Salon VW Berdychowski Osa Nieruchomości Mosina - działki, mieszkania, domy Wiosenny repertuar trendów w Starym Browarze
Ewa Kazimierska | piątek, 13 mar, 2020 |

Walka jest na macie, potem są przyjaźnie

Faustyna Tomczak zajęła drugie miejsce w Międzynarodowych Mistrzostwach Taekwondo na Ukrainie. Jest to niezwykle silna i świadoma dziewczynka, która odnosi coraz więcej sukcesów. Mieliśmy okazję porozmawiać z nią i z jej trenerem, prezesem klubu UKS Szakal Jeżyce, Andrzejem Bartosiewiczem. Publikujemy fragmenty wywiadu, który w całości ukaże się w następnym wydaniu naszej gazety.

Faustyna, jak rozpoczęła się Twoja przygoda z taekwondo? Kiedy zaczęłaś się tym interesować?

Na początku jeździłam konno, ale po pewnym czasie stwierdziłam, że nie jest to sport dla mnie. Nie czułam tego. Chciałam coś robić, mieć jakąś pasję. W mojej szkole są organizowane różne zajęcia, więc postanowiłam wybrać coś dla siebie. Miałam najpierw spróbować swoich sił na taekwondo, a potem wybrać się na lekcje tańca. Jednak już pierwszy trening spodobał mi się tak bardzo, że na tańce nie poszłam. Miałam wtedy niecałe 9 lat. Taekwondo mnie od razu zafascynowało, lubię to kopanie, energię. To nie jest zwyczajne bicie. Trener nam kiedyś powiedział, że jest to ,, szermierka nogami”. Musisz się opanować i dać z siebie wszystko. W czasie walki trzeba myśleć, każdy ruch jest przemyślany.

Opowiedz nam o mistrzostwach. Jak Ci się podobało? Jak wyglądał cały wyjazd?

Przylecieliśmy tam w piątek i od razu wzięłam udział w 1,5 godzinnym treningu. W sobotę także treningi, a w niedzielę odbywały się walki. Ja walczyłam późno, dopiero o 17.30. Wszystkie trzy walki miałam z Ukrainkami, trzecia była dla mnie najlepsza pomimo przegranej.  Cały wyjazd był dla mnie niezwykły! Z dziewczyną ,z którą walczyłam w finale mam nadal kontakt. Walka jest tylko na macie, potem są przyjaźnie. Mam satysfakcję, że mogłam powalczyć na takim poziomie. Na campie z kolei zdobyłam duże doświadczenie.

Faustyna i trener

Faustyna ze swoim trenerem, Andrzejem Bartosiewiczem

Panie Andrzeju, od ilu lat trenuje Pan dzieci?

Zacząłem być trenerem jeszcze na studiach, w 97 roku miałem swoją pierwszą grupę. Od tego czasu minęły 23 lata.

Później powstał UKS Szakal Jeżyce…

Tak, było to w 2005 roku. Jestem prezesem klubu i jednym z trenerów. Ten klub to moja perełka, oczko w głowie.

Treningi w ramach działalności klubu mogą odbywać się w Poznaniu, w Mosinie, gdzieś jeszcze?

W Poznaniu w dwóch miejscach, w Mosinie w jednym. W Robakowie i w Luboniu,  również w dwóch miejscach. W Mosinie ćwiczy około trzydziestu dzieci. Planujemy się dalej rozwijać, mamy upatrzone kolejne miejsce, a niebawem dołączy do nas jeszcze jeden trener. Obecnie jest w Niemczech, ale od przyszłego sezonu chce współpracować z nami.  W Mosinie treningi odbywają się w OSiRze. Można zapisywać się przez cały rok. Wystarczy przyjść na trening.

Jak Pan motywuje dzieci do ćwiczeń? Żeby to nie był chwilowy zapał? Wiadomo, żeby ogień płonął trzeba stale do niego dokładać.

Jeżeli mówimy o Faustynie to startujemy z innego poziomu. Ona pomimo swojego wieku jest bardzo świadoma. Zupełnie inaczej pracuję z nią, niż z chłopcem, który dopiero zapisał się na zajęcia. Silną stroną w naszym klubie jest to ,że mamy opracowany plan rozwojowy dla wszystkich grup. Mamy bardzo dobre podejście do dzieci, uwielbiają naszych trenerów.  Co jakiś czas organizujemy na koszt klubu spotkania integracyjne, np. wspólna pizza czy wyjście do parku linowego. Tworzymy naprawdę fajną społeczność i atmosferę, bez tego klub nie istnieje. Na początku jest to bardziej zabawa z elementami taekwondo niż prawdziwy trening. Dzieci czują się u nas dobrze i po prostu chcą z nami spędzać czas.

Czy Taekwondo jest popularne?

Nadal nie. Jako prezes klubu najwięcej energii wkładam w marketing i to jest jak walka, żeby ktoś zwrócił na nas uwagę i przyszedł do nas. Gdyby było popularne to bylibyśmy spokojni o nabory, a teraz ja walczę o to, żeby ktoś do nas przyszedł. Jest gorzej niż było kiedyś. W moim odczuciu sport jest coraz mniej popularny.

Nawet pomimo mody na zdrowy styl życia i bycie ,,fit”?

Ta moda jest wśród dorosłych. Dzieci żyją w świecie telefonów. Jest coraz gorzej. Chcielibyśmy, aby to się zmieniło.

Faustyna: Kiedyś na lekcji religii mieliśmy pokazać swoje ulubione zajęcie i prawie wszyscy pokazali spanie albo grę na telefonie. Ja pokazałam taekwondo i nie zostało to dobrze odebrane przez resztę uczniów.

Powinno się to zmienić dla dobra nas wszystkich. Dziękuję, że pomiędzy treningami znaleźliście odrobinę czasu dla naszej gazety. Życzymy kolejnych sukcesów i liczymy, że taekwondo będzie zdobywało coraz większe rzesze fanów.

na zdjęciu od lewej: Faustyna Tomczak, Andrzej Bartosiewicz, Julia Nowak i Bartosz Kobyliński

 

Krótko o powstaniu Taekwondo

Twórcą tej popularnej sztuki walki był generał Choi Hong Hi, który przyszedł na Świat w Korei Północnej zimą 1918 roku. Kiedy w roku 1941 Japonia rozpoczyna swój udział w II Wojnie Światowej, Choi Hong Hi zostaje wysłany na placówkę Pyongyang w Korei. Tam zostaje skazany na karę śmierci za organizację Koreańskiego Ruchu Niepodległościowego. Czekając na wyrok zaczyna ćwiczyć w celi. Wkrótce zamienia dziedziniec obozu w jedną wielką salę treningową. Tak właśnie powstały podwaliny nowej sztuki walki. Przed śmiercią ratuje go wyzwolenie Korei. Zostaje uwolniony dzień przed planowanym wyrokiem i będąc oficerem formującej się armii koreańskiej, robi błyskotliwą karierę wojskową. Zostaje generałem a w 1948 roku głównym instruktorem samoobrony w Amerykańskiej Szkole Żandarmerii. W 1959 r. ukazuje się pierwszy podręcznik Taekwondo autorstwa generała, a w 1966r. powstaje Międzynarodowa Federacja Taekwondo. Choi Hong Hi umiera w 2002 roku pozostawiając po sobie sztukę walki, która jest dzisiaj pasją tysięcy ludzi na całym Świecie.

Napisano przez Ewa Kazimierska opublikowano w kategorii Mosina, Wywiad, reportaż

Tagi:

Skomentuj