T-Roc Salon VW Berdychowski Łukasz Grabowski radny w sejmiku woj. wielkopolskiego Osa Nieruchomości Mosina - działki, mieszkania, domy Wielkanoc w Starym Browarze w Poznaniu - złap zająca w apce
Marta Mrowińska | środa, 18 lip, 2018 | komentarze 2

Tam, gdzie drzewa mają imiona

Szkółkę Roślin Ozdobnych w Świątnikach odwiedzam słonecznym popołudniem. Cieszę się na to spotkanie – miejsce jest piękne, kwitną liczne gatunki kwiatów, oszałamiająco działa zapach igliwia, wszystkie rośliny puszczają soczyste pąki i liście. Jest jak w bajce.

Janusz Karalus, wraz z żoną Wiesławą założyciel i przez wiele lat właściciel szkółki (ogrodnictwo założyli w 1992 roku, obecnie wspólnie pracują z nimi synowie Jakub i Bożydar), opowiada o jej powstaniu, swojej pasji i marzeniach. Siedzimy w otoczeniu różaneczników i iglaków, popijając naturalny sok z jabłek – smakuje wyśmienicie! Tak samo jak opowieść pana Janusza.

Trudne początki

Urodził się w Świątnikach. Skończył technikum ogrodnicze, na stażu w Kórniku, na oddziale Polskiej Akademii Nauk zdobywał dalszą wiedzę i umiejętności, tam rozwijała się jego pasja. Życie pana Janusza zmieniła tragiczna śmierć ojca – przybyło obowiązków związanych z prowadzeniem gospodarstwa, doglądaniem inwentarza. Los mu jednak sprzyjał. Szukając swojego miejsca do rozpoczęcia dorosłego życia, kupił 2 hektary ziemi. Na tym obszarze miał powstać klasztor, ale siostry zakonne zrezygnowały z tego planu i tak teren znalazł się w posiadaniu pana Janusza. Ziemia była słaba, jałowa, nieurodzajna. Posadził na niej drzewa – jabłonie i brzoskwinie. Wkrótce, już wspólnie z żoną, pielęgnowali sad. Zanim jednak mogli zebrać pierwsze owoce, trzeba było czekać kilka lat, a oni musieli przecież w tym czasie zarabiać na życie. Sadzili więc między młodymi drzewami truskawki, kalafiory, kapustę.

początki – brzoskwinie pana Janusza (zdj. archiwum Janusza Karalusa)

Bywało różnie. Pan Janusz wspomina, jak posadził kapustę prognozując dobre zbiory i zarobek. Okazało się wtedy, że był to fantastyczny rok i cena kapusty na rynku wzrosła dwukrotnie. Udało się zatem zarobić z nawiązką, wystarczyło na spłacenie jedynego w życiu, zaciągniętego kredytu. W kolejnym roku posadzili z żoną tej kapusty jeszcze więcej – tym razem jednak nie mieli tyle szczęścia, rok był urodzajny, rynek nasycony i trudno było znaleźć nabywców. Zbiory w większości się zmarnowały. Skoro mowa o kapuście, związana z nią jest jeszcze jedna historia: jednego roku zasadzili odmianę, która okazała się wyjątkowa, inna niż poprzednie. Główki porosły ogromne, dorodne, pan Janusz wpadł zatem na pomysł, by sprzedawać je nie na sztuki – jak do tej pory – lecz kilogramy. Była to dobra decyzja, plony przyniosły wówczas duże zyski.

Myli się jednak ten, kto myśli, że potem było już tylko „z górki”. Oprócz kapusty pan Janusz z żoną sadzili też kalafiory, ogórki – wiele z tych zbiorów niestety, zmarnowało się, przynosząc straty. Zajmowanie się rolnictwem, uprawą roślin, zawsze obarczone jest ryzykiem. Jak podkreśla pan Janusz, mamy do czynienia z przyrodą i straty są wkalkulowane w ten zawód. Dlatego też nie ma do nikogo pretensji, jeśli coś się nie uda, nie oczekuje rekompensaty za stracone zbiory i nie wnosi do nikogo roszczeń. Ogrodnictwo to trudna dziedzina, na efekty pracy trzeba czekać niejednokrotnie wiele lat, umieć prognozować, przewidywać, by iść we właściwym kierunku. Na szczęście, od wielu lat wspólnie z żoną celnie obierają ten kierunek.

początki szkółki – pole kapusty (zdj. archiwum Janusza Karalusa)

Szkółka z charakterem

Sadownictwo i uprawa warzyw okazały się trudnym, finansowo dość zawodnym zajęciem. Pan Janusz z żoną zajęli się zatem szkółkarstwem. Obecna działalność szkółki to efekt wielu lat intensywnej, systematycznej, cierpliwej pracy. Pan Janusz podkreśla, że wygląd szkółki to w ogromnej mierze zasługa jego żony, Wiesławy (absolwentki Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu), efekt jej pracowitości, zaangażowania i ogromnej pracy. Przez lata wiele się tu zmieniało: gatunki hodowanych roślin, ich ilość, wszystko w zależności od aktualnych warunków, trendów w szkółkarstwie, zapotrzebowania klientów. Charakterystyczne były uprawy wrzosów i wrzośców, których swego czasu było tu naprawdę sporo (do dziś zresztą pozostają w ofercie szkółki) – stąd również pochodzi dawna nazwa szkółki: „Ogrody Wrzosowe”. W tej chwili oferta jest naprawdę bogata i zaspokaja potrzeby zarówno klientów indywidualnych jak i firm, instytucji czy większych przedsiębiorstw. W szkółce można kupić tuje, jałowce, świerki, sosnę; piękne magnolie, różaneczniki, azalie, róże, lawendę, drzewa alejowe, wrzośce (te głównie w sezonie jesiennym) i rozmaite gatunki traw.

Specjalnością szkółki i jednocześnie konikiem pana Janusza są bardzo rzadkie, szczepione rośliny, nie spotykane nigdzie indziej. Są to gatunki, których darmo szukać w innych szkółkach. Do takich należą na przykład dąb szypułkowy o nazwie Karol, wyhodowany w tej szkółce, o smukłej, zwartej sylwetce, zadziwiającej w swym kształcie (aż trudno uwierzyć, że nie była ona w ogóle modelowana), a także cis o imieniu Stanisław – piękny, imponujący rozmiarem, pokrojem i wigorem, mnożony w szkółce, jest wielką nadzieją środowiska dendrologów. Znajduje się tu także i jest namnażany modrzew europejski, niespotykany w arboretach, o niesamowicie smukłej sylwetce.

dąb Karol o smukłej, zwartej sylwetce

Człowiek wielu pasji

Szkółkarstwo nie jest jedyną pasją pana Janusza. Z błyskiem w oku opowiada też o koniach, które przez kilka lat hodował. Fascynujące było jednak nie tylko samo jeździectwo – zwiedził chyba wszystkie stadniny w Polsce, dwukrotnie był w Janowie Podlaskim (fascynują i zachwycają go bowiem konie arabskie). Ze wzruszeniem opowiada o spotkaniu z Andrzejem Strumiłło w jego stadninie w Maćkowej Rudzie na Suwalszczyźnie. Andrzej Strumiłło to człowiek wielu talentów: artysta malarz, grafik, autor poezji i książek, podróżnik, hodowca koni, oddany swojej pasji. Kiedy słucham opowieści pana Janusza o tym spotkaniu, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że ci dwaj mężczyźni są do siebie bardzo podobni :) Przede mną także siedzi człowiek o wielkim sercu, ogromnej wrażliwości, otwarty na ludzi, przyrodę, a jednocześnie bardzo skromny i pełen szacunku do ludzi, swoich korzeni, historii.

niespotykane gatunki drzew w szkółce p. Janusza

Ogromną miłością pana Janusza są także pszczoły – pasja z lat młodości. Opowiada o nich ze wzruszeniem. „Magia pszczół” sprawiła, że przetrwał bardzo trudny okres w swoim życiu, a teraz w każdym jego słowie daje się odczuć, że miłość do tych owadów jest ogromna.

A marzenia? Dom, konie, łąki, woda – pan Janusz mówi o takim miejscu na ziemi, gdzie mógłby oddać się bez reszty swoim pasjom. Prowadzenie szkółki w Świątnikach z powodzeniem przejmują jego synowie. On sam robi w niej to, co najbardziej lubi (hodowanie rzadkich, niespotykanych odmian roślin).

Słucham opowieści pana Janusza z zapartym tchem i coraz większym podziwem dla tego człowieka i jego spojrzenia na życie. Kiedy opuszczam to miejsce, długo jeszcze czuję zapach igliwia, smak jabłek (ten sok!) i dobry klimat, który w szkółce tworzą jej gospodarze. Jeśli szukacie nie tylko roślin do swojego ogrodu, ale także miejsca, gdzie są one hodowane z pasją, doskonalonym przez lata profesjonalizmem i ogromnym zaangażowaniem – koniecznie zajrzyjcie do szkółki w Świątnikach!

imponujący cis Stanisław

Napisano przez Marta Mrowińska opublikowano w kategorii Aktualności, Wywiad, reportaż

Tagi:

Wasze komentarze (2)

  • Z ogrodu
    środa, 18 lip, 2018, 15:16:24 |

    Ogrodnictwo fajna sprawa. Gorzej tylko w tym sezonie. Rachunki za wodę będą spore. Jak tak dalej pójdzie to kaktusy będzie trzeba sadzić bo nic innego nie wyrośnie.

  • Kaśka
    czwartek, 19 lip, 2018, 17:06:07 |

    U nas ostatnio strasznie pada, toteż drzewka w ogrodzie podlane. Oprócz drzew i krzewów w tym roku postanowiłam odnowić oczko wodne i doglądam moje rybki :) Nie obyło się oczywiście bez kłopotów, bo przyznam się, ze trochę je zaniedbałam w jesienią i na wiosnę było dużo pracy. Kupiłam jednak nowy promiennik do mojej lampy UV i woda czyściutka. Oczko mam nieduże, a promiennik Philipsa zdaje egzamin. Jakby ktoś szukał to w sklepie aqua-light jest tanio i szybko – https://aqua-light.pl/30-promienniki-i-lampy-sterylizujace-uv-c
    A ja sobie teraz leże na hamaku przy oczku, czytam książkę, słoneczko świeci – żyć nie umierać. Ogród wśród drzew i wody to świetny relaks.

Skomentuj