T-Roc Salon VW Berdychowski Łukasz Grabowski radny w sejmiku woj. wielkopolskiego Osa Nieruchomości Mosina - działki, mieszkania, domy Wielkanoc w Starym Browarze w Poznaniu - złap zająca w apce
Czytelnicy GMP | sobota, 5 mar, 2016 | 1 Komentarz

Willa Mimoza. Śpieszmy się kochać dawne Puszczykowo, tak szybko odchodzi…

Przed dwoma laty, w lutym 2014 roku należący do miasta Puszczykowa budynek Mimozy miał zostać opróżniony z mieszkańców i następnie poddany gruntownemu remontowi. Mieszkańców Mimozy przenieść miano do mieszkań, które powstały po remoncie budynku po dawnej przychodni na ul. Poznańskiej. Zmiana przeznaczenia budynku po przychodni kosztowała puszczykowskich podatników kilkaset tysięcy złotych.

Pieniądze wydano, ale plany naszych władz miasta planami, a życie życiem. Do nowo wyremontowanego obiektu nie przeniesiono jednego mieszkańca Mimozy, który nadal podobno zamieszkuje ten prawie już pusty obiekt. O sprawiedliwym potraktowaniu mieszkańców Mimozy mówić więc trudno: większość mieszka w wykończonych w wysokim standardzie przez miasto mieszkaniach, a jeden w opuszczonym przez wszystkich budynku. Z zasłyszanych informacji wynika, że ten pozostawiony w Mimozie mieszkaniec, „nie należy do łatwych lokatorów”. Ale czy to znaczy, że należy zostawić go w opuszczonej Mimozie? Pozostawiam to do rozważenia burmistrzowi i radnym.

Mimoza Puszczykowo

Budynek Mimozy w Puszczykowie (stan na 2018)

Ale wróćmy do samej Mimozy. Piękny budynek, wielokrotnie opisywany, okres świetności przeżywał tak dawno, że mało kto z najstarszych mieszkańców miasta to pamięta. Większości znany jest widok pięknego, zdobionego kiedyś wieżyczką budynku już tylko ze starych fotografii i pocztówek. W okresie świetności mieściły się tutaj pensjonat i restauracja, a kiedy przyszły gorsze czasy wprowadzili się lokatorzy. Dziś podupada, a właściwie już dawno podupadł. Gdyby to był budynek należący do prywatnego właściciela, usprawiedliwieniem dla stanu, w jakim się znajduje mógłby być brak środków na remont. Ale to jest budynek miejski! Czy miasto, które jak twierdzi burmistrz i większość radnych, stać na rozbiórkę starej sali przy Jedynce i budowę nowej hali sportowo- widowiskowej za 11 milionów, a nie stać na remont niszczejącego miejskiego budynku? Wolne żarty. Niestety podobnie jak w roku ubiegłym, tak i w tegorocznym budżecie miasta, daremnie szukać pozycji: remont Mimozy. Są inne cele. Mimoza nadal cierpliwie czeka i długo jeszcze poczeka, bo jak zacznie się budowa hali, to przez długie lata na jej remont pieniędzy nie będzie.

Mimoza w Puszczykowie na starej pocztówce

Mimoza w Puszczykowie na starej pocztówce

Do nie remontowanej przez wiele lat Mimozy, dziś zamieszkałej przez wspomnianego „trudnego” lokatora i strażników miejskich, od lat władze miasta nie mają serca. I Mimoza czeka w stanie jakby zawieszenia, podobnie jak „trudny” lokator, z którym nikt nie wie co zrobić i strażnicy miejscy, którzy zostali umieszczeni tu przed laty „na chwilę”. Wiadomo – prowizorki trwają najdłużej. Mimoza tymczasem niszczeje, od lat kilku nie ogrzewana wilgotnieje i jej stan z każdym rokiem jest gorszy. Niby czeka na rewitalizację. Dziś zamiast być rzeczywiście jedną z wizytówek miasta, straszy każdym innym oknem albo otworami okiennymi zabitymi deskami. Budynek miejski na głównej ulicy miasta – wizytówka miasta i „gospodarności” jej władz.

Mimoza jest pod ochroną konserwatorską i może na tym polega jej „pech”. Gdyby było inaczej, władze miasta zrównałyby obiekt z ziemią i byłoby po kłopocie. Można byłoby sprzedać pustą działkę. A tak, obiekt nadal stoi i czeka. Może przegniłe stropy się zawalą? A może się Mimoza spali, bo w obiektach opuszczonych nadzwyczaj często tak się dzieje? Powie się: nieznani sprawcy i po sprawie. Będzie wtedy spokojnie można zrobić protokół zniszczenia, przyjadą spychacze, wyrównają teren… i wiele osób odetchnie z ulgą. Oczywiście nieoficjalnie. Oficjalnie poleją się łzy wzruszenia, bo wielka szkoda i strata, i… tratatata. Forum Puszczykowo napisze, że to skandal, że ktoś zaniedbał. Kilka osób powie: jak ciekawie można byłoby ten obiekt wykorzystać, ile można było tam zrobić, tyle historii, taki w tym budynku krył się niewykorzystany potencjał. Ale to będzie już przeszłość. Teren po dawnej Mimozie miasto będzie mogło spokojnie sprzedać deweloperowi, który wybuduje tam nowy budynek wielorodzinny. Ładny blok. Wtedy też urząd miejski za część zarobionych ze sprzedaży działki pieniędzy wyda album z rysunkami starych budynków Puszczykowa. Budynków, których już nie ma. A na jednej z kart „uśmiechać się” będą do nas panowie w cylindrach i Mimoza …

Krzysztof J.Kamiński

fot. zielone-puszczykowoblogspot.com i K.J.K.

Ps. Ile starych, pięknych budynków z mapy naszego miasta już zniknęło? Czy stać nas na stratę kolejnych?

Komentarze puszczykowian w sprawie Mimozy na Forum Puszczykowo

  1. 1. W Wenecji kilkusetletnia stęchlizna – wyburzyć i niech tam budują polscy deweloperzy. U nas wszystko, co stare – wyburzyć, bo nie stać nas na odbudowę. W ogóle zabytki kosztują, więc wyburzyć i na to miejsce budować atrapy w nowych technologiach. Na kulturę nas nie stać i w ogóle, poco to? Liczy się przecież tylko kasa i kiełbasa.
  2. Szanowny przedmówca ma całkowitą rację. Na tym właśnie polegała „polska szkoła konserwacji zabytków”. Poczekać aż zniszczeje, wyburzyć resztki i zrekonstruować.
    A jeszcze lepiej wyburzyć i tyle.
    Stare Puszczykowo właściwie już od dawna nie istnieje, jest bezpowrotnie zniszczone pod względem krajobrazowym, urbanistycznym, jakimkolwiek.
    Dawne pola i sady nasadzone są upiornymi płodami architektów (chyba – choć trudno uwierzyć, że ktoś, kto studiował architekturę może popełnić coś takiego), a każdy z nich otoczony jest koszmarnym ogrodzeniem i kilkumetrowej wysokości murem z tuj. A ja pamiętam, niestety, setki kwitnących tak kiedyś na wiosnę drzew owocowych.
    Teraz zmasakrowana stacja kolejowa, drzewa powycinane.
    Pochowajmy już tego trupa zwanego Puszczykowem.

3.Mikołaj Pietraszak Dmowski:

Na starej pocztówce widać zasadzone szpalery drzew. Widać, że było to działanie zorganizowane i wykonane fachowo. Drzewka są równe, wyprowadzone w szkółce na alejowe. Zasadzono je w równych odstępach i ochroniono kołkami. To kolejny dowód, że na przełomie wieków XIX i XX planowanie przestrzenne istniało i było działaniem zorganizowanym. Co do współczesnego losu polskich zabytków, to często wypada on mniej więcej tak:
1. zabytek
2. ruina
3. trwała ruina
4. wspomnienie o ruinie.

Mam wrażenie, że urzędy konserwatorskie są wiele bardziej srogie wobec prywatnych właścicieli i posiadaczy zabytków, niż wobec samorządów czy skarbu państwa.

Wasze komentarze (1)

  • Ktoś
    niedziela, 6 mar, 2016, 22:46:54 |

    Wyremontować kosztem lokatorów (nawet trudnych) :) ! Jak nie mają czym zapłacić to niech pracują w dla społeczeństwa (opróżniają śmietniki, malują trawniki itp.)
    Ja za swoje płacę (podatki, koszty remontów, itp.) a cwaniactwo należy tępić! Zawsze mogę podejść do tematu, należy mi się „bo nie mam za co kupić chleba”, przepraszam a za co ja kupuję?

Skomentuj