Kontenery pękają w szwach
Powiedzieć, że kontenery na ubrania przy mosińskim cmentarzu pękają w szwach to jak nic nie powiedzieć. Bałagan i olbrzymie sterty starych ubrań zauważyła dziś mosińska radna, Pani Jolanta Szymczak, która złożyła też wniosek do właściciela terenu o natychmiastową likwidację, tych obskurnie wyglądających kontenerów.
– Taki widok zastałam dziś na parkingu przy mosińskim cmentarzu. Bałagan, sterty starych ubrań za zestawem kontenerów. A do siedziby Stowarzyszenia Św. Antoniego tylko kilka metrów. Wniosek do właściciela terenu o natychmiastową likwidację kontenerów. – informuje Radna, Pani Jolanta Szymczak.
przepełnione kontenery na ubrania przy cmentarzy w Mosinie fot. Jolanta Szymczak
przepełnione kontenery na ubrania przy cmentarzy w Mosinie fot. Jolanta Szymczak
Jak informują Czytelnicy naszej gazety, problem przepełnionych kontenerów występuje też w wielu innych lokalizacjach.
Magazyn Stowarzyszenia Pomocy Potrzebującym Im. św.Antoniego w Mosinie czynny jest w poniedziałki i piątki od 15.00 do 17.00.
Do magazynu można dostarczyć odzież używaną, pościele, obuwie, sprzęt RTV i AGD oraz zabawki.
Więcej informacji pod numerami: 505-490-772, 500-545-417
Problem kontenerów na ubrania w naszej gminie poruszaliśmy już grudniu ubiegłego rok, w artykule: Zaskoczona w lumpeksie
Wasze komentarze (5)
Straż miejska powinna zająć się tym problemem, usunąć kontenery, skoro nikt się tym już nie zajmuje.
To niestety żadna nowość jeśli chodzi o przepełnione kontenery. Właśnie dlatego staram się dawać ubrania których już nie noszę osobom które znam i wiem że je wykorzystają.
A wiadomo do kogo należy ten teren?
Jeśli obok jest Stowarzyszenie, które tych ubrań potrzebuje, to dlaczego nie wezmą tych ciuchów, albo ktoś im nie przyniesie, byłoby z grzywki.
Raz (jedyny) zawiozłem ubrania i inne niepotrzebne już rzeczy do św.Antoniego. Pierwsze co to Panie które przyjmowały te pakunki wszystko pootwierały i pobrały co lepsze rzeczy dla siebie, z tekstami typu: Halinka na Ciebie to jak ulał pasuje, a to dla Twojego chłopa, synka… Chyba że osoby tam zatrudnione są też potrzebujące, ale dla mnie to był sygnał żeby nigdy więcej nic tam nie zanosić.