Zakończono oczyszczanie Kanału Mosińskiego
Zakończyło się oczyszczanie i usprawnienie drożności Kanału Mosińskiego w jego dolnym odcinku na zlecenie Wód Polskich. Utrzymanie koryta cieku wraz z trasą zalewową w należytym stanie zapewni swobodny przepływ wód, co jest istotne w przypadku wystąpienia zagrożenia powodziowego.
– Drożność Kanału Mosińskiego leży w interesie całego regionu jaki i jego mieszkańców. W sąsiedztwie kanału powstało w ostatnim czasie sporo domów, a gdy przychodzi jesień w wielu miejscach robi się niebezpiecznie. Gdy rzeka nie ma jak oddać wody, w konsekwencji poziom wód gruntowych unosi się, co jest bardzo niebezpieczną sytuacją i powoduje lokalne podtopienia – mówi w rozmowie z GMP Jakub Przystaniak, kierownik prac.
– Problem z drożnością Kanału Mosińskiego istniał już wcześniej, co powodowało szereg zagrożeń. Woda w wielu miejscach stała, co często było spowodowane m.in działalnością zwierząt. Prace prowadzone są od jazu Bolesławiec do ujścia Kanału Mosińskiego przy Warcie. Są również plany na kontynuację tego przedsięwzięcia na kolejnych odcinkach – dodaje Jakub Przystaniak.
Jak dowiadujemy się od pracowników budowy wcześniej nie dbano o wody tak jak teraz. Rowy melioracyjne były pozatykane. Wystarczyło, że ludzie zakopali, dwa, trzy z nich i woda stała na kilku hektarach.
Pracownicy uczestniczący w pracach spotykają się z dobrym przyjęciem ze strony okolicznych mieszkańców. Pamiętają oni jak w przeszłości Mosina była podtapiana i zalewana przez wzbierającą się wodę. Dzięki tego typu pracom drożność rzeki jest lepsza, a co za tym idzie ryzyko powodzi i podtopień o wiele mniejsze.
W trakcie zimy 2010/2011 w niezwykle niebezpiecznych warunkach strażacy musieli interwencyjnie oczyszczać kanał ponieważ istniało realne zagrożenie, że na rynku w Mosinie będzie 30 cm wody. Akcja trwała ponad 3 doby.
Siłą rzeczy, podczas prac usuwanych jest sporo drzew.
– Usuwane są drzewa z gatunków pospolitych i tzw. inwazyjnych. Są to drzewa o bardzo szybkich przyrostach. Bardzo mocno rozrastających się i takich, które nie stanowią na tym odcinku walorów przyrodniczych, a wręcz przeciwnie, są one tutaj sporym zagrożeniem dla drożności rzeki. Dodatkowo raz w tygodniu prowadzony jest nadzór środowiskowy pod kątem występowania gatunków chronionych. W momencie identyfikacji takich gatunków są one przez ekipy pomijane – taka jest przyjęta strategia firmy, która zajmuje się tą inwestycją – mówi Jakub Przystaniak.
Jak napisał do nas w tej sprawie strażak OSP Mosina, Pan Michał Kołodziejczak:
– Nie jest problemem że drzewa mają objętość ale to co się na nich zatrzymuje. Tworzą się naturalne tamy w konsekwencji podniesienie poziomu wody. Rzeka szuka sobie w naturalny sposób nowego toru, podmywając brzegi, powodując kolejne przewrócenia drzew w nurt. Gdy przychodzą mrozy płynąca kra zatrzymuje się i piętrzy na tych przeszkodach tworząc realne zagrożenie. Na tym małym „kanałku” były przypadki, że woda przyrastała o 1 m w ciągu kilku godzin nocnych przy silnych mrozach.
Prace na całym odcinku prowadzone były fachowo i z rzetelną starannością, co cieszy, zwłaszcza, gdyż jest to teren otuliny Wielkopolskiego Parku Narodowego. Ich wykonanie oceniliśmy podczas jednego ze spływów kajakowych. Przeszkód z powalonymi drzewami i zalegającymi śmieciami już nie ma. Zmienił się za to krajobraz (zostało wyciętych sporo drzew) jednak rzeka w dalszym ciągu jest bardzo urokliwa. Kanał Mosiński jest interesującym szlakiem kajakowym.
Odpowiedź mailową na nasze pytania odnośnie prac na Kanale Mosińskim otrzymaliśmy również od Wód Polskich:
W 2018 r. Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie Zarząd Zlewni w Poznaniu w ramach udrożnienia Kanału Mosińskiego wprowadził do realizacji, w zakresie prac utrzymaniowych w 2018 r., zadanie „Utrzymanie cieków naturalnych i urządzeń wodnych w 2018 r. – Kanał Mosiński”. Zadanie to wymagało przeprowadzenia wielu prac przygotowawczych m.in. dokonania pomiarów kanału, przeprowadzenia inwentaryzacji zadrzewień, uzyskania uzgodnień środowiskowych oraz uzyskania zgód na wycinkę drzew i zakrzaczeń.
W ramach realizacji pierwszego etapu prac w 2018 r. wykonywane są prace na terenie gminy Puszczykowo oraz Mosina – od ujścia Kanału Mosińskiego do rzeki Warty na długości 8,8 kilometrów (okolice m. Bolesławiec). Zakres prac obejmuje usunięcie drzew i krzewów ze skarp i dna kanału, wykoszenie skarp i dna kanału, przeprowadzenie na całym odcinku odmulenia dna oraz zabudowę wyrw w skarpach kanału. Jest to pierwszy etap prac związanych z udrożnieniem całego Kanału Mosińskiego, zaplanowanych na lata 2018 -2020.
Wody Polskie jako jeden gospodarzy wód śródlądowych planują kolejne inwestycje w gospodarce wodnej, mając na uwadze hierarchię potrzeb oraz realizację wielu funkcji tych zadań. W jednym z przeprowadzonych wywiadów Zastępca Prezesa Wód Polskich podkreślił, że inwestycje będą realizowane zgodnie z Programem planowanych inwestycji w gospodarce wodnej, który odnosi się również do aktualnie opracowywanego dokumentu Planu przeciwdziałania skutkom suszy dla dorzeczy oraz potrzeby opracowywania dokumentu pn. Plan Rozwoju Retencji. Generalnym wykonawcą inwestycji było Przedsiębiorstwo Budowlane Maj.
Aktualizacja (11.03.2021 r.):
Tagi: Bolesławiec, Kanał Mosiński, Michał Kołodziejczak, podtopienia
Wasze komentarze (18)
Krajobraz jak po wojnie.
Po wojnie to by było jakby zalało – tony śmieci już nie tylko przy samym korycie.
Prace wykonane nad Mosinskim kanałem są potrzebne. Ale dlaczego wykonane są w zły sposób
1. Regulacja kanału
2. Faszyna utrzymująca kanał w swoim korycie
3. Czyszczenie i poglebianie.
O tym chyba nikt nie pomyślał.
Kanał Mosinski płynie Jak chce. A podmyte brzegi są strasznym niebezpieczeństwem dla ludzi – DZIECI-
Mozna było wykorzystac drzewa na naprawę Lini brzegowej.
Więc czy prace nad kanałem można uznać za zakończone!!!
Trzeba mocno się zastanowić.
Jeśli coś robimy zróbmy to tak jak należy. Za rok albo dwa podmyje 2 domy i tyle zostanie z pogłębiania kanału.
Oczywiście, przecież łatwiej jest zastopować rozwój aglomeracji miejskiej, posadzić drzewa i wyburzyć wszystkie niebezpiecznie „rosnące” mieszkalnictwo zabudowy jednorodzinne wszędzie tam gdzie spływają kanaly. Bo o rzekach to uż nawet nie wspominam.
Spaceruje nad kanałem od lat i mogę powiedzieć jedno – nareszcie. Wszędzie tony śmieci, co prawda nie wszystkie ale większość z nich zostały usunięte. Tzw. wyspy śmieciowe praktycznie zniknęły. Zasieki z krzaków i masa powalonych drzew powodujących z zatory i z pewnością będące niebezpieczne w trakcie powodzi usunięte Teraz nie jest wstyd tamtędy chodzić chociaż jak znać obyczaje okolicznych meneli z pewnością teren ten szybciutko z powrotem zamieni się w śmietnisko.
Wszystko fajnie ale drzewa już nie odtworzysz. W planie tej inwestycji nie było żadnych nowych nasadzeń drzewostanów. Więc kolejna strata w walce z smogiem.
Nareszcie zrobiono z kanałem coś pożytecznego,jest czysto i bezpiecznie.
Może ruszy turystyka?
Czysto i bezpiecznie? W którym miejscu cała linia brzegowa nie szedłem. Ale z tego co widzę są miejsca bardzo niebezpieczne. Obrywajaca się skarpa. A skarby wylowione z kanału.
Skarpą to radziłbym raczej nie chodzić. Ale rzeczywiście tych ton śmieci zakopanych w mule przez lata w kilka tygodni raczej się nie usunie.
Szara Polska rzeczywistość.Zniszczono najpiękniejszy odcinek kanału.Już nie zobaczycie tam zimorodka, jaskółki brzegówki,wydry.Wędkarze nie zapolują z wędką na jazie,klenie i brzany.Śmieci będą spływać dalej do Warty bo to my je produkujemy nie rzeka.Ale jak przyjdzie wysoka woda na Warcie to i tak wystąpi cofka.Rolnicy tam nic nie uprawiali od 30 lat.Tylko łąki tam były koszone latem.Ciekawe kto na tym zyskał ?
Po lekturze tekstu i komentarzy nasuwa mi się pytanie.
W jakich celach wykopano kiedyś ten kanał ?
Żeby można było złowić klenia spod hałdy śmieci 😀
Narzekamy na śmieci tak, jakby przypłynęły do nas z innej gminy. Dziesiątki lat, także obecnie wyrzucamy śmieci gdzie popadnie, a potem robimy zdziwioną minę, że tyle śmieci „wystaje” z ziemie w wielu miejscach naszej gminy. Kanał meandruje pomiędzy górami śmieci wywiezionymi nielegalnie przez mieszkańców miasta. Wszyscy o tym wiemy, dlatego nadszedł czas, byśmu po sobie posprzątali i to bez marudzenia. Młodym ludziom wydaje się, że nie są winni tej sytuacji, ale to dla nich scheda po rodzicach i po dziadkach. Tylko w ten sposób, przyjmując na własne barki odpowiedzialność za stan naszego kanału (i nie tylko), możemy poprawić środowisko w którym żyjemy. Nikt za nas tego nie zrobi.
Są dwie generalne metody na czystość otoczenia,germańska-nie brudzić i amerykańska-płacić za sprzątanie.
U nas pokutuje niestety zasada brudzić,nie sprzątać i narzekać.
Na szczęście częściowe oczyszczenie kanału Mosińskiego jest chlubnym wyjątkiem.
Dobrze powiedziane. Tak często porównujemy się do innych nacji, ale przykładu już brać nie potrafimy. Tylko narzekania – bo niemcy majom, bo usa to inaczej. Przykład brać i nie narzekać rodacy.
Zatrważająca ilość śmieci, ale tak jak ktoś wyżej napisał – same tam nie wyrosły. Prace nad oczyszczaniem jak najbardziej potrzebne. Bezpieczeństwo przede wszystkim, a wszelki takie akcje służą poprawie, nawet jeśli jest to „niewielka” poprawa, liczy się każdy krok.
Problemem jest racze targowisko. Wystarczy zobaczyć co dzieje się pod przepełnionym kontenerem położonym 10 metrów od kanału. I tak od lat…
Na to zadanie wydano około 1,5 mln.
Prace melioracyjne, wykonano nie zgodnie z przedmiarem.
Miało być dużo więcej odmulone i rozplantowane itp.
Koparka miała jechać z dwóch stron.
Wykonanie prac jest skandaliczne. Tak to jest jak wygrywa firma miejscowa. Wygrywają przetarg a później jeżdzą po całej okolicy i szukają koparek.
ŻAl.