SOR Puszczykowo (list do redakcji)
Do redakcji gazety wpłynęła skarga od naszego czytelnika odnośnie wizyty na puszczykowskim oddziale ratunkowym:
„Zwracam się z prośbą o wyjaśnienie wczorajszego przyjęcia do SOR szpital w Puszczykowie im. prof. S.T. Dąbrowskiego S.A. Od 29 lat mieszkam poza granicami kraju, i to co wczoraj przeżyłem, mówiąc bardzo łagodnie, jest dla mnie niepojęte.”
Nowe informacje. Publikujemy odpowiedź szpitala w Puszczykowie i komentarz pacjentki.
List do redakcji
„Ok. godziny 13:00 pomogłem zorganizować transport do szpitala mojej znajomej z Lubonia. Nie było to łatwe, bo mieszka sama, nie posiada samochodu, a ja do kraju przyjechałem autobusem. Od sobotniego popołudnia cierpiała na olbrzymi ból kolana lewej nogi. Opuchlizna była z godziny na godzinę coraz większa. Po nocnej wizycie w łazience znajoma straciła przytomność. Wezwaliśmy w nocy Pogotowie Ratunkowe.
Pacjentka od lat jest obciążona nefrologicznie (zespół nerczycowy) i endykronologicznie (hipoglikemia reaktywna). Wizyta ratowników medycznych, utwierdziła nas w przekonaniu, ze kolano musi być jak najszybciej obejrzane przez specjalistę. W poniedziałek 25 września, po konsultacji lekarza rodzinnego, który zasugerował interwencję, udaliśmy się do SOR w Puszczykowie .
W szpitalu lekarz dyżurny (kobieta), kilkukrotnie okazywała nam swoje niezadowolenie przejawiające się dopytywaniem skąd pomysł, by z obrzękiem kolana kierować się do SOR, powtarzając, że musimy czekać. Mimo zasugerowanych obciążeń, i poinformowaniu o posiadaniu historii wypisów z poprzednich placówek – nikt z lekarzy dyżurujących nie zapoznał się z dokumentacją.
Po dwóch godzinach oczekiwania, pojawił się lekarz ortopeda, który, po badaniu (bez usg czy rtg), wręczył nam plik skierowań do poradni ortopedycznych i chirurgicznych, sugerując, że dalsze leczenie ma odbywać się w dowolnie wybranej poradni w Polsce. Dodam, że pacjentka wielokrotnie w poprzednich latach, przebywała na oddziale ortopedycznym tegoż szpitala i miała jak do tej pory bardzo dobre o nim zdanie, stąd zrozumiałe, że skierowaliśmy się właśnie tam, licząc na udzielenie pomocy.
W tym miejscu moje pytanie … zacytuję: „dalsze leczenie?” : A czy ono w ogóle się rozpoczęło? Przecież pacjentce z bólem nie udzielono żadnej pomocy i odesłano do domu, jak się potem okazało, po kilkugodzinnym pobycie na SOR z jeszcze większym obrzękiem.
Kuriozum całej sytuacji jest takie, że po przeprowadzonym badaniu ortopedy i naszym powrocie do poczekalni, gdzie znajdowało się ok. 10 osób, to oni właśnie byli tak poruszeni traktowaniem człowieka z bólem, że w przeciągu kilku minut, obcy dla nas ludzie bezinteresownie dzielili się z nami numerami telefonów ortopedów, którzy mogliby pomóc w tej konkretnej sytuacji. Sumując, to od innych pacjentów, uzyskaliśmy większą pomoc, niż od specjalistów, pracujących w szpitalu. Smutne i przygnębiające.
Reasumując. Czy takie są standardy w mojej ojczyźnie? Czy mogę bez obaw o swoje zdrowie wrócić do kraju (noszę się z takim zamiarem). Mam duże wątpliwości. Byłbym wdzięczny za wyjaśnienie tej przykrej dla nas sytuacji.
Dodam, że dzisiaj zmuszeni brakiem reakcji z państwa strony wczoraj na SOR, udaliśmy się dzisiaj do prywatnej kliniki ortopedycznej w Poznaniu, gdzie okazało się, że stan kolana jest poważny.”
Personalia autora do wiadomości redakcji
Szpital w Puszczykowie odpowiedział na list naszego Czytelnika – jego treść również otrzymaliśmy. Chcąc przedstawić sytuację jak najszerzej, treść listu udostępniamy: SOR – odpowiedz ze szpitala
Głos w sprawie zabrała także sama pacjentka:
„Ze swojej strony mogę tylko dodać, że po feralnej wizycie na SOR w Puszczykowie, udałam się do prywatnej kliniki w Poznaniu, gdzie w ramach tamtejszej diagnostyki wykonano: badania podstawowe, usunięto płyn ze stawu i przekazano go do analizy, włączono leki, oraz wykonano badanie USG stawu kolanowego i rezonans magnetyczny tegoż stawu. Na ten moment staw został zakwalifikowany do zabiegu operacyjnego. Myślę, że dalszy komentarz jest zbyteczny.
Pragnę w tym miejscu podziękować wszystkim tym z Państwa, którzy odwołując się do swoich własnych przeżyć, bardzo emocjonalnie włączyli się do dyskusji na temat rzetelności pracy oddziału SOR w Puszczykowie. Jak się okazuje skala zjawiska jest większa, niż wszyscy sądziliśmy. Sądzę też, że mój przykład, jest tylko przysłowiowym czubkiem góry lodowej.Ale dopóki będziemy przyzwalać na takie traktowanie, czy odpuszczać w imię świętego spokoju, nic się nie zmieni.
Wszystkim Państwu życzę dużo zdrowia. Szczególnie recenzentom, którzy w swych wypowiedziach, opowiedzieli się po stronie szpitala. Oby nigdy nie musieli znaleźć się po drugiej stronie – tych, którzy potrzebują pomocy”. (nazwisko pacjentki znane redakcji)
Wasze komentarze (35)
Smutne to i prawdziwe.
To w Puszczykowie i tak nie jest źle, niech się Pan cieszy, że do Poznania nie pojechał. Tam to się dopiero dzieje!
Cudze chwalicie, swojego nie znacie. Nie wiem co to za bajki, że w Poznaniu gorzej. Jedno jest pewnie, że na puszczykowski oddział ratunkowym ma pacjentów w poważaniu. Mam wrażenie, że wymigują się ciężkimi przypadkami, których tak naprawdę jest niewiele, a większość czasu spędzają na pogaduszkach i smartfonach zasłaniając się niby to ciężką pracą i ratowaniem życia. A problem jest o wiele większy niż nam się wydaje – ten list to tak naprawdę wierzchołek góry lodowej.
Szanowny Pani, rozumiem, że daleko nam do zachodu, jednak w opinii mojej i moich znajomych szpital w Puszczykowie w porównaniu do sieczkarni poznańskich jest o niebo lepszy.
To poczytaj komentarze na FB na ten temat. Raczej ludzie, którzy tu mieszkają lub pracują sobie tego nie wymyślili.
Człowieku czy Ty sobie jaja z nas tu robisz!? Puszczykowo i tamtejszy SOR to tragedia, o tamtejszych ortopedach mogę powiedzieć to samo. Rozumiem, że praca na SORze jest BARDZO trudna – ale nikt do niej nie zmusza, natomiast jak już tam pracujesz to rób to dobrze. Pracują tam ludzie zupełnie nieprofesjonalni i nie mówię tu o „lekkich żartach” z pacjentów
Widać, że człowiek nie mieszka w Polsce – Panie takie sytuacje u nas to codzienność … i to fakt, w Poznaniu o wiele gorzej! W Puszczykowie to przynajmniej kolejek nie ma dużych. Raz jak byłem na lutyckiej z jak się później okazało zerwaniem mięśnia to się w ogóle nie doczekałem (12 osób przede mną – 5 godzin później 12 h przede mną). Lekarze tam to zwykłe chamy i prostaki, jeden Wyrzucił z gabinetu cierpiącą staruszkę bo pani w rejestracji popełniła błąd. Nie pomogły żadne argumenty. Ludzie, którzy mieli styczność z tym szpitalem przychodzą z książkami bo wiedzą, że cały dzień spędzą w kolejce zanim ktoś ich w ogóle obejrzy.
Bo w tym kraju to tak jest z tymi szpitalami.
Abstrahując od całej sytuacji i zachowania personelu, to postąpiono słusznie. Jeśli kolano zostało zakwalifikowane do leczenia ortopedycznego a wcześniej nie stwierdzono urazu to w zasadzie nie ma podstaw do wdrażania nagłego leczenia z oddziału SOR. Bo co by się działo gdyby każdy, komu puchnie kolano zgłaszał się na oddział, którego zadaniem jest ratowanie życia pacjenta?
Lekarze rodzinni często sugerują wizytę na oddziale ratunkowym a to nie z bezpośrednich wskazań a z powodu kolejek w specjalistycznych poradniach – a może się uda, że lekarz z SOR się przyłoży i zdejmie problem z głowy rodzinnemu…
Warto wyobrazić sobie sytuację, w której ciężko poszkodowany w wypadku samochodowym musi czekać na lekarza bo ten właśnie musi zająć się obrzękiem kolana, czy bólem głowy – Absurd…
Swoją drogą bardzo chętnie dowiedziałbym się jakie rozpoznanie postawiono w „prywatnej klinice ortopedycznej”? Aż tak źle nie mogło być bo już dawno byłoby po operacji…
Bardzo wątpię czy autor listu zostałby lepiej potraktowany w kraju, w którym obecnie mieszka. SOR ma podobne zadania w całej Europie…
Na koniec definicja SOR:
Szpitalny oddział ratunkowy (SOR) to jednostka systemu Państwowe Ratownictwo Medyczne (PRM), która udziela pomocy pacjentowi w stanach nagłego zagrożenia zdrowotnego.
Świadczenia opieki zdrowotnej, których udziela SOR, polegają na:
– wstępnej ocenie stanu zdrowia pacjenta,
– leczeniu niezbędnym dla stabilizacji funkcji życiowych.
Człowieku dla starosty oddział tworzą i sprzęt reha z innych wywożą a zwykli mieszkańcy się boją czy przyjść na SOR bo ich lekarz zaraz pogoni, a ty to jeszcze popierasz. Skręć se nogę i idź do rodzinnego jak taki mądrala z ciebie.
Proszę nie oceniać postępowania oddziału ratunkowego przez pryzmat jakiejś afery. Tu jest konkretny przykład, co do którego warto się odnieść…
Czlowieku, jestes na etacie w szpitalu?
Ta kobieta cierpiala. Chodzilo o dorazna pomoc a nie leczenie.
Po to właśnie funkcjonuje „Pomoc doraźna” w Luboniu, która zastępuje lekarza rodzinnego…
widać, że ktoś nie potrafi czytać ze zrozumieniem: „W poniedziałek 25 września, po konsultacji lekarza rodzinnego, który zasugerował interwencję, udaliśmy się do SOR w Puszczykowie” to po jakiego udawać się do pomocy doraźnej skoro było się u rodzinnego………….. ?!
To był odpowiedź do Keraj – „Chodzilo o dorazna pomoc a nie leczenie” – Mistrzu…
Palaku Maly – jeżeli nie jesteś lekarzem to lepiej odpuść sobie analizę medyczną tej sytuacji – w tym przypadku w grę mogły wchodzić inne czynniki- groźne dla życia – nie koniecznie spowodowane nagłym urazem – cukrzyca, zakrzepy i wiele, wiele innych + utrata przytomności – na szczęście lekarza przyjmującego na SOR – jego decyzja w tym przypadku nie miała poważnych konsekwencji. Natomiast ze swojego doświadczenia mogę powiedzieć że ludziom pracującym na SOR w Puszczykowskim szpitalu po prostu „się nie chce..”
Ponowię pytanie – dlaczego miałbym nie wierzyć lekarzowi? – skoro uznał, że to przypadek ortopedyczny to zapewne tak jest… Zapewne zawierzę prędzej lekarzowi aniżeli szarlatanerii zielarskiej…
Co to za fantastyka Polaku Mały – „ciężko poszkodowany w wypadku samochodowym musi czekać na lekarza bo ten właśnie musi zająć się obrzękiem kolana, czy bólem głowy – Absurd…” Czy zdajesz sobie sprawę, że gdyby tak właśnie się zdarzyło to by wszystkie dzienniki trąbiły o tym cały dzień albo i dłużej. A poza tym jeśli pacjentka traci przytomność i ma duże problemy zdrowotne to Twoim zdaniem powinna czekać do poniedziałku (rejestracja) a we wtorek do lekarza po pół dnia siedzenia w kolejce? No proszę Cię!
Z reguły sytuacja z punktu widzenia pacjenta czy opiekuna wygląda znacznie bardziej dramatyczni niż w rzeczywistości jest. Dlaczego z jednej strony mam wierzyć w zeznania nieobiektywnego świadka a z drugiej strony mam wątpić w rzetelność lekarza? Jak dla mnie pacjentka została zbadana przez lekarza, który stwierdził, że nie ma podstaw do natychmiastowej interwencji, wydał skierowanie do leczenia w poradni – dlaczego mam wątpić w zasadność takiego postępowania? Cóż więcej miał zrobić ten oddział? Cóż więcej zrobiła ta prywatna klinika ortopedyczna? Proszę się kiedyś przejść na SOR i zobaczyć ile osób tam siedzi z błahymi dolegliwościami.
ale czy Ty POLAK MAŁY sam siebie słyszysz, przecież wydanie skierowania niczego nie załatwia skoro ktoś cierpi…. a skierowanie kpina, przecież wiadomo, że u nas jak zawsze nie ma miejsc w poradniach a terminy… no właśnie na przyszły rok?! może w najlepszym przypadku za 2-3 miesiące ale na pewno nie bo koniec roku to już brak?!
Przeszłam z mężem lepszą sytuacją.Trafiliśmy na wspomniany sor z podejrzeniem udaru,pani doktor zrobiła badanie moczu i orzekła zapalenie układu moczowego,po trzech dniach mąż wylądował na oddziale z guzem mózgu,,,, dalej piszemy o kompetencji i ciężkiej pracy pracowników soru? tak ratują życie?
A ja myślę, że wszystko zależy od tego, który zespół lekarski akurat jest na SORze. Miałem i dobre i złe doświadczenia. Rzeczywiście spotkałem tam chorych z błahymi przypadłościami (boląca ręka) i ciężko poszkodowanych, którzy musieli bardzo długo czekać.
Wszystkie SOR w Polsce jedna wielka patologia. Pacjenta traktują gorzej niż mięso w masarni.
To prawda ludzie przychodzą na SOR z pierdołami bo im się nie chce czekać w kolejkach do rodzinnego. I to tutaj jest pies pogrzebany.
Mi nawet nie włożyli w gips! A co tego mało wszystkiego byłam świadkiem zdarzenia. Pomogłam jeszcze..
Przyszła pani nikogo żadnego lekarza ani pielęgniarki ani sanitariusza nie było przyszła kobieta i zemdla na SORZE NA POCZEKALNI. Trzeba było ich szukać wołać prosić o pomoc bo laskie państwo kit wie co robili. Albo jak byłam nie miałam 18 lat musiałam jechać do sremu i tam jest dobra szybką pomoc wahowa lekarzy godnie ich polecam!! Oni udzielają bardzo szybko pomocy ratunkowej
Pacjentka trafila na sor z bolem i z jeszcze wiekszym bolem go oposcila i tyle w tym temacie.
Cokolwiek by jeszcze nie pisac, takie sa FAKTY.
Ludzi pracujących na SOR w Puszczykowie ktoś powinien ostro pogonić do roboty……
Popieram pana w całej rozciągłości. ..pacjentom cierpiącym trzeba jakoś pomoc…A nie olewać. ..jakby to stało się lekarzowi bądź komuś z jego rodziny…to z pewnością pomoc byłaby natychmiastowa i w tri miga! !! Taka jest prawda. ..punkt widzenia jest inny w zależności od miejsca siedzenia!!!+!
Uwaga aktualizacja! Publikujemy odpowiedź pacjentki oraz szpitala w Puszczykowie.
Na SORZE po przywiezieniu przez karetę w nocy, po dwu godz.oczekiwaniu na lekarza – pytanie zadane ( co się dzieje) na biurku leżały poprzednie karty info.o mojej chorobie .Po krótkim zresetowaniu co się dzieje odp.lekarza ( jest pan przewrażliwiony swoją chorobą potrzeby panu psychjatryk . Szkoda słów miałem migotanie przedsionków z trzepotaniem.Lekarz z karetki to stwierdził.Szkoda nerwów.
Na SORZE po przywiezieniu przez karetę w nocy, po dwu godz.oczekiwaniu na lekarza – pytanie zadane ( co się dzieje) na biurku leżały poprzednie karty info.o mojej chorobie .Po krótkim zresetowaniu co się dzieje odp.lekarza ( jest pan przewrażliwiony swoją chorobą potrzeby panu psychjatryk . Szkoda słów miałem migotanie przedsionków z trzepotaniem.Lekarz z karetki to stwierdził.Szkoda nerwów.
Dlaczego szpital w Puszczykowie na SOR nie przyjmuje na urazówkę dzieci? Mieszkam w Mosinie i kiedy syn (9 lat) rozciął głowę to poinformowano mnie, że muszę jechać do Poznania na Krysiewicza lub Szpitalną. Rozumiem, że nie chcą leczyć dzieci, ale udzielenie pomocy w takim przypadku byłoby zasadne. Dodam, że szpital w Śremie takiej pomocy udziela. Można? Można.
SOr w PUszczykowie to obraz nedzy i rozpaczy nie udzielaja pomocy sa bezlitości i mowia o pacjentach ten jeczacy stary dziad co lezy pod kroplowka żenada a Starosta cieszy sie ze otwiera cos takiego SOR to tragedia a ratownicy toswiete krowy ktore sie wysmiewaja z pacjentow
Przesadzasz, uważam, że ratownik to nie sprzedawca w sklepie, nie musi się do Ciebie przymilać. Ratownik jest od ratowania, i tutaj nie ma im co zarzucać. Z drugiej strony, jak widzi takie stada rozwścieczonych klientów ups pacjentów uprzedzonych jeszcze zanim wejdą na SOR to trochę się im nie dziwię, że podchodzą z dystansem.
Witam,miałam okazję być dziś ok.godz 10,i poznać satszego zgoszkniałego obrażonego na cały świat,”lekarza”w zasadzie Gbura, który zamiast udzielać pomocy,potrafi człowika tak upokorzyć,że mało bóli opuchlizna kolana to jeszcze z niemocy się rozpłakałam ,pomijam fakt ,przypominam fakt ,że pracuje i odprowadzam składki dzięki czemu Ten gbur ma gdzie pracować .Dodam ,że strasznie mnie upokorzył stwierdzeniem,że bedę ważyć 200 kg nawet mnie kolana z endoprotezą nie uniosą,na tą chwilę warzę 100kg,taka z doktorka zajebista wrużka.Ovzywiście zostałam poinstruowana,że za lekarzy rodzinnych nie będą pracować,co mnie to obchodzi,mnie boli kolano i co i jadę do prywatnej kliniki.Porażka