Strajk nauczycieli w gminie Mosina i Puszczykowie
Zakończyło się trwające od kilku tygodni referendum strajkowe. Do tej pory strajki nauczycieli odbywały się nieoficjalnie, za zgodą dyrektorów szkół. 8 kwietnia rozpocznie się w Polsce oficjalny strajk nauczycieli. W akcji protestacyjnej wezmą również udział nauczyciele ze szkół i przedszkoli gminy Mosina oraz Puszczykowa.
Niewykluczone, że protest przedłuży się na czas egzaminów maturalnych. Ministerstwo Edukacji Narodowej zapewnia, że matury się odbędą. Jednak o porozumienie coraz trudniej. Nauczyciele nie chcą iść na ustępstwa i domagają się tysiąca złotych podwyżki.
8 kwietnia strajki rozpoczną się oficjalnie także w Poznaniu i naszym regionie. Jak podaje portal epoznan.pl przyłączyć się ma do niego od 70 do 80% placówek w Poznaniu. Podobnie jest w całej Wielkopolsce, gdzie jak podaje Związek Nauczycielstwa Polskiego – 95% szkół, które rozpoczęły procedurę strajkową, będą ją kontynuować.
– Mamy już dane z większości okręgów. Na 1219 podlegających nam szkół i przedszkoli referenda zostały przeprowadzone w 1110, a w 1064 z nich chce strajkować – powiedziała Gazecie Wyborczej Joanna Wąsala, prezes zarządu okręgu wielkopolskiego ZNP.
Strajk odbędzie się w okresie egzaminacyjnym. 10 kwietnia ma się rozpocząć egzamin gimnazjalny, a 15 kwietnia sprawdzian ósmoklasisty.
Już w styczniu zapytaliśmy jedną z nauczycielek o sytuację w gminie Mosina, czy strajkują, czy popierają strajki w Polsce – o tym w artykule: Mosińscy nauczyciele też zastrajkują
W sporze wziął również udział burmistrz gminy Mosina Przemysław Mieloch, który jak podaje na urzędowym portalu:
– Pracownicy placówek oświatowych Gminy Mosina również przystąpią do tej akcji protestacyjnej. W związku z tym nie będzie zajęć dydaktycznych. Nie znamy daty, do której będzie trwała akcja protestacyjna. Jednak, aby szkoły zapewniły opiekę dla dzieci, które w dniach strajku będą brały udział w zajęciach opiekuńczo-wychowawczych oraz podczas dni egzaminów, dyrektorzy będą się starali na ten czas zatrudnić dodatkowych pracowników z pełnymi kwalifikacjami pedagogicznymi. Jeżeli będzie taka potrzeba, to do pracy w szkołach przystąpią także pracownicy Urzędu Miejskiego w Mosinie, którzy takie kwalifikacje posiadają. Burmistrz Gminy Mosina nie jest stroną tego sporu zbiorowego. W pełni rozumie i popiera postulaty nauczycieli, a w proponowany powyżej sposób chce wesprzeć działania dyrektorów w celu zapewnienia zajęć opiekuńczo-wychowawczych oraz sprawnego przeprowadzenia egzaminów. Osoby, które posiadają kwalifikacje do pracy w szkole (ukończone studia wyższe, przygotowanie pedagogiczne, zaświadczenie o niekaralności) i mogą zostać zatrudnione w gminnych placówkach oświatowych od 8 kwietnia, zapraszamy do składania ofert pracy (…). – napisał burmistrz gminy Mosina Przemysław Mieloch.
Zapytaliśmy o opinię na ten temat jedną z mosińskich nauczycielek:
– Takim zachowaniem i decyzją burmistrz próbuje nam pokazać, że nasze wykształcenie jest nic nie warte, a na nasze miejsce jest wielu innych. Ciekawe jak nowi „pracownicy” będą przygotowani na zajęcia i jak długo wytrzymają. Poza tym dyrektorzy placówek każdemu rodzicowi wypiszą odpowiednie zaświadczenie dla pracodawcy, jeżeli będzie potrzeba – o tym,że szkoła nie pracuje – powiedziała w rozmowie z redakcją GMP nauczycielka z Mosiny, która chciała zachować anonimowość.
Dlaczego nauczyciele chcą strajkować?
– Nie mamy godnych wypłat, ja pracuję 15 lat i mam 1940 zł wypłaty na rękę. A co mają powiedzieć nauczyciele, którzy zaczynają pracę? Oni zarabiają 1400 – 1500 zł. Najwyższe pensje mają nauczyciele dyplomowani, np. nauczyciel po 20 latach pracy z tytułem doktora otrzymuje ok. 3300 zł brutto. Ale to jest wykształcenie, do którego nikt z nas nie będzie dążył ze względu na czas i wysoki koszt nauki. To się po prostu nie opłaca. Tak naprawdę nie mamy motywacji do kształcenia się. Poza tym brakuje u nas przedmiotowców – matematyków, fizyków. Niektórzy nauczyciele muszą pracować więcej, bo biorą przedmioty, do których nie ma nauczycieli.
źródło: mosina.pl, epoznan.pl
Tagi: gmina Mosina, protest
Wasze komentarze (31)
Z tym zatrudnianiem pracowników z kwalifikacjami, to trochę tak jak zatrudnić pilota po skończonym kursie szybowcowym do pilotowania jumbo jeta.
Posiadanie żony nauczycielki, przepraszam – dyrektorki szkoły nie upoważnia do oceny kwalifikacji nauczycieli szkół gminnych.
Można by powiedzieć za Pawlakiem ze znanego filmu:
„He, he ot, zobaczyła żaba jak konie kują i sama nogi podstawia”
Anonimowość…. to pokazuje świadomość swojej roli. Szanowna Pani, jeśli już podjęliście decyzje, to dajcie przykład podopiecznym, co oznacza cywilna odwaga. Róbcie co musicie, ale nie agitujcie o branie opieki, bo rodzice nie agitują o Waszą pracę za 80% wynagrodzenia. Symetrycznie, to sytuacja, w której czasie ferii rodzic powie, chcę spędzić urlop tylko z żoną, mężem, dzieci podrzucam do szkoly, a Wam wystawiam zaświadczenie gwarantujące 80% wynagrodzenia.
Traktujmy się poważnie. Raz jeszcze,zróbcie co musicie, mam nadzieję, że historia zapamięta Was, jako iskrę zmian, generalne strajki i grupę, która zakończy obecne rządy.
Można nieco jaśniej, panie radny?
A czego nie rozumiesz? Nauczyciele przenoszą koszty strajku na dzieci i rodziców. Żaby było jaśniej to 80% wynagrodzenia za opiekę to tylko dla dzieci w wieku do iluś tam lat. Ale nikt nie wspomni że zaległości powstałe w czasie strajku będzie trzeba nadrobić. Nie dosyć że po „reformach” obecnego rządu plan nauczania się nie trzyma kupy to jeszcze nauczyciele fundują dodatkowe atrakcje. Niech strajkują w wakacje!!!
Niech jeszcze burmistrz dopowie, że owy nadzór nad egzaminami nie jest płatny to ciekaw jestem ile osób się zgłosi.
Inna sprawa że nauczyciele przesadzają. Zawsze mówią o niskich zarobkach, a jak przychodzi co do czego to „paska” pokazać nie chcą. Bo magicznie się okaże że mówią tylko o podstawie, która jest na dobrą sprawę połową wypłaty, a jeśli liczyć wszystkie roczne benefity jeszcze mniejszą częścią.
Nie mogę mówić konkretów, bo takie mamy przepisy, ale osoba pracująca w jednej z dwóch mosińskich szkół obliczają wypłaty dla nauczycieli nie widzi tak niskich zarobków. Tak więc nawet jeśli uważam że nauczyciele są nisko opłacani, to jednak nie tak jak to nam próbują wmówić. A do tego dochodzi jeszcze czas pracy – gdyby to uwzględnić i przyrównać proporcjonalnie do zarobków na etacie to chyba w ogóle nie ma o czym mówić.
Druga sprawa – sam mam dziecko w wieku szkolnym i jak widzę sposób nauczania dużej części (podkreślam – nie wszystkich) to wcale się nie dziwię że nikt im nie chce więcej zapłacić. Bo jeśli w klasie jedno lub kilkoro dzieci nie rozumie przerabianego materiału to jest problem tych dzieci (ich zdolności, braku dodatkowej nauki itd itp), ale jeśli cała klasa nie rozumie i nie może się nauczyć bez dodatkowych lekcji to jest już problem z nauczycielem który chyba nie powinien pracować w danym zawodzie.
I na koniec tego długiego wywodu. O ile mogę starać się zrozumieć strajk nauczycieli, to nie potrafię zrozumieć dlaczego na ich strajku najbardziej ucierpią dzieci (o których rzekomo dobro walczą), rodzice (którzy z racji problemu z zajęciem się dzieckiem w czasie pracy nie będą przychylni nauczycielom). Dlaczego strajk nie jest zorganizowany np. w wakacje, gdzie wszyscy nauczyciele mogliby się spotkać pod sejmem i zrobić tam kilkutygodniową pikietę/strajk itd itp? Niech to zaboli rządzących a nie niczemu niewinne dzieci…
Nie wierzę, że trzeba tłumaczyć tak oczywiste rzeczy. Pozwolę sobie wypunktować:
1) Oczywiście, że chcą. Na Facebooku jest nawet poświęcony temu osobny fanpejdż, gdzie nauczyciele wstawiają zdjęcia swoich pasków. Mój tata, nauczyciel dyplomowany z ponad dwudziestoletnim stażem, po kursach, ma 3300 brutto, jak się zaprze, ma świetlicę i godziny gdzieś w innej szkole (braki kadrowe), dojeżdża do 3800 brutto. Wiem, że Twoim argumentem będzie „bo ja/mój wujek/ojciec zarabia 2000 brutto i musi przeżyć… Poważnie? Musimy się równać w dół? Od stycznia weszły podwyżki (koszt życia większy, więc niespecjalnie się odczuło, ale zawsze coś) – dla nauczycieli nic nie ma. Czemu nie można walczyć o lepsze warunki pracy, jeśli jest taka możliwość? Taki nauczyciel nie może pójść sobie do dyrektora i powiedzieć: „od jutra mam mieć 4000 netto, bo odejdę”. Nie ma innego wyjścia niż strajk.
2)Czas pracy? Żartujesz? Tata CODZIENNIE przynosi robotę do domu, a za wycieczki z dziećmi, również w wakcje – nie dostaje ani grosza. Ale nie daj borze leśny któreś sobie zatnie paluszek, to nauczycielskie głowy polecą!
3)A może problem jest w… dzieciach? I rodzicach? W każdym zawodzie są beznadziejni ludzie – w szkołach, w szpitalach, w sklepach – ale to nie znaczy, że jak ekspedient w piekarni źle cię potraktował, to znienawidzisz wszystkich ekspedientów. Chodzi o to, że dzieci mają aboslutny brak szacunku do nauczycieli, które wynoszą z domu. Bo rodzic mówi dziecki, że nauczyciel nie ma racji, nie słuchaj go Arturku, nie przemęczaj się Arturku, a potem dzieci wkładają nauczycielowi kosz na głowę i to ten jest winny, „bo nie umie utrzymać dyscypliny”. A jak do jasnej cholery? Dotknąć – nie może. Wpisze jedynkę – wyśmieją. To samo z uwagą do dzienniczka, mujeju. A potem taki rodzic idzie z ryjem bo jak to mój Arturek, niemożliwe przecież…” (z takim jednym Arturkiem to faktycznie ojciec się miał, z jego matką również)
4)Oczywiście. Niech strajkują w wakacje, najlepiej tak z godznię, w domu, tylko cicho, żeby sąsiedzi nie usłyszeli.
Właśnie dlatego ku*wa ten kraj nie idzie do przodu. Bo sąsiad sąsiadowi nie da powalczyć o swoje prawa. Bo nie mamy kultury strajków, bo zaraz ktoś marudzi, że za głośno, że nie ma kto Brajanka upilnować, że na ulicy korek, że jabłka rozsypane, że *cokolwiek* Strajk musi być dotkliwy, bo nie będzie strajkiem. Na strajku lekarzy cierpią pacjenci, na strajku nauczyciele – dzieci. Mojego ojca traktuje się jak jakiegoś przestępcę, i to wszystko za błogosławieństem partii rządzącej, która doradza moim rodzicom, żeby strzelili sobie dzieciaka, to będą mieli podwyżkę!
Nie zapomniała Pani o trzynastkach, dodatkach za wysługę lat, dodatkach motywacyjnych,funkcjonalnych, przywilejach – kasy zaopmogowo-pożyczkowe, w gruncie rzeczy i tak mniejszej ilości godzin przepracowanych niż zwykły śmiertelnik, karcie nauczyciela, urlopach na poratowanie zdrowia, możliwości udzielania korepetycji, z których i tak większość nie odprowadza żadnego podatku…
Moim zdaniem, jeśli nauczyciele chcą zarabiać tyle ile ekspedientka w markecie (do niej często się przyrównują) to proszę bardzo, jednakże niech zrezygnują z pozostałych przywilejów i z karty nauczyciela – pewnie od razu zapomną o strajkowaniu. Z drugiej strony nikt nikogo do pracy nie zmusza, a jeśli ktoś, tak jak Pani, widzi tylko minusy swojego zawodu to chyba się już wypalił lub się do niego nie nadaje.
Nauczyciele bardzo chętnie pozbyliby się KN, zapytaj kogo chcesz. Ale rząd jej nie zdejmie, bo wprowadzenie nauczycielom 40-dniowego dnia pracy jest w tym momencie niemożliwe. Pokój nauczycielski w szkole mojego taty nie mieści nawet wszystkich nauczycieli, a ci musieliby mieć: każdy swoją szafkę, swój komputer, swoje stanowisko do pracy, swoje krzesło (zgodne z normami BHP – a to wszystko kosztuje. Do tego dochodzi fakt, że niektóre szkoły po prostu nie dysponują w ogóle takim pomieszczeniem. Uwierz, ile nauczyciele by dali za siedzenie w szkole od 7 do 15 I NIC WIĘCEJ. Wycieczki, wywiadówki, projekty – wszystko płatne jak za nadgodziny.
Kocham ten argument „jak im źle, to niech zmienią pracę”. Po pierwsze, nie każdy ma taką możliwość – jak nauczyciele starsi, którzy mieszkają np. na wsiach. Nie można po prostu rzucić hasła „zmień pracę”, bo NIE KAŻDY ma taką możliwość. Po drugie, dlaczego jeśli ktoś chce uczyć, ma zmieniać pracę? Wciąż są nauczyciele z powołania, czemu mają się godzić za niską płacę i pracę w weekendy kosztem czasu z rodziną, skoro mogą to zmienić – i próbują! Po czwarte, nie każdy udziela korepetycji. Co więcej, korepretycji udzielają też osoby niebędące nauczycielami, więć nie wiem co to za argument, To, czy ktoś odprowadza od tego podatek, to już chyba sprawa dla US, prawda? Po piąte wreszcie – nie widzisz, jak niewiele młodych osób przychodzi do tej pracy? Za 10-15 lat, gdy mnóstwo starszych nauczycieli odejdzie na emeryturę, szkoły czeka kryzys, o jakim im się nie śniło. Już teraz słyszy się o ogromnych brakach kadrowych. Młodym ludziom nie chce się podejmować tej ciężkiej, wyczerpującej psychicznie, wymagającej prawnej odpowiedzialności uczniów, pracy, skoro za te same (lub większe) pieniądze mogą iść na wspomnianą przez ciebie ekspedientkę. Szkoda, że ci wszyscy krzykacze o tym nie myślą.
*Oczywiście chodzi o 40-godzinny dzień pracy, a zgubiłam „po trzecie”, ale naprawdę nerwy mi puszczają, jak słyszę, jacy to nauczyciele leniwi i roszczeniowi. A zamienić się nie ma komu.
Proszę zwrócić uwagę jak zmieniła się forma zatrudnienia w zawodach pośrednio dotowanych z budżetu – pielęgniarki i lekarze. Coraz więcej osób z tej grupy zawodowej przechodzi na indywidualne kontrakty, dzięki czemu są nagradzani za faktyczne godziny/wyniki pracy. Dlaczego nikt w ZNP nie lobbuje za tą formą zatrudnienia? Bo to wiązałaby się z utratą przywilejów, rozwiązaniem związków i zapewne ze zmniejszeniem wypłaty. Nagle okazałoby się, że 18 godzin dydaktycznych to nie 40, wywiadówka to 2 godziny pracy a nie 5, wycieczka to jedna dniówka a nie tydzień harówki, wakacje to czas bezproduktywny a nie ciężka praca…
W tym kraju budżetówka zawsze będzie narzekać na swój los, prywaciarz będzie skąpym złodziejem, a podatki będą zawsze za wysokie.
Nauczycielom radzę pozytywnie spojrzeć na to co mają, aniżeli na to czego im brak.
ad.1 ? A skąd wiesz co będzie moim argumentem? Uwielbiam tę logikę. Ale powiem Ci jedno, Ty jako córka nauczyciela widzisz tylko jedną wypłatę, ja mając dostęp do całej listy widzę wszystkie. I powiem Ci – bzdury piszesz.
ad.2 – naprawdę? To może jest prawda w przypadku nowych nauczycieli, ale nie w przypadku takich z tak dużym jak piszesz stażem. Dodaj jeszcze że te wycieczki dla opiekunów są darmowe – czytaj – dzieci w ramach swoich biletów opłacają wyjazd opiekunowi. Więc proszę bez takich że nie dostaje ani grosza. Po pierwsze dostaje, a po drugie nic za to nie płaci. Z
ad.3 – a to byłem pewien że ktoś podniesie ten argument. Po pierwsze, napisałem że nie dotyczy to wszystkich nauczycieli, a po drugie, Ty jeszcze bardziej spłycasz problem, aż się zastanawiam czy faktycznie jesteś córką nauczyciela, czy tylko taki „Zabieg techniczny” żeby sobie „podyskutować” i przedstawić własne „widzimisię”. Oczywiście są i takie dzieci i tacy rodzice. Ale niestety nauczyciele po części sami doprowadzili do takiej sytuacji (ci którzy nigdy nie powinni zostać nauczycielami). Jeśli chodzi o uwagi, to też widzę dużą winę i nauczycieli i systemu, który to (punktu na zachowanie) wymusza na uczniach postawę roszczeniową, bo nauczyciele łatwo wstawiają punkty minusowe (najczęściej bez pisemnego uzasadnienia, a gdy się do nich zwróci z prośbą o wyjaśnienie przyczyn oceny, to lament że rodzic coś od nich chce), a uczniowie za jakiekolwiek prace dodatkowe oczekują punktów dodatnich. To nie tak powinno działać – szkoła powinna uczyć pewnych zachowań bez oczekiwania zapłaty (W sensie punktów). To jest tragedia i to po części opisuje cały stan nauczania.
Poza tym, no cóż, ludzie są różni, można trafić na klasę bardzo poukładaną, ale i trafi się taki Arturek – i uwierz mi, te kilkadziesiąt lat temu, gdy chodziłem do podstawówki, takie Arturki się też trafiały, więc chyba nie chcesz mi wmówić, że Twój ojciec nie był świadom że taki też się może trafić? A nie że będzie miał zawsze grzeczne i poukładane dzieci???
ad.4. Ja osobiście uważam że strajki i związki zawodowe to relikt poprzedniego ustroju i jako takie nie powinny istnieć obecnie. Dla mnie formą „strajki” z powodu np. za niskiej płacy, jest zwolnienie się i znalezienie nowej. Nie uważasz że gdyby zwolniło się z dnia na dzień (czy tam w wymaganych terminach) 80-90% nauczycieli to rząd nie odczuł by tego bardziej? Ale problem w tym że nauczycielom jednak dobrze na swoich posadkach, bo prawda nie jest do końca taka jak opisują. Dodatkowo gratuluje podejścia, że żeby wymóc sobie lepsze wynagrodzenie – trzeba utrudnić życie prawie połowie narodu – no szacunek jaki sobie tym wyrobią nauczyciele jest nie do podważenia. Wychodzi na to że będą strajkować przeciwko rodzicom i dzieciom. Brawo! Chociaż miałaś odwagę to powiedzieć że w dupie macie dobro dzieci i chodzi tylko kasę. A rząd może przypadkiem oberwie…
Odniosę się tylko do jednego argumentu ixi – wycieczek.
Super hiper darmowy urlop z grupą dzieciaków, za które jesteś odpowiedzialny nawet, kiedy śpisz, a właściwie to spać nie powinieneś, bo jak coś się w czasie wycieczki poważnego stanie, masz prokuratora na głowie. Każdy z nich może coś zepsuć, rozchorować się, oddalić gdzieś itp. Mój partner raz towarzyszył mi w czasie jednodniowej wycieczki. W moim odczuciu dzieciaki zachowywały się bardzo dobrze, a on jak wróciliśmy, stwierdził, że jest wykończony i co to była za dzicz.
Więc może drogi ixi, zamiast sobie gadać, zajrzyj na jeden dzień do pierwszej z brzegu szkoły i może coś zrozumiesz.
I dodam jeszcze – jak firma wysyła pracownika w delegację, każe płacić za hotel i wyżywienie? Nie, jest dieta, pokrycie kosztów i wyliczenie czasu pracy. Nauczyciel na wycieczce jest w pracy, z jakiej racji ma płacić za jej wykonywanie?
Mam nadzieję że wiesz ile wynosi dieta. I pracodawca nie płaci za wyżywienie w trakcie delegacji, bo od tego jest dieta, która – nie wystarczy na obiad w maku. Jedynie za hotel zwraca, ale nigdy on nie jest w miejscach atrakcyjnych turystycznie czy wycieczkowo. Jak to fajnie się pisze bzdury, co nie droga belferko???
Belferka – a czytać ze zrozumieniem nie umie. Jeśli mam dostęp do listy płac w szkole to chyba tam muszę być???
Tak się składa, że paska nikt pokazywać nie chce. Paski są widoczne tylko u osób, które muszą składać oświadczenia majątkowe. Niektórzy pracują całkowicie bez pasków, ba nawet bez umów i jest dobrze, a nawet bardzo dobrze. Wśród takich są także rodzice biednych dzieci. Niektórzy rodzice z kolei zatrudniają jako pracodawcy nie dając pasków. I bądź tu mądry. Ten świat jest po prostu pokręcony.
No widzisz Pan, bo jako woźny w szkole pasek dostajesz czy to do ręki czy na e-maila. Pokazać się nie chce, bo się okaże że zarobki inne. A bez paska to można paplać co się chce.
przepraszam, nie znam się, o jaki pasek chodzi?
Taki relikt poprzedniego systemu :)
Pasek z wypłatą, czyli rozliczenie wynagrodzenie (płaca brutto, składki, dodatki, chorobowe, i na końcu tzw Do wypłaty – czyli kwota po uwzględnieniu wszystkich dodatków i potrąceń.
Każdy dostaje takie coś co miesiąc razem z wypłatą albo w formie papierowej, ale na email. Ewentualnie na koniec roku jako informacje o składkach ZUS.
Albo na email – irytujący jest brak możliwości edycji napisanego posta :/
Dziękuję za wyjaśnienie.
W czasie kryzysu każdy chce być nauczycielem, to świadczy o tym jak dobrze być nauczycielem. Pensja na czas, wakacje, ferie, mało godzin, itd. Poprzewracało im się w głowie. A szef związku nauczycieli tak naprawdę walczy o swoje, on dopiero ma kasę, zależy mu na tym, aby cały czas być przewodniczącym.
Skandal!! To są pedagodzy? Fundowac taki stres młodym ludziom przed maturą! Brak słów i komentarza na tak egoistyczna, bezwzględna postawę. Dzieci w roli zakładników
A 70% nauczycieli powinna zostać zwolniona, bo nie potrafią uczyć!
Każdemu nauczycielowi, który zastrajkuję w okresie egzaminów wytoczyć proces z powództwa cywilnego. Wokanda jak znalazł w wakacje. A czy nauczyciel z wyrokiem może uczyć?.
Caly wątek został strolowany przez „dobrą zmiane”.
A to niby czemu? Dla Ciebie jest wszystko czarno-białe? Ja jestem przeciwnikiem obecnych rządów, popieram strajk nauczycieli jako taki, ale jestem bardziej niż przeciwny jego formie, bo on uderza we wszystkich tylko nie w tych co powinna. Czy to jest uczciwe z ich strony? Nie sądzę.
Dlaczego nikt nie oburzał się, gdy strajkowały wszystkie służby, pielęgniarki, rolnicy, itp. Przecież ci ostatni blokowali nawet drogi, a przecież dla polaka nie ma nic gorszego niż stanie w korku. Nauczyciel też człowiek, ma prawo godnie żyć. Poza tym jak przeczytałem w komentarzu, jeśli nie będzie chętnych do tego zawodu to kto będzie uczył nasze dzieci polskiego? Ukraińcy? Nauczyciele nie dajcie się tym hejterom wypierdkom, dla których tylko własny interes sie liczy. Warto walczyć o swoje.
Jak to się nikt nie oburzał??? Chyba Ty. Problem jest inny – pielęgniarki strajkowały pod sejmem (czy tam w sejmie – nie pamiętam) odchodzenie od łóżek było sporadyczne. Rolnicy zablokowali drogi punktowo, więc przeszkadzali nielicznej grupie osób które akurat w tym miejscu przejeżdżały, a w sumie to znając rozkład można było to ominąć jadąc inną drogą. A z nauczycielami to jest tak, że strajkując stwarzają problem rodzicom – bo muszą zapewnić opiekę dla dzieci, dzieciom w szczególności w kontekście problemów z egzaminem i ewentualnym braku promocji do następnej klasy. I teraz powiedz mi przeciwko komu jest skierowany ten strajk? Przeciwko rządowi? Która ma to głęboko w poważaniu, bo całą odpowiedzialność spycha na dyrektorów szkół, czy może przeciwko uczniom i ich rodzicom którzy najbardziej ucierpią na tym strajku. Jak ktoś już napisał – chcą walczyć o swoje? Dwa miesiące okupacji sejmu wystarczą – koniec czerwca, lipiec i sierpień. Ale cóż to? Przecież to wakacje. Aha – więc nie będziemy strajkować jak mamy wolne co nie?
Paranoja.
Podwoić pensje , podwoić liczbę godzin połowę zwolnić (przecież na takich wysoko kształconych czeka rynek) Kto nie załapie się może pracować u Klaibra….