nowy id.3 elektryczny - salon Berdychowski Projekty mistrza mody na retrospektywnej wystawie w Starym Browarze w Poznaniu
Redakcja GMP | wtorek, 5 maj, 2020 | 1 Komentarz

Optymizm w cieniu walki z WHO i rekordowym bezrobociem. Jak mieszkańcy USA radzą sobie z pandemią?

Kolejnym krajem, który odwiedzamy w naszym cyklu rozmów „z zagranicą” są Stany Zjednoczone. USA stały się największym ogniskiem koronawirusa na świecie. Do 5 maja odnotowano tam ponad 3,5 miliona przypadków. Porozmawialiśmy z mieszkańcami stanu Karolina Północna i Nowy Jork i miasta Chicago.

USA są największym ogniskiem koronawirusa na świecie. Prezydent Donald Trump od kilku tygodni kontynuuje serie oskarżeń w stronę WHO o sztuczne wywoływanie paniki w związku z COVID-19. Rynek pracy w Stanach przeżywa być może największy kryzys w swojej historii – od 14 marca do 11 kwietnia, wniosek o zasiłek dla bezrobotnych złożyło już ponad 22 miliony osób.

Jak wygląda życie w czasie epidemii w USA opowiedziała nam Anna Boer, mieszkanka Karoliny Północnej, Iwona Psarska z Chicago, która na co dzień pracuje w kompleksie apartamentowców w centrum miasta i pani Sylwia z Garrison, która jest pracownicą banku w Nowym Jorku.

zakupy w USA w czasie epidemii koronawirusa

zakupy w USA w czasie epidemii koronawirusa

W Polsce wprowadzono wiele obostrzeń, m.in. jeszcze niedawno zamknięte dla ludzi były nawet lasy. Co zmieniło się u Was?

Anna Boer: Zamknięto szkoły i uniwersytety w połowie marca, ale przedszkola są otwarte. Zamknięte są place zabaw, parki stanowe i narodowe, stoki narciarskie w górach. Niektóre szlaki i ścieżki do spacerów pozostały otwarte. Wszystkie plaże zamknięto na miesiąc, choć w naszym stanie kilka już w tym tygodniu otworzono. Stało się tak po protestach mieszkańców nadmorskich miejscowości. Nie funkcjonują też sklepy niespożywcze i siłownie czy studia tańca. Działają tylko sklepy z żywnością i firmy „kluczowe”, jednak tylko w mniejszym stopniu.

Sylwia: Jak moje życie się zmieniło? Pracuje z domu i nie dojeżdżam do pracy, co zajmowało mi 2 godziny w jedną stronę. A pracuję prawie 100 km od domu. Uprawiam sport i jestem w domu na czas obiadu, który teraz jem z rodziną. Zajęłam się też różnymi projektami w domu – bo sklepy z materiałami budowlanymi są otwarte. I jak każda zdrowa osoba, patrzę na dane, liczby. Czasami zaczynam się zastanawiać, czy czasem już nie czas na rozluźnienia restrykcji. Ludzie nie są stworzeni do siedzenia w domach. Musimy wrócić do pracy – każdy z nas już wie jak myć ręce.

W Stanach Zjednoczonych jest w tej chwili największa ilość zakażeń na świecie, jak wpływa to na Wasze życie codzienne?

Anna Boer: Kwarantanna jest narzucona przez rząd każdego stanu ale jest też wpływ presji społecznej. Ludzie są zestresowani, w depresji i w panice nawet podczas zakupów w sklepie. Boją się ze sobą rozmawiać, trzymają dystans. Wiele ludzi straciło pracę. Występuje najwyższa liczba podań o zasiłek dla bezrobotnych od długiego czasu. Z drugiej strony ludzie protestują, ale ostrożnie. Widują się ze znajomymi na spacerze. Spotykają się na dworze siedząc metr od siebie. Nikt nie podróżuje, a ten kto gdzieś pojedzie, musi być potem w kwarantannie domowej przez 2 tygodnie – to nie jest nakazane prawnie, ale np. współpracownicy czy znajomi tego wymagają.

Iwona Psarska: Amerykanom na co dzień nie brakuje optymizmu, jednak w obecnej sytuacji da się dostrzec nerwowość wśród ludzi. Wszyscy są bardziej przygnębieni, wynika to głównie z obaw o pracę, a co za tym idzie – środki do życia. Wszyscy starają się stosować do obostrzeń, jakie są na nas nakładane i widać, że pomimo początkowych trudności, są teraz bardziej przestrzegane. Dochodzi też kwestia stanowczości amerykańskiej policji. Tutaj naprawdę nie ma żartów i jeśli ktoś nie stosuje się do obostrzeń, może liczyć się z surową karą.

Ogłoszenie gubernatora stanu Karoliny Płn. o nakazie zostawania w domu

Ogłoszenie gubernatora stanu Karoliny Płn. o nakazie zostawania w domu ale bez konsekwencji prawnych. Pozwala wyjść do biznesów kluczowych, ćwiczenia na dworze i w ramach pomocy rodzinie. Każdy stan ma swojego gubernatora i każdy gubernator wydaje własne zalecenia.

Najwięcej zakażeń w Stanach jest w Nowym Jorku, jak wygląda sytuacja w największym ognisku wirusa na terenie USA?

Sylwia: Rzeczywiście, w Nowym Yorku liczba zakażeń jest największa ale trzeba pamiętać, że mieszka tutaj 320 milionów ludzi – wiec trzeba patrzeć na to trochę z innej perspektywy. Na całe szczęście nikt z moich najbliższych nie zmarł z powodu wirusa, a ci których znam co byli zakażeni w większości przypadków przechodzili tę chorobę łagodnie.

W polskich szpitalach brakuje środków ochrony własnej. Maseczki i rękawiczki są na wagę złota. Pomagają zwykli ludzie, szyjąc maseczki w swoich domach. Czy w Stanach też macie ten problem?

Anna Boer: Tak, ale rząd miał zapas na wypadek katastrofy i wysyłał trochę sprzętu do najbardziej potrzebujących stanów i szpitali. Uniwersytety drukują maseczki w drukarkach 3D. Browary produkują środki do dezynfekcji zamiast piwa. W pomoc włączyło się wojsko i uruchomiono szpitale wojskowe, np. na okręcie przycumowanym przy Nowym Jorku.

Sylwia: Jeżeli chodzi o maseczki i środki ochronne najważniejsze by ludzie z nich korzystali. I wygląda na to, że po pierwszej panice w marcu tak właśnie jest. Wiele osób robi też maseczki domowymi sposobami.  I jest to bardzo budujące, że ludzie są pomocni i kreatywni.

zawiadomienie o zamkniętym centrum zwierzyny wodnej na alasce

Takie karteczki wiszą wszędzie – tu zawiadomienie o zamkniętym centrum zwierzyny wodnej w Alasce.

W jaki sposób rząd USA pomaga przedsiębiorcom? Kryzys finansowy dotyka cały świat.

Anna Boer: Rząd udzielił firmom pożyczek nisko oprocentowanych z możliwością niespłacenia, jeśli przedsiębiorca spełni pewne wymagania i utrzyma taką samą wysokość zatrudnienia przez 8 tygodni. Pożyczka była udzielona na zasadzie, kto pierwszy wypełni uproszczony formularz i spełni wymagania, ten ją dostaje. Ale pula była ograniczona i nie wszyscy dostali.

Iwona Psarska: Osoby pracujące na etatach dostały zapomogę w wysokości 1200 dolarów. Tego nie trzeba zwracać, więc na pewno jest bardzo pomocne. Oprócz tego rodzice otrzymali pomoc w postaci 350 dolarów na młodsze dzieci.

Sylwia: Podoba mi się, że pomoc jest skierowana do ludzi bezpośrednio w postaci czeków dla tych z niskimi zarobkami, jest też spora pomoc dla małych i średnich firm.

Karteczka przed sklep spożywczym na Alasce w USA - epidemia

Karteczka przed sklep spożywczym jak robić zakupy czyli 5 klientów jednocześnie i 1 metr od siebie. To mały sklepik na Alasce.

Nasze sklepy między godziną 10 a 12 są otwarte wyłącznie dla osób starszych, po 65 roku życia. Jak chroni się seniorów u Was?

Anna Boer: Sklepy w USA otwarte są w skróconych godzinach i  występują ograniczenia ilości osób wchodzących. Do niektórych sklepów trzeba wchodzić w masce, ale do innych nie – to zależy od właściciela. Dużo się widzi dezynfekcji koszyków i miejsc, które dotyka klient. Nie ma jednak specjalnych godzin dla seniorów. Niektórzy starsi ludzie zrezygnowali z pracy w miejscu publicznym, np. w sklepie. Nie można ich odwiedzać, jeśli mieszkają w domu starców. Podobnie było w Wielkanoc, moje dzieci nie widziały swojej babci od początku pandemii żeby jej nie narażać.

Sylwia: W niektórych sklepach tez są ustalone godziny dla seniorów. Oprócz tego, ograniczono wizyty w domach starców i zwiększono liczbę testów w tych właśnie domach.

Czy rozmawia się u Was o sytuacji w Polsce? Jeśli tak, to jak widzicie sytuację w naszym kraju?

Anna Boer: W prasie głównie jest mowa o Włoszech, Niemcach czy Hiszpanii, ale o Polsce mało się pisze. O Polsce czytam w polskiej prasie i rozmawiam z rodziną i znajomymi.

Sylwia: Sytuacja w Polsce? Wolę się nie wypowiadać co sądzę o wszystkim co się dzieje w Polsce. Powiem tylko, że tak samo jak i w Stanach tak w Polsce smuci mnie każdy, kto został zabrany przez Covid19 i cieszy mnie, że ten wirus jest bardziej pod kontrolą niż się tego spodziewaliśmy. Ludzie w każdym kraju bardzo się poświęcili.

Iwona Psarska: W Stanach raczej niewiele mówi się o Polsce. Wydaje mi się, że wiadomości dotyczą głównie sytuacji u nas. Dodatkowo wiele się dzieje wokół oskarżeń Donalda Trumpa, rzucanych pod adresem WHO (Światowa Organizacja Zdrowia – red.). W niektórych środowiskach dominuje narracja, że to sztucznie wywołana panika przez koncerny farmaceutyczne i właśnie WHO. Demokraci, którzy są opozycją krytykują natomiast rząd za zbyt późne wprowadzenie obostrzeń.

Rozmawiali Jan Bylczyński i Wojtek Pierzchalski

Prawie pusty samolot w USA.

Prawie pusty samolot w USA.

Napisano przez Redakcja GMP opublikowano w kategorii Aktualności

Tagi:

Redakcja GMP

Autor: Redakcja Gazety Mosińsko-Puszczykowskiej.

Wasze komentarze (1)

  • E
    wtorek, 5 maj, 2020, 21:42:21 |

    Ciekawa rozmowa. Widać jak pandemia polaczyla ludzi w trosce, współczuciu i wyrozumiałości wobec siebie nawzajem. Fajnie byłoby czesciej czytać o życiu Polaków w USA. Właśnie o tym, co myślą i czują z dala od Ojczyzny

Skomentuj