Materiały partnera | sobota, 28 lip, 2018 |

Zapachy, które zmieniły historię

Nie wyobrażamy sobie życia bez zapachów. Dzięki węchowi możemy postrzegać świat w każdym jego aspekcie. Ukochane wonie nieraz zostają z nami od dzieciństwa aż do dorosłości, za każdym razem budząc miłe skojarzenia. Nic dziwnego, że kultowe aromaty potrafiły zmienić bieg historii i na zawsze ukształtowały dzisiejszy rynek perfumeryjny.

Pachnidła wydają się na wskroś nowoczesne, tymczasem najstarsze perfumy świata liczą sobie 4000 tysiące lat (!). Archeolodzy odnaleźli na Cyprze flakoniki po wonnych płynach. Udało się odtworzyć ich receptury i okazało się, że bazowały między innymi na rozmarynie, lawendzie, kolendrze czy ekstrakcie z sosny, czyli składników używanych także obecnie. Podobne świadectwa pochodzą również z Mezopotamii, gdzie wodę destylowaną łączono z kwiatami, mirrą, olejkami eterycznymi czy tatarakiem, a następnie filtrowano. Nie inaczej było w starożytnym Egipcie, gdzie wierzono, że do zaświatów zostanie wpuszczona wyłącznie osoba uperfumowana specjalną pomadą. Jednak prawdziwy hołd wonnościom oddali dopiero Grecy i Rzymianie, którzy wyznawali zasadę, że im mocniej się pachnie, tym większy szacunek się wzbudza.

Poniekąd takie przekonanie panuje do dziś. Wierzymy, że jeśli zainwestujemy w drogocenny flakonik, będziemy postrzegani jako bardziej atrakcyjni i eleganccy. Dokładnie z tego samego założenia wyszli wszyscy najwięksi kreatorzy współczesnych zapachów, o których wiedzą i marzą wszyscy.

Wielka Piątka

Chyba nikomu nie trzeba przedstawiać aromatycznego arcydzieła, jakim jest Chanel N°5. Pachnidło należy do pierwszych, które wytworzono w XX wieku, wykorzystując syntezę chemiczną, a nie – tak jak wcześniej – wyłącznie naturalnie przetworzone ingrediencje zaczerpnięte ze świata roślin i zwierząt.

Legendarna projektantka zachwyciła się aldehydowym majstersztykiem autorstwa Ernesta Beaux. W pierwotnej formule znajdowało się ponad 80 komponentów, a dokładna receptura nie została zdradzona. Charakterystyczny mydlano-kwiatowy zapach niemal natychmiast stał się sprzedażowym hitem – również za sprawą uwielbiającej go Marilyn Monroe – i dzisiaj nie ma kobiety, która nie chciałaby go mieć. Podobno na całym globie jeden flakon jest kupowany co… kilkadziesiąt sekund.

Anielska woń

Inny przełomowy aromat to Angel Thierry’ego Muglera. Ta oryginalna woda z początku lat 90. zapoczątkowała całkiem smakowity trend w dziejach perfumiarstwa. Gourmand to grupa słodkich zapachów, które naśladują… jedzenie. W buteleczce zamknięto takie nuty, jak czarne jagody, ananas, kminek i gałka muszkatołowa. Pomysł wzbudził niemałe kontrowersje, ponieważ dotychczas pachnidła uważano za wonną ozdobę, coś w rodzaju zmysłowej, ale niewidocznej biżuterii, bez której nie wychodzi się z domu. Kto mógł przypuszczać, że zechcemy pachnieć, jak nasz ulubiony deser czy przekąska? Idea Muglera była jednak na tyle wizjonerska, że obecnie ta grupa aromatów należy do jednych z najbardziej popularnych i pożądanych.

Woda dla każdego

Jeszcze inna propozycja, która przekroczyła granice wyobraźni, to Davidoff Cool Water. Twórcy intrygującego płynu wpadli na pomysł, żeby pachnieć jak… woda. Dzisiaj kompozycje na bazie wody morskiej stanowią potężną gałąź przemysłu olfaktorycznego – uznaje się je za energizujące, świeże i uniwersalne. Tymczasem pod koniec lat 80., gdy rządziły głównie tradycyjne wonie kwiatowe, aromat bryzy kojarzył się wyłącznie z środkami czystości i odświeżaczami. Wtedy wydawało się, że nie wypada tak pachnieć, dzisiaj – wręcz trzeba.

A od tego wszystko się zaczęło…

Na koniec ciekawostka – perfumy Guerlain Jicky. Powstałe w 1899 roku jako pierwsze, zamiast naśladować powszechne kolońskie mieszanki, poszły w stronę Orientu. Bogata i dusząca kompozycja z ziołami, przyprawami i drewnem w tle początkowo została zdegradowana do takiej, która przystoi wyłącznie szemranemu światkowi. Szybko jednak okazało się, że woń jest tak niebywała i wyjątkowa, że okrzyknięto ją najdłużej produkowaną na świecie – jest wytwarzana bez przerwy aż do teraz.

Na przestrzeni lat wymyślono szereg wyróżniających się aromatów i nie sposób wspomnieć wszystkich. Dziś możemy mieć nawet perfumy o zapachu popiołu, mokrej ziemi, kurzu, dżdżownic (!), kota i tak naprawdę wszystkiego, co można sobie wyobrazić. Nie mielibyśmy jednak wolności wyboru, gdyby nie wizjonerzy, którzy mieli odwagę pierwsi wyjść przed szereg.

Dagmara Deska

Napisano przez Materiały partnera opublikowano w kategorii Aktualności

Tagi:

Skomentuj