Wiadukt na ul. Śremskiej – rozwój czy przekleństwo?
Trwa budowa wiaduktu kolejowego na ulicy Śremskiej w Mosinie. Jak wiadomo, jest to część dużej inwestycji pod nazwą „Modernizacja linii kolejowej E 59 na odcinku Wrocław – Poznań, etap III, odcinek Czempiń – Poznań”. Wiadukt powstanie w miejscu dotychczasowego przejazdu kolejowego. Projekt zakłada usprawnienie transportu kolejowego i zwiększenie jego bezpieczeństwa; termin realizacji tej inwestycji jest jednak bardzo długi, co wiąże się z wieloma utrudnieniami dla mieszkańców i przedsiębiorców (pisaliśmy o tym na łamach GMP wielokrotnie, miedzy innymi w styczniu i kwietniu br.). Jednym z nich jest brak drogi dojazdowej do kilku posesji przy ulicy Śremskiej.
Problem mieszkańców z drogą dojazdową
W związku z tym, że dojazd do posesji od ulicy Śremskiej jest niemożliwy, mieszkańcom została wyznaczona droga dojazdowa przez plac na terenie ładowni kolejowej. Jest to jednak rozwiązanie tymczasowe i – jak podkreślają mieszkańcy – niewystarczające. Obecnie posesje, którym odcięto dojazd od ulicy Śremskiej, nie posiadają formalnie zabezpieczonej drogi dojazdowej do swoich nieruchomości. Wieczysty Użytkownik ładowni, PKP S.A., nie ma bowiem obowiązku zapewnienia przejazdu mieszkańcom, jest to tylko jego dobra wola. Do zabezpieczenia dojazdu zobowiązana jest PKP PLK – inwestor budowy wiaduktu.
Wspomniana „droga” to rząd betonowych, ruchomych płyt, z licznymi uskokami i nierównościami, powodującymi trudności w poruszaniu się zarówno dla pieszych, jak i rowerów oraz samochodów. W okresie intensywnych opadów i roztopów najniższy poziom placu zostaje zalany wodą uniemożliwiając piesze poruszanie się. Zimą ta woda zamarza, co stanowi dodatkowe zagrożenie. Droga ponadto nie jest odśnieżana, brak jest oświetlenia.
W związku z tak złym stanem drogi zdarzają się wypadki, upadki, na które narażeni są szczególnie starsi mieszkańcy. Kiedy jest dużo wody, trzeba poruszać się bardzo ostrożnie, trzymając się ogrodzenia – nie widać bowiem uskoków i dziur w betonowych płytach. Powoduje to także ciągłą konieczność zmiany obuwia na np. kalosze.
Dojazd do posesji stanowi utrudnienie nie tylko dla mieszkańców, ale także dla listonoszy, kurierów, firmy odbierającej odpady, karetek pogotowia. Dodatkowym problemem jest słabe oznaczenie dojazdu – nie wszyscy wiedzą, którędy dojechać do posesji, co niekiedy (w przypadku służb ratowniczych) może mieć ogromne znaczenie.
Trudności z dojazdem kumulują także inne problemy. Zdarzało się na przykład, że podczas wyjazdu z posesji mieszkańcy natrafiali na rozładunek towaru na drodze – musieli wówczas czekać na zwolnienie się przejazdu. Sytuacja taka skutecznie utrudniała punktualne dotarcie na miejsce (do pracy czy szkoły). Drogę przez teren ładowni wyznaczają ruchome płotki, które jednak są przestawiane – robi się wówczas zbyt wąsko i zdarza się, że samochód, zwłaszcza dostawczy czy ciężarowy, nie może przejechać do posesji.
Problem drogi dojazdowej mieszkańcy zgłaszają już od kilku lat. Zaraz po rozpoczęciu budowy wiaduktu odbyło się zebranie mieszkańców z inwestorem i już wówczas poruszano ten temat. Deklaracje wybudowania drogi są, jednak brak konkretnych terminów realizacji zadania. Inwestor – PKP PLK S.A. – w sprawie dostosowania drogi do parametrów umożliwiających bezpieczne jej wykorzystywanie, ma się zwrócić do Użytkownika Wieczystego (PKP S.A.) nieruchomości, jaką jest ładownia. Mieszkańcy obawiają się jednak, że w momencie ukończenia budowy wiaduktu zostaną bez dojazdu do posesji i dodatkowo – bez możliwości ubiegania się o utworzenie tego dojazdu. Obawiają się również, że kolej może cały teren, na którym obecnie znajduje się dojazd do ich posesji, sprzedać, a nowy właściciel zdecydować o zupełnie innym jego przeznaczeniu. Boją się poza tym, że wartość ich nieruchomości spadnie z powodu braku dojazdu do posesji.
W chwili obecnej głównym problemem wydaje się być ustanowienie służebności przejazdu przez działkę, na której znajduje się ładownia, a także dostosowanie drogi dojazdowej w sposób umożliwiający ruch samochodowy i pieszy. Jak zapewnia inwestor, wpisanie do księgi wieczystej ustanowienia służebności przejazdu powinno nastąpić do końca listopada br. (w chwili oddawania numeru do druku jeszcze nie otrzymaliśmy takiej informacji). Mieszkańcy zostali również poinformowani, że Użytkownik Wieczysty ma pełną wiedzę o ustanowieniu na tej działce służebności przejazdu, a zatem ewentualna działalność komercyjna na tym terenie będzie wiązała się z ograniczeniami dotyczącymi zapewnienia dojazdu do posesji przy ul. Śremskiej. Natomiast w sprawie terminu dostosowania drogi w sposób umożliwiający poruszanie się na niej pieszych i pojazdów trudno uzyskać jakiekolwiek deklaracje i terminy.
Mieszkańcy podkreślają: „Chcemy, żeby ten wiadukt został wybudowany, żeby było lepiej, jeździło się sprawniej, bezpieczniej; chcemy, żeby miasto się rozwijało. Do tej pory bardzo dobrze nam się mieszkało w Mosinie i chcielibyśmy, żeby nadal tak było. Chcielibyśmy rozwijać się razem z miastem, jednak w tej chwili ta sytuacja jest dla nas bardzo trudna”.
Jeśli nie uda się załatwić sprawy drogi dojazdowej, wówczas mieszkańcy mają jeszcze jedno wyjście: zwrócić się drogą sądową o ustanowienie służebności drogi koniecznej (może być ona ustanowiona na rzecz nieruchomości, która nie ma odpowiedniego dostępu do drogi publicznej: krajowej, wojewódzkiej, powiatowej lub gminnej). Jest to jednak rozwiązanie kosztowne i może potrwać latami, a w międzyczasie stan istniejącego dojazdu będzie się pogarszał. Jaki zatem będzie koniec tej sprawy? Czy w kosztorysach wielomilionowej inwestycji rzeczywiście nie uwzględniono wybudowania drogi dojazdowej do posesji? Budowa wiaduktu jest przedsięwzięciem mającym służyć poprawie komunikacji i rozwojowi miasta. Tymczasem mieszkańcy ulicy Śremskiej mają oprócz wizji rozwoju poważny problem, który do tej pory nie doczekał się konstruktywnego rozwiązania.
Aktualizacja 27.10.2017r (fotorelacja) :
P.S. Byliśmy, sprawdziliśmy – swobodnie można przejść (a nawet przejechać rowerem). Wrażenie znalezienia się (wreszcie!) po drugiej stronie – bezcenne. Pozostaje tylko czekać na umożliwienie ruchu pojazdów mechanicznych… Mamy nadzieję, że nastąpi to już niebawem.
Tagi: Droga nr 430, gmina Mosina, inwestycje, władze Mosiny
Wasze komentarze (7)
Budowa wiaduktu się przeciąga w nieskończoność. A cierpi na tym najbardziej lokalny biznes usytuowany za torami kolejowymi, do którego jest bardzo utrudniony dostęp.
Ciekawe czy przy okazji modernizacji tej trasy kolejowej zostanie wyremontowane przejście pod torami na ul. Sowinieckiej? Obecnie można tam filmy grozy kręcić.
Wiele problemów, a kiedy korzyści?
No i koniec remontu. Mróz i koniec do wiosny. Ciekawe czy inwestor do tego czasu nie zbankrutuje i nie zamkną na następne 2 lata.
Ewidentna wina PKP w tym całym bajzlu kolejowym w Mosinie. Poczekaj Kiedyś Przyjedzie – nie wiedziałem, że dotyczy to się również modernizacji i remontów. Po budowie tunelu na śremskiej powinno być: Poczekaj Kiedyś Pierdolnie. Nie wiem co to ma być, że PKP nie przekazuje żadnych informacji o budowie, czasie realizacji i opóźnieniach. Mają w tym interes żeby niszczyć lokalną przedsiębiorczość i komunikację? Do tego te wszystkie awarie (rogatki, cały ruch kolejowy itp) To wszystko woła o pomstę. Nasze władze robią co mogą w tej sprawie, tylko, że PKP nie jest tutaj żadnym partnerem do rozmów. Tylko czekać jak przez tą całą amatorkę komuś stanie się krzywda (o ile już się nie stała).
Stała się stała: https://www.gazeta-mosina.pl/2016/wypadek-na-przejezdzie-kolejowym-w-krosnie/ tutaj nie bezpośrednio z winy remontu ale pośrednio – człowiek całe życie jeździł bezpiecznie, ale w związku z objazdem, pół miasta musi teraz przejeżdżać po niestrzeżonym przejeździe bez rogatek. A remont jak robią tak robią, chociaż widać, że w ostatnim czasie trochęsiętych robotników tam roi.
Z innych gazet w Mosinie wyczytalem, że tunel miał być otwarty już w maju. Tymczasem mamy lipiec i dalej nic nie wiadomo kiedy będzie koniec. Czy to się kiedyś skończy?