznajemy wspaniałych ludzi. Mosinę odbieramy tak jak Witek, który twierdził, że mieszkają tu poczciwi ludzie. Doświadczyłem tego bardzo mocno, poznałem pana Pałkę – prawnika z Mosiny, który woził mnie wszędzie samochodem, częstował posiłkami i był niezwykle życzliwy. Tam gdzie byliśmy zastawaliśmy otwarte drzwi. Na przykład nocujemy w domu u pani prezes mosińskiego chóru, Bronisławy Dawidziuk. Chór wystąpi w filmie, kręciliśmy z nimi nagranie pieśni Santa Maryja, w którym zaśpiewali wyjątkowo na potrzeby filmu rodzice dyrygenta Leszka Marciniaka, którzy już dawno w chórze nie śpiewają.

Sam Witek pisał o Mosinie jako o najpiękniejszym miejscu na świecie, o „letnich nastrojach w miasteczku M”. Chcemy te nastroje pokazać.

Premiera filmu odbędzie się w MOK w Mosinie, będzie też do nabycia płyta.

Elżbieta Bylczyńska

Napisano przez Elżbieta Bylczyńska opublikowano w kategorii Aktualności, Mosina, Wywiad, reportaż

Elżbieta Bylczyńska

Redaktor naczelna Gazety Mosińsko-Puszczykowskiej

Skomentuj