Zbigniew Bogucki: „Malowanie jest formą medytacji”
Na rozmowę umawiam się w domu, który jest jednocześnie pracownią i galerią, miejscem do mieszkania, ale też chętnie przyjmującym gości, ludzi wrażliwych na sztukę. Już od progu jestem zaskoczona niezwykłą otwartością i gościnnością gospodarzy. Zbigniew Bogucki opowiada o sztuce wraz ze swoją życiową partnerką, Igą Brzeskot-Nowak. A jest to spotkanie niezwykłe…
Zbigniew Bogucki
Na początek kilka faktów: Zbigniew Bogucki ukończył Wydział Leśny Akademii Rolniczej w Poznaniu (dzisiejszy Uniwersytet Przyrodniczy). Pracuje w Nadleśnictwie Konstantynowo. Wraz z Igą Brzeskot-Nowak mieszka i tworzy w pracowni – galerii „Pod wesołym aniołem” w Konstantynowie. Maluje używając przede wszystkim pasteli, ale także nie stroni od oleju, grafitu; różnorodna jest też tematyka obrazów: las, pobliskie łęgi rogalińskie, krajobraz za oknem, wspomnienia z podróży. W ostatnim czasie fascynuje go portret. Jak twierdzi, tematykę podpowiada życie, inspiracją staje się coś, co akurat w danej chwili zaabsorbuje, zafascynuje, jest impulsem do przeniesienia tematu na płótno.
Jest artystą – amatorem, ma jednak na swoim koncie spory dorobek artystyczny. Można tutaj wymienić:
Wystawy zbiorowe:
- 2004 r. – Galeria „DEDAL” Poznań
- 2011 r. – „Nasz świat sztuki” – wystawa z Igą Brzeskot-Nowak w Ośrodku Kultury Leśnej w Gołuchowie
- 2012 r. – Galeria ODK „Pod Lipami” w Poznaniu
Wystawy indywidualne:
- 2013 r. – „Łagów Joannitów”, galeria DK w Stęszewie, połączona z koncertem saksofonowym (aktualnie seria tych dzieł znajduje się w Galerii Lokalnych Twórców)
- 2014 r. – „Szkicownik Podrózny” – „Poema Cafe”, Poznań
- 2016 r. – poznańskie dni judaizmu (cykl obrazów o tematyce żydowskiej)
- 2016 r. – wystawa „Artysta i Wena” Związku Artystów Plastyków Oddziału Poznańskiego, na zaproszenie ZPAP (Galeria Skalar)
Jest także laureatem Ogólnopolskiego Przeglądu Twórczości Amatorskiej Leśników – odbywającego się co 5 lat konkursu leśników – artystów amatorów (z dziedziny fotografii, rzeźby, twórczości literackiej, malarstwa i innych dziedzin sztuki). W 2009 r. zdobył II nagrodę w kategorii „Malarstwo” za obraz „Poranny sejmik”(grafit), zaś rok 2015 przyniósł mu I nagrodę za obraz „Śniadanie u pani Alicji”.
Galeria „Pod wesołym aniołem”
Mam okazję podziwiać te dzieła w galerii „Pod wesołym aniołem”, szczególnie żurawi sejmik robi na mnie ogromne wrażenie – nic dziwnego, że stał się ulubionym motywem drukowanym w wielu wydawnictwach związanych ze sztuką, albumach, relacjach z wystaw itp. Jest jednym z tych obrazów, przed którymi – nie wiedzieć, dlaczego – staję, nie mając ochoty oderwać od niego wzroku, obraz wydaje się zapraszać do wejścia, do środka, jeszcze daleko poza stado żurawi…
Wszystko staje się jasne podczas dalszej rozmowy. Według pana Zbigniewa, obrazy niosą ze sobą energię. Możemy oglądać na przykład kopie tego samego dzieła namalowane przez dwie różne osoby i każda z nich będzie inna w odbiorze, bowiem każdy twórca wnosi w obraz swój wkład energetyczny, a ta energia jest później oddawana odbiorcy. Jest to bardzo wyraźne, czasem da się odczuć, że niektóre obrazy były tworzone na przykład w trudnym okresie życia artysty. Energia twórcy przenosi się bowiem na obraz. Nie można zatem tworzyć podczas jakiegoś rozdygotania wewnętrznego, niepokoju. W sztuce nie chodzi bowiem o to, by unieszczęśliwiać ludzi, ale by oglądając ją czuli się dobrze, odpoczywali, żeby sztuka pobudzała do przemyśleń, kontemplacji itp., a nie denerwowała, wprowadzała niepokój.
Słucham z zapartym tchem. Wszystko jest jakieś bliskie, jasne, zrozumiałe. Nie wiem, czy tak działa atmosfera tego domu, otwartość gospodarzy, pokora, z jaką pan Zbigniew opowiada o sztuce… Ale klimat spotkania jest wyjątkowy. Słucham dalszego ciągu rozważań.
Sztuka nie lubi stresu, niepokoju, rozproszenia. Przy tworzeniu niezbędne jest skupienie. „Malowanie jest formą medytacji – mówi pan Zbigniew – człowiek zanurza się w akt twórczy i zupełnie odrywa się od rzeczywistości. (…) Zatraca się w czasie, nie myśli o niczym, jest pochłonięty – to tak, jakby obraz mówił: namaluj mnie! – a ja robię wszystko, by go zadowolić. (…) Czasem czuję się tak, jakbym był tylko medium, które wykonuje ruchy na płótnie zlecone przez jakąś siłę wyższą”. Przy tworzeniu potrzebny jest wewnętrzny spokój, jak do medytacji. Jedni ludzie znajdują go na łonie natury, motywuje ich śpiew ptaków, niektórzy wolą być zamknięci w ciszy, inni przy muzyce – każdy jednak potrzebuje wyciszenia.
Te słowa są mi wyjątkowo bliskie, dobrze znam ten stan zatracenia się w pisaniu, kiedy temat porusza mnie do głębi, a ja nie potrafię oderwać się od klawiatury, nie wiedząc zupełnie, ile upłynęło czasu, nie reagując na świat zewnętrzny…
Zastanawia mnie, czy praca leśnika i twórczość artystyczna to są dwa różne światy czy też mają jakiś wspólny mianownik? Pan Zbigniew zajmuje się sprawami administracyjnymi, prawnymi, trochę ekonomią – są to zatem bardzo przyziemne, konkretne, „twarde” tematy. Wyjaśnia, że sztuka jest uzupełnieniem potrzeb ducha. W życiu chodzi bowiem o to, żeby kosztować różnych doświadczeń. „Kiedyś byłem leśnikiem w terenie i wówczas nie pasjonowałem się sztuką, bo miałem ją na co dzień, nie miałem zatem tej potrzeby ducha. Natomiast po zmianie pracy zrodziła się potrzeba malarstwa. Poza tym oboje (z Igą Brzeskot-Nowak – przyp. red.) malujemy, więc tym bardziej jest nam łatwiej rozmawiać, tworzyć razem. Iga jest fantastycznym recenzentem prac, bez jej opinii żadna praca nie będzie zakończona”.
Poza malarstwem odkrywają piękno otaczającego świata podczas wspólnych podróży motocyklem. Jest to czas spotkań z ludźmi, poznawania, upajania się przyrodą. Wszystkiego smakuje się po trochu – jak mówi pan Zbigniew, brakuje życia, żeby doświadczyć wszystkiego, ale trzeba żyć tu i teraz. Przyszłość jest niewiadoma.
Opuszczam ten niezwykły dom – galerię będąc pod ogromnym wrażeniem jego mieszkańców i dzieł, które mogłam tam zobaczyć. Mam poczucie prawdziwego SPOTKANIA: z człowiekiem i ze sztuką. To był bardzo dobry, twórczy, inspirujący czas. (M.M.)
Tagi: malarstwo