Salon VW Berdychowski Osa Nieruchomości Mosina - działki, mieszkania, domy Wiosenny repertuar trendów w Starym Browarze
Tomasz Kaczmarek | piątek, 4 sty, 2019 | 1 Komentarz

Rogalinek oknem na świat

O motorowodniackim świecie rozmawiamy z prezesem klubu UKS Kotwica Rogalinek, Błażejem Korzeniewskim.

Przy okazji audycji publikujemy artykuł Tomasza Kaczmarka pt. „Kotwica tonie” opublikowany w Gazecie Mosińsko-Puszczykowskiej.

Błażej Korzeniewski - prezes klubu motorowodnego Kotwica Rogalinek

Błażej Korzeniewski – prezes klubu motorowodnego Kotwica Rogalinek

Kotwica tonie

Susza. To jedno słowo najlepiej podsumowuje sezon, który na początku października zakończyli członkowie klubu motorowodnego UKS Kotwica Rogalinek, organizując z tej okazji tradycyjną imprezę.

Spotkanie klubu Kotwica Rogalinek

Spotkanie klubu Kotwica Rogalinek

Niski poziom wody w Warcie uniemożliwiał zwodowanie łodzi, a gdy już się komuś udało ją zwodować, to musiał liczyć się z ryzykiem uszkodzenia śruby. Mało w tym sezonie popływaliśmy, bo i wody było mało. Nikt tym by się specjalnie nie przejmował, gdyby to był jedyny problem, który trapił głowy członków klubu. W jednym roku wody jest mniej, a w drugim więcej. Normalna i naturalna kolej rzeczy. Kwestia pogody i tyle. Jednak nad tym zazwyczaj radosnym i wesołym klubowym świętem unosiły się niewidzialne opary trosk. Można było je usłyszeć w milczeniu i dostrzec w za krótkich uśmiechach oraz spojrzeniach kierowanych sporadycznie w nieodgadnioną przyszłość. Klub ma kłopoty. Jego istnienie stoi pod znakiem zapytania. Chociaż jest susza to Kotwica tonie, a muzyka gra nieprzerwanie jak na Titaniku. Szkoda papieru, żeby dokładnie opisywać zawiłości biurokratyczne, które niczym góra lodowa zatapia to, co wspólnym wysiłkiem całej załogi było budowane przez tyle lat. Chcę napisać szczery list który, mam nadzieję za jakiś czas nie będzie zaledwie wspomnieniem po nieistniejącym już klubie, swego rodzaju testamentem zapisanym na stronach tej gazety, ostatnim zakończeniem sezonu. Mam nadzieję, że będzie on tylko złym wspomnieniem. Chwalebną blizną po zagojonej ranie.

Przystań Kotwica Rogalinek - Impreza

Tak to się zaczęło

Pierwszy raz na przystań w Rogalinku trafiłem w 2014 roku, gdy w ramach Dni Mosiny były tu rozgrywane „Zawody Turystycznych Łodzi Motorowodnych o Puchar Burmistrza Gminy Mosina”. Od roku byłem już mieszkańcem Mosiny i dopiero poznawałem wiele miejsc. Woda zawsze mnie przyciągała i wszystkie aktywności z nią związane, więc nie mogłem opuścić takiego wydarzenia. Dzień był niezwykle pogodny, a promienie majowego słońca oświetlały arenę rozgrywek, którą stała się Warta. Zasiadłem na trybunach, zajmując jeden z kamieni przybrzeżnego lapidarium i zastygłem na nim jak jaszczurka. Przycumowane do brzegu łodzie, unoszące się na skrzących w słońcu falach, gwar i śmiechy ludzi oraz przepiękne widoki na rozległe łęgi rogalińskie, wszystko to razem tworzyło fascynujący obraz, który przeniknął do mojego serca i odbił się w nim jak na kliszy. Spędziłem tam prawie cały dzień i pamiętam go do dziś bo nieźle się przypiekłem na tym kamieniu. Wracając do domu miałem postanowienie, że chcę się stać częścią tego obrazka. Zapisałem się na kurs sternika motorowodnego i po dwóch miesiącach miałem wyrobiony patent. Brakowało mi już tylko łodzi. Okazja do jej zakupu pojawiła się po dwóch latach. Miałem już swoją łódź, mogłem pływać po Warcie i tak zostałem członkiem klubu.

Przystań Kotwica Rogalinek - Dzień dziecka na przystani

Przystań Kotwica Rogalinek – Dzień dziecka na przystani

Skarb ukryty na przystani

Początki nie były łatwe. Pierwsze samodzielne wodowanie łodzi, pierwsze uruchomienie silnika i pierwsza fascynująca wycieczka po Warcie. Wszystko było pierwsze i niezwykłe. Łódź kupiłem niewielką, lecz za jej sterem czułem się jak kapitan jachtu. Płynąc, duma mnie rozpierała, że udało mi się zrealizować postanowienie. Teraz mogłem poznać rzekę. Każdy przebyty zakręt był jak rozpakowanie kolejnej niespodzianki. Brak doświadczenia niwelowała chęć poznawania i to ona pchała mnie jak silnik do przodu. Warta jest piękną rzeką. Większa jej część, na odcinku od Śremu do Poznania, przepływa przez malownicze tereny Rogalińskiego Parku Krajobrazowego. Płynąc rzeką mijamy majestatyczne konary starych dębów stojących samotnie przy jej brzegu. Można też obserwować różnorodność ptactwa i bogactwo roślinności. W Śremie można zatrzymać się w bardzo dobrze funkcjonującej marinie i przejść się promenadą, do jednej z restauracji, gdzie uraczymy się kawą niczym rumem w portowej tawernie. Poznań wita z kolei wielkomiejskim gwarem i zabudową coraz śmielej zbliżającą się do rzeki. Kolejne odcinki rowerowej Wartostrady wtłaczają życie w teren, który jeszcze niedawno był pasem ziemi niczyjej położonym między miastem a rzeką. Można by tak pisać jeszcze długo, lecz to nie jest przewodnik turystyczny. Powyższy opis to zaledwie kontur przepięknego obrazu, który można podziwiać z wody. Wróćmy więc do przystani w Rogalinku. Przystań to nie tylko miejsce, ale przede wszystkim ludzie, którzy ją stworzyli i tworzą. Są oni równie urzekający co otaczająca przyroda. Samo już słowo „urzekający” tworzy fonetyczną więź między tymi ludźmi, a rzeką. To oni dopełniają krajobrazu tego miejsca. Wybudowali ją sami poświęcając własny czas i angażując własne środki. Nie były tu potrzebne żadne dofinansowania, a wystarczyła naturalna ludzka chęć tworzenia. Choć nie uczestniczyłem w tych pracach, bo nie byłem wtedy jeszcze członkiem klubu, miałem przyjemność oglądać ich w akcji podczas remontu pomostu. Jest to kilkutonowa stalowa konstrukcja, którą należało wyciągnąć z wody, oczyścić z rdzy i starej farby, wyspawać nową podkonstrukcję deskowania i wymienić same deski. Praca przysłowiowo furczała. W ruch poszły koparki, ładowarki, szlifierki, agregaty i spawarki. Każdy oprócz czasu udostępniał sprzęt, którym dysponuje, nie pytając za ile i co z tego będzie miał. Pracowało się w wesołej atmosferze jakby sama praca była zaledwie pretekstem do spotkania się (https://www.gazeta-mosina.pl/2018/prace-na-przystani-uks-rogalinek/). Klub organizuje wiele imprez na przystani, w których udział biorą okoliczni mieszkańcy. Wspomniane już wcześniej zawody motorowodne przyciągają sporą widownię i dają możliwość zapoznania się z ta dyscypliną. Na zorganizowany w tym roku, wspólnie z tutejszą parafią Św. Michała Archanioła Dzień Dziecka przyszły tłumy dzieci i rodziców z Rogalinka i okolic. Dzięki sponsorom, którzy udzielili finansowego wsparcia, atrakcji dla najmłodszych było naprawdę sporo. Jak co roku klub organizuje imprezę kończącą sezon. Tradycyjnie jest grochówka i ognisko, a rozmowy i wspólna zabawa trwa do późnych godzin wieczornych. Podobnie jak w zeszłym roku, podczas tegorocznej imprezy, w blasku księżyca i płonącego ogniska koncert zagrał dla nas Staszek. Takich chwil się nie zapomina. Zbiera się je i przechowuje w pamięci jak drogocenne skarby.

Przystań Kotwica Rogalinek - łodzie

Apel pana Alojzego

O tą pamięć upomniał się Pan Alojzy Szabelski, który jest honorowym członkiem naszego klubu. Większości mieszkańcom naszej gminy tej postaci nie trzeba przedstawiać, ale że wiele osób do naszej gminy się sprowadza to przypomnę, że pan Alojzy ma w Rogalinku prywatne muzeum etnograficzne. Jest właścicielem i twórcą przystani kajakowej im. Jana Pawła II, sąsiadującej z naszą przystanią oraz głównym bohaterem filmu dokumentalnego „Drukarz na wodzie”. Podczas ostatniego corocznego spotkania sprawozdawczego naszego klubu, które odbyło się w lutym tego roku w świetlicy wiejskiej w Rogalinku, pan Alojzy przedstawił swoje pragnienie. Chciałby, aby na największym kamieniu znajdującym się na przystani wyryto napis o następującej treści: Wodniakom którzy pływali, pływają i pływać będą.

Przystań Kotwica Rogalinek - Impreza

Przystań Kotwica Rogalinek – Impreza

S.O.S. Kotwica

Piszę drogi czytelniku do Ciebie jako Sekretarz klubu UKS Kotwica Rogalinek, bo taką funkcją zaszczycili mnie moi klubowi koledzy. Wypełniam tym swój sekretarski obowiązek. Chcę uświadomić jaki wielki skarb możemy stracić. Być może właśnie Ty stracisz możliwość skorzystania w przyszłości z tego czego sam osobiście doświadczyłem. Jesteśmy niewielką społecznością, która w starciu z przepisami prawa i biurokracją nie ma szans. Gąszcz przepisów oraz mnogość instytucji, których kompetencje wzajemnie się przenikają sprawia, że urzędnicy niechętnie podejmują się udzielenia pomocy. Bez tej pomocy dni klubu są policzone. Potrzebne jest wzajemne współdziałanie między urzędnikami, a klubem. Jeśli uda się do niego doprowadzić, to korzyści będą obopólne. Gmina nie straci turystycznej atrakcji jaką jest przystań w Rogalinku oraz możliwości wodowania łodzi ratowniczych przez straż pożarną i policję. My zaś będziemy mogli cieszyć się nadal dostępem do Warty i korzystać z ulubionej formy rekreacji.

Mam nadzieję, że życzenie pana Alojzego się spełni, i że napis jaki sobie wymarzył znajdzie się na kamieniu. Nasze marzenie związane jest przede wszystkim z ostatnią częścią tego napisu odwołującą się do przyszłości. Mamy nadzieję, że pływać jeszcze będziemy, że nie było to nasze ostatnie zakończenie sezonu, a napis jeśli zostanie wyryty na kamieniu nie stanie się pośmiertnym epitafium. Mamy nadzieję, że list ten dotrze do kogoś kto usłyszy sygnał S.O.S nadawany przez Kotwicę.

Tomasz Kaczmarek

Tomasz Kaczmarek

Dziennikarz, radiowiec, organizator spływów kajakowych.

Wasze komentarze (1)

  • Alicja.21
    poniedziałek, 14 sty, 2019, 23:07:07 |

    Fajny reportaż i dobrze przeprowadzony wywiad. Miło się Pana słucha, dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy i trochę powiało latem. Podziwiam ludzi z taką pasją i zaangażowaniem i życzę, by Pan miał swój wymarzony napis! Dobrze doceniać takie zgromadzenia, kluby, organizacje. Aż miło posłuchać jak coś się dzieje :)

Skomentuj