Płatne testy na obecność koronawirusa w Mosinie. Pod warunkiem… że jesteś zdrowy
Na początku lutego pojawiła się możliwość kupna testów na obecność koronawirusa za 500 zł. Ta praktyka szybko jednak spotkała się z reakcją ministra zdrowia, który zakazał dorabiania się na nich. Tymczasem w Mosinie można je zrobić za 790 zł.
1 kwietnia jedna z placówek medycznych w Mosinie na facebooku ogłosiła, że wspólnie z dużą siecią laboratoriów, wprowadza płatne testy na koronawirusa. Mogłoby się wydawać, że to ponury prima-aprilisowy żart, jednak w poście czytamy, że nie. Testy mają być zgodne z wytycznymi Ministerstwa Zdrowia i organów sanitarno-epidemiologicznych.
Testy-widmo
W lutym w warszawskim szpitalu zakaźnym można było wykonać płatne testy na koronawirusa. Ich cena wynosiła 500 zł. Ten pomysł szybko spotkał się z reakcją polityków i zostały one przez Ministerstwo Zdrowia zabronione. – Byłoby nierozsądne i lekkomyślne udostępnienie tego typu skomplikowanej diagnostyki na pewne profilaktyczne sprawdzenie, czy ktoś ma wirusa, czy nie – mówił wtedy minister Szumowski.
Od lutego jednak sytuacja zmieniła się diametralnie i mosiński Medicomplex poinformował, że odpłatnie wykona test każdemu, kto nie ma objawów wirusa. Zarówno Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Poznaniu, jak i powiatowa, nic nie wiedzą o przeprowadzanych przez Medicomplex badaniach – Nie mamy żadnej wiedzy o takich testach – mówi mi Ewelina Suska, rzecznik WSSE w Poznaniu. Taką samą informacje przekazuje mi rzecznik wojewody, Tomasz Stube. Zatem żadna z państwowych instytucji nic nie wie o wykonywanych testach przez mosińską firmę.
Testy jak szybko się pojawiły, tak szybko się skończyły
Gdy dzwonię do Medicomplex dzień po podaniu informacji na facebooku, możliwości zrobienia testu już nie ma. – Wszystkie się już skończyły, trudno powiedzieć, kiedy będzie następna partia. – dowiaduję się w rejestracji. Testy zatem skończyły się w niecały jeden dzień. Niestety nie udaje nam się ustalić ile osób zostało nimi przebadanych.
Medicomplex testy robi w porozumieniu z ogólnopolską siecią laboratoriów Diagnostyka. Na stronie korporacji czytamy, że ich laboratoria zostały wpisane na listę Ministerstwa Zdrowia. Wykaz zawiera kilkanaście placówek, które przeprowadzają testy na obecność koronawirusa. Jednak w komunikacie na stronie czytamy, że „Obecnie jednak badania te (na obecność koronawirusa – red.) wykonujemy tylko dla szpitali i innych placówek medycznych.
Skąd zatem płatne badania w mosińskim Medicomplex? Tego póki co nie wiadomo, bo na rozmowę dzisiaj nie znalazł czasu ani prezes mosińskiej placówki ani nikt z sieci laboratoriów Diagnostyka.
Jednym testów brakuje, inni na nich zarabiają
W ostatnich dniach w Polsce na dobę przeprowadzanych jest około 1,5 tys. testów na milion mieszkańców. Tymczasem w sąsiednich Niemczech czy Czechach, ta liczba oscyluje w okolicach 5 tysięcy. W wielu regionach Polski testów jest po prostu za mało. W szpitalach zamykane są oddziały, bo personel nie może być poddany testom, kiedy istnieje ryzyko, że doszło do zakażenia. Takie sytuacje miały miejsce m.in. w Warszawie, Wołominie, Wejherowie czy w Toruniu.
W Polsce używa się dwóch metod do wykrywania koronawirusa. Są to PCR i real-time PCR. Diagnostyka wykonuje testy tą drugą. Jest ona szybsza od pierwszej, jednak mniej dokładna.
– Metoda real-time podaje wynik szybko i jest bardzo czuła tzn. potrafimy wykryć niewielką zawartość wirusa, ale też istnieje tutaj ryzyko osiągnięcia wyników fałszywie dodatnich – właśnie z powodu tak wysokiej czułości – tłumaczył w rozmowie z Polską Agencją Prasową prof. Rafał Gierczyński, zastępca dyrektora ds. bezpieczeństwa epidemiologicznego i środowiskowego Państwowego Zakładu Higieny.
Tagi: koronawirus, Mosina
Wasze komentarze (5)
Robią kase na koronaświrusie, smutne to.
Nie pochwala się robienia kasy na maseczkach czy płynach do dezynfekcji ale to co się dzieje w tej placówce to jest po prostu niewiarygodne. Jak można w taki sposób żerować na strachu i krzywdzie ludzkiej. To się po prostu w głowie nie mieści.
Ciekawe że się tak szybko skończyły…
Przy takim poziomie paniki jakie nam zaserwowano ludzie wszystko kupią co związane z koronawirusem.
A czy może wypowiedzieć się ktoś kto zakupił testy? Albo zna kogoś takiego? To wygląda na jakiś bardzo ponury rodzaj czarnego marketingu.