Salon VW Berdychowski Łukasz Grabowski radny w sejmiku woj. wielkopolskiego Osa Nieruchomości Mosina - działki, mieszkania, domy Wielkanoc w Starym Browarze w Poznaniu - złap zająca w apce
Henryk Pruchniewski | czwartek, 25 sie, 2016 |

Czego to ludzie nie zbierają

Odpowiedź wydaje się prosta – ludzie zbierają to, co daje im satysfakcję, co jest dla nich ciekawe, oryginalne lub cenne. Jedni zbierają dzieła sztuki, inni stare monety, porcelanę, książki, obrazy. Jeszcze inni gromadzą znaczki pocztowe, widokówki, stare guziki lub stare srebra. Po prostu gromadzą to, co sprawia, że oni sami stają się inni – oryginalni w swoich środowiskach.

Tu należy dodać, że zbieractwo staje się z czasem formą pewnego rodzaju lokaty kapitału. Ponadto niewymierną cechą zbieractwa jest jego aspekt zachowawczy. Jak podaje historia, dzięki licznym zbiorom i kolekcjom udało się do dziś zachować wiele wartościowych i unikalnych przedmiotów, świadczących o życiu i kulturze minionych czasów. Przykładem oryginalności, czyli „czego to ludzie nie zbierają”, niech będzie historia, która przed laty mi się przydarzyła. Już dokładnie nie pamiętam, czy to miało miejsce na jarmarku w Poznaniu, czy na Rynku Łazarskim. Pamiętam natomiast dokładnie, że podczas penetracji stoisk ze starociami, w trakcie rozmowy z jednym z handlarzy, naszą rozmowę dość energicznie przerwał pewien młody człowiek. Zapytał o cenę przedmiotu, który zamierzał kupić. Ku mojemu zdziwieniu nie było to nic ze staroci, a mężczyzna trzymał w dłoni po prostu zwyczajny wieszak drewniany do odzieży. Na dodatek, gdy płacił za kupiony wieszak dopytywał sprzedawcę, czy ten nie posiada więcej takich wieszaków, bo jest gotów kupić każdą ich ilość. Tu moja ciekawość wzięła górę i zapytałem go wprost, w jakim celu skupuje te wieszaki.. Odpowiedź była taka: „Zbieram wieszaki od paru lat, mam ich już sporo, ponad sto; gdyby pan miał podobny do tego wieszak, bardzo chętnie kupię. Byleby nie był uszkodzony i tak, jak ten (tu pokazał mi kupiony wieszak) miał w miarę czytelne napisy.

Po odejściu młodego człowieka od stoiska jeszcze przez pewien czas rozmawialiśmy ze sprzedawcą o tym, jakie ludzie mają zainteresowania i czego to nie zbierają.

Od tego zdarzenia minęło trochę czasu, o zbieraczu wieszaków prawie zapomniałem. Nagle w maju 1998 r., przeglądając tygodnik Poznaniak, na stronie 31 widzę zdjęcie mojego anonimowego rozmówcy na targu staroci wraz z kolekcją wieszaków. Okazało się tymczasem, że niecodzienne zbieractwo zainteresowało i zadziwiło pana redaktora, a tym samym, że nie tylko mnie zafascynowało zbieranie drewnianych wieszaków do ubrań. Urzekły z pewnością red. Adama Rajewicza, bo to właśnie jego wywiad z królestwa wieszaków zobaczyłem w gazecie. Z tekstu dowiedziałem się, że poznany przeze mnie na targu staroci młody człowiek, to 19 – letni poznaniak, pan Kamil Dziubek. Dodam, że cała ta historia działa się w roku 1998. W wywiadzie pan Kamil opowiada: „Na początku, kiedy rozpocząłem kolekcjonowanie wieszaków zacząłem poszukiwać szaf. Inne zdobywałem wśród znajomych i rodziny, a nawet chodząc i pytając po domach”. Wiele wieszaków w kolekcji p. Kamila pochodzi z czasów przedwojennych. Oprócz wieszaków z Polski czy Niemiec, p. Kamil posiada wieszaki pochodzące z francuskich salonów mody. Z pewnością wisiały na nich kiedyś wspaniałe, drogie kreacje. Dalej p. Kamil stwierdza, że aby wieszak trafił do kolekcji musi spełniać pewne warunki. Przede wszystkim musi być drewniany, nie może być uszkodzony i posiadać niebanalną formę. A co najważniejsze, aby był na nim jakiś napis – wieszaki z plastiku odpadają. Napisy na wielu wieszakach są nazwami sklepów, salonów lub po prostu nazwiskiem dawnych kupców. Przykładem jest wieszak z napisem „Płaszcze damskie, W. Reichelt, Poznań, Stary Rynek 69”. Na innym do kupna palta zachęca „Fabryka odzieży, K Bagajewski, Poznań, Stary Rynek 77”.

Szczególne wrażenie, opowiada p. Kamil, zrobił na nim kiedyś zdobyty wieszak z czasów okupacji, na którym wieszał mundur jakiś lotnik hitlerowski. Świadczy o tym stosowny napis i charakterystyczna wrona.

Jak dalej dowiadujemy się z treści wywiadu, kolekcjoner ma swoje eksponaty opisane, posegregowane oraz oznaczone tam, gdzie się to udało – miejsce pochodzenia. Wieszaki nie są używane. Wiem, mówi na koniec, że moje hobby jest nietypowe, ale cieszy mnie to, że jestem oryginalny.

Ciekawostka – na koniec wywiadu – autor p. Rajewicz podaje numer telefonu, na wypadek gdyby ktoś chciał podarować jakiś wieszak do kolekcji pana Kamila…

Zebrał i opracował Henryk Pruchniewski

Napisano przez Henryk Pruchniewski opublikowano w kategorii Aktualności

Tagi:

Henryk Pruchniewski

Wieloletni współpracownik Gazety Mosińsko-Puszczykowskiej, mieszkaniec Mosiny, kolekcjoner, numizmatyk, zbieracz świadectw historii, śp. Henryk Pruchniewski.

Skomentuj