Marta Mrowińska | środa, 30 maj, 2018 |

Zatrzymany świat dzieciństwa

Zbliża się Dzień Dziecka, jest to zatem idealna okazja do zaprezentowania artykułu o… zabawkach 🙂 W ten niesamowity świat zabawy, beztroski, wywołujący wiele wspomnień i wzruszeń, przeniesiemy się dzisiaj dzięki Marii Wieczorek, jednej z mieszkanek Puszczykowa, która w swoim domu ma pokaźną kolekcję zabawek. Są to przedmioty głównie z czasów PRL-u, zatem prawdziwa to gratka dla wszystkich, których dzieciństwo przypadło na lata sześćdziesiąte, siedemdziesiąte czy osiemdziesiąte.

Od domku dla lalek do doktoratu

Pani Maria skończyła pedagogikę i kulturoznawstwo, jej zainteresowania od zawsze skupiały się zarówno wokół dzieci i dziecięcej psychiki jak i kultury, piękna. Kiedy dostała z uczelni propozycję zrobienia doktoratu, zaczęła szukać tematu, który by łączył te dwa obszary. Okazały się nim domki dla lalek – są one bowiem zabawką w wielu dziecięcych pokojach, szczególnie dziewczynek, ale też obiektem sztuki, wystawianym w muzeach – stąd pierwotnie tematyka doktoratu dotyczyła właśnie domków dla lalek. Pomysłu nie udało się zrealizować, powstał jednak nowy, związany z zabawkami (obecnie pani Maria pisze pracę doktorską na temat zabawek w okresie PRL-u). Zaczęło się od zainteresowania zabawkami, jakimi sama się bawiłam będąc dzieckiem. Szukałam, sprawdzałam, czy pozostało w domu coś, co da się jeszcze uratować – i tak zaczęłam nie tylko pisać o zabawkach, ale też je kolekcjonować – mówi pani Maria.

komplet szczotek dla dzieci (fot. @MuzeumDziecinstwa)

Ocalić od zapomnienia

Początek kolekcji stanowiły zabawki z dzieciństwa pani Marii. Przyznaje, że lubi poszukiwać, odwiedza zatem jarmarki, pchle targi znajdując nie tylko zabawki – w bogatej kolekcji pani Marii możemy zobaczyć i inne przedmioty związane z dzieciństwem: Zaczęło się od tego, że ciocia likwidowała dom, w którym wraz z mężem znaleźliśmy stary rzutnik „Bajka”. Skoro zatem był rzutnik, zaczęłam gromadzić klisze z bajkami. Oprócz nich w zbiorach zaczęły znajdować swoje miejsce fartuszki szkolne, piórniki, książki, gry planszowe, przedmioty kojarzone z niemowlęctwem, jak szczotka do czesania niemowląt, pieluszki flanelowe czy stary podgrzewacz do butelek, wózki, narty, wrotki, łyżwy, ubrania. Czasami opakowania po cukierkach lub nawet cukierki. Część rzeczy otrzymałam od znajomych, a teraz coraz więcej osób, wiedząc o mojej pasji, przekazuje mi różne przedmioty. Są to eksponaty mające niejednokrotnie wartość sentymentalną, muzealną, za czym nie zawsze idzie wartość materialna. Rzeczy te są cenne głównie dlatego, że już się ich nie produkuje, stąd też znalazły się w kręgu zainteresowań pani Marii. Chodzi bowiem o to, żeby ocalić je od zapomnienia.

rzutnik Ania (fot. @MuzeumDziecinstwa)

Spółdzielnie zabawkarskie

W okresie PRL-u zabawki były wytwarzane w wielu różnych przedsiębiorstwach, przede wszystkim w spółdzielniach zabawkarskich. Powstawało tam około 70 procent wszystkich zabawek, dostępnych wówczas na polskim rynku; w mniejszej części produkowane były przez prywatnych wytwórców.

I tak, w zbiorach pani Marii znajduje się słonik z Jarkowickich Zakładów Przemysłu Terenowego z lat 50., mający charakterystyczną sygnaturę JAR – sygnatura to rzecz niemal niespotykana, w PRL-u nie przywiązywało się bowiem wagi do tego, kto był projektantem i producentem, stąd niewiele zabawek posiada oznaczenia. Kolejnym jest produkt łódzkiej spółdzielni „Spójnia”, dalej samochód z Częstochowskich Zakładów Zabawkarskich, gra planszowa Centralnej Składnicy Harcerskiej, kręgle ze Spółdzielni „Zorka” z Cieplic Śląskich, założonej w 1946 r. przez Wacława Maliszewskiego, który przed II wojną światową prowadził w Warszawie sklep z zabawkami. Losy wojenne rzuciły go do Cieplic (dziś to dzielnica Jeleniej Góry) i tam w poniemieckim warsztacie założył zakład produkujący zabawki, który w 1950 roku został przekształcony w spółdzielnię. “Zorka” bardzo się rozwinęła i istnieje do dzisiaj (produkuje meble do IKEA). W kolekcji jest też szczotka do czesania niemowląt wyprodukowana przez Chemiczną Spółdzielnię Pracy “Betesca” w Białymstoku. Jest liczydło z warszawskiej spółdzielni „Skala”, pchełki z Zakładu Tworzyw Sztucznych (wcześniej: Spółdzielni Pracy „Przybory Szkolne” z Pruszkowa), zeszyty, fartuszki szkolne. Jest kaczka ze spółdzielni “Palart” z Wrocławia. Maszyna do szycia dla dziewczynek, która naprawdę szyje i pralka, która pierze oraz narzędzia (tzw. zestaw małego majsterkowicza) do „prawdziwego” użytku 🙂 Co ciekawe, dziś wyprodukowanie takiej zabawki raczej nie byłoby możliwe, kilkadziesiąt lat temu obowiązywało zdecydowanie mniej obostrzeń a normy dotyczące bezpieczeństwa zabawek dopiero wypracowywano. Prawdziwą perełką jest warzywniak z Chemicznej Spółdzielni Pracy im. 22 lipca w Łukowie.

Pani Maria z częścią swojej kolekcji

Przedsiębiorstw produkujących zabawki było mnóstwo, bo ponad dwieście. Również w Puszczykowie istniała Zabawkarska Spółdzielnia Pracy, zatrudniająca nawet 700 osób, łącznie z chałupnikami, którzy robili zabawki w domach. Punkty chałupnicze znajdowały się od Szamotuł aż po Śmigiel. Spółdzielnia (od lat 80.) mieściła się w Puszczykowie na ul. Niepodległości. Chciałabym napisać historię każdej spółdzielni. Jeśli jakieś przedsiębiorstwo jeszcze istnieje, jest to oczywiście łatwiejsze, ale jeśli już nie – trudno czasem znaleźć osoby, które chcą się podzielić wiedzą i wspomnieniami – pani Maria dzieli się swoimi marzeniami. Lubię znać historię danego przedmiotu, wówczas ma on dla mnie większą wartość – dodaje.

Muzeum Dzieciństwa

Pani Maria przyznaje, że jej marzeniem jest stworzenie muzeum zabawek – ma ich już sporo, a w domu nie ma możliwości ich eksponowania. Jest w tym coś niesamowitego: zabawki wzbudzają bardzo dużo pozytywnych emocji, wspomnień. Pani Maria zaczęła organizować wystawy swoich zabawek: Nie chcę, by były one u nas w domu, na strychu, gdzie nikt ich nie widzi i nie może podziwiać, ale żeby cieszyły oczy. W ubiegłym roku zorganizowała wystawę razem z Miejskim Muzeum Zabawek w Karpaczu pt. „Beztroskie lata dzieciństwa” – można było ją oglądać od 2 czerwca do połowy listopada. Oczywiście, najlepiej byłoby, gdyby zostało utworzone muzeum, instytucja, która dbałaby nie tylko o zabawki, ale także i inne przedmioty kojarzone z dzieciństwem.

Pani Maria odwiedziła już kilka takich muzeów w Europie, między innymi w Edynburgu i Londynie, w Polsce jednak takiej instytucji jeszcze nie ma. Moim marzeniem jest stworzenie czegoś takiego, ale naprawdę na dobrym poziomie, z odpowiednim wyeksponowaniem zabawek, by mogły być podziwiane i wywoływać wspomnienia – przyznaje.

piórnik z czasów dzieciństwa

Zabawka łączy pokolenia

W Puszczykowie trudno znaleźć miejsce, gdzie zbiory pani Marii mogłyby być odpowiednio wyeksponowane – brakuje sali wystawowej, gablot, nie ma siedziby wystawienniczej. Takie zadanie ma spełniać willa “Mimoza”, dopóki jednak nie zostanie wyremontowana, eksponaty w najbliższej okolicy można było oglądać w grudniu w Muzeum w Szreniawie, podczas Jarmarku Bożonarodzeniowego. Książki dla dzieci były też eksponowane w puszczykowskiej bibliotece. Zabawki powędrowały także do Rzeszowa, do Muzeum Dobranocek, na wystawę pt. „Świat przedmiotów i wspomnień rodziców i dziadków”.

Jak mówi pani Maria, zabawka w Polsce wciąż nie jest postrzegana jako przedmiot wart przekazywania z pokolenia na pokolenie. A mnie zależy, żeby jak najwięcej osób dowiedziało się o tym,że zabawki mają swoją wartość i nie należy ich wyrzucać – ja chętnie je przygarnę, odkupię, a jeśli nie ja, to instytucje, które gromadzą tego typu zbiory. Nie wyrzucajmy zatem starych zabawek, ubrań – pozwólmy, by żyły dalej i przywoływały piękne wspomnienia…

pluszowy miś (fot. @MuzeumDziecinstwa)

Zabawka ma jeszcze jedną wspaniałą cechę: łączy pokolenia. Niemal każdy znajdzie zabawkę, którą miał w dzieciństwie i która uruchamia w nim lawinę miłych wspomnień. Fantastyczne jest też to, że na wystawę czy do muzeum mogą przyjść zarówno dziadkowie, rodzice jak i najmłodsi i każdy ma co wspominać i oglądać. Jest to przedmiot, który wzbudza w większości pozytywne emocje, wspomnienia, pojawiają się łzy wzruszenia. Sama odnalazłam w zbiorach pani Marii piórnik identyczny z tym, jaki miałam w szkole podstawowej… Mego zaskoczenia i wzruszenia nie da się opisać – w jednej chwili przeniosłam się we wspomnieniach do szkolnej ławki… Magiczny, niezapomniany moment…

Pani Maria robi wszystko, by zabawki i inne przedmioty z przeszłości nie poszły w zapomnienie. Wszystkim, którzy pragną poczuć znów powiew dziecięcych, młodych lat, polecamy stronę pani Marii na facebooku: Muzeum Dzieciństwa. I zachęcamy do kontaktu. Warto posłuchać opowieści pełnych pasji i miłości do zabawek. A może ktoś znajdzie w swoich zasobach stare zabawki, przedmioty lub ubrania? Pani Maria z pewnością nie pozwoli im umrzeć 🙂

P.S. A już teraz zapraszamy na obchody Dnia Dziecka w naszej okolicy:

Napisano przez Marta Mrowińska opublikowano w kategorii Aktualności, Puszczykowo, Wywiad, reportaż

Tagi:

Skomentuj