Chcielibyśmy więcej takich historii
Jest piękna idea i są zaangażowani ludzie z wolą jej realizacji. Brakuje tego, o co zwykle sprawa się rozbija – pieniędzy. Członkowie rady Fundacji im. Antoniego i Hanny Dziatkowiaków liczą na zaangażowanie lokalnych firm i przedsiębiorstw, by kontynuować realizację założeń statutowych – pomagać w zdobyciu wykształcenia młodym mieszkańcom Gminy Mosina.
Pierwsze stypendium ufundowane przez fundację zostało wręczone 1 października 2002 roku. Do dziś opieką stypendialną zostało objętych siedem osób. O warunkach, jakie muszą spełnić absolwenci, mówi prezes zarządu fundacji, mieszczącej się w Zespole Szkół im. Adama Wodziczki w Mosinie, Krzysztof Derengowski: – Stypendium naszej fundacji to pomoc przez cały okres studiów stacjonarnych magisterskich na państwowych uczelniach, niekoniecznie poznańskich. Osoba składająca wniosek musi być minimum od 5 lat mieszkańcem gminy Mosina oraz osiągnąć średnią ocen na świadectwie maturalnym minimum dobrą. Po zakwalifikowaniu stypendyści mają jeden obowiązek: uczyć się. A dla nas dowodem na to jest sprawozdanie co semestr z osiągniętych wyników w nauce – dodaje Krzysztof Derengowski. Co istotne, student otrzymujący stypendium nie może podejmować pracy zarobkowej podczas nauki, jedynie w okresie wakacyjnym.
– Taki był zamysł założyciela fundacji, Antoniego Dziatkowiaka – tłumaczy Krystyna Małecka, przewodnicząca rady fundacji. – Profesor jest synem ziemi mosińskiej, ukończył Gimnazjum Koedukacyjne w Mosinie, znajdujące się wówczas w Pałacu na Budzyniu. Następnie naukę kontynuował w poznańskim „Marcinku” oraz Akademii Medycznej. Pierwsze lata pracował w poznańskich placówkach medycznych, a od 1979 roku przeniósł się do Krakowa. Założenie fundacji wiązało się z chęcią pomocy komuś z tego terenu, z naszych okolic, żeby mógł zdobyć wykształcenie na najwyższym poziomie – dodaje Krystyna Małecka.
Obecnie fundacja ma dwie podopieczne: Julię Łowińską na drugim roku studiów oraz Agatę Kopeć, która w październiku tego roku rozpoczęła swoją akademicką przygodę.
Julia wybrała architekturę krajobrazu na Uniwersytecie Przyrodniczym w Poznaniu. O możliwości skorzystania ze stypendium dowiedziała się przypadkowo, ale nie zakładała, że uda jej się zakwalifikować do programu. – Stypendium daje mi bardzo dużo. Przede wszystkim odciążyło mocno moich rodziców, sama mogę płacić sobie za dojazdy na uczelnię, potrzebne materiały. Musiałam także kupić nowego laptopa, bo mój dotychczasowy komputer był za słaby na udźwignięcie programów do projektowania, wymaganych przez uczelnię – tłumaczy Julia Łowińska. – Kwota stypendium, którą otrzymuję, jest dla mnie bardzo duża. Poza materiałami niezbędnymi do nauki, daje mi też możliwość realizacji swoich pasji, mniejszych czy większych. W tym roku, gdy wróciliśmy do nauki stacjonarnej po pierwszym, w pełni zdalnym roku, sporo osób się wykruszyło z grona studentów, bo w wielu przypadkach nie byli w stanie połączyć pracy i studiów – mówi Julia.
Druga stypendystka, Agata Kopeć, o możliwości skorzystania ze stypendium dowiedziała się w trakcie rozmowy z doradcą zawodowym. – Zastanawiałam się, co dalej: czy iść do pracy, czy na studia, czy próbować to łączyć, oraz jaki wybrać kierunek. Doradziła mi, że z moimi wynikami mogę spróbować złożyć wniosek o to stypendium.
Agata ostatecznie postawiła na kierunek humanistyka w szkole na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, który powstał w wyniku współpracy dwóch wydziałów – historii i filologii polskiej i klasycznej. Agata tłumaczy: – Po skończonych trzyletnich studiach licencjackich będę mogła podjąć decyzję, czy chcę kontynuować studia łączonych kierunków, czy wybrać jeden z nich. Ten kierunek wymaga dużego zaangażowania i czasu, a stypendium to dla mnie bardzo duże ułatwienie. Komunikacja miejska sporo kosztuje, przez większość dni w tygodniu zajęcia są rozłożone w czasie całego dnia, więc podjęcie pracy, która pokryje część codziennych wydatków na daną chwilę na pewno nie byłaby możliwa.
Słuchając opowieści dziewczyn, realizujących swoje pasje i opowiadających z pełnym zaangażowaniem i uśmiechem o możliwościach, jakie przed nimi stoją, pozostaje pytanie: kiedy następny nabór? – Jak tylko będzie możliwość – odpowiada Krzysztof Derengowski. – Szukamy sponsorów, osób indywidualnych lub firm. Poszukujemy donatorów, którzy chcieliby wesprzeć fundację, by pomóc lokalnej młodzieży. To nie muszą być duże wpłaty. Myślimy o możliwości przekształcenia fundacji w stowarzyszenie, aby dać możliwość zsumowania kilku mniejszych wpłat na stypendium dla kolejnej osoby. Te pieniądze, które do tej pory zostały zainwestowane w młodzież, nie były stracone. Ukończyli studia, niektórzy doktoraty, są aktywni zawodowo, dobrze żyją. Chcielibyśmy mieć na koncie więcej takich historii – dodaje z uśmiechem prezes zarządu fundacji.
– Wiemy, że ostatnie dwa lata mocno namieszały – dodaje Krystyna Małecka. – Wiele rzeczy się zmieniło, trudno przewidzieć dłuższą perspektywę i możliwości dla firm. Wewnętrzne zmiany w przedsiębiorstwach to brak stabilności, i tym samym skupienie na sprawach wewnętrznych. Liczymy, że nowy rok przyniesie nam możliwość planowania rozwoju w tym kierunku.
Powyższy artykuł został opublikowany w grudniowym numerze „Gazety Mosińsko – Puszczykowskiej”. 18 grudnia otrzymaliśmy wiadomość, że w wieku 90 lat odeszła pani prof. dr hab. n. med. Hanna Dziatkowiak. Więcej informacji tutaj.