Dlaczego zabrano nam dziecko?
W środę, podczas odwiedzin syna w placówce opiekuńczej Kasia pyta panią pedagog, czy wobec jej dziecka nie toczy się przypadkiem proces adopcyjny. Uzyskuje odpowiedź, która ma ją uspokoić: nic takiego się nie dzieje, nie musi się martwić… Kilka dni później wybiera się ponownie na spotkanie z synem, ale ojciec dziecka – Sebastian powiadamia ją telefonicznie, że był w placówce i dziecka nie zastał.
Tymek został adoptowany i nie wiadomo, gdzie przebywa.
Kasia dzwoni do domu dziecka.
– Powiedzieli mi, że nie ma pani, która się tą sprawą zajmuje i żebym zadzwoniła później. Ale potwierdzili, że Tymek został adoptowany i wyrok jest już prawomocny. Nie wiem gdzie jest, czy w Polsce, czy za granicą, tego nie chcieli mi powiedzieć. Nie mam pojęcia, kiedy się ta sprawa odbyła, opowiada zrozpaczona matka. – Nie wyobrażam sobie, że będę wychowywać Emilkę samą, bez Tymka.
Co zawiodło?
Młodzi rodzice na pewno. I są już w pełni tego świadomi, muszą żyć z poczuciem winy, ale i z okrutnym wyrokiem, karą ze strony ludzi, zasłaniających się przepisami prawa.
Ale czy państwo, które przejęło nad dzieckiem opiekę ma się czym szczycić? I czy ludzie, urzędnicy, przedstawiciele państwa zachowali się przyzwoicie?
Katarzyna w wieku 5 lat traci matkę, która umiera na białaczkę. Ją i starszego brata wychowuje ojciec. W okresie dojrzewania dziewczyna wpada w towarzystwo wrocławskiej trudnej młodzieży. Zaczynają się problemy, ucieczki z domu, używki, nawet narkotyki. Poznaje Sebastiana, z którym postanawia nawiązać bliskie relacje. Zamieszkują razem w mieszkaniu ojca chłopaka. Na świat przychodzi Tymek. Katarzyna ma 19 lat. Sebastian utrzymuje rodzinę, ma stałą pracę. Pewnego dnia wdaje się w bójkę, w wyniku czego zostaje skazany na pozbawienie wolności. Kasia zostaje sama bez środków do życia, nawiązuje kontakt z dawnym towarzystwem. Zaczynają się imprezy, życie (trudno powiedzieć „na wesoło”), które chluby jej nie przynosi. W tym wszystkim uczestniczy mały Tymek. Sąsiedzi zawiadamiają policję. Efekt – dziecko zostaje odebrane i przeniesione do Zespołu Placówek Opiekuńczo – Wychowawczych „Dziecięcy Dom”, przy ul. Parkowej 2 we Wrocławiu.
Kasia odwiedza dziecko w ośrodku, utrzymuje dobry kontakt, tęskni za synem. Dowiaduje się, że warunkiem odzyskania syna jest stabilizacja rodziców, praca, mieszkanie i odpowiednie kursy. Z pracą jest trudno, na własne mieszkanie nie mają szans. Matka zdaje sobie sprawę z tego, jak bardzo zawiodła, dodatkowo Sebastian dręczy ją po wyjściu na wolność. Kasia zachodzi w drugą ciążę, partner obwinia ją o utratę syna. Ucieka od niego do domu samotnej matki z dzieckiem. Związek rozpada się.
Wkrótce Kasia poznaje Przemka i rodzi córkę Sebastiana – Emilkę. Zamieszkuje u Przemka, który proponuje jej małżeństwo, ślub ma się odbyć w następnym roku. Nowy partner zajmuje się dzieckiem z wielkim oddaniem. Jest dobrym, odpowiedzialnym człowiekiem, otacza Kasię i Emilkę opieką i miłością. Jest gotów na adopcję Emilki i Tymka.
Cały czas rodzice, choć oddzielnie odwiedzają syna w domu dziecka, mając z nim dobry, ciepły kontakt, przecież kochają syna. Rodzeństwo nawiązuje ze sobą wspaniale relacje, co widać nawet na zdjęciach. W międzyczasie – jest luty 2016 roku – sąd pozbawia rodziców Tymka praw rodzicielskich. Ojciec składa apelację, którą sąd odrzuca, bo nie spełnia warunków: nie ma stałej pracy, mieszkania. Katarzyna także chce apelować, mówi o tym pani kurator, która cynicznie pyta ją: po co? Przecież nie ma pracy i własnego mieszkania (mieszka u Przemka). Nic nie wskóra… Kasia nie może pracować, bo wychowuje córkę.
W sierpniu 2016 r. umiera nagle ojciec Kasi, dziewczyna rozpacza. Wspiera ją Przemek otaczając jeszcze większą opieką.
Sebastian – ojciec Tymka pracuje, wynajął mieszkanie, jest w nowym związku, razem z partnerką wychowuje jej dziecko.
– Od razu, po odrzuceniu apelacji zapowiedziałem w placówce, że będę jeszcze walczył o dziecko, przyjęli to do wiadomości, opowiada. – Stworzyłem wymagane warunki, co do sytuacji bytowej i rozpocząłem kursy dla rodziców. Regularnie odwiedzałem syna w placówce, łącząc to z pracą i kursami. Kiedy ukończyłem kursy, mając zaświadczenie dla sądu, potrzebowałem jeszcze tylko miejsca zameldowania opiekuna prawnego syna, ponieważ musiałem złożyć wniosek do sądu według miejsca zameldowania opiekuna. Poszedłem na spotkanie z synem, fajnie spędziliśmy razem czas. Po dwóch godzinach, kiedy musiałem go zaprowadzić do pokoju, poszedłem do pedagogów w placówce po informacje potrzebne do złożenia wniosku (adres sądu otrzymałem). Zapytałem, czy nie dzieje się coś w sprawie adopcji syna, ponieważ na dniach składam wniosek do sądu o zmianę postanowienia o pozbawieniu władzy rodzicielskiej. Odpowiedzieli mi, że nic nie wiedzą i przyjęli do wiadomości moje informacje o planowanym złożeniu wniosku. Podczas gdy przyszedłem na następną wizytę (29.11.16.) poproszono mnie do pokoju pedagogów – myślałem, że chcą mi pomóc, coś podpowiedzieć w związku z wnioskiem, ale usłyszałem tylko wiadomość, że syn jest już w rodzinie adopcyjnej od 25 listopada, czyli jeszcze od tego samego dnia, gdy placówka ponoć nic nie wiedziała…Dowiedziałem się, że została przyspieszona procedura adopcyjna poprzez pominięcie okresu proadopcyjnego, w którym dziecko powinno oswajać się z nową rodziną…
Czy chcą zabrać także Emilkę?
Tymczasem Kasię odwiedza kurator w sprawie córki Emilki, chce wiedzieć, w jakich warunkach żyje jej drugie dziecko. Matkę dziwi fakt, że żąda się od niej wszystkich danych dotyczących córki. Ale kurator stwierdza, że nie ma powodów kontrolować rodziny, bo wszystko jest w porządku.
Dyrektor Ośrodka Adopcyjnego we Wrocławiu, Grażyna Ładyżyńska nie chce wypowiadać się na ten temat, podkreślając, że nie jest to rozmowa na telefon i że to nie Ośrodek decyduje o adopcji, lecz sąd. Na kilkakrotnie powtórzone przeze mnie pytanie, czy zna matkę dziecka, odpowiada w końcu, że nie zna…Natomiast wie, że dziecko długo przebywało w placówce i można było wcześniej interweniować…
Podsumowując: Emilka ma zapewnione dobre warunki rozwoju, więc może zostać z matką, ale synowi już ten „przywilej” się nie należy, bo tak uznali ludzie od paragrafów.
A może zamieszanie wokół córki ma doprowadzić do zabrania także drugiego dziecka? Ot, choćby po to, żeby uzasadnić odebranie syna, żeby nikt nie mógł przyczepić się do urzędników.
Tymek podobał się wszystkim, był ślicznym dzieckiem, wesołym i kontaktowym (był, bo matka i ojciec już go stracili). Kochał swoją młodszą siostrę. Mógł spodobać się bezdzietnej parze, która za wszelką cenę chciała adoptować właśnie takie dziecko, właśnie jego. I kto im w tym pomógł? Kto ukrył fakt przed rodzicami, że toczy się proces adopcyjny? Dlaczego młodym ludziom, którzy zbłądzili wymierza się aż taką karę? Kto z nas nie popełnił w swoim życiu błędu? Czy państwo, które stawia na młode rodziny ma prawo skazywać je na takie cierpienie? Kto zagwarantował, że Tymek będzie szczęśliwszy u obcych ludzi? Kto odmówił mu prawa do więzi z rodzicami? Kto wreszcie złamał życie młodym rodzicom?
Elżbieta Bylczyńska
Wasze komentarze (34)
Nie wyobrażam sobie co czują rodzice.
Tu śmierdzi nie adopcja tylko handlem dziećmi!!!
To nie wyobrażalne, że zamiast pomóc rodzicom zostaje ukarane dziecko i wszystko „zamiecione pod dywan”. Może znajdzie się jakiś prawnik, który pomoże obalić absurdalny wyrok, odnaleźć dziecko i ukarać bezdusznych urzędników.Tu nie ma wątpliwości, że jest to handel dziećmi.
Jak to jest, że matka dziecka nie wie gdzie trafiło jej dziecko, mimo, że sama się nie zgodziła na jego oddanie do rodziny zastępczej. Nie mogę sobie tego wyobrazić. Skąd wiadomo co się z takim dzieckiem dzieje, czy nie trafiło w ręce pedofilów, którzy zmanipulowali i przekupili urzędników.
Niewyobrażalny absurd, w tym kraju to chyba wszystko jest możliwe.
Temat do TV, potrzebna jest mocna presja że strony ludzi, jeśli dziecko nie pojechało bodajboże za granicę to na pewno jest to temat do rozwiązania. Byle rzecznicy praw dziecka nie zachowali się jak nasi politycy że sremską tylko działali mocno się w to angażując
„…Dowiedziałem się, że została przyspieszona procedura adopcyjna poprzez pominięcie okresu proadopcyjnego, w którym dziecko powinno oswajać się z nową rodziną…” no po prostu nóż się otwiera w kieszeni. Albo: „nie ma pani która się tym zajmuję” jak to nie ma? Przecież to nie sprzedawczyni na targowisku tylko osoba odpowiedzialna za tak ważne rzeczy, że powinna nawet w nocy telefony odbierać
Jak adopcje za granicę? To my nasze Polskie dzieci jakimś obcokrajowcom wydajemy? Toż to jakiś absurd, ustawa aborcyjna i CETA to jest przy tym pikuś
Gdyby rodzice Tymka się ze mną skontaktowali, mogłabym napisać do odpowiednich instytucji – tu zostało naruszone prawo. Proszę do mnie napisać 790 757 379
bla bla bla. Przyszła mama, naopowiadała i powstał stronniczy artykuł.. Ciekawe co mówią akta. Jakoś ja się nie boję, że mi dziecko zabiorą do adopcji. Za darmo dzieci sąd nie zabiera.
Proszę Pani, w aktach można napisać absolutnie WSZYSTKO, i nie musi to mieć nic wspólnego z faktami. Ładne, zdrowe dziecko na sprzedaż. Widać, że nie otarła się Pani o to bezprawie.
@Ewa N. oho nie ma to jak traktować stronniczy artykuł na stronie jako wiarygodne źródło i podstawę do oceny zgodności z prawem wyroku sądowego. Do tego bez przeczytania uzasadnienia i dostępu do akt.
To już bardziej wierzę w wyborczą niż w protokoły sądowe i akta. Na taką opinię nadzwyczajna kasta ludzi wciąż pracuje.
Jak z dnia na dzień dostajesz wiadomość, że drugie TWOJE dziecko jest wydane obcym ludziom to mam gdzieś jakąś stronniczość. Przecież jakiego błędu by matka nie popełniła to jest to absurd, a najlepsze jest to, że takie praktyki stosowane są bardzo często – wystarczy poszukać w necie. Urzędnicy robią wszystko, żeby zakopać sprawę pod dywan ale na szczęście są media.
„zabiera się matce 6-miesięczne niemowlę od piersi i oddaje rodzinie zastępczej, która oprócz szczęścia zyskuje przy tej okazji miesięcznie co najmniej 3 tysiące złotych”… http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/260697-lowcy-dzieci-nie-to-nieprawdopodobne-niemozliwe-ktos-by-w-polsce-krzywdzil-dzieci-dla-pieniedzy
Niestety to jest prawda, że dla pieniędzy ludzie zrobią wszystko.
Kasia nie poddawaj się, walcz !!!! trzymam kciuki 🙂
Dlaczego zabrano nam dziecko Tymka czy w Polsce jest bezprawie ,obiecano ,że rodzicom biologicznej
rodzicom biologicznym nie zabierac dzieci dać pomoc Kasiu walcz do końca o Tymka nie poddawaj się .
Pani Dr. Beata Turańska jest super lekarzem również pracownicy w przychodni w Nowej Rudzie 6 gwiazdek
Jestem z Tobą kochana moja:) żal za serce ściska, co w tym naszym kraju się wyrabia,państwo kieruje się niby dobrem dziecka,a gdzie dziecku będzie lepiej jak przy Matce.
temat do uwaga tvn, chłopczyk napewno tęskni!!
zgadzam się temat dobry – tylko jako obiektywne przedstawienie sytuacji i z jednej i z drugiej strony.
Artykuł jest tak głupi i tak tendencyjny, że nie jestem w stanie nic powiedzieć, by tych wypocin nie zaorać. No tak, no bo matka to w sumie narkomanka była, a ojciec niesłusznie trafił jako recydywa do pierdla, ale przecież dzieciakowi będzie lepiej u biologicznych rodziców. No i trzeba się nad mamusią pochylić, bo ona chce się zmienić, ale jej się nigdy nie chciało.
1. Kobieta wiedziała jakie są warunki do odzyskania dziecka- praca, mieszkanie. Pracy nie ma? Nie ma chyba wykształcenia i chęci. Ale nie. Jedno zabrali? Zrobię sobie drugie!
2. Ojciec w kiciu, matka „znów wpadła w złe towarzystwo”- serio? Ojciec recydywa, matka „ex” ćpunka „organizuje” (chodzi na lub do niej przychodzą na) libacje, a potem dzieją się taki rzeczy jak ta ostatnia, z czterolatką z Łodzi. No i przecież czemu organy państwa nie zareagowały!!!!!!!!!!111oneoneone
3. Dzieciak był w DD długo. Nic z tym nie zrobili. 9 miesięcy nie mieli praw do dziecka i NIC Z TYM NIE ZROBILI. Niby chcieli się odwoływać, ale to „cyniczne” po co. Jakby mi dziecko chcieli odebrać to poruszyłabym wszystko by tak się nie stało. A jakby zabrali zrobiłabym wszystko by je odzyskać.
4. Jakoś po rozwodzie rodziców, moja matka mająca mieszkanie i pracę(nie przelewało się, dlatego były kontrole) miała najazd kuratorów ALE (uwaga) nic nie zrobili bo nie było PATOLOGII i nie zostałyśmy (razem z siostrą) zabrane.
Kolejny przykład- sąsiadka z piętra niżej- mąż zmarł ona chciała hajs od mopsu. Powiedzieli „albo bierzesz pracę, albo zabieramy dzieci”. Ma pracę, ma mieszkanie, pominę, że odrzuca pomoc szefa wspólnoty, ale to już jej sprawa, i dzieci ma.
5. No i oczywiście chłopiec musiał być taki ładny, że aż na wystawce w DD go postawili, by te złe, nie mogące mieć dzieci pary, mogły sobie na niego popatrzeć i potem odbyła się LICYTACJA. Ach, no cud miód i było w czym wybierać! Och.. TAM SIĘ DZIECKA NIE WYBIERA. Tam są dzieci z FAS, dzieci z naprawdę dużych patologii. Tam nie trafia się przypadkiem. NAWET jak oboje rodziców (w normalnej rodzinie) zejdzie, to szuka sąd dzieciakowi domu po dalszej rodzinie.
Skąd w Tobie tyle jadu? Piszesz, jakbyś była świadkiem tego zdarzenia i miała 100% pewności. Zachowujesz się jak jakieś sfrustrowane pokrzywdzone dziecko, które mści się teraz na wszystko i wszystkich bez znaczenia jaka miała by być prawda – byle tylko komuś dowalić. A najlepiej zranionej matce i ojcu bo wiesz, że to najbardziej zaboli. wstydź się.
Oceniam jedynie tendencyjność artykułu, który staje po stronie patologicznych rodziców. I nie, nie będę się wstydzić, bo nie mam czego. Autorka traktuje dziecko jako rzecz, którą można odebrać i sprzedać. To tak jakby komornik odebrał samochód dłużnikom i on został sprzedany a właściciel się martwi czy będzie mu dobrze u nowego właściciela, mimo, że DOPUŚCIŁ do sytuacji odebrania mu go.
Jeśli porównujesz dzieci do samochodów to naprawdę szkoda mi Ciebie.
Co za bzdurny komentarz! Artykuł nie jest głupi, jest relacją życia młodych ludzi. Nikt nie zerknął na wiek tyk osób. W obecnym czasie mało który 19 latek/ latka nadaje się na matkę czy ojca( w odróżnieniu do czasów wcześniejszych). Jako rodzice ich tak wychowujemy. Nie uczymy odpowiedzialności! Mimo tego czy trzeba wszystkim młodym ludziom odebrać dzieci?? W artykule nikt nie wybiela tych młodych. Tylko czy powodem do odebrania dziecka, pomijam stałą pracę, jest brak adresu zameldowania rodzica!? To znaczy że wszystkim mieszkającym na pokoju, albo wynajmującym mieszkanie powinno się z marszu zabrać wszystkie dzieciaki bo rodzice nie spełniają warunków!
a co z dziadkami?
Dlaczego nikt z rodziny nie zgodził się być rodziną zastępczą dla tego chłopca zamiast umieszczać go w Domu dziecka?
Odbyła się naturalna kolej rzeczy. Artykul nierzetelny płytki. Pani dziennikarka powinna być nominowana do nagrody Dziennikarska Hiena Roku.
A ty do nagrody Komentująca Menda Dnia
Ty się lepiej zastanów zanim napiszesz takie herezje. A może to właśnie Ty jesteś zamieszany w ten proceder.
Gratuluję!!!
Ten artykuł może przynieść więcej szkody niż pożytku.
Nagonka medialna w takiej sprawie powoduje, że instytucje zajmujące się adopcją dzieci będą bardziej powściągliwe w podejmowaniu decyzji o przyznaniu dzieci do adopcji. Wiele dzieci nigdy nie trafi do rodzin adopcyjnych bo mamusia lub tatuś co jakiś czas sobie o nich przypomni i da o sobie znać, że żyje.
Autorka tego artykułu powinna zadać sobie trochę trudu i zapoznać się z danymi ile dzieci nie może trafić do rodzin adopcyjnych z powodu tego, że istnieje teoretyczna szansa na powrót do rodziny biologicznej. Te dzieci cierpią ale o tym już się nie pisze. No przecież, to byłoby za nudne i mało poczytne.
Za dobrze wiem co czuje ta matka i jak to cholernie boli
Ps.dla pani bez empatii po studiach nie jestem ale mature mam