Marta Mrowińska | piątek, 3 sie, 2018 |

„Za każdy uśmiech Twój (…) mój kolorowy świat weź”

Na łamach naszej gazety od jakiegoś czasu pojawiają się informacje dotyczące wolontariatu i możliwości pracy dla wolontariuszy. Kim są wolontariusze? Co sprawia, że chcą pomagać? Postanowiłam przekonać się sama i dołączyć do grona „pomagaczy”.

Wybór padł na Stowarzyszenie Sami Swoi Niepełnosprawni w Mosinie, a pomysł zrodził się podczas spotkania z p. Violettą Bartnikowską, prezesem Stowarzyszenia (przy okazji: Stowarzyszenie szuka wolontariuszy na wakacje! zajrzyjcie na ich profil na facebooku!).

Był upalny, słoneczny dzień. Bezpośrednio po pracy, nieco już zmęczona, pospieszyłam na umówione spotkanie. Przy szkole na ul. Topolowej czekała już grupa podopiecznych: Bartek, Kuba, dwóch Sebastianów i Krystian – ten, jak się okazało, także w roli wolontariusza. Z młodymi ludźmi przybyły ich mamy, które po pojawieniu się wolontariuszek zostawiły pod opieką swoje dzieci, by móc skorzystać z chwili dla siebie.

Pogoda była piękna, zatem ruszyliśmy na spacer. W drodze toczyły się rozmowy o wizycie u fryzjera, pracy, zwierzętach domowych, pogodzie i jedzeniu, słowem – codzienność. Jak wielu z nas, wolontariusze mają wiele obowiązków, pracują, żyją swoimi pasjami, rozwiązują codzienne problemy. Co powoduje, że mimo wielu zajęć znajdują czas i ochotę na to, by towarzyszyć osobom z niepełnosprawnościami?

Spacer – humory dopisują 🙂

Odpowiedź uzyskuję patrząc na figlarne iskierki w oczach wolontariuszek, uśmiechy i prawdziwą radość, jaką czerpią ze spotkania. One naprawdę to lubią, chcą tutaj być i robią to z przyjemnością. Każda z uczestniczących w czwartkowym spacerze pań na codzień pracuje w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym, a chłopcy, z którymi spędzamy popołudniowy czas, są jego wychowankami. Rodzi mi się w głowie pytanie, czy one nie czują się trochę jak w pracy…? Czy nie są zmęczone, znużone, nie potrzebują tzw. odskoczni? Zadaję to pytanie Dorocie, lecz spoglądając na nią właściwie nie potrzebuję odpowiedzi. Dorota opowiada o szczerości, autentyczności osób z niepełnosprawnością, a także radości, jaką sprawia jej kontakt z nimi. Kiedy potem siedzimy, odpoczywając na ławkach i patrzę jak komunikuje się z Sebastianem, widzę, że rzeczywiście – ona kocha te spotkania, te relacje, ten czas.

Sebastian i Dorota

Dwie godziny mijają bardzo szybko. W tym czasie staram się poznać podopiecznych – jestem rozbawiona rozmową i żartami z Sebastianem (jakie poczucie humoru i dystans do siebie! Niejeden z nas mógłby się wiele nauczyć), zaskoczona postawą Krystiana, który mimo upału dzielnie i chętnie pomaga przy wózkach. Zachwyca mnie spojrzenie i delikatność „drugiego” Sebastiana – w jego twarzy i spojrzeniu jest coś, co powoduje, że trudno mi oderwać od niego wzrok: może to delikatność, szczerość, wrażliwość? Patrzę na niego i widzę pięknego człowieka. Z kolei Kuba daje się poznać z nieco innej, zadziornej, czupurnej strony: jest najwyraźniej w nastroju do żartów, zaczepia, śmieje się. Czuję wyraźnie, że to prowokacje skierowane pod moim adresem, z początku nie wiem, co robić, ale postanawiam dać i jemu, i sobie trochę czasu na bliższe poznanie się. Obserwuję relacje Kuby z wolontariuszkami – kiedy siedzi na huśtawce w towarzystwie Ewy, widzę, jak pięknie się uśmiecha, jest spokojny, nawet nieco zamyślony, rozmawia (o jedzeniu – szczerze mówiąc, nie dziwię się, ja też czuję nasilający się głód) – patrzę, z jaką łatwością komunikuje się z otoczeniem, rozbraja swoją szczerością i cudownym uśmiechem. Jest jeszcze Bartek – przez cały spacer wydaje się być w ogóle nie zainteresowany moją osobą, ale na koniec posyła mi urocze, pogodne spojrzenie – tylko dla mnie i bezpośrednio do mnie 🙂 I to jest największa nagroda za moje oczekiwanie na sygnał z jego strony.

Kuba z Ewą

To tylko dwie godziny. Dla nas – to niewiele, wymaga jedynie odpowiedniej organizacji czasu i zaplanowania tego spotkania. Wystarczy przyjść i – BYĆ. Słuchać, patrzeć i chcieć się spotkać z drugim człowiekiem. Bardzo szybko zauważymy, jak wiele możemy zyskać, rodzi się nawet pytanie – kto tu komu bardziej pomaga? 🙂

wyczekiwane, piękne spojrzenie Bartka 🙂

A co w tym czasie robią rodzice? Dwie godziny – tyle mają dla siebie. Na zakupy, załatwienie pilnych spraw, a czasem – na to, by w spokoju wypić kawę czy wyciągnąć się na kanapie. Po prostu. By złapać oddech, chwilę wytchnienia przed następnym dniem, tygodniem, kolejnymi obowiązkami. Każdy z nas ma ich wiele. Ale z pewnością łatwiej jest, kiedy możemy sobie nawzajem pomagać. Zapewniam, że dając siebie i swój czas innym – zyskujemy dużo więcej niż moglibyśmy się spodziewać. Spotkanie z wolontariuszami i podopiecznymi Stowarzyszenia na długo utkwi w mej pamięci. A za każdy uśmiech Kuby, Sebastiana, Bartka i innych warto zaprosić ich do własnego świata. Wówczas będzie on jeszcze bogatszy i bardziej kolorowy.

Trwają wakacje, jest to zatem dobry czas, by zacząć swoja przygodę z wolontariatem. Wszystkich zainteresowanych zapraszamy do kontaktu: wolontariatmosina@gmail.com, fb: Mosińsko-Puszczykowskie Centrum Wolontariatu. Kontakt bezpośrednio do Stowarzyszenia Sami Swoi Niepełnosprawni w Mosinie: samiswoimosina@onet.pl bądź przez profil na facebooku.

Napisano przez Marta Mrowińska opublikowano w kategorii Aktualności, Mosina, Wywiad, reportaż

Skomentuj