Wojtek Pierzchalski | poniedziałek, 27 kwi, 2020 | komentarze 2

Zamknięte wioski i znikające miliony dolarów. Jak Ukraina walczy z koronawirusem?

Do 27 kwietnia w Ukrainie potwierdzono 9009 przypadków koronawirusa. Jak mówią mieszkańcy, liczby te są bardzo zaniżone. W szpitalach brakuje testów i sprzętu, a kiedy do placówek trafia pomoc finansowa, pieniądze znikają.

O sytuacji w Ukrainie porozmawialiśmy z Wiktorią. Pochodzi z Charkowa, gdzie wróciła na czas pandemii. Na co dzień studiuje w Polsce. Opowiedziała nam, jak w Ukrainie wygląda walka z pandemią.

Jakie obostrzenia towarzyszą wam na co dzień?

Wiktoria: Bardzo podobne jak w Polsce. Również mamy obowiązek noszenia maseczek w przestrzeni publicznej. Pojawia się związanych z tym wiele wątpliwości, bo prawnie ulica nie jest miejscem publicznym. Przez to jest problem z nakładaniem kar na osoby, które się nie stosują do przepisów. Zamknięte pozostają instytucje kulturalne i nie można organizować np. spektakli.

Jak do obostrzeń podchodzi społeczeństwo?

W: Na początku można było wyczuć bunt i niechęć wobec ograniczaniu wolności. Teraz jednak wszyscy zrozumieli powagę sytuacji i chyba się przyzwyczaili. Zdarzają się jednak wyjątki: w obwodzie Charkowskim odcięto od świata jedną wieś. To przez to, że jej mieszkańcy pojechali na pogrzeb ofiary koronawirusa na zachód Ukrainy. Tam się zarazili i przywieźli wirusa ze sobą. Dzisiaj w tej wiosce jest około 20 zakażonych osób. Ale u nas ogólnie jest problem z zaufaniem władzy…

Dlaczego?

W: Kilka dni temu jeden z lokalnych oligarchów przekazał około 2 miliony dolarów władzom miasta, by wspomogły szpitale. Miały zostać za to kupione testy i sprzęt. Do dzisiaj nikt tego wszystkiego nie widział. Spotkałam swojego lekarza rodzinnego, który mówi, że nic nie dotarło do szpitali. Nie wiadomo, co władze miasta zrobiły z tymi pieniędzmi. A testów w Ukrainie robi się bardzo mało, dużo mniej niż w Polsce. Dane o chorych są więc bardzo zaniżone.

Takie paczki żywnościowe dostali niektórzy mieszkańcy Charkowa. Podarował je prezydent miasta. – To propaganda, żadnej realnej pomocy w walce z koronawirusem władze nie zapewniają – mówi nam Wiktoria.

W Polsce na początku dużo ludzi ruszyło szyć maseczki dla personelu medycznego, w Ukrainie medycy mogą liczyć na podobne wsparcie?

W: Z tym materialnym nie jest najlepiej. Wielu Ukraińców nie stać, by kupić materiał i szyć z niego maski dla innych. Dużo ludzi nie ma dla siebie, co dopiero dla szpitali.

Pandemia to kolejne wyzwanie dla Ukrainy w ostatnich latach, los Was nie oszczędza, jak zareagowaliście na wiadomości o wirusie?

W: Gdy wracaliśmy z przyjaciółmi do domów z Polski, faktycznie sytuacja skojarzyła nam się z początkiem wojny w 2014 roku. Zarówno wtedy jak i dzisiaj – towarzyszy nam niepewność, co będzie dalej. Ale tak jak w przypadku wojny na wschodzie, która nadal trwa, do pandemii powoli się przyzwyczajamy. Teraz oprócz konfliktu zbrojnego i koronawirusa, zaczęły płonąć lasy w całym kraju.

Czy w Ukrainie coś się mówi o Polsce?

W: W „głównym nurcie” niewiele: media są raczej skupione na naszej sytuacji, która robi się naprawdę ciężka. W niektórych kręgach jednak rozmawia się o zagrożeniu demokracji w Polsce, w kontekście wyborów korespondencyjnych. Właśnie raczej jako zagrożeniu.

 

 

 

Napisano przez Wojtek Pierzchalski opublikowano w kategorii Aktualności

Tagi: , ,

Wasze komentarze (2)

  • Kvartz
    wtorek, 28 kwi, 2020, 13:07:25 |

    Odnośnie ostatniej odpowiedzi – nawet Ukraina widzi jak nasza demokracja ostatnio pikuje w dół… Sam już nie wiem co robić. Czy naprawdę przyjdzie nam spotkać się pewnego dnia na ulicy z kamieniami w rękach i w sposób bezpośredni walczyć z powrotem o ten kraj i standardy które z roku na rok są nam odbierane, a które wypracowywaliśmy od upadku komuny w wielkich bólach? 🙁

  • Chris
    sobota, 16 maj, 2020, 13:52:45 |

    Najlepiej nic nie rób. Włącz tylko myślenie i zacznij z niego korzystać zamiast odbierać bezwolnie bełkot o zagrożeniu demokracji jakim cię karmią. Zacznij właściwie oceniać fakty.

Skomentuj