Oni sobie poradzili. Koronawirus w Niemczech i Szwajcarii
Pomimo, że rząd planuje znoszenie kolejnych obostrzeń, a pandemia w Europie wyhamowuje, koronawirus nadal stanowi zagrożenie. O tym, jak z tym niebezpieczeństwem poradzili sobie mieszkańcy Szwajcarii i Niemiec, porozmawialiśmy z Lizą i Danielem. Do 11 maja w Szwajcarii potwierdzono ponad 30 tysięcy przypadków Sars – Cov – 2. Wirus okazał się śmiertelny dla 1543 osób. O tym, jak Szwajcaria uporała się z koronawirusem porozmawialiśmy z Lizą. Pochodzi z Białorusi, rok temu skończyła studia w Polsce i wyjechała do Sion w Szwajcarii, gdzie pracuje.
Jak Szwajcaria radzi sobie z koronawirusem?
Liza: Trzeba przyznać, że bardzo dobrze. Pomimo wysokiego wzrostu zachorowań w pewnym momencie już jest dużo lepiej. Służba zdrowia była dobrze przygotowana na to wyzwanie.
W Polsce mieszkańcy musieli wspomóc szpitale w walce z koronawirusem, w Szwajcarii też była taka potrzeba?
L: Materialnie – nie. Szpitale, z tego co wiem, mają jeszcze zapas środków ochronnych na trzy miesiące. Mamy też wolne łóżka na oddziałach zakaźnych: nasze szpitale przyjmują chorych z Francji, gdzie sytuacja jest dużo gorsza. Natomiast gesty solidarności i wsparcia są widoczne, codziennie o 21:00 bardzo dużo ludzi klaszcze i śpiewa dla nich na balkonach, to wzruszające.
Czy w Szwajcarii rząd wprowadził jakieś szczególne obostrzenia?
L: Właśnie nie za bardzo. Rząd bardziej nas poprosił o to, żebyśmy zostali w domach, że to dla naszego wspólnego bezpieczeństwa. No i wszyscy posłuchali, a jak już wychodzimy, to widać, że odstępy 2-metrowe są zachowane. Nie wprowadzono też obowiązku noszenia maseczek, bo wtedy rząd musiałby je każdemu zapewnić, i to po kilka. Rzadko widzę kogokolwiek w masce na ulicy tak naprawdę. Na początku jeszcze zamknięte były tylko niektóre parki – te największe. Ale już można wyjść na spacer.
Od początku wszystko poszło tak łatwo?
L: Na początku był duży strach. W regionach graniczących z Włochami było naprawdę dużo zachorowań. Ludzie sobie nie do końca zdawali wcześniej sprawy, jakie to zagrożenie. Ale gdy już się okazało, że to poważne, zmobilizowaliśmy się i zostaliśmy w domach. W pewnym momencie było jednak niewesoło – mobilizowało się wojsko, przygotowywaliśmy się na najgorsze.
Czy w Szwajcarii mówi się coś o Polsce?
L: Tak, rolnicy obawiają się, że będzie problem ze zbiorami. Dużą część zbieraczy zawsze stanowili Polacy. Teraz, w obliczu ograniczeń w poruszaniu się, mogą mieć duże problemy.
O koronawirusie porozmawialiśmy też z Danielem, który studiuje w Berlinie. W Niemczech do 11 maja odnotowano ponad 170 tysięcy przypadków, co powoduje, że nasi zachodni sąsiedzi są szóstym największym ogniskiem Sars – Cov – 2 na świecie.
W Niemczech czuć panikę w związku z koronawirusem?
Daniel: Zupełnie nie czuć jakiegoś społecznego poruszenia tym tematem. Życie toczy się stosunkowo normalnie. Wiadomo, z restauracji możemy wziąć jedzenie tylko na wynos i pozamykane są kluby czy puby, ale poza tym jest zwyczajnie.
Rząd wprowadził jakieś szczególne ograniczenia?
D: Może i tak, ale tutaj nie zwraca się na to aż tak uwagi. Mieszkańcy raczej sami z siebie starają się zachowywać dystans i nie gromadzić się. Nie wydaje mi się, żeby na ulicach było więcej policji też. Na początku pandemii jeszcze miały miejsca „Korona party” podczas których ludzie zbierali się w parkach i organizowali imprezy na świeżym powietrzu. Burmistrz Berlina podobno się wściekł, gdy się o tym dowiedział i szybko to się skończyło.

Na początku pandemii zdarzały się w parkach imprezy na świeżym powietrzu, dzisiaj jednak większość już zachowuje bezpieczny dystans i nie grupuje się
Czyli gdy idziesz do sklepu czy na spacer, nie czuć apokalipsy?
D: Kompletnie. W parkach nadal jest sporo ludzi, ale przestrzegają już odstępów i nie są to grupy. Maseczkę u kogoś widzę bardzo rzadko. Na początku jeszcze niektóre półki w sklepach świeciły pustkami, wiadomo: papier toaletowy szybko zszedł. Ale już jest zwyczajnie.
Jak radzi sobie niemiecka służba zdrowia w tym czasie?
D: W Niemczech system zdrowia i ogólnego „bezpieczeństwa” jest bardzo dobrze zorganizowany. Nie słyszało się raczej o brakujących artykułach medycznych czy sprzęcie. Co prawda w całym kraju odnotowano około 140 000 przypadków, ale ilość dziennych zakażeń już powoli spada. Śmiertelność była też bardzo niska.
O Polsce coś się mówi?
D: Nie słyszałem. Wszyscy raczej już czekają, żeby to się skończyło i żeby mogli znów wyjść się bawić (śmiech)
Rozmowy były przeprowadzone 22 kwietnia 2020.
Tagi: koronawirus, na świecie, niemcy, pandemia, rozmowy, szwajcaria
Wasze komentarze (3)
Wychodzi na to, że tylko w Polsce duszą nas maseczkami, które jeszcze jakiś czas temu sami uważali za szkodliwe. To jest jednak kraj absurdów.
Noszenie maseczek to jest totalny absurd. Ciekawe kiedy to zniosa? Jakoś nie potrafię sobie wyobrazić aby ludzie chodzili w nich przez całe lato. To będzie nie do zniesienia.
Już widzę jak w Polsce rząd prosi o zachowanie odległości a grzeczny naród się do tego stosuje. Hahaha