Salon VW Berdychowski Osa Nieruchomości Mosina - działki, mieszkania, domy Jesienna moda w Starym Browarze w Poznaniu Wielkopolska Akademia Społeczno-Ekonomiczna w Środzie Wielkopolskiej - Akademia Nauk Stosowanych
Redakcja GMP | czwartek, 22 cze, 2017 | komentarze 2

Zachłysnąć się Polską

Kolejna wycieczka członków i miłośników Dyskusyjnego Klubu Książki z Mosiny odbyła się w dniach 9 – 11.czerwca. Schyłek wiosny, zapowiedź lata – cóż może być piękniejszego ? Kierunek: Kotlina Kłodzka i masyw Śnieżnika od czeskiej strony.

Pierwszego dnia towarzyszyła nam piękna, słoneczna pogoda. Falujące łany młodych zbóż , poprzetykane purpurowymi makami, niebieskim chabrami, filetowymi łubinami i połacie kwitnącego jeszcze żółtego rzepaku. Widz, nawet najbardziej odporny na piękno nie mógł nie poczuć się jak na wystawie najlepszych malarzy realistów. Powoli na horyzoncie zaczęły pojawiać się wzniesienia, co zwiastowało zbliżanie się do celu pierwszego etapu wycieczki – wizyty w pyszniącym się urodą i rozmachem pałacu – letniej rezydencji Marianny Orańskiej. Ślady tej niezwykłej kobiety spotykaliśmy jeszcze w czasie dalszej trasy wycieczki na tzw. Szlaku Marianny.

przed rezydencją Marianny Orańskiej

Naszym miejscem docelowym był Lądek Zdrój. Po zakwaterowaniu i posiłku część osób skorzystała z dobrodziejstw wód źródła Wojciech, inni wyruszyli poprzez piękne parki, pełne kolorowych krzewów arboretum, na spotkanie z miastem trzech kultur. Ślady poniemieckiej świetności poprzeplatane żałosnymi szczątkami komunistycznych czasów i budujące działania odnowy ostatnich lat. Nie obyło się też bez tzw. „gratisu” czyli nieplanowanej atrakcji w postaci pięknego koncertu orkiestry dętej w ramach festiwalu muzyki myśliwskiej Występujący z orkiestrą śpiewak operowy znalazł wśród naszej grupy swoją ciocię i przy gorącym aplauzie wszystkich widzów zadedykował jej kilka swoich utworów.

Kolejny dzień – kolejne niespodzianki. Od rana ulewny deszcz, lecz nic nie było w stanie zburzyć naszych planów i dobrego nastroju. W tym dniu byliśmy gośćmi Pana Zbigniewa Piotrowicza, podróżnika, pisarza, górala z wyboru, działacza społecznego, człowieka wielu zalet. Częstowani gorącym plackiem z owocami i kawą długo rozmawialiśmy o książkach autorstwa naszego gospodarza, a kiedy deszcz na chwilę zelżał wyruszyliśmy pod jego opieką na wzgórze Cierniak, na spotkanie z Pustelnikiem, a dalej w głąb ziemi do wnętrza jaskini Radochowskiej.

Zbigniew Piotrowicz

Wychodząc z jaskini byliśmy wdzięczni wiecznie padającemu deszczowi za możliwość zmycia z siebie błota w mokrej, wysokiej trawie. Po zejściu do Radochowa, zjedzeniu przygotowanego przez naszych gospodarzy wspaniałego posiłku, degustacji win i lokalnych serów Podziwialiśmy otaczający nas pejzaż, ciemną zieleń górskich zboczy, jasną łąk, błękit nieba z przemykającymi po nim białymi i szarymi chmurami. Cóż więcej?

gotowi do zwiedzania jaskini :)

Ostatni dzień obudził nas słońcem i bezchmurnym niebem. Po śniadaniu wyruszyliśmy poprzez niezmiennie piękne tereny Polski w kierunku nieznanego. Na spotkanie z niezwykłą atrakcją, spacerem w chmurach, instalacją zbudowaną po czeskiej stronie na szczycie góry Slamnik w masywie Śnieżnika. Trudy podejścia do stacji kolejki linowej zdecydowały o tym, że wszyscy postanowiliśmy wjechać nią na szczyt. Dalej podejście wygodnym drewnianym pomostem, po skomplikowanej architektonicznie konstrukcji, wznoszącej się na wysokość 51 metrów ponad szczyt 1116-metrowej góry było niezwykłym doznaniem. Drogę powrotną mogliśmy pokonać ta samą trasą lub (co uczyniło kilkoro z nas) ślizgiem w 110-metrowej rurze. Droga powrotna na parking to albo kolejka linowa albo hardcorowa trasa piesza. Tę wybrała większość osób i choć zmęczenie dawało się we znaki, humory ani na chwilę nas nie opuszczały.

Sky Walk w Czechach

W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się na chwilę zachwytu w położonym między dwoma górskimi zboczami, uroczym, starym miasteczku – Międzygórzu. Po wysiedlonej po wojnie ludności niemieckiej pozostała tu duża liczba drewnianych i kamienno-drewnianych budynków w stylu tyrolskim, z pięknymi rzeźbieniami, krużgankami, balkonikami i balustradami. Taka architektura niesie zapach dawnych czasów. Kurortów w których
odpoczywali nasi przodkowie. Wyglądające zza koron wysokich drzew słońce, śpiew ptaków i szum wody wodospadu Wilczki dopełniały całości. Pozwoliły nam zregenerować siły po pełnym atrakcji i wysiłku dniu.

Wanda Bech

Redakcja GMP

Autor: Redakcja Gazety Mosińsko-Puszczykowskiej.

Wasze komentarze (2)

  • Bibliotekarka
    poniedziałek, 26 cze, 2017, 10:49:05 |

    Wando, świetnie się czyta, dziękujemy za relację!

  • czarna kawa
    wtorek, 27 cze, 2017, 20:36:37 |

    super artykuł!

Skomentuj